"Dlaczego głupiejemy (1). Brak papierowych indeksów i zaburzona relacja Mistrz-Uczeń"
.Od kilku tygodni powtarzam w różnych miejscach — powtórzyłem też parę razy na Twitterze — uporczywe pytanie: Dlaczego zlikwidowano na polskich uczelniach papierowe indeksy?
.I dowiaduję się, że to był całkiem niezły ruch władz uniwersyteckich: upraszcza życie studenta, który nie musi wystawać przed zajęciami profesora, aby zdobyć jego podpis; odbiurokratyzowuje nauczanie; jesteśmy w wieku e-dokumentów, więc uczelnie powinny iść z duchem czasu i tworzyć wirtualne dziekanaty. „Gdyby musiał Pan spędzić kilkanaście godzin na pogoni za wpisami, zamiast w tym czasie np. pracować to inaczej by Pan mówił” (@bartekbb).
Przemnóżmy wreszcie liczbę studentów. Kształcenie to dziś ilość, liczba, masa, przerób, efekt — przekładające się na zysk szkoły wyższej. „Panowie, wstawcie 400 ocen do protokołów, wpiszcie je w 400 indeksów i kart egzaminacyjnych” (@tomekal).
Ostatnio wpadł mi w ręce mój indeks ze studiów w Warszawie. Każdy wpis to wspomnienie. Jak seria egzaminów u prof. Jana Baszkiewicza, z historii myśli politycznej i historii Francji. Połowa profesorów, tak jak prof. Baszkiewicz, już odeszła. Dzięki autografom w indeksie mogę ich wspominać. Mogę także wspominać studia, zarówno te w Polsce, jak i później we Francji, które w dużej mierze mnie ukształtowały.
Być studentem i nie mieć indeksu — czy to nie jest trochę tak, jakby wydawać wyrok w sądzie w dżinsach i kiecce?
A może jestem staroświecki? „Chyba nie jest pan staroświecki. Też wolę rozmowę niż polecenie przysłane mailem przez sekretarkę. Kulturę akademicką zastępuje kultura korporacyjna. Nowocześnie, ale czy lepiej?” (@Rz_mwj).
„Wielu studentów ma elektroniczny indeks. Gorzej, że często nie mają możliwości wglądu do egzaminów. Tylko cyferki się pojawiają” (@KaMichalowska). „Indeks miał jedną zasadniczą zaletę — pozwalał na bezpośredni kontakt z wykładowcą” (@MichalKlosowski). „Teraz studenci stoją tylko po kody do indeksu, ale to tylko kontakt z administracją. Czy widzą w ogóle swoich wykładowców, swoich profesorów?” (@KaMichalowska). „A ja myślałam, że wykłady i ćwiczenia pozwalały na kontakt z wykładowcą” (@HannaStaszewska).
„W USOSie wciąż musi wykładowca wypełniać rubryczki., często dłużej. Plus prokoły” (@MichalKlosowski). „Wniosek z tego wszystkiego taki, że nie indeksy są problemem, a cały system wymaga zmiany” (@MichalKlosowski).
„Pan, człowiek nowych mediów, tak przywiązany do małej zielonej książeczki?” (@tylkoswiat). „Wirtualny dziekanat to właśnie epoka nowych mediów, którą pan tak wychwala” (@Starkowski). „Skoro taki sentyment za drukiem, to pora zacząć drukować Twittera i do introligatora z nim” (@MarekKacprzak). „Bazgranie po papierze wychodzi z mody. Świat się zmienia, czy tego chcemy, czy też nie” (@_invector).
„Jakie pokolenia, takie gadżety” (@GeoCzerw).
Podobno niektóre uniwersytety (chwała im za to!) zachowały jeszcze papierowe indeksy. Gdzieniegdzie trzeba za to płacić. W większości polskich szkół wyższych papierowych indeksów już jednak nie ma.
„Na Uniwersytecie Warszawskim nikt specjalnie nikogo nie pytał. Po prostu ogłoszono przejście na system cyfrowy” (@SlawekWidor). Choć chyba nie do końca, gdyż: „Na UW jest wywalczony kompromis. Elektroniczny, ale możliwość wydania papierowego i obowiązek wykładowcy wpisania oceny” (@PiotrMuller).
„Uniwersytet Opolski nie zdecydował się na elektroniczne indeksy. Pozostał przy tradycyjnych. Decyzja studentów. Chwała im” (@MachnikBartek). „Jestem na IV roku na UKSW, ja jeszcze się załapałem na obowiązkowe indeksy” (@SMuszynski).
.O co mi właściwie chodzi i dlaczego coś mnie w tej sprawie uwiera? Jaki może być związek między obniżającą się intelektualną wartością społeczeństwa, zanikiem elit, tabloidyzacją umysłów, prostotą i prostactwem wylewającym się już zewsząd w przestrzeni publicznej, upadkiem mediów i debaty publicznej? Jaki może być związek pomiędzy sałatką wniesioną do sali sejmowej przez posłankę, używaniem nieparlamentarnego języka w debacie publicznej; jaki może być związek deflacji powagi i intelektu w przestrzeni wspólnej, regresu arystokracji rozumu z tym, że nie ma już papierowych indeksów?
To wbrew pozorom istotne: zamieniając indeks papierowy na zapis cyfrowy, ulotny i szybko wypierany z pamięci — zarówno sam wynik, jak i czas chłonięcia wiedzy, czas studiów, osobowości, które nas kształtowały, przekazywały nam wiedzę — zaburzamy podstawową relację w nauce: relację Mistrz – Uczeń.
Przestajemy cenić, szanować, darzyć autorytetem ludzi nauki. Przestajemy uznawać Mistrzów.
Cyfryzując wszystko, co się da, zamieniając nasze dokonania i prace w kody, koncentrując się na ilości, a nie jakości, przyczyniamy się do deflacji arystokracji rozumu.
Oczywiście, jasne jest, że setki, jeśli nie tysiące elementów składają się dziś na obraz głupiejącego, ogłupianego i ogłupiającego się społeczeństwa. Upadek autorytetów, w tym kadry uczelni wyższych, zaburzenie relacji Mistrz – Uczeń jest tu tylko jednym z elementów. I to zapewne najmniej ważnym, patrząc na wszystko to, co stało się w ostatnich dziesięcioleciach z polskim szkolnictwem wyższym.
Nie ma dobrego kształcenia, nie ma mądrego społeczeństwa — bez hołubionej relacji Mistrz – Uczeń, bez zapewnienia jakości tej relacji na każdym etapie zdobywania wiedzy.
„Jak miło czasem zajrzeć do tej szuflady, gdzie na dnie leżą indeksy, mój, Taty i Mamy. Co im zostanie?” (@wlalos).
Eryk Mistewicz
Z podziękowaniem dla dyskutantów i autorów przytoczonych powyżej argumentów z dyskusji na Twitterze. Z zaproszeniem na spotkanie we Wrocławiu, w piątek 17 kwietnia, na dyskusję o kondycji polskiego szkolnictwa wyższego.