Giles MILTON: To nie pierwsze zbrodnie Rosji

To nie pierwsze zbrodnie Rosji

Photo of Giles MILTON

Giles MILTON

Brytyjski historyk i pisarz. Jego najnowsza książka to Checkmate Berlin: The Cold War Showdown That Shaped the Modern World.

Bestialstwa popełnione w Buczy i innych miejscowościach wstrząsnęły nami wszystkimi, choć być może nie powinny być dla nas zaskoczeniem. Armia rosyjska ma długą tradycję prowadzenia brutalnych walk – pisze Giles MILTON

.Żołnierze sowieccy, którzy wiosną 1945 roku wkroczyli do Berlina, walczyli z przerażającą brutalnością i okrucieństwem. Wielu z nich pochodziło z odległych wiosek na Syberii, gdzie nie było elektryczności, gazu, bieżącej wody ani utwardzonych dróg.

Poziom życia w Prusach Wschodnich i Berlinie zaskoczył ich i w pierwszym odruchu rabowali wszystko, co byli w stanie wysłać do Rosji: aparaty fotograficzne, zegarki, rowery, meble, sofy i krzesła, a nawet krany. Zgwałcili również wiele tysięcy kobiet – brutalnie i wielokrotnie. Wiadomo, że 60 000 mieszkanek Berlina szukało pomocy lekarskiej po gwałtach dokonanych bezpośrednio po zajęciu miasta przez Rosjan. Jednak rzeczywista liczba zgwałconych kobiet z pewnością była znacznie wyższa. Wiele z nich wstydziło się zgłosić doznaną przemoc; wiele popełniło samobójstwo.

Słynny radziecki pisarz i propagandzista Ilja Erenburg wprost nakazywał rosyjskim żołnierzom okrucieństwo w razie spotkania z Niemcami. „Zdepczcie faszystowską bestię raz na zawsze w jej własnym legowisku!” – pisał. – „Użyjcie siły i złamcie rasową dumę niemieckich kobiet. Bierzcie je jako należną wam zdobycz wojenną. Mordujcie! Przyjcie na przód i zabijajcie! Wy, waleczni żołnierze Armii Czerwonej”.

Istnieje bezpośredni związek między postępowaniem armii radzieckiej w 1945 roku a działaniami dzisiejszej rosyjskiej armii. W 1945 roku Stalin twierdził, że chce zdenazyfikować Niemcy. Dziś Putin całkiem świadomie używa słowa „denazyfikacja”, próbując uzasadnić swoją wojnę przeciwko Ukrainie, ponieważ wie, że budzi ono w Rosji silne emocje i trafia do wielu Rosjan. Rosjanie są słusznie dumni z pokonania nazistów w II wojnie światowej, więc przedstawiając Ukraińców jako nazistów, Putin podsyca głęboko zakorzenione historyczne lęki.

Ostateczny cel Putina wobec Ukrainy jest jednak jeszcze mroczniejszy i bardziej niepokojący niż tak zwana „denazyfikacja” – wgląd w to, co rosyjski prezydent ma nadzieję osiągnąć, daje nam artykuł Timofieja Siergiejcewa, opublikowany niedawno w Ria Nowosti, jednej z największych rosyjskich agencji prasowych. Uważany za głos Kremla Siergiejcew w swoim mrożącym krew w żyłach artykule zatytułowanym Co Rosja powinna zrobić z Ukrainą uznaje dążenie do denazyfikacji za rację bytu inwazji i podboju kraju. Posuwa się jednak znacznie dalej, wzywając do eksterminacji wszystkich Ukraińców rzekomo związanych z nazizmem. „Należy przeprowadzić totalną czystkę” – pisze. „Wszystkie organizacje związane z praktyką nazizmu powinny zostać zakazane i zlikwidowane”. Siergiejcew jasno daje do zrozumienia, że w procesie „oczyszczania” przewiduje śmierć ogromnej liczby Ukraińców. Utożsamia również „denazyfikację” z „deukrainizacją”. Innymi słowy, chce, aby Ukraina jako państwo narodowe została wymazana z mapy świata. Bez wątpienia jest to również ostateczny cel Putina.

Warto zauważyć, że chociaż w 1945 roku Stalin twierdził, iż chce zdenazyfikować Niemcy, to jednak szybko zapewnił zatrudnienie wszystkim niemieckim nazistom, którzy mogli okazać się użyteczni dla Związku Radzieckiego. Jego tak zwane dążenie do „denazyfikacji” Niemiec było z gruntu cyniczne. Wiele setek naukowców zajmujących się badaniem atomu, konstruktorów rakiet i fizyków przekonano lub zmuszono do pracy dla reżimu sowieckiego, chociaż wiedziano, że wcześniej służyli bezpośrednio nazistowskiemu reżimowi Hitlera.

Doświadczamy obecnie wielkiego historycznego momentu przełomowego, w którym wszyscy rozgrywają niebezpieczną partię pokera o bardzo wysokie stawki. Putin nie może sobie pozwolić na przegranie tej wojny – wiele zainwestował w osiągnięcie zwycięstwa i zademonstrowanie, kto rządzi w obecnym konflikcie. To jest jego wojna. Z kolei zachodnie demokracje nie mogą sobie pozwolić na to, by wojnę przegrała Ukraina.

Ich przegrana – nawet „tylko” w kwestii Donbasu – udowodniłaby Putinowi, że racja leży po stronie silniejszego. To z pewnością zachęciłoby go do skierowania swoich ambicji ku innym regionom. Naddniestrze byłoby oczywistym kolejnym kierunkiem. Może też cała Mołdawia? Kraje bałtyckie? Niezwykle ważne jest więc, aby Zachód zapewnił armii ukraińskiej maksymalne wsparcie militarne.

.Mamy tu do czynienia z elementem taktyki brinkmanship, czyli balansowania na ostrzu noża, podobnie jak to miało miejsce podczas blokady Berlina w latach 1948–1949. Alianci zorganizowali wówczas most powietrzny, aby zapobiec zajęciu przez Stalina zachodnich dzielnic Berlina. Dlaczego? Ponieważ wiedzieli, że jeśli Stalin zdobędzie Berlin, to prawie na pewno będzie próbował zająć także okupowane przez Zachód Niemcy. Podjęli więc ryzyko, że Stalin nie odważy się zestrzelić ich samolotów tworzących most powietrzny. Okazało się, że mieli rację. Podobnie dzieje się dziś – zachodnie państwa stawiają na to, że Putin nie odważy się uwikłać w bezpośrednią konfrontację z NATO. Musimy poczekać i przekonać się, czy i tym razem mają rację.

Giles Milton
Tekst ukazał się w nr 41 miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 maja 2022
Fot. Alexander GARMAYEV / Forum