Prof. Roberto RABEL: Jestem dumny z Polski!

Jestem dumny z Polski!

Photo of Prof. Roberto RABEL

Prof. Roberto RABEL

Emerytowany profesor w Centre for Strategic Studies, Victoria University of Wellington.

zobacz inne teksty Autora

Mam kolegę urodzonego w Rosji, który z rozpaczą stwierdza, że jeszcze nigdy tak bardzo nie wstydził się swojego rosyjskiego paszportu, i który teraz na Facebooku umieszcza flagę Ukrainy. Z kolei ja nigdy nie byłem tak dumny z tego, że oprócz paszportu nowozelandzkiego posiadam również polski – pisze prof. Roberto RABEL

.Dwa lata temu napisałem artykuł, który ukazał się w polskim tłumaczeniu na portalu „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]. W tekście poświęconym 75. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie (Dzień Zwycięstwa w Europie) przypomniałem moich rodziców. Oboje przybyli do Nowej Zelandii jako przesiedleńcy z Europy po tym, jak II wojna światowa wywróciła ich życie do góry nogami. Umarli w 50. (ojciec) i 70. (matka) rocznicę zakończenia najbardziej śmiercionośnej wojny w Europie – wojny, która zmieniła życie nie tylko moich rodziców, ale także milionów innych osób.

Dwa lata później znów goszczę jako wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim. Ale aktualna 77. rocznica zakończenia wojny w Europie ma jeszcze większe znaczenie, ponieważ niewyobrażalne stało się rzeczywistością. Po raz pierwszy od 1945 roku w Europie trwa wielka wojna. Wojna ta toczy się w bezpośrednim sąsiedztwie Polski, która stała się kluczowym państwem frontowym dla międzynarodowego wsparcia Ukrainy.

Zamiast wyobrażać sobie, co musiało przeżywać wcześniejsze pokolenie, codziennie jestem świadkiem pośrednich skutków wojny. Choć życie w Warszawie toczy się normalnie, nie sposób nie zauważyć, że dzisiejsza generacja Ukraińców doświadcza takich samych okropności, jakie były udziałem pokolenia moich rodziców.

Prawie 300 000 z trzech milionów Ukraińców, którzy przekroczyli granicę Polski, przebywa obecnie w Warszawie. W związku z tym w ciągu ostatnich dwóch miesięcy populacja stolicy Polski zwiększyła się o 17 proc. Idąc na zajęcia, mijam kolejkę ukraińskich kobiet i dzieci czekających przed jedną z placówek udzielających im wsparcia. Na kampusie spotykam się z ukraińskimi naukowcami, którym Uniwersytet Warszawski zaoferował tymczasowe zatrudnienie. Z pasją opowiadają, dlaczego ich kraj musi zwyciężyć wobec niesprowokowanej agresji Władimira Putina. Szczerze dziękują Polakom za solidarność, żartując, że w Warszawie widzą więcej ukraińskich flag niż w swoim kraju.

Słyszę, jak moi polscy koledzy pytają, jak to możliwe, że mimo zbrodni rosyjskich popełnionych w Buczy i wielu innych okrucieństw wobec ludności cywilnej świat nadal nie dostrzega, że Putin jest w XXI wieku awatarem Adolfa Hitlera. Widzę, jak moi przyjaciele udostępniają mieszkania i oferują schronienie Ukraińcom, a moi studenci jako wolontariusze pomagają tysiącom zrozpaczonych rodzin.

Jak wiele innych krajów, Polska jest demokracją spolaryzowaną politycznie. To samo dotyczy Ukrainy. Ale tak jak Ukraińcy zjednoczyli się pod odważnym wojennym przywództwem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, tak i polscy obywatele i politycy rozumieją, że jest to czas na zjednoczenie w ważnej sprawie.

Mam kolegę urodzonego w Rosji, który z rozpaczą stwierdza, że jeszcze nigdy tak bardzo nie wstydził się swojego rosyjskiego paszportu, i który teraz na Facebooku umieszcza flagę Ukrainy. Z kolei ja nigdy nie byłem tak dumny z tego, że oprócz paszportu nowozelandzkiego posiadam również polski.

Spontaniczna solidarności polskiego społeczeństwa obywatelskiego jest podbudowana historią. W Warszawie, mieście zrównanym z ziemią przez mordercze siły Hitlera po powstaniu w 1944 r., widok ruin Mariupola w 2022 r. wywołuje u ludzi łzy, współczucie i oburzenie. Jako osoba, której ojciec walczył w Powstaniu Warszawskim, podzielam te uczucia.

Moi nowi ukraińscy koledzy podkreślają, że tyrania musi zostać pokonana – tak jak miało to miejsce 77 lat temu. W 1945 roku Dzień Zwycięstwa zakończył koszmar europejskich państw, które dotkliwie ucierpiały z powodu niemieckiej agresji. Był to jednak również początek odkupienia narodu niemieckiego i wyzwolenia z niewoli nazizmu. Na podobnej zasadzie porażka Putina na Ukrainie ma szansę zainicjować przemianę w postawach Rosjan, możliwą dzięki tym spośród nich, którzy ryzykowali więzieniem, brutalnymi represjami lub wygnaniem, aby przeciwstawić się wojnie. Historia Europy po 1945 roku pokazuje, że odkupienie i pojednanie są możliwe, ale jednocześnie uświadamia, jak długotrwałe i bolesne mogą być te procesy. Zwycięstwo w walce z jedną formą tyranii nie oznacza automatycznie triumfu demokracji.

.W tej części Europy o wolność trzeba było walczyć przez ponad cztery dekady po 1945 roku. Jeden z moich polskich kolegów, który w latach 80. był działaczem Solidarności, często powtarza, że Dzień Zwycięstwa nastąpił tu z opóźnieniem. Ale dodaje: „W końcu wygraliśmy!”.

Roberto Rabel
Tekst ukazał się w nr 41 miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 maja 2022