Iegor GRAN: Farsokonserwatyzm Władimira Putina

Farsokonserwatyzm Władimira Putina

Photo of Iegor GRAN

Iegor GRAN

Francuski powieściopisarz pochodzenia rosyjskiego. Jego najnowsza książka to „Z comme zombie”.

Nie wystarczy zastąpić złego Władimira Putina miłym Władimirem Putinem. Rosja się nie zmieni, ta choroba sięga zbyt głęboko. Zdecydowana większość Rosjan popiera Putina albo nie ma nic przeciw pomysłowi zagarnięcia Ukrainy. Nie, „przeciętni Rosjanie” nie są bierną masą, przeciw której działa rosyjski reżim. Rosyjski lud aktywnie wspiera Władimira Putina – pisze Iegor GRAN

.Rosyjska ideologia jest maską. Niezależnie od tego, czy jest nią współczesny, postsowiecki konserwatyzm, czy cokolwiek innego. Widać to zwłaszcza teraz – reżim putinowski ma wiele masek. Jego podstawą nie jest jakaś wyjątkowa rosyjska ideologia. Konstrukcją i sensem istnienia reżimu Putina jest po prostu mafijność, celem zaś władza i rabowanie wszystkiego, co się da.

Nieważne, co było na początku. Pierwszych 10–12 lat panowania Putina przebiegło przecież pod sztandarem partnerstwa z Zachodem, z całym stosem projektów, bardzo sympatycznych i kulturalnych, z zaangażowaniem szerokiej rosyjskiej soft power. Stopniowo jednak ekipa Putina zakładała kolejne maski, które prezentowała przed ludźmi, a my, Rosjanie, popełniliśmy błąd, myśląc, że jest to jedna ideologia. Nie ma jednej ideologii putinowskiej, jest tylko działanie, dopóki się da, maskowanie mafijności na zewnątrz i wewnątrz. To dlatego znajdujemy przy jednym stole Putina stalinistów i wyznawców prawosławia, na paradach zaś portrety Stalina sąsiadują z chrześcijańskimi krzyżami. Te symbole to zasłona dymna.

.Wszystko to przypomina klona konserwatyzmu, farsokonserwatyzm, który jest czymś w rodzaju makabrycznej błazenady, głęboko oportunistycznej. To jest władza, która jest pragmatyczna do szpiku kości, a tradycyjne wartości są dla niej niczym. I jeśli jutro na przykład będzie musiała opuścić Krym, znajdzie coś całkowicie wiarygodnego, aby wytłumaczyć Rosjanom, że to nie jest strata, ale zwycięstwo. Często słyszę, jak ludzie wokół mnie mówią: „Putin nigdy nie porzuci Krymu”, a ja odpowiadam, że oczywiście, że porzuci i powie, że „to zwycięstwo”. „To zwycięstwo, ponieważ walczymy o pokój, ponieważ osiągnęliśmy wszystko, co chcieliśmy osiągnąć, ponieważ obecnie siły ukraińskie i NATO są osłabione” – itd. Nie ma bowiem ograniczeń w sprzeczności retoryki Putina. Jednego dnia może powiedzieć, że wrogiem są naziści, kolejnego ranka, że jest to NATO, jeszcze innego dnia, że wejście Finlandii do NATO to casus belli, a następnego dnia po wejściu Finlandii do NATO uznać, że ostatecznie nie ma żadnego problemu, każdy przecież może przystąpić do NATO, jeśli tylko sobie tego życzy. Wszystko, aby tylko usprawiedliwić swoje działania. To kontinuum retoryki absolutnie elastycznej, szybko przystosowującej się do wszelkich okoliczności. Język, w którym poza korzyścią nie ma innych znaczeń.

Dla Władimira Putina bowiem to nie elity są problemem. Elity mogą mówić, co chcą, i fantazjować o wszystkim, o czym chcą, o wszystkich projektach politycznych, prawnych czy organizacyjnych. Mają już wystarczająco dużo. Najważniejszy jest rosyjski lud. A czego chce ogół Rosjan? Intelektualiści rosyjscy zwykle nie interesują się tymi, którzy mieszkają daleko od Sankt Petersburga czy Moskwy, w rejonach, gdzie sytuacja jest gorsza niż w XIX wieku. Wystarczy posłuchać, o czym rozmawiają pasażerowie w tramwaju w Niżnym Nowogrodzie, aby zauważyć, że zdecydowana większość ludzi popiera Putina albo nie ma nic przeciw pomysłowi zagarnięcia Ukrainy. Dlaczego?

Odpowiedzią są rosyjskie marzenia imperialne. Oprócz Ukrainy dla wielu Rosjan przedmiotem marzeń jest np. Alaska! „Przeciętni Rosjanie” nie są bierną masą, przeciw której działa rosyjski reżim. Rosyjski lud aktywnie wspiera Władimira Putina. Widzieliśmy to wielokrotnie w ciągu tego półtora roku wojny, widzieliśmy np. marsz Prigożyna i sposób, w jaki został on przyjęty, zwłaszcza na terytorium blisko Ukrainy. To był marsz triumfu. Jestem pewny, że Prigożyn stanie się bohaterem narodowym – już przecież krążą o nim legendy, opowieści ludowe. Widziałem wideo przedstawiające dzieci, które podnosząc flagę wagnerowców, przysięgały, że pomszczą jego śmierć. Na podstawie materiału wideo można sądzić, że te dzieciaki mają 11–16 lat. Peryferyjna Rosja, Rosja ludowa, jest dotknięta ciężką chorobą, której nie można bagatelizować. Nie wystarczy zastąpić złego Władimira Putina miłym Władimirem Putinem. Rosja się nie zmieni, ta choroba sięga zbyt głęboko.

.Jaka więc będzie przyszłość Rosji? Trzeba zacząć od zwycięstwa Ukrainy. Bez tego nie ma żadnej przyszłości dla Rosji. Jeśli Ukraina nie wygra w tej wojnie, Rosji nie spotka nic dobrego. Widzieliśmy bierność Zachodu względem ZSRR, potem względem Rosji Putina.

Teraz jest nadzieja. Często słyszy się, że metodą wyleczenia narodu rosyjskiego byłoby wyłączenie propagandy, odłączenie telewizji. To nie takie proste, ale i nie najważniejsze. Oglądalność rosyjskiej telewizji propagandowej spadła w ciągu półtora roku wojny, co jest raczej dobrą rzeczą. Ale nie możemy się też z tego zbytnio cieszyć. Propaganda Putina jedynie wzmacnia pewne rzeczy, których naród oczekuje od putinizmu. To forma dobrowolnej, ludowej ślepoty. To tak jak wtedy, gdy w przemówieniu wybiera się jedynie to, co umacnia we własnych przekonaniach. Tak właśnie działa propaganda w Rosji.

Co więc mogłoby wyleczyć Rosję, jeśli nawet odłączenie propagandy nie wystarczy? W moim przekonaniu jedyną drogą do osiągnięcia tego celu jest znalezienie sposobu na zmianę wizji, stosunku Rosjan do upływającego czasu; przestawienie zwrotnicy z przeszłości – w kierunku teraźniejszości. Rosjanie są bowiem całkowicie skupieni na przeszłości. Tylko to ich obchodzi. Szczęście ich życia polega na przypominaniu sobie wyczynów dziadków, fantazjowaniu o tym, zapominaniu przy tym o wszystkich porażkach i nieszczęściach, o wszystkich brudach w rosyjskiej historii. To dlatego, że pod koniec ery sowieckiej przeszłość została odrzucona. Była tylko przyszłość. Przyszłość to znaczy „za dwadzieścia lat, za trzydzieści lat nadejdzie triumf proletariatu, klasy społeczne zanikną. Teraz jest nam źle, ale za 30, za 50 lat nasze dzieci będą żyć w dobrobycie”.

Współczesna Rosja zawisła więc w próżni, między dawnym kultem jutra a obecną wiarą w „kiedyś”. Nie da się jednak funkcjonować w ten sposób: czekanie na przyszłość albo życie dziś w kulcie wyśnionej przeszłości jest zgubne. Jedyną szansą zmiany jest uświadomienie Rosjanom, że istnieje „teraz”, za które trzeba wziąć odpowiedzialność. To jedyne rozwiązanie, które uświadomi Rosjanom, że zbrodnie popełniane masowo przez rosyjską armię na Ukrainie są działaniem w ich imieniu i za ich podatki. To też jedyna możliwość wyrwania z ułudy putinowskiego farsokonserwatyzmu. Dlatego Zachód jest kluczem do zmiany Rosji. Mam bowiem wrażenie, że społeczeństwa zachodnie nie przenoszą się w czasie ani nie fantazjują: ani o przeszłości, ani o przyszłości. Siłą społeczeństwa zachodniego jest codzienność, namysł nad tym, gdzie każdego ranka posadzić krzew różany. To wyznacza horyzont codzienności Zachodu.

.Jeśli uda się zainicjować to zainteresowanie własnym ogródkiem w Rosji, zrobimy krok w dobrą stronę. I zmienimy Rosję.

Iegor Gran
Tekst ukazał się w nr 58 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 grudnia 2023