Jacek SUTRYK: Wrocław opiera się na wspólnocie

Wrocław opiera się na wspólnocie

Photo of Jacek SUTRYK

Jacek SUTRYK

Prezydent Wrocławia. Były dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu a następnie Dyrektor Departamentu Spraw Społecznych Urzędu Miasta. Działał w zarządzie Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych. Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, doktorant SGH.

zobacz inne teksty Autora

Mógłbym pisać o szczegółowym programie, planach i inwestycjach – wszystkie one są przecież ważne – ale opowiem o tym, co dla mnie we Wrocławiu jest najważniejsze. O wspólnocie ponad politycznymi podziałami – pisze Jacek SUTRYK

.Blisko sześć lat temu umówiliśmy z wrocławianami się na wspólną, bardzo konkretną, wizję Wrocławia. Mieszkańcy oczekiwali Wrocławia bliżej swoich domów, zaangażowanego w programy osiedlowe i poprawę komfortu codziennego życia. Rozmawialiśmy wówczas o programie na dekadę. Dziś, na półmetku naszego projektu, poddaję się, jak każdy samorządowiec, wyborczej weryfikacji.

Wizja z roku 2018 przeszła bardzo głęboką weryfikację, której chyba nikt z przejmujących odpowiedzialność za lokalne wspólnoty w poprzednich wyborach samorządowych nie mógł zakładać w najbardziej nawet pesymistycznym scenariuszu. Bo kamieniami milowymi, które zapadły nam w pamięć w ciągu ostatnich pięciu lat, były zabójstwo Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, a zarazem jednej z ikon polskiego samorządu; strajk nauczycieli, który wymusił dużą elastyczność w zapewnianiu opieki nad najmłodszymi mieszkańcami naszych wspólnot, tak aby odciążyć ich rodziców; pandemia, która zamroziła większość aktywności nie tylko zawodowych; kryzys uchodźczy wywołany rosyjską pełnoskalową inwazją na Ukrainę, a potem jego pochodne: kryzys ekonomiczny i inflacyjny. Wszystko to otoczone centralistyczną polityką 8-letnich rządów Prawa i Sprawiedliwości, którą cechowała duża nieprzewidywalność tak dla samorządowych finansów, jak i dla samych, często bardzo szybkich, a w moim odczuciu nieprzemyślanych, procesów legislacyjnych zmieniających zakresy odpowiedzialności poszczególnych instytucji. Strategia miasta przygotowana do roku 2030, w której planowałem pierwszą kadencję pracy dla Wrocławia, bardzo szybko uległa – na skutek czynników opisanych powyżej – dezaktualizacji. Działaliśmy w realiach „prowizorium strategicznego”, mając stałą wizję kierunków rozwoju Wrocławia, ale nie mając żadnej pewności co do posiadanych narzędzi i koniecznych na realizację zadań środków finansowych.

To już wtedy podjąłem decyzję o pracach nad strategią Wrocław2050, której projekt w tej chwili finalizujemy w procesie szerokich konsultacji społecznych, chcąc, aby była dokumentem wspólnotowym, nie tylko w sensie jej oddziaływania, ale przede wszystkim w wymiarze wspólnej odpowiedzialności za jej realizację.

Odwołuję się do pojęcia wspólnoty nie pierwszy raz. Myślę, że definiowało ono nasze myślenie o Wrocławiu, wspólnej sprawie od początku naszego projektu w roku 2018. Opisując bowiem tę litanię kataklizmów – tak samorządowych, jak i dla wielu osób bardzo osobistych – musimy zauważyć, że Wrocław wyszedł z nich wszystkich wzmocniony. Nie myślę tu nawet o tym, że udało nam się zrealizować w niemal stu procentach program założony u progu kadencji – owszem, ważny w sferze infrastrukturalnej, odpowiadający na postulaty poprawy jakości życia we Wrocławiu. Dużo cenniejsze było dla mnie doświadczenie budującej się wrocławskiej wspólnoty, tej, którą mieliśmy w pamięci w roku 1997, gdy stawaliśmy ramię w ramię naprzeciw powodzi tysiąclecia. Mieszkańcy Wrocławia wyszli wówczas tłumnie na ulice nie tylko po to, by zabezpieczać swój dobytek, ale aby wprost bronić swojego Wrocławia przed zniszczeniem, tworząc wały wokół symboli dziedzictwa historycznego naszego miasta.

.Ostatnie pięć lat dostarczyło nam wielu impulsów testujących tę wspólnotowość. Wymieniając choćby te dwa najsilniejsze – pandemię i kryzys uchodźczy – śmiem twierdzić, że Wrocław poradził sobie z nimi tak sprawnie dzięki zorganizowaniu i odpowiedzialności mieszkańców. Akcja „Widzialna Ręka”, zaangażowanie w pomoc seniorom i osobom samotnym, pomoc sąsiedzka – uzupełniały, a bywało, że wprost wyręczały instytucje państwowe w okresie kolejnych lockdownów i obostrzeń związanych z COVID-19. Podobnie, gdy do Wrocławia dotarły setki tysięcy uchodźców zza wschodniej granicy, to właśnie spontanicznie organizujący się mieszkańcy utworzyli pierwsze punkty pomocowe na dworcu głównym PKP, które ucząc się kryzysu, sprofesjonalizowały się do tego stopnia, że dziś mogą być przykładem sprawnego zarządzania tysiącami wolontariuszy, angażowanych do działań w zależności od konkretnych potrzeb w danym momencie. Mieszkańcy Wrocławia byli zresztą obecni w wielu jeszcze innych działaniach pomocowych, zbierając choćby artykuły pierwszej potrzeby czy środki finansowe potrzebne do wsparcia potrzebujących zarówno w samym Wrocławiu, jak i w naszych miastach partnerskich na terenie Ukrainy.

Wrocławska wspólnota wyszła z tych kryzysów wzmocniona i pozostaje największym kapitałem naszego miasta. Do czego bowiem odwołują się kolejne raporty krajowe czy zagraniczne dotyczące inwestowania we Wrocławiu, takie jak choćby ten przygotowywany przez zespół „Financial Times”, czy kolejne edycje raportów startupowych, określające Wrocław wprost „krzemową doliną” takich projektów w tej części Europy? Albo czym sugeruje się Intel, lokując swoją wielomiliardową inwestycję w okolicy Wrocławia? Owszem, ważną rolę odgrywają tu potencjał ekonomiczny miasta i regionu, lokalizacja na mapie Europy, skomunikowanie z hubami komunikacyjnymi, pozwalającymi na szybkie i nieskomplikowane dotarcie do Wrocławia, ale pod tym względem moglibyśmy znaleźć miejsca o podobnym, dobrze wypromowanym potencjale. Wrocławskie genius loci, wszystko, co określamy mianem „klimatu miasta”, bazuje na spotkaniach i rozmowach z mieszkańcami, na ich przekazywanych dalej opiniach i zadowoleniu z życia miasta.

I nie oznacza to bezkrytyczności czy braku dostrzegania koniecznych do rozwiązania problemów, ale raczej patrzenie w dalszą przyszłość ze świadomością, że kolejne problemy będziemy sukcesywnie i – niezmiennie – wspólnie rozwiązywać i że nie rzutują one na nasze postrzeganie Wrocławia jako miasta dobrego do życia.

Jako urodzony wrocławianin, absolwent socjologii na Uniwersytecie Wrocławskim, patrzę na Wrocław w oparciu o osobiste doświadczenia i zebrane dane – choćby te z programu diagnoz społecznych, które przez lata pozwalały nam dobrze mapować potrzeby mieszkańców naszego miasta i stawać wobec wyzwań, będąc dobrze wyposażonymi w wiedzę. Wiem, powtarzałem to zresztą często, że Wrocław, tak jak jakiekolwiek inne miasto, nigdy nie będzie projektem realizacyjnie skończonym, „zawiązanym na kokardkę”. Każdy rozwiązany problem, ustąpi miejsca kolejnemu, każda inwestycja, zrealizowana w jednym z obszarów miasta, rozbudzi – słuszne zresztą – apetyty w kolejnym. Mamy i będziemy mieli co robić we Wrocławiu – zarówno my, jak i nasi następcy w kolejnych dekadach. Dzisiaj dokańczamy projekty naszych poprzedników, cieszymy się i profitujemy na ich sukcesach, ale też stawiamy czoła wyzwaniom, które po sobie pozostawili. Tak działa samorządowa sztafeta.

.Dziś u progu końca pierwszej kadencji poddaję się wyborczej weryfikacji. Z pokorą, nie oglądając się na sondaże, z pełną świadomością tego, że nie wszystko udało się zrobić tak, jak sam bym sobie życzył lub jak życzyliby sobie mieszkańcy, ale też z pewną radością, że mimo trudnego czasu zrealizowaliśmy dla Wrocławia część naszego programu możliwego do przeprowadzenia w pięć lat. Wierzę, że kolejnych pięć pozwoli nam naszą misję dokończyć – pozostaje to w rękach wrocławian.

Mógłbym pisać o szczegółowym programie, planach i inwestycjach – wszystkie one są przecież ważne – ale opowiedziałem dzisiaj Państwu o tym, co dla mnie we Wrocławiu jest najważniejsze. O wspólnocie ponad politycznymi podziałami, nieoglądającej się już w dzień po wyborach, kto na kogo głosował, ale zabierającej się do pracy dla Wrocławia. Żyjemy może w trudnym, ale przede wszystkim w niezwykle ważnym czasie. Nie wolno nam go zmarnować. Wierzę, że we Wrocławiu, wsłuchując się w głos mieszkańców, dobrze ten czas wykorzystamy.

Jacek Sutryk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 marca 2024