Najważniejsza jest edukacja
Możliwa jest przyszłość edukacji, w której z powodu braku środków trzy czwarte ludzkości zostanie wkrótce pozbawione szkoły i wiedzy, gdyż załamie się system edukacyjny. Możliwe też, że gros transmisji umiejętności społecznie pożytecznych odbywać się będzie poprzez środki cyfrowe, a później genetyczne, do osamotnionych jednostek, za pomocą urządzeń coraz ściślej zespolonych z mózgiem – pisze Jacques ATTALI
.Kim bylibyśmy bez tych, którzy z tego czy innego tytułu przekazali nam wartości i wiedzę? Bez tych, którzy rozbudzali naszą ciekawość poznawania świata i uczenia się? Co stało się z tymi, którzy nie mieli szczęścia żyć w społeczeństwie zostawiającym wiele miejsca dzieciom ani posiadać rodziców zdolnych przekazać im wraz z miłością wartości i wiedzy? Jaki był los tych, którzy nie napotkali na swojej drodze mistrzów potrafiących przekazać im swój zapał ani nie mieli równych i spokojnych warunków, aby się kształcić?
Wszystko wiemy dzięki pokoleniom przed nami
.Ja zawdzięczam wszystko raptem paru osobom. Na pierwszym miejscu są rodzice, którzy przekazali mi swoje wartości i którzy, choć byli samoukami, otaczali wiedzę i szkołę prawdziwą czcią, godząc się na wszelkie wyrzeczenia, byle tylko mojej siostrze, mojemu bratu i mnie się powiodło. Następnie są moi wspaniali nauczyciele i profesorzy: ci ze szkoły podstawowej, zwłaszcza ten, który rozświetlił mój dziecięcy świat dziesięciolatka szlachetnym i pobłażliwym spojrzeniem; nauczyciel francuskiego i łaciny z gimnazjum, dzięki któremu poznałem wielką literaturę francuską i jej łacińskie źródła; nauczyciele francuskiego z liceum: ten, który zaraził mnie pasją do teatru greckiego, i ten, który poza lekcjami z lubością czytał nam Prousta; błyskotliwy wykładowca matematyki na zajęciach przygotowawczych do egzaminu wstępnego na politechnikę i kolejny, już na studiach, genialny naukowiec, który z niesłychaną przejrzystością objaśnień zawiódł nas aż na granice najbardziej abstrakcyjnej wiedzy; jest wśród nich także profesor paryskiego Instytutu Nauk Politycznych, wielki erudyta, specjalista historii Francji. Do tego dodałbym również kilku skromnych korepetytorów, od których nauczyłem się metod pracy, bez których trudno mówić o skutecznym systematyzowaniu wiedzy, trenera dżudo, któremu zawdzięczam to, czego tak bardzo mi brakowało – pewność siebie – oraz paradoksalnie nauczyciela fizyki, który w liceum ogłosił przed całą klasą, że jestem niezdolny do jakiegokolwiek edukacyjnego sukcesu. Tak, jemu także wiele zawdzięczam. Cześć i chwała wszystkim moim nauczycielom i profesorom, niech ich nazwiska nigdy nie popadną w zapomnienie (Baldenweig, Chiaporre, Fermigier, Journo, Ecalle, Schwartz, Girardet, Smilovivi, Stora, Lefevre).
A jednak żaden z nich nie znał dzisiejszych metod nauczania. Wszyscy mieli do dyspozycji jedynie podręczniki i zeszyty ćwiczeń. Łączyła ich jedna rzecz: pasja do przekazywania wiedzy.
Kim stałbym się potem, gdyby nie wybitni myśliciele, których mogłem spotkać i którzy rozświetlili moją drogę w trakcie rozmów w cztery oczy: Joseph Kenneth Arrow, René Thom, René Girard, Fernand Braudel, Henri Atlan, André Leroi-Gourhan, Michel Serres, Henri Laborit, Joël de Rosnay, René-Samuel Sirat, Matthieu Ricard, Yves Stourdzé, Edgar Morin, François Mitterrand i wielu innych? I w końcu kim byłbym bez niektórych moich uczniów, którzy swoją dociekliwością pomagali mi wyrażać z dużą precyzją moje myśli? Sądzę zresztą, że to właśnie ucząc i pisząc, przeżywałem największe chwile olśnienia.
A co z innymi? Co zwłaszcza z dziewczętami? Czym byłaby ludzkość bez tych, którzy od tysięcy lat przekazywali wiedzę i dzieła sztuki? Czym stalibyśmy się, gdyby zniknęła Biblia, upaniszady, dzieła Platona, Arystotelesa, matematyka al-Chuwarizmiego, poezja Villona i Rumiego, muzyka Bacha, Mozarta, pieśni hinduskie – tak jak zniknęły niemal całkowicie kultury, które w skrócie nazywamy prehistorycznymi albo archaicznymi (jak na przykład kultura mazdaistyczna z jej wysublimowanymi gathami), o których niemal nic nie wiemy, mimo że odegrały olbrzymią rolę w wykształceniu się cywilizacji euroazjatyckich? I w końcu kim bylibyśmy, gdyby rolnicy i rzemieślnicy nie potrafili przekazywać z pokolenia na pokolenie umiejętności ugorowania, sztuki wytapiania brązu, żelaza, szkła itd.?
Przekazywanie wiedzy jutro
.A jutro? Pojutrze? A za dwieście lat? Czy możemy snuć marzenia o wolnym społeczeństwie ludzi życzliwych i w dobrym zdrowiu, żyjących w niezdegradowanej przyrodzie i przyjaznym klimacie, gdy nie przekazuje się wiedzy o tym, jak tworzyć i zabezpieczać tę przyszłość? Czy pewnego dnia, po tylu tysiącleciach opresji, kobiety będą miały te same środki kształcenia się, które mają dzisiaj chłopcy z klas wyższych w ich własnych społeczeństwach?
Co będzie przekazywane? Czy będzie istniał uniwersalny korpus wiedzy przekazywany wszystkim dzieciom na świecie? Czy przekreśli się kulturę dawnych cywilizacji pod pretekstem, że jest ona produktem cywilizacji mających inne wartości? Czy ludzie będą musieli uczyć się czytać, pisać, liczyć? Czy kształcenie raczej ograniczy się w jeszcze większym stopniu niż obecnie do zwiększania operatywności mocy wytwórczej, dyscyplinowania obywateli, narzucania ideologii czy wiary? Czy uda się przekazać odrzucenie zazdrości, nienawiści, przemocy i popędu śmierci? Czy będzie miejsce dla przekazywania wszystkim i każdemu z osobna, jak ważne w życiu człowieka są wolność, ciekawość, wątpliwości, odwaga, sztuka, szczodrość, prawda, lojalność, empatia? Czy uda się pomóc każdemu w znalezieniu tego, co czyni z niego wyjątkową osobę? Czy edukacja będzie sposobem na ratowanie przyrody i życia?
Kto będzie się zajmował przekazywaniem tej wiedzy? Rodziny? Nauczyciele? Firmy? Stowarzyszenia? Media społecznościowe? Czy można sobie wyobrazić, że pewnego dnia szkoła zniknie, tak jak zniknęły dyliżans i telefon stacjonarny, a w konsekwencji wszystkie powiązane z nimi zawody? Czy pamięć przestanie być do czegokolwiek potrzebna? Czy aby nauczyć się języka obcego, wciąż będziemy potrzebowali tyle samo godzin? Jak wymusi się na uczniach wysiłek, koncentrację, motywację? Czy będziemy w stanie niwelować nierówności, które powstają wraz z urodzeniem? Czy kary cielesne i wszelkiego rodzaju nadużycia będą wciąż łamały życie nieskończonej liczbie dzieci? Czy będzie można bezustannie aktualizować wiedzę miliardów dorosłych? Jak będzie wyglądała klasa w szkole jutra?
Czy będzie wystarczająco dużo dobrze wykształconych nauczycieli? Czy nauczanie pozostanie odrębnym zawodem, wykonywanym przez całe życie przez specjalistów?
Czy uzna się w końcu edukację za podstawowe dobro powszechne ludzkości?
Historia edukacji, historia nauki, historia mądrości
.Aby odpowiedzieć na te pytania – i na wiele innych – należy opisać długą historię przekazywania wiedzy, kultur, ideologii, technologii, rytów i obyczajów; pojąć, dlaczego i kiedy ludzie zrozumieli ich niezbędność; czy zrobili to tylko po to, aby otrzymać pomoc od dzieci, czy także po to, aby one miały lepsze życie. Trzeba również zrozumieć, jakie procesy transmisji wiedzy przyczyniły się najbardziej do wyzwolenia się, choć wciąż niepełnego, kobiet, gnębionych klas społecznych, grup mniejszościowych oraz do postępu gospodarczego, społecznego i politycznego; w jaki sposób przekazywanie wiedzy wpłynęło na kształt rolnictwa, przemysłu i technologii; jakie piętno odcisnęło na stosunkach sił, także w ujęciu geopolitycznym.
Aby w kilku zdaniach streścić moją odpowiedź na powyższe pytania, powiem, że przekazywanie wiedzy niezbędnej do funkcjonowania społeczeństw wszędzie na świecie zajęło tysiące lat, aż do połowy XIX wieku odbywało się to bez szkoły, poza nią, a nawet wbrew niej. Owa transmisja zachodziła w pierwszych latach życia dziecka, najczęściej w obrębie rodziny, a dla wciąż zbyt wielu dzieci – poprzez pracę. Dziewczynki były na ogół z tego procesu wykluczone, często też źle się z nimi obchodzono. Szkoła zaś, którą od niedawna postrzega się jako główne miejsca transmisji wiedzy, niemal wszędzie na świecie jest bliska zapaści ze względu na podwójne tsunami: demograficzne i cyfrowe.
Możliwe są dwie przyszłości, obie jak z sennego koszmaru. W pierwszej z powodu braku środków trzy czwarte ludzkości zostanie wkrótce pozbawione szkoły i wiedzy, gdyż wszędzie, nawet w Europie, załamie się system edukacyjny. W drugiej gros transmisji umiejętności społecznie pożytecznych odbywać się będzie poprzez środki cyfrowe, a później genetyczne, do osamotnionych jednostek, za pomocą urządzeń coraz ściślej zespolonych z mózgiem. Tak narodzi się człowiek artefakt naszpikowany całą masą kolejnych artefaktów. Edukacja będąca dziś jedną z najmniej energochłonnych aktywności człowieka stanie się poważnym zagrożeniem dla klimatu.
W obu scenariuszach – czy też w bardzo prawdopodobnej ich mieszance – zniknęłaby szkoła jako miejsce. Wpisywałoby to się w dużo powszechniejszy ruch w stronę indywidualizmu i prywatyzacji usług publicznych. Podobnie jak w zamierzchłej przeszłości jedynie najbogatsi mieliby prawo do wysokiej jakości transmisji wiedzy.
Aby uniknąć tego podwójnego barbarzyństwa zapaści czy artyficjalizacji, aby pomóc każdemu stać się „sobą”, trzeba będzie – w ramach globalnej i radykalnej transformacji w stronę ekonomii życia – poświęcić dużo więcej środków na publiczną i prywatną edukację, dostępną od najmłodszych lat i trwałą, a także, wykorzystując fascynujące technologie jutra, przyznać dużo więcej miejsca rodzicom, nauczycielom i wszystkim innym osobom zaangażowanym w proces edukacji, aby mieli narzędzia do przekazywania wiedzy – nowego quadrivium (sztuka, nauka, ekologia, etyka) oraz wartości (poszanowanie własnej osoby, poszanowanie życia, empatia, altruizm, przyjemność uczenia się oraz umiłowanie prawdy) w sposób dużo bardziej zindywidualizowany, wolny od dotychczasowych więzi klasy czy wieku.
Z tego narodzą się być może ludzie nowego gatunku Homo hypersapiens, którzy następnie stworzą razem Zbiorową Inteligencję, a jeszcze później Zbiorową Hiperświadomość. Miejmy nadzieję, że tak się stanie.
Nie tylko ludzie
.Można by sądzić, że przekazywanie wiedzy jest domeną człowieka i że przed nim ani równolegle z nim żaden inny gatunek fauny i flory nigdy nie wykształcił sposobów przekazywania wiedzy bądź kompetencji następnym pokoleniom. Tak sądziło wielu filozofów. Jean-Jacques Rousseau pisze w Rozprawie o pochodzeniu i podstawach nierówności między ludźmi, że „zwierzę jest po kilku miesiącach tym, czym będzie przez całe życie”, a kilkadziesiąt lat później Immanuel Kant w wykładach z pedagogiki (1803) twierdzi, że „zwierzę jest już wszystkim przez swój instynkt; obcy rozum już wszystko dla niego przygotował. Ale człowiek potrzebuje własnego rozumu. Nie ma on instynktu i sam musi sobie nakreślać plan postępowania. Ponieważ jednak nie od razu umie to zrobić, lecz przychodzi na świat w stanie surowym, muszą to za niego czynić inni… Dyscyplina, czyli karność przemienia zwierzęcość w ludzkość”. Dla obu filozofów uczenie się i przekazywanie wiedzy były więc wyłączną cechą człowieka. Według Rousseau należało go uczyć być wolnym, a według Kanta – posłusznym.
Prawdą jest, że większość gatunków roślin i zwierząt nie przekazuje niczego lub prawie niczego swojemu potomstwu po jego przyjściu na świat. Po otrzymaniu bagażu genetycznego „nowo narodzony” sam uczy się tego, co pozwoli mu przetrwać i się rozmnożyć. Zwłaszcza większość istot żywych uczy się sama, wykorzystując do tego swoje kompetencje genetyczne, odróżniać smaki i zapachy, aby znajdować pożywienie lub unikać potencjalnego zagrożenia. W przypadku większości gatunków dorosłe osobniki porzucają młode, nierzadko bardzo obcesowo dając im do zrozumienia, że nie powinny spodziewać się niczego od starszego pokolenia. Samice żółwi porzucają młode, które muszą kierować się jedynie instynktem, by przeżyć. Niektóre gatunki ptaków (kosy, turkawki) po kilku tygodniach od wyklucia się piskląt przeganiają je z gniazda uderzeniami dzioba, aby zachęcić je do wyfrunięcia. Młode ptaki uczą się więc same tego, co niezbędne, naśladując dorosłe osobniki. Także śpiewu. Zdarza się, że kos żyjący w pobliżu gospodarstwa myśli, iż jest kogutem, i naśladuje jego pianie.
Są jednak takie gatunki roślin i zwierząt, których dorosłe osobniki z troską i miłością przekazują wiedzę potomstwu. Tak jakby każde pokolenie tych gatunków rozumiało, że w jego interesie leży nauczenie kolejnego tego wszystkiego, co pozwala przetrwać jak najdłużej, by zapewnić seniorom pogodny kres żywota. Ja nazywam to zresztą „interesownym altruizmem”.
Naukowcy przypuszczają, że wiele gatunków drzew latami celowo odcina swoje potomstwo od światła, aby nauczyć je przetrwać w środowisku, które do końca życia będzie ich, czyli w cieniu koron innych drzew. Istnieją rośliny, które przekazują następnym pokoleniom dane z własnych doświadczeń, gromadzone przez nie w niektórych komórkach, np. rzodkiewnik pospolity – roślina zielna z rodziny kapustowatych – przekazuje potomstwu zdolność adaptacji do zdarzeń stresujących, zwiększając w danym momencie częstotliwość pewnych specyficznych rekombinacji, co pozwala poprawić genetyczną różnorodność. Zdolność do takiej adaptacji nabytej genetycznie utrzymuje się przez cztery pokolenia, bez konieczności narażania rośliny na te same czynniki stresogenne.
Kilka gatunków zwierząt idzie jeszcze dalej i organizuje nauczanie nowym pokoleniom, stosując metody spotykane także u ludzi: objaśnianie, naśladowanie, powtarzanie, karanie i nagradzanie. Na przykład samica orangutana z grupy żyjącej na obszarze Konga pokazuje potomstwu, w jaki sposób zbudować schronienie wśród drzew, a samiec uczy, jak posługiwać się paroma narzędziami. Szympansy z lasów Gwinei latami nakłaniają młode do obserwowania sposobu, w jaki należy rozłupywać orzechy za pomocą kamieni, a potem także do naśladowania tego gestu. Północnoamerykańskie niedźwiedzie uczą młode wspinać się na drzewa, a za każdy błąd karzą uderzeniem łapy bądź ugryzieniem. W Namibii, gdy lampart powala gazelę, nigdy jej nie zabija od razu, gdyż chce, aby młode mogły pobawić się upolowaną ofiarą. A potem matka pokazuje im, jak należy gazelę zabić. U gepardów matki zaczynają wprowadzać młode w tajniki polowania, gdy te mają siedem miesięcy, a proces ten trwa rok. Samice południowoamerykańskich kaczek czubatych pokazują młodym, jak należy zdobywać pożywienie, a robią to aż do utraty tchu. Po lekcji pisklaki wracają na grzbiecie matki w okolice brzegu. Orki żyjące w Oceanie Spokojnym uczą młode naśladować dźwięk delfinów, by je wabić i łapać. Na północno-wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych także wieloryby uczą nowe pokolenia technik łowieckich. Młode delfiny z Zatoki Rekina w zachodniej Australii uczą się techniki polowania zwanej shelling również poprzez naśladowanie matek.
Kruki, których pamięć jest nad wyraz wyjątkowa (pamiętają twarze dwa lata od ich zobaczenia), uczą polować swoje młode poprzez wymuszanie na nich naśladownictwa. Niektóre papugi mogą nauczyć się wymawiać sto pięćdziesiąt słów, a rozumieć – ponad tysiąc; mogą również nauczyć się podawać kolory przedmiotów i liczyć do sześciu (od zera). Pewna gabońska papuga szara o imieniu Alex jest zresztą pierwszą istotą żywą niebędącą człowiekiem, która zadała pytanie zrozumiałe dla człowieka: widząc się w lustrze, zapytała siebie o kolor swoich piór.
Co więcej, niektóre zwierzęta mogą dzielić się nabytymi kompetencjami. W 1920 roku w Londynie sikory zrozumiały, że mogą pić mleko z butelek zostawianych przed drzwiami domów. Wystarczyło w tym celu przedziurawić dziobem wieczko. Kilka miesięcy później inne sikory zaczęły to powtarzać w okolicznych miastach, a dwadzieścia pięć lat później już w całym kraju, przy czym do dziś nie wiemy, w jaki sposób ta kompetencja rozeszła się w populacji. W podobny sposób w roku 1953 na japońskiej wyspie Kodżima samica makaka spontanicznie opłukała w wodzie morskiej bataty przed zjedzeniem – bataty, którymi te małpy były karmione przez ludzi. Żaden inny makak tego wcześniej nie robił. Trzy miesiące później robiło to już całe otoczenie tej samicy, a pięć lat później – niemal cała populacja makaków na wyspie. I w tym przypadku nie wiadomo do końca, dlaczego pierwsza małpa wpadła na ten pomysł ani jak przekazała tę kompetencję pozostałym.
Pierwsi ludzie i przekazywanie doświadczeń, zamiana informacji w wiedzę
.A ludzie? Prawie nic nie wiemy o organizacji społecznej pierwszych grup Homo habilis sprzed dwóch milionów lat (a jeszcze mniej o Sahelanthropus tchadensis sprzed siedmiu milionów lat), a zwłaszcza o sposobie, w jaki przekazywały wiedzę kolejnym pokoleniom. Wiedzę coraz bardziej skomplikowaną, dotyczącą ubierania się, wybierania miejsc schronienia, polowania, łowienia ryb.
Jeden z pierwszych kroków w tym kierunku został zapewne wykonany, gdy członkowie tej samej grupy, nomadzi o bardzo ograniczonej długości życia, zrozumieli, że w ich interesie leży zwiększanie kompetencji potomstwa, aby im pomagało, a później ich zastąpiło, kiedy nie będą mieli już siły polować, zbierać, transportować dóbr i się bronić. Być może także dlatego, że zaczęli odczuwać potrzebę przetrwania jako klan, jeśli nie jako gatunek. Zapewne zaczęli w tamtym momencie udomowiać innych ludzi, aby wykonywali te zajęcia. I uczyli ich tego.
Wśród pierwszych osiągnięć przekazanych z pokolenia na pokolenie, na długo przed pojawieniem się mowy, był sposób podtrzymywania ognia, znany i przekazywany od co najmniej miliona lat (znaleziono ślady zwęglonych kości i prochów z roślin sprzed miliona lat w jaskini Wonderwerk w RPA, choć nie wiemy, czy ówcześni Homo habilis potrafili rozpalić ogień, czy tylko ochronić i przekazać płomień pozyskany z naturalnych pożarów); wydaje się zresztą, że obróbka cieplna pokarmów uwalnia część przestrzeni mózgu używanej do przeżuwania surowych pokarmów. Następnie sposób produkcji dźwigni, obróbki kamienia (są na to niezliczone dowody), a potem polowania, tropienia, gotowania, tworzenia tkanin, garbowania skór, szycia, produkowania pierwszych instrumentów muzycznych i grania na nich, przewidywania pogody, oceniania wartości roślin, ustalania okresów sprzyjających polowaniom i łowieniu ryb. Nieco później Homo erectus był pierwszym gatunkiem Homo, który opuścił Afrykę. Udał się aż do Chin. Około 550 000 lat temu wraz z Homo sapiens, wówczas nomadą występującym jedynie w Afryce, a dopiero później na całej Ziemi, pojawią się pierwsze znaki pozostawione na ścianach jaskiń, bez wątpienia przekazujące wiedzę o polowaniach i rytuały podróżne: najstarszy znany znak to zygzak wykonany na małżu słodkowodnym odkrytym w Trinilu na Jawie, w warstwach archeologicznych datowanych na 540 000 lat temu.
Trochę później, w środkowym paleolicie (który zaczyna się 350 000 lat temu), pojawiła się mowa. Zaczęło się opowiadanie historii i przekazywanie wiedzy poprzez śpiewy. Dziś jeszcze lud Wodaabe z Nigru, uznawany za jeden z najstarszych ludów świata, przekazuje wiedzę młodym głównie poprzez śpiewy. Podobnie robią mongolscy nomadzi. Wiele innych ludów, jak Sharanahua w Peru, przekazuje tabu i rytuały poprzez śpiew.
Nie wiemy wszakże, czy w czasie tego procesu nauczania dzieci nie są na różne sposoby maltretowane.
To w tamtym czasie pojawiają się pierwsze znane archeologom groby, w których ludzie grzebani są ze zwierzętami. Można sądzić, że rytuały pochówkowe były przekazywane z pokolenia na pokolenie.
75 000 lat temu pojawiły się pierwsze rysunki objaśniające, jak gdyby jakiś artysta chciał przekazać swoją wiedzę uczniom. I tak w RPA w jaskini Blombos znaleziono bloki ochry z wyrytymi znakami, zapewne używanymi do nauki rysowania wzorów na ciele człowieka lub na ścianach.
60 000 lat temu Homo sapiens opuścił kontynent afrykański. Nie przestając prowadzić wędrownego trybu życia, osiada wystarczająco długo w niektórych miejscach, aby przekazać wiedzę pod postacią rysunków naskalnych w jaskiniach, z których najstarsze znane dzisiaj pochodzą sprzed 36 000 lat.
Jak przekazywano wiedzę?
.Prawie nic nie wiemy o sposobie, w jaki przez cały ten długi czas wychowywano dzieci, jakie były ich traumy, czy ze strony dorosłych były raczej ofiarami przemocy, czy wręcz przeciwnie – otaczano je miłością.
Wraz z przyjęciem osiadłego trybu życia (ponad 12 000 lat temu, zapewne najwcześniej w Sahelu i na etiopskich wyżynach), a przede wszystkim 7000 lat temu, wraz z początkiem neolitu i powstawaniem pierwszych osad, pojawiła się konieczność tworzenia zapasów i prowadzenia rachunków. W tym celu pojawiły się liczby, a liczeniem zajmowali się specjaliści, którzy przekazywali swoją wiedzę następnym pokoleniom. Było wówczas na świecie mniej niż trzy miliony ludzi.
Po wynalezieniu pisma w Mezopotamii w okresie pierwszych imperiów (3400 lat temu, czyli długo po wynalezieniu liczenia) zaczęło się przekazywanie wiedzy na glinianych tabliczkach lub na papirusie, z wykorzystaniem symboli, ale wciąż bez alfabetu. Ponieważ zawody ulegały coraz większej specjalizacji, ich nauczanie zajmowało coraz więcej czasu. Chłopcy niemal zawsze kontynuowali zajęcia ojców, a dziewczęta przejmowały obowiązki matek. Ci, którzy stali najwyżej w hierarchii społecznej i żyli z tego, co wypracowali inni, część nauki swoich dzieci cedowali na nauczycieli (najczęściej rekrutowanych spośród niewolników), którzy szkolili także pracowników niezbędnych dla elity (skrybów, księgowych, lekarzy, kapłanów, nauczycieli, oficerów). Miejsca i formy nauczania nie miały nic wspólnego z tym, co później zostanie nazwane „szkołą”. Artyści (rzeźbiarze, złotnicy, płatnerze, ceramicy, ebeniści, malarze, opowiadacze, poeci, muzycy, śpiewacy) kształcili się w pracowniach swoich mistrzów. Rolnicy, tkacze, piekarze, kowale, rzeźnicy, garncarze kształcili się w pracy na polu, w warsztatach i w sklepikach. Zawsze kilku młodym chłopcom z niższych warstw społecznych udawało się przedostać w pobliże elit, a niektóre kobiety, uciekając od obowiązku uczenia się tylko tego, co miało być im potrzebne do bycia dobrą żoną, dobrą matką czy kurtyzaną, dochodziły, jak się wydaje, niezmiernie rzadko do najwyższych funkcji.
W tym samym czasie, jak ma to miejsce aż po dziś dzień, we wszystkich środowiskach niemal wszystkie umiejętności bardzo małych dzieci brały się z tego, co przekazywało im otoczenie rodzinne, które nie zawsze jest siedliskiem miłości, a zbyt często przemocy, wykorzystania seksualnego i ciężkiej pracy.
Pierwsze miejsca nauczania
.Cztery tysiące lat temu pojawiły się pierwsze miejsca nauczania dla młodzieńców, które możemy uznać za prototypy naszych uniwersytetów; najpierw w Mezopotamii, później w Indiach, Egipcie i Chinach. Przekazywana była tam wiedza z zakresu, jak określamy to dzisiaj, matematyki, fizyki, medycyny, filozofii, poezji, historii, geografii, geopolityki. Co do zasady nauczanie to było zarezerwowane dla tych, którzy zapewniali ideologiczną, religijną i polityczną kontrolę nad społeczeństwem, oraz dla ich bezpośrednich pracowników. I w tym przypadku forma nauczania nie miała nic wspólnego z formą nauczania na dzisiejszych uniwersytetach.
Judaizm (na gruncie którego w XVIII w. p.n.e. pojawiły się pierwsze alfabety) przyniósł inne wartości i tabu. Po raz pierwszy, począwszy od co najmniej VIII w. p.n.e., a niewykluczone, że wcześniej, obowiązkiem wszystkich członków tego ludu stała się umiejętność czytania i pisania, aby móc poznawać i przekazywać nauki Prawa. I podczas gdy w Chinach, największym mocarstwie w tamtych czasach, transmisja wiedzy miała pełnić bardzo wymagającą misję poszanowania przodków i bardzo selektywną misję formacji kadr imperium wciąż zagrożonego rozpadem, a w Indiach buddyzm wyrażał również ideę (całkowicie teoretyczną) wykształcenia równego dla wszystkich, to dopiero w świecie żydowskim została po raz pierwszy zrealizowana w praktyce. I to tam tworzono po raz pierwszy miejsca do nauki dla wszystkich, najczęściej blisko miejsc modlitwy.
Nieco później w Grecji, a potem w Rzymie, budowane były – wyłącznie dla dzieci wywodzących się z klas panujących – szkoły, licea, miejsca do uprawiania sportu, aby mistrzowie mogli w nich uczyć filozofii (jak określano nauki ścisłe). Ci mistrzowie są szanowani po dzień dzisiejszy (nawet jeśli większość z nich w myśl naszych kryteriów określona zostałaby mianem mizoginów, pedofilów, rasistów, piewców dyktatury i niewolnictwa).
W pierwszym tysiącleciu naszej ery za większość transmisji wiedzy odpowiadały matki oraz wykonywane zajęcia, nawet w przypadku bardzo małych dzieci. W Europie sposoby nauczania oraz dyscypliny filozoficzne i naukowe odziedziczone po starożytnych Grekach i Rzymianach natrafiły na dogmaty wiary chrześcijańskiej, a później także muzułmańskiej, które stopniowo przejmowały władzę. Katolicka szkoła czerpała najpierw ze szkoły starożytnej, rezerwując swoje nauczanie dla tych, których zamiarem było zostanie kapłanami lub sługami księcia. Ponieważ dla Kościoła było ważne, aby nikt inny nie umiał czytać i pisać, szerzył się analfabetyzm.
Od X wieku w Europie w nielicznych szkołach, gimnazjach i pierwszych uniwersytetach bardzo niewielka mniejszość chłopców, głównie sług książąt, zdobywała wiedzę z zakresu religii, prawa, medycyny. Pozostała wiedza przekazywana była nadal w rodzinie, kościele, przez pracę w polu, w warsztatach rzemieślniczych i sklepikach.
Od XIV wieku we Flandrii i w Wenecji, wymykając się kontroli Kościoła, a później także w Niemczech, po wynalezieniu druku i nastaniu reformacji, zaczęto przekazywać w szkołach, gimnazjach i na uniwersytetach wiedzę, która próbowała osłabić jarzmo Kościoła. Jej adresatami byli już nie tylko kandydaci na przyszłych księży. Pracując i ucząc się, synowie rzemieślników, kupców i zamożnych chłopów przyswajali wiedzę pożyteczną w handlu, rolnictwie i przemyśle. Nauczanie odbywało się już w językach lokalnych, a nie tylko po łacinie czy w języku greckim. W wielu środowiskach zaczęto dochodzić do wniosku, że chłopiec nie jest skazany na takie samo życie, jakie mieli jego rodzice, natomiast wciąż pokutowało przekonanie, że dziewczynki nie mogą aspirować do takiej samej przyszłości jak chłopcy. Jak wszędzie indziej, i tam nauczanie akademickie i wojskowe najwyższej jakości zarezerwowane było dla tych, którzy nie pracują, i ich bezpośrednich pracowników.
Pierwsze szkoły obowiązkowe
.W XVII wieku w protestanckich Holandii i Szwecji pojawiły się pierwsze systemy edukacyjne teoretycznie obowiązkowe dla dzieci. Podobny obowiązek zaprowadzono, na początku również teoretycznie, w brytyjskich koloniach w Ameryce, a potem w Prusach. Im bardziej podział gruntów był oparty na równości, tym szybciej dzieci posyłane były do szkoły. W innych miejscach również pewna grupa dzieci rolników i rzemieślników miała zapewniane środki, aby nie musieć przejmować zawodu po rodzicach – stawały się one nauczycielami, pracownikami, w niektórych przypadkach księgarzami, kupcami, generałami, kardynałami, politykami, uczonymi, artystami. Władza wciąż nie odczuwała potrzeby, by kształcić gros swoich podwładnych inaczej niż przez pracę. A jeszcze mniej pozwalała ludowi na dostęp do wiedzy, która mogłaby prowadzić do buntów. Sieroty włóczące się po ulicach zamykano w specjalnych instytucjach, nie zapewniając im jednak prawdziwej edukacji.
W XVIII wieku (gdy na świecie żyło mniej niż 500 milionów ludzi) wciąż jeszcze wystarczyło przekazywać to, co było konieczne do gospodarczego funkcjonowania społeczeństwa; wciąż jeszcze nie było potrzeby, by ustanawiać szkoły równe dla wszystkich obywateli, co wszakże zaczynało się już pojawiać w sferze rozważań utopijnych (zwłaszcza wśród bardzo nielicznej burżuazji miejskiej). Wprowadzane są nowe, dużo życzliwsze wobec uczniów metody nauczania oraz nowe sposoby przekazywania kultury – gazety, książki, muzea.
Od XIX wieku w Europie i Ameryce wraz z eksplozją nowinek technologicznych należało wyposażyć młodych w nową wiedzę, co wiązało się z koniecznością posyłania większej liczby dzieci do szkoły, a także przekazywania tej nowej wiedzy dorosłym. W środowiskach miejskich potrzebę edukacji zaczynały odczuwać starsze pokolenia. Coraz większym zagrożeniem stawała się coraz liczniejsza biedna i pozostawiona na pastwę losu młodzież bez zajęcia w miastach, dokąd musieli emigrować jej rodzice. W Europie katolickiej i protestanckiej rozwijały się szkoły podstawowe (na początku jedynie w niedzielę i w większości w gestii Kościoła) dla dzieci z ludu. Instytucje zajmujące się nauczaniem na poziomie średnim i uniwersyteckim były wciąż zarezerwowane dla młodzieży wywodzącej się z wyższych klas miejskich. Zwłaszcza we Francji idea szkoły szła w kontrze do rodziny, która pozostawała zasadniczo pod kontrolą Kościoła. Przyspieszający wzrost gospodarczy sprawiał, że nie było problemu ze zwiększaniem wydatków publicznych i prywatnych na edukację. W innych częściach świata – w Afryce, na ziemi islamu, w Ameryce i Azji systemy kształcenia nie ulegały zmianie: w islamie przekazywaniem wiedzy zajmowały się szkoły religijne, w Chinach – szkoły i egzaminy, których ambicją była selekcja i formacja urzędników dla imperium wciąż zagrożonego rozpadem. Europejscy koloniści wszędzie na świecie nie spieszyli się, aby przekazywać wiedzę lokalnej ludności, którą gnębili niewolnictwem.
Szkoły budujące XX wiek
.Gdy zaczął się XX wiek, władza ekonomiczna potrzebowała coraz więcej ludzi potrafiących czytać, liczyć i rozumieć to, co dzieje się wokół nich. Społeczeństwo musiało więc uczyć tego, czego warsztat rzemieślniczy i rodzina nie potrafiły już przekazać. Działo się to wszak z zachowaniem istniejącego porządku społecznego. Młodych należało kształcić taśmowo, jak produkowano automobile. W wielu krajach, w których gospodarka była oparta głównie na wymianie handlowej, można było dostrzec wzmocnienie sojuszu – istniejącego już od czterystu lat w Wenecji i we Flandrii – między burżuazją handlową i wrogami religii: tak jedni, jak drudzy mieli bowiem interes w tym, żeby pozbyć się wielkich posiadaczy ziemskich i Kościoła, którzy to stanowili wspólny front. Udało im się to w niektórych krajach północnej Europy. W pozostałych państwach, w tym we Francji, wpływy religii i siła rodziny pozostawały przytłaczające. Wszędzie jedynie chłopcy z uprzywilejowanych sfer społecznych mieli dostęp do dobrych szkół i mogli aspirować do najlepszych zawodów. Pojawiły się również nowe metody pedagogiczne i inne sposoby przekazywania wiedzy: ruchy młodzieżowe, sport, kino, radio, a później także telewizja. Wszędzie na świecie znacznie rosną publiczne i prywatne wydatki przeznaczane na edukację. Przyspiesza wzrost gospodarczy.
Druga połowa XX wieku to tłuste lata szkoły, która stała się uprzywilejowanym miejscem transmisji wiedzy. Nigdy wszak nie udało jej się, z wyjątkiem kilku krajów północnej Europy, zatrzymać procesu reprodukowania się nierówności. Dzięki instytucjom międzynarodowym, takim jak UNESCO, upowszechniła się utopia powszechnego nauczania czytania, pisania i najważniejszej wiedzy. Im bliżej końca wieku, tym bardziej rosła – nie tylko w krajach demokratycznych – chęć przekazywania wiedzy i umiejętności wszystkim obywatelom, a nie tylko pracownikom. Wszędzie wciąż przekazywano wiedzę, zwłaszcza historyczną, skażoną ideologiami i nacjonalizmem, ale też coraz więcej młodych odrzucało autorytet rodziców, Kościoła i nauczycieli, kultywując własne wartości.
W 2022 roku 95 proc. niemal ośmiomiliardowej populacji naszej planety miało wówczas i wcześniej kontakt ze szkołą, najczęściej bardzo krótki i słabej jakości. W 1948 roku ten odsetek wynosił 45 proc. przy 2,4 miliarda ludzi.
W rzeczywistości 240 milionów dzieci wciąż nie chodzi do szkoły, a dużo więcej nie ma na to wystarczających środków. Mimo ewolucji w metodach nauczania wszędzie lub niemal wszędzie (parę państw północnej Europy jest tu wyjątkiem) utrzymuje się bezwzględna selekcja, umożliwiająca tylko dzieciom ze środowisk uprzywilejowanych dostęp do najlepszych szkół, nauczycieli, uniwersytetów, kierunków oraz najbardziej rokujących zawodów. Sektor prywatny zaczyna uważać edukację za teren do podbicia; wpływ religii i ideologii na wiele przekazywanych treści jest wciąż znaczny; szkoły w zbyt wielu krajach są jedynie miejscami przechowywania dzieci oddanych w ręce słabo wykształconych nauczycieli. Niemal wszędzie dziewczynki są ofiarami systemu, a jednak tam, gdzie uzyskują w końcu dostęp do nauki w tym samym wieku co chłopcy, osiągają od nich lepsze wyniki i zaczynają zmieniać obraz swoich społeczeństw poprzez wiedzę i nowe wartości. Większość przekazywania wiedzy na nowo odbywa się dzisiaj poza szkołą (wieloma kanałami, od zajęć pozalekcyjnych po świat cyfrowy). W dużej liczbie krajów czas spędzany przed ekranem komputera, telewizora bądź telefonu przez młodych, w tym bardzo małe dzieci, przekracza czas spędzany w szkole i czas spędzany z rodziną. Ma to poważne konsekwencje dla ich rozwoju.
A więc: jaka przyszłość edukacji?
.Nauka, jak pokazuje przeszłość, ma przede wszystkim pomóc nam przewidywać przyszłość i działania, które trzeba podjąć. Można to streścić w następujący sposób:
- przekazywanie wiedzy zawsze było i pozostaje – wraz z towarzyszącą mu adaptacją – kluczem do przeżycia wszystkich organizmów żywych;
- przekazywanie wiedzy zawsze było i wciąż pozostaje jedną z najmniej energochłonnych aktywności człowieka;
- obie podstawowe funkcje przekazywania wiedzy, pod wszelkimi formami, służą utrzymaniu dominującego porządku i odwrotnie – organizowaniu transmisji innowacji nierzadko w kontrze do dominującego porządku;
- przekazywanie jest zawsze formą sprawowania władzy;
- przekazywanie wiedzy zawsze ograniczało się do zwiększenia operatywności mocy wytwórczej, dyscyplinowania obywateli, narzucania ideologii bądź wiary;
- akty maltretowania i nadużyć seksualnych wobec dzieci są stałym elementem historii ludzkości, a przekazywanie wiedzy jest tylko jednym z ich pretekstów;
- we wszystkich cywilizacjach dziewczynki i kobiety były z małymi wyjątkami i do niedawna utrzymywane z dala od wszelkiej wiedzy;
- wszędzie na świecie chłopcy ze środowisk uprzywilejowanych zawsze mieli i wciąż mają nieskończenie więcej możliwości wyboru studiów i zakończenia ich z powodzeniem niż inne dzieci;
- każda władza jest nieufna wobec ludu i ogranicza wiedzę, do której daje dostęp, do tego, co jest jej politycznie, gospodarczo i społecznie niezbędne;
- edukacja do wiedzy artystycznej i naukowej (które kształtują umysł krytyczny) jest zasadniczym czynnikiem emancypacji i wzrostu;
- przez tysiąclecia wiedza była przekazywana zasadniczo przez klany, religię i pracę; bardzo rzadko przez szkołę, która była zarezerwowana dla ludzi pracujących przy wytwarzaniu dóbr niezbędnych dla elit;
- naśladowanie, powtarzanie, kontrolowanie i karanie były i są podstawą przekazywania wiedzy;
- czas konieczny na naukę nie zmniejszył się;
- wraz z historią ludzkości wykształciło się osiem ośrodków przekazujących wiedzę: rodzina, klan, praca, Kościół, wojsko, szkoła, media klasyczne i media społecznościowe;
- wykształciło się dziewięć pól wiedzy podlegającej przekazywaniu: seksualna, praktyczna, wojskowa, technologiczna, etyczna, polityczna, artystyczna, prawna i naukowa;
- im bardziej wyedukowana jest dana populacja do umiejętności krytycznego myślenia, tym dorośli posiadają mniej dzieci i łatwiej jest im sfinansować ich studia;
- siła danego systemu transmisji wiedzy zależy od jego zdolności do ciągłego modyfikowania treści, w zależności od potrzeb społeczeństwa i postępu naukowego, z korzyścią dla tych, którzy ten system kontrolują;
- wybór wiedzy do pozyskania zawsze był determinowany przez potrzeby klas dominujących;
- liczba zawodów, w których trzeba kształcić przyszłe pokolenia, zwiększa się wykładniczo wraz z podziałem pracy;
- czas poświęcany na naukę nie przestaje się zwiększać;
- nigdy nie udało się przekazać odrzucenia nienawiści, przemocy i popędu śmierci;
- społeczeństwo rozwija się, gdy nie godzi się z tym, że dzieci muszą mieć takie samo życie jak ich rodzice;
- im bardziej rozwija się edukacja krytyczna, tym większa jest zdolność do wymiany z innymi grupami;
- poziom edukacji danego społeczeństwa zależy w dużej mierze od środków, które ono może i chce przeznaczać na potrzeby każdego dziecka;
- przekazywanie wiedzy wymaga stale zwiększającego się PKB, niezależnie nawet od wzrostu demograficznego;
- przekazywanie wiedzy stopniowo stało się kompetencją przypisaną wyłącznie specjalistom, nauczycielom itp.;
- każda szkoła ma skłonność uczyć tylko bogatych, chyba że jest przymuszona do tego, by robić inaczej;
- przekazywanie wiedzy niemal zawsze sprowadza się do cenzurowania treści stanowiących odstępstwo;
- organizacja sali lekcyjnej zawsze była ustalana na wzór głównego aktualnego miejsca pracy;
- państwa, w których edukatorzy mają najwięcej środków i wolności w przekazywaniu tego, co pożyteczne w wymianie intelektualnej i materialnej oraz postępie naukowym, dominują nad innymi;
- batalia ideologiczna, ekonomiczna i polityczna między różnymi systemami politycznymi od zawsze toczy się w obszarze edukacji i każdy próbuje przeciągnąć na swoją stronę najlepszych badaczy, profesorów i studentów;
- uczenie i przekazywanie wiedzy coraz mniej odwołują się do najbrutalniejszych form karania, a coraz więcej do najbardziej wynagradzających technik rozrywki;
- każdy system edukacyjny wysokiej jakości może zostać zniszczony lub uratowany na przestrzeni mniej niż dwóch pokoleń.
Chciałbym móc powiedzieć na koniec, że dobry system edukacyjny wystarczy do stworzenia warunków dla wzrostu koniecznego do jego finansowania, ale tak nie jest; że im bardziej edukacja jest racjonalna, świecka i powszechna, tym bardziej dany kraj jest demokratyczny, bogaty i społecznie sprawiedliwy, ale tak nie jest; że im bardziej edukacja zwraca się w stronę nauki, rozumu i sztuki, tym lepiej społeczeństwa zabezpieczone są przed barbarzyństwem i dyktaturą, ale tak nie jest; że wiedza racjonalna pomaga obronić demokrację, ale tak nie jest.
Jestem jednak przekonany, że bez edukacji krytycznej na wysokim poziomie dla wszystkich ludzi, a zwłaszcza edukacji do odrzucenia przemocy, bardzo szybko dojdzie do samobójstwa naszego gatunku.
Czy można wywnioskować z przeszłości i tych praw jakąś perspektywę przyszłości? Jest to możliwe a priori. Pod koniec XVIII wieku można było przewidzieć, że jeszcze długo dziewczynki i kobiety będą utrzymywane z dala od szkoły; także sposoby, w jakie będzie przekazywana wiedza (i jaka wiedza) na początku XXI wieku: było to zawarte w całości w ewolucji klanu w stronę rodziny nuklearnej, życia wiejskiego w stronę urbanizacji, rzemiosła w stronę produkcji przemysłowej. Ewolucja szkoły także wpisuje się w tamten kontekst: doskonałe wyniki edukacji holenderskiej, elitystyczny pragmatyzm brytyjski, trójstopniowy system edukacyjny w Prusach, utopie amerykańskich i francuskich rewolucjonistów, osmański obskurantyzm oraz chińska selekcja doskonale wyjaśniają, z czym mamy dzisiaj do czynienia.
Już na początku XIX wieku można było przewidzieć, że ludzkość zazna kiedyś najgorszego barbarzyństwa, skoro nie zrobiono niczego, aby nauczyć – przez szkołę czy w inny sposób – tego, jak pozbyć się zazdrości i popędu śmierci, oraz tego, jak kultywować życzliwość, szacunek do kobiet i do życia. A także dlatego, że ludzkość zaczynała pozyskiwać narzędzia umożliwiające przeprowadzanie masowych mordów.
.Według tego samego schematu przekazywane treści, ich formy społeczne i polityczne, które upowszechnią się w XXII wieku, już kiełkują w naszej obecnej sytuacji systemu edukacyjnego końca 2022 roku.
Dwadzieścia zaleceń dla świata
- Zagwarantować wszystkim dostęp do wszelkich dóbr ekonomii życia, w tym do edukacji, mieszkania, pożywienia, bezpieczeństwa, służby zdrowia (somatycznego i psychicznego).
- Zagwarantować wszystkim powszechne prawo do nauki przez całe życie oraz uznać edukację za dobro powszechne dostępne dla wszystkich, niezależnie od płci, dochodów, pochodzenia, tożsamości i niepełnosprawności.
- Wprowadzić w życie światowy kodeks ochrony dzieci i młodzieży oraz wymusić jego przestrzeganie; należy zwłaszcza zakazać wszelkich form deprawacji, przemocy oraz fizycznego, słownego i cyfrowego przymuszania.
- Promować szczerość, ciekawość, motywację, upodobanie do racjonalności, kreatywności, sztuki i umysłu krytycznego.
- Pomagać każdemu w zostaniu „sobą” i byciu aktywnym obywatelem ludzkości.
- Stopniowo doprowadzić do podwojenia finansowania – na poziomie krajów i całego świata – edukacji publicznej i badań naukowych w perspektywie przejścia na szkołę typu hybrydowego.
- Kształcić dorosłych do zawodu rodzica, tak jak pomaga im się przy narodzinach ich dzieci; uświadamiać im, jak ważne są dla nich studia ich dzieci.
- Nauczać od wieku 4 lat filozofii i wyzwań związanych z przyszłością naszej planety.
- Zakazać korzystania z wszelkiego typu ekranów dzieciom do 6. roku życia.
- Dbać o to, aby wszystkie dzieci miały dostęp do wysokiej jakości przedszkola.
- Zreformować obowiązek szkolny, wprowadzając szkołę hybrydową do 16. roku życia, wraz z prawem do kształcenia zawodowego do 18. roku życia i zapewnieniem środków na studia do 23. roku życia.
- Narzucić zasadę zróżnicowania społecznego w miejscach nauki, w tym w prywatnych.
- Wprowadzić powszechny program nowego quadrivium: sztuka, nauka, ekologia, etyka.
- Promować na masową skalę aktywność fizyczną, znajomość przyrody i bioróżnorodności.
- Rozwijać badania naukowe jako zasadniczy element nauczania.
- Dowartościować zawód nauczyciela i te zawody, które w ten czy inny sposób biorą udział w edukacji dzieci.
- Zapewnić głęboką więź między nauczycielami i rodzinami, gdyż będą współdzielić obowiązki w szkole hybrydowej.
- Przemienić szkoły i uniwersytety w instytucje nauki przez całe życie.
- Potwierdzać co piętnaście lat dyplomy tych osób, które wykonują zawody związane z bezpieczeństwem życia drugiego człowieka.
- Nagradzać tych, którzy się uczą, nigdy zaś nie płacić tym, którzy odmawiają nauk.
Jacques Attali
Tekst ukazał się w nr 49 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze”
[PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]