Jędrzej STĘPIEŃ: ChatGPT a przyszłość edukacji

ChatGPT a przyszłość edukacji

Photo of Jędrzej STĘPIEŃ

Jędrzej STĘPIEŃ

Założyciel Studio Mentals, szkoły językowej działającej w oparciu o autorski program obcowania z językiem.

Transformacja czekająca świat edukacji w dobie rozwiniętej Sztucznej Inteligencji zapowiada się bezprecedensowo – twierdzi Jędrzej STĘPIEŃ

.Dawno żaden produkt z dziedziny technologii edukacyjnej (EdTech) nie wywołał takiego zamieszania, jakie pod koniec 2022 roku zafundował nam ChatGPT, nowy asystent językowy stworzony przez amerykański startup OpenAI. Wcześniej oczywiście też wiele się działo: były elektroniczne translatory z DeepL na czele, asystenci w rodzaju Siri czy Cortany, Duolingo do nauki języków i wiele innych. Nie pamiętam jednak, żeby przy premierze któregokolwiek z tych narzędzi nauczyciele tak szybko, w popłochu niemal, organizowali specjalną konferencję o jego wpływie na pracę, karierę i przyszłość edukacji – a z czymś takim mamy do czynienia na początku 2023 roku.

„Asystent językowy”, jak głosi oficjalny podtytuł ChatGPT, oznacza, że jest to oprogramowanie mogące generować język przypominający ten, którym na co dzień posługują się ludzie. Gdybym sam miał opisać swoje wrażenia z obcowania z nowym oprogramowaniem, powiedziałbym, że przypomina momentami HAL-a z 2001: Odysei kosmicznej albo TARS-a z Interstellara, by przywołać najbardziej ikoniczne obrazy kultury popularnej. A jeśli to przesada, to ChatGPT pozwala przynajmniej wierzyć, że tego typu SI nie jest tylko czystym science fiction.

W chwili, gdy piszę te słowa, asystent wprawdzie nie posiada interfejsu głosowego (choć to zapewne tylko kwestia czasu), ale komunikowanie się z nim przypomina komunikację z istotą inteligentną, która rozumie nie tylko to, co mówimy, lecz także to, co mamy na myśli. Nie zdarzyło mi się, by moja komunikacja z ChatGPT została zerwana, by maszyna odpowiedziała nie na temat, nawet jeśli używałem slangu czy robiłem literówki lub zmieniałem język w trakcie rozmowy z angielskiego na polski.

Czym jest ChatGPT

.ChatGPT należy do t.zw. generatywnej SI (generative AI), co oznacza, że treści produkowane przez oprogramowanie nie są zwykłym „kopiuj-wklej” z Wikipedii czy innego źródła internetowego, tylko są swego rodzaju syntezą informacji posiadanych przez system. Efektem tego jest tworzenie przez aplikację unikalnych treści o dowolnej tematyce, długości i w dowolnym stylu. ChatGPT potrafi więc napisać esej, fraszkę, rozwiązać zadanie matematyczne, pomóc w pisaniu kodu, a w niedalekiej przyszłości zapewne tworzyć też grafikę i muzykę. Co więcej, jeśli nie podoba nam się pierwotna wersja jego odpowiedzi, możemy mu polecić, by ją skorygował, dodając jakieś informacje, pisząc bardziej zwięźle czy zmieniając styl z poważnego na lżejszy… Wszystko to sprawia wrażenie, że maszyna potrafi myśleć, improwizować i – co najbardziej intrygujące – brzmieć sensownie.

Narzędzia, z których korzystaliśmy do tej pory, takie jak elektroniczni tłumacze, asystenci czy mapy, mają wiedzę lepszą niż nasza, ale nie zagrażają naszemu monopolowi na sens. DeepL lepiej panuje nad gramatyką języka obcego, a Google Maps lepiej wie, jaką trasę wybrać – jednak aplikacje te nie mają takiej swobody, jaką ma ChatGPT, który potrafi wygenerować logiczną i oryginalną treść na tyle sugestywną, by konkurować z człowiekiem.

ChatGPT zagroził monopolowi człowieka na sens

.Krąży już wiele anegdot opisujących oszałamiające umiejętności tej aplikacji. Na mnie największe wrażenie zrobił przykład, który pochodzi od Jordana Petersona, popularnego kanadyjskiego psychologa i filozofa. Peterson zlecił asystentowi ChatGPT, by na bazie jego tekstów napisał esej, mający pasować do drugiej z książek psychologa – stylem łączącym styl Biblii króla Jakuba oraz chińskiej Księgi drogi i cnoty (Daodejing). Maszyna zrobiła to w trzy sekundy, generując cztery strony tekstu, którego sam Peterson nie potrafił jednoznacznie określić: czy był jego autorstwa, czy też nie.

Wszystko to dzieje się na bardzo wczesnym etapie rozwoju tego oprogramowania. Obecna, trzecia wersja ma już na wiosnę zostać zastąpiona czwartą, 500 razy mocniejszą, wzbogaconą w procesie uczenia maszynowego (machine learning) o dane dostarczane przez miliony użytkowników korzystających za darmo z oprogramowania w ciągu ostatnich miesięcy. Studenci zlecający dziś aplikacji ChatGPT pisanie za nich prac semestralnych czy kandydaci do pracy delegujący mu pisanie listów motywacyjnych, rozwiązując swoje doraźne problemy, przyczyniają się do głębokiej transformacji rynku pracy i sektora edukacji. Jakiego rodzaju będą to zmiany, staje się właśnie przedmiotem gorących debat.

ChatGPT w edukacji – szanse czy zagrożenia?

.Z jednej strony przedstawiane są pełne optymizmu wizje przyszłości, w której produktywność ludzi i gospodarek zwiększa się tysiąckrotnie, z drugiej strony – apokaliptyczne wizje, w których nie tylko szaleją bezrobocie i dalsze rozwarstwienie, lecz także sztampa, automatyzm i zniewolenie.

W mojej branży, w edukacji, rodząca się nowa generacja asystentów językowych ma niewątpliwie potencjał do odbiurokratyzowania pracy nauczyciela, zarówno gdy idzie o przygotowywanie materiałów na zajęcia, sprawdzanie prac, jak i pisanie wniosków o granty. Słyszę od kolegów nauczycieli, że od teraz praca z uczniem ma szansę być spersonalizowana jak nigdy wcześniej. Zlecenie przygotowania indywidualnych materiałów i ćwiczeń przystosowanych do danego poziomu ucznia będzie kwestią kilku minut spędzonych z oprogramowaniem, a nie bitych godzin jak wcześniej, na co nikogo zresztą nie było stać.

Jednak wszystko to są bardzo wczesne i krótkoterminowe projekcje. Zgadywanie, co konkretnie się wydarzy w dalszej przyszłości, jest trudne, gdyż transformacja czekająca świat edukacji w dobie rozwiniętej SI zapowiada się bezprecedensowo. Uważałbym z przykładaniem nowego narzędzia do rzeczywistości, bo ta ulegnie zasadniczej zmianie. Bo z czym w istocie mamy do czynienia? W ręce ludzi trafia superinteligentny instrument o niemal nieograniczonym potencjale twórczym, którego obsługa jest bardzo prosta i sprowadza się do wydawania poleceń czy wręcz życzeń, z których każde zostaje natychmiast spełnione. Dodajmy, że polecenia wydaje się nie językiem programowania, którego nauka trwa latami, tylko zwykłym językiem ludzkim, którego używa się na co dzień.

Wielki wyrównywacz szans i możliwości

.Sztuczna inteligencja tego typu jest ukoronowaniem rozwoju technologii, która od zawsze obiecywała wyzwolenie od trudu, odciążenie i zapewnienie spełnienia w życiu. Przy założeniu, że technologia ta pozostanie ogólnie dostępna, można powiedzieć, że będzie mieć działanie podobne do rewolweru na Dzikim Zachodzie, zwanym po upowszechnieniu „wielkim wyrównywaczem”. Nasze wykształcenie i wszelkie przewagi nabyte w pocie czoła w szkołach i na kursach ulegną dewaluacji. Każdy będzie miał dostęp do zaawansowanych analiz prawnych, podobnych do tych sporządzanych przez doświadczonego radcę prawnego, kształconego latami na uniwersytecie i długo poza nim. Znajomość jednego języka będzie równa znajomości wszystkich – na nic lata kursów i drogich wyjazdów za granicę. Mając dostęp do zaawansowanej SI, wszyscy staniemy się multidyscyplinarni – lekarz będzie prawnikiem, a prawnik lekarzem. Nasze specjalizacje przestaną nas wyróżniać. Stanowiska pracy, które będziemy zajmować, bardziej zależeć będą od naszych cech niż realnej wiedzy czy umiejętności. Zdecydowanie bardziej będą się liczyć charakter, odwaga, wizja, przenikliwość, opanowanie, pomysłowość czy wyobraźnia. Edukacja przyszłości będzie musiała stawiać na ich kształcenie i pielęgnowanie, bo to one, znajdując potem odzwierciedlenie w tym, co wykonują dla nas maszyny, decydować będą o jakości naszej pracy. Cechy te od zawsze decydowały o naszej przyszłości i kierunku zmian. Teraz zdecydują o tym, czy nasz nowy asystent zostanie naszym szefem.

Jędrzej Stępień

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 stycznia 2023