Jarosław KORDZIŃSKI: Nieliczne rzeczy. Jaka edukacja po?

Nieliczne rzeczy. Jaka edukacja po?

Photo of Jarosław KORDZIŃSKI

Jarosław KORDZIŃSKI

Trener, coach, mediator, szkoleniowiec. Autor tekstów z zakresu zarządzania oświatą, organizacji procesu edukacyjnego i psychologii pozytywnej.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Od lat wielu z nas mówi, że szkoła nie powinna być taka, jaka jest. A od kilku tygodni po prostu jest inna. To dobra okazja, żeby przemyśleć swój sposób działania jako nauczyciela – pisze Jarosław KORDZIŃSKI

Jednym z bohaterów „Folwarku zwierzęcego” Orwella jest koń Boxer. Wierny, silny i odpowiedzialny za wszystkich i za wszystko. Jego maksyma życiowa to zdanie: „Będę pracował ciężej”. I rzeczywiście robi wszystko, na co go stać, a nawet więcej. W końcu pada ze zmęczenia i w nagrodę za swój trud zostaje wysłany do rzeźni.

Cała opowieść Orwella to oczywiście jedna wielka metafora, ale obraz Boxera to wypisz wymaluj potoczny obraz polskiego nauczyciela. Taki co to powinien umieć wszystko, odpowiadać za każdą rzecz, która się przytrafi jego uczniom i we właściwy sposób reagować na wszelkie skierowane wobec niego oczekiwania. Tylko czy taki wyobrażony omnipotent jest rzeczywiście dziś potrzebny?

Na wielu szkoleniach, kiedy mówimy o planowaniu, wśród licznych metod działania wymienia się opublikowaną przed blisko dwustu laty zasadę Pareto. Dużo rzadziej natomiast mówi się o znacznie młodszym, a wynikającym z niej, prawie niewielu ważnych rzeczy. Zasada Pareto zakłada, że 20% naszego zaangażowania, przynosi 80% osiąganych przez nas rezultatów. Natomiast opracowane przez Josepha Jurana prawo niewielu ważnych rzeczy zakłada, że w sposób istotny można zwiększyć jakość naszej pracy, jeśli zdołamy usunąć niewielką, ale kluczową liczbę rzeczywistych przyczyn uniemożliwiających potencjalny sukces.

Większość z tego, co istnieje we wszechświecie – naszych działań oraz wszystkich sił, zasobów i idei – ma bardzo małą wartość i nie przynosi prawie żadnych rezultatów. Z drugiej strony nieliczne rzeczy działają fantastycznie i mają ogromne znaczenie. [Richard Koch]

Wielu z nas skupia się na tym, co jest priorytetowe w pracy nauczyciela. Część uważa, że to praca z najlepszymi uczniami. Był czas, kiedy mówiono, żeby pracować przede wszystkim z najsłabszymi. Tymczasem prawda leży tam gdzie leży i nie jest nawet wypadkową obu wspomnianych rozwiązań. O tym jakie wyniki osiągniemy, nie decyduje to, komu poświęcisz najwięcej czasu, ale co w jego ramach zrobisz. Jeśli zależy nam na najlepszych wynikach w okolicy, zapewne warto pracować z najlepszymi, ale też wspierać najsłabszych. Jeśli zależy nam, żeby każdy uczeń sam przejął odpowiedzialność za swój rozwój, wyniki przestają być ważne – ważne są zróżnicowane możliwości działania, docenianie pracy uczniów, bieżąca informacja zwrotna, a przede wszystkim entuzjazm i zaangażowanie uczących. Liczy się to, co zamierzamy i możemy wspólnie z uczniem osiągnąć, a nie to, co należy z nim zrobić, lub to – co też się niekiedy zdarza – co uczeń ma zrobić, żebyśmy mogli się wykazać z realizacji tego i owego. Tymczasem wciąż hołdujemy strategii Boxera – pracujemy ciężej i ciężej. A efekty? Są albo ich nie ma. W tej chwili raczej nie ma, a jeśli nawet są, to nie takie, które uznajemy za wystarczające. Bo też sytuacja, w której się znaleźliśmy jest inna niż ta, która pozwala uczyć, a następnie sprawnie weryfikować wybrane osiągnięcia uczniów potwierdzone wynikami egzaminów zewnętrznych czy choćby rezultatami banalnych szkolnych sprawdzianów.

Dziś wiele się zmieniło. W bardzo ciekawy sposób opisują tę rzeczywistość autorzy tekstów zamieszczonych w publikacji przygotowanej pod redakcją Jacka Pyżalskiego „Edukacja w czasach pandemii wirusa COVID 19”. To tu jeden z rozdziałów rozpoczynają słowa: „Kluczowe pytanie, przed którym stoją teraz nauczyciele, brzmi: Co jest w   obecnej sytuacji najważniejsze? Od czego powinniśmy zacząć i   jakie oddziaływania warunkują to, że wszystko, co robimy obecnie, będzie edukacyjnie wartościowe?”. A kilka stron dalej pada odpowiedź: „…młodzi ludzie będą gotowi do nauki dopiero wtedy, gdy znajdą się w   sieci pozytywnych relacji i będą czuli się relatywnie bezpiecznie” i powołuje się na dwie piramidy określające poziom zaspokojenia potrzeb (Maslow) oraz poziom osiągnięć (Bloom) podkreślając, że dziś ta pierwsza jest zdecydowanie ważniejsza!

Od lat wielu z nas mówi, że szkoła nie powinna być taka, jaka jest. A od kilku tygodni po prostu jest inna. To dobra okazja, żeby przemyśleć swój sposób działania jako nauczyciela. Tradycyjna szkoła każe nam robić więcej, jeszcze więcej i jeszcze więcej. W sposób szczególny doświadczają tego obecnie uczniowie, ich rodzice i w jakimś sensie nauczyciele.

.Może więc zamiast robić więcej, warto po prostu robić lepiej? I zacząć żyć zgodnie z zasadą zaproponowaną przed laty przez Warnera Buffetta: „Czasem to, czego nie robisz, jest równie ważne jako to, co robisz”.

Jarosław Kordziński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 kwietnia 2020