"Szkoła może być lepsza. Jak?"
Trochę przypadkiem znaleźliśmy się w ostatnich dniach w ogniu dyskusji na temat perspektyw zmian w polskim systemie edukacji. Zdaniem części dyskutantów szkoła musi ulec radykalnej zmianie. Najlepiej wrócić do rzeczywistości sprzed 1999r. Przywrócić ośmioklasową szkołę podstawową, matury oceniane przez tych samych nauczycieli, którzy przygotowywali do niej swoich uczniów i do stanu 80% szkół zawodowych w systemie, żeby młodzież mogła się uczyć na swoim poziomie i przestała być oszukiwana, że może więcej.
.Z drugiej strony mamy zwolenników status quo AD 2015. Utrzymujemy gimnazja jako miejsce, które jest dobrą ofertą rozwojową dla nastolatków – gdzie mają okazję zetknąć się z formami nauczania uwzględniającymi ich raczkującą dorosłość. Podtrzymujemy decyzję o inicjacji szkolnej na poziomie lat sześciu, a co za tym idzie obowiązkowego przygotowania przedszkolnego wszystkich pięciolatków i dalej przedszkoli dla dzieci trzyletnich – bo im prędzej dziecko zostanie zaopiekowane edukacyjnie, tym więcej będzie mogło skorzystać z faktu, że właśnie do szóstego roku życia jego mózg rozwija się najszybciej a nawyki edukacyjne nabyte w tym czasie pozwolą mu zdecydowanie lepiej funkcjonować w przyszłości.
Jest jeszcze trzecia grupa, która mówi, by pozostając w dzisiejszym systemie, przypatrzyć się jednak temu, jak on funkcjonuje. Bo choć zrobiliśmy bardzo dużo dla edukacji wczesnoszkolnej (uwzględniając w tym również przedszkola), to jednak warto wciąż modyfikować infrastrukturę, w której te małe dzieci przebywają. W tym rozwijać przestrzeń edukacyjną – dostarczyć odpowiednie zabawki, odpowiednie metody pracy i lepiej skonfigurowaną liczbę dzieci w grupach – tak do 20, nie więcej. Dobrze by było też popracować nad kompetencjami nauczycieli. W szczególności nad umiejętnościami dydaktycznymi w zakresie pracy nad rozwojem umiejętności matematycznymi najmłodszych. Warto także rozszerzyć kompetencje nauczycieli w zakresie programowania czy używania języków obcych na zajęciach.
Podobne wyzwania stoją przed gimnazjum. Tu z kolei warto by większy nacisk położyć na kształcenie umiejętności myślenia i rozwiązywania problemów. Pewnie też nadszedł właśnie czas, by przeciwstawić się dominacji egzaminów zewnętrznych i więcej pracować z uczniem jako człowiekiem, który powinien umieć radzić sobie w życiu. Okres wczesnej adolescencji to również dobry czas do rozmowy z uczniami o wartościach. Bez względu na to czy 12-13latki do 15-16 lat będą w gimnazjum czy szkole podstawowej, to i tak większość z nich w tym czasie będzie właśnie kreować i utrwalać swój sposób patrzenia na świat i oceny postaw i zachowań innych. Dobrze, żeby mogli uczestniczyć w tym refleksyjnie a nie tylko w bezwzględnym oporze wobec świata dorosłych.
.W każdym przypadku warto zadbać o właściwy kontakt z podopiecznymi. Wartość szkoły zależy od relacji na linii nauczyciel-uczeń oraz modyfikacji priorytetów towarzyszących organizacji procesu edukacyjnego. Szkoła jest, jaka jest. Pytanie czy ją ulepszać, czy całkowicie zmienić. XIX-wieczna formuła edukacji w dzisiejszym świecie nie ma już racji bytu.
Głównym wskaźnikiem konieczności zmiany są uczniowie – pokolenie zmian społecznych i nowych technologii. Głównym czynnikiem skutecznie ograniczającym zmianę są dorośli – nauczyciele, urzędnicy, rodzice.
Przed szkołą stoi poważne wyzwanie dotyczące zmian priorytetów. Odejście od dostarczania wiedzy, na rzecz stwarzania sytuacji edukacyjnych, od oceniania, na rzecz budowania odpowiedzialności uczniów, od autorytarności do partnerstwa w rozwoju. Dodatkowym wyzwaniem jest uznanie wiedzy, jaką dostarcza dziś szkole neurobiologia. Wiedzy mówiącej o tym, w jaki sposób uczy się człowiek i co warto zrobić, żeby efekty tej pracy były dla uczniów, nauczycieli, szkół optymalne.
.W ostatnich dniach października na Wydziale Komunikacji i Zarządzania Uniwersytetu Jagiellońskiego zorganizowano konferencję zatytułowaną „Czy szkoła może być lepsza?” . Występująca na niej wiceminister edukacji Joanna Berdzik stwierdziła, że to poważne wyzwanie, ponieważ istnieje wiele różnych rozwiązań, które mogłyby pomóc szkole być lepszą, ale żadne nie może mieć charakteru systemowego.
Tymczasem większość osób, które występowały podczas tego spotkania, to nauczyciele praktycy. Nie tacy znowu zwyczajni, ale pracujący na co dzień ze zwykłymi uczniami w zupełnie przeciętnych szkołach. Jedna to nauczycielka polskiego, która w połowie roku dostała najsłabszą klasę w szkole i uznała, że jedyny sposób na dobre przygotowanie uczniów do matury, to rezygnacja z ocen – tak też zrobiła, a jej wychowankowie osiągnęli jeden z lepszych wyników w historii swojego ogólniaka. Drugi nauczyciel zaczął od tego, że kieruje najbardziej zaniedbaną szkołą w swoim dużym wojewódzkim mieście – i ponieważ nie może zbyt wiele zaoferować swoim gimnazjalistom wewnątrz jej murów, zdecydował na wyjście i naukę w okolicznych parkach, instytucjach kultury i miejscach niosących w sobie dowód na sens pracy nad własnym rozwojem. Trzecia, dyrektor szkoły w tzw. trudnej dzielnicy, zapytała uczniów o to, co poradziliby swoim nauczycielom. Jedna z uczennic napisała „Chcesz być dobrym nauczycielem – angażuj się!” inna „Daj dobry przykład – zintegruj się z nami”. Nauczyciele skorzystali z tych rad. Oddali władzę, a dzieci zaczęły z nimi współpracować.
Kiedy czytam wypowiedzi nauczycieli, którzy mówią, że stoją wobec wyzwań czy coś zrobić dla uczniów, czy dbać o swoje miejsce pracy – nie mam najmniejszych wątpliwości jak oceniać tych, którzy tłumaczą, że nic nie mogą, bo system im na to nie pozwala.
Współczuję im, ale jeszcze bardziej współczuję ich uczniom. Zwłaszcza, że jest tyle dowodów na to, że szkoła po prostu może być inna. Pamiętajmy: „Chcesz być dobrym nauczycielem – angażuj się!”.
Lepsza szkoła to miejsce realizacji nowego paradygmatu edukacji. Odejście od metodyki transmisji, dostawy, wskazywania i egzekwowania określonych treści czy uznanych za najbardziej wartościowe algorytmów postępowania. Dojście do otwartych przestrzeni (również fizycznie), w których uczniowie bazując na indywidualnym potencjale, w optymalny dla siebie sposób będą rozwijać własne kompetencje, wykorzystywać osobiste predyspozycje i skutecznie zarządzać swoimi ograniczeniami.
.Politycy zawsze pewnie będą mówić, jaka ma być szkoła i co więcej, będą zmieniać jej kształt pod swój obraz edukacji i pod swoje doraźne potrzeby. Tymczasem my dorośli – nauczyciele ale też rodzice, powinniśmy na co dzień dbać o to, by naszym uczniom/dzieciom chciało się korzystać z możliwości jakie daje im życie. Faktu, że są wciąż na progu i przekraczając go mogą pójść tam, gdzie świat będzie dla nich naprawdę najlepszy.
Jarosław Kordziński