Prawda o Bożym Narodzeniu, poza głębią duchową, jest jednocześnie prawdą o konkretnym wydarzeniu historycznym
O tradycji Bożego Narodzenia, wpływie historii chrześcijaństwa na Europę i jej kulturę oraz o tym, co o Bożym Narodzeniu nauczał Jan Paweł II, mówi ks. Paweł PTASZNIK w rozmowie z Michałem KŁOSOWSKIM
Michał KŁOSOWSKI: – Boże Narodzenie to niezwykły czas w kalendarzu. Czym dla współczesnego człowieka jest ten okres?
Ks. Paweł PTASZNIK: – Czas Bożego Narodzenia stał się wyjątkowym okresem roku nie tylko dla ludzi wierzących, ale w pewnym sensie zawładnął zakończeniem roku każdego człowieka żyjącego w tych regionach świata, gdzie zakorzeniło się chrześcijaństwo. Ten czas niesie w sobie tę samą moc, którą miało przyjście Bożego Syna na świat: przynosi pokój i wydobywa z ludzi dobro, nawet jeśli nie należą do osób, dla których religijny wymiar życia ma głębsze znaczenie.
– Czyli Boże Narodzenie to wyjątkowy czas niekoniecznie tylko dla chrześcijan?
– Myślę, że okres Świąt, który niesie w sobie tajemnicę dobra i pokoju, siłą rzeczy przynosi ludziom to, czego dziś pragną coraz bardziej – przynosi zatrzymanie, okazję do spotkań, możliwość głębszej refleksji i niejednokrotnie pojednanie, czego symbolem w polskiej tradycji jest łamanie się opłatkiem.
– Jak zatem doświadczyć „narodzin Boga” w świecie, w którym wszyscy biegniemy i zdaje się – zagubiliśmy zdolność do kontemplacji?
– Jeśli człowiek jest otwarty na atmosferę tego czasu, może doświadczać emocji i przeżyć, które – nawet jeśli nie jest gorliwym katolikiem – w Bożym Narodzeniu pozwolą mu odnaleźć impuls do wewnętrznej przemiany. Zarówno teksty biblijne, mszalne, jak i kolędy przypominają nam – jak mówili aniołowie do pasterzy – o pokoju ludziom dobrej woli.
– Czyli najważniejsza jest w ogóle chęć?
– Myślę, że jeśli w tym pędzącym świecie człowiek zatrzyma się choćby na moment przy tajemnicy betlejemskiej groty, na nowo zetknie się z przesłaniem o pokoju, który jest nadzieją dla wszystkich doświadczanych przez niepokój, jaki zło wnosi w ten świat, odblokuje w sobie dobrą wolę, to w jakimś sensie będzie w stanie doświadczyć „narodzin Boga”, nawet jeśli nie uważa się za praktykującego chrześcijanina. Choć wiadomo, że w sensie ścisłym obchody Bożego Narodzenia to uroczystość chrześcijańska i pozbawianie jej rdzenia religijnego sprawia, że człowiek nie wydobędzie z niej pełnego potencjału.
– Boże Narodzenie przypomina też o głębokich chrześcijańskich korzeniach Startego Kontynentu. W jaki sposób Jan Paweł II, jako „papież Europy”, odczytywał znaczenie wiary dla tożsamości kontynentu? Czy jego przesłanie o „oddechu obu płuc” wciąż jest aktualne?
– Kiedy w 1988 roku Jan Paweł II mówił w Parlamencie Europejskim o „dwóch płucach Europy”, miał na myśli rozdzielone Zachód i Wschód. Kiedy niedługo później padł Mur Berliński, a w 1991 roku na Światowe Dni Młodzieży w Częstochowie przyjechali przedstawiciele zza żelaznej kurtyny, papież dał wyraz swojej radości, mówiąc, że teraz Kościół może „oddychać dwoma płucami”. Myślę jednak, że same przemiany ustrojowe nie sprawiają jeszcze, że ten oddech jest pełny.
– Czego brakuje? Jaka może być refleksja wokół tych przemian po ponad trzydziestu latach?
– Budowanie tożsamości Europy na dziedzictwie i doświadczeniu Zachodu i Wschodu to coś więcej niż przemowy w gremiach politycznych czy nawet okazjonalne spotkania modlitewne. Papieżowi zawsze chodziło o realne przemiany mentalnościowe we współczesności oraz o żywą pamięć i rozwój tego, co ukształtowało nas w przeszłości. A to jest dzieło wspólne państwa i Kościoła, młodszych i starszych, wierzących i niewierzących. Kościół ma w tym względzie do odegrania szczególną rolę i nie sposób mu jej odebrać czy nawet przyćmić ją przez eksponowanie różnego rodzaju trudności, nazwijmy to, wizerunkowych.
Kościół to nie tylko przeszłość, to nie tylko duchowni, ale żywa wspólnota ludzi kształtowana przez nauczanie samego Boga. Kościół tworzą ludzie będący obywatelami państw, osoby różnych kręgów kulturowych i geograficznych, i taka wspólnota, siłą rzeczy, musi mieć rzeczywisty wpływ na to, jak wygląda dzisiejsza Europa. Dlatego papież pytał retorycznie: „Czyż Kościół mógłby nie interesować się budowaniem Europy, skoro od stuleci żyje pośród tworzących ją narodów, które niegdyś doprowadził do źródeł chrztu i dla których wiara chrześcijańska jest i pozostaje elementem kulturowej tożsamości?”.
– Co to znaczy dzisiaj?
– Oznacza to, że pytanie o znaczenie wiary dla tożsamości Europy nie jest wyłącznie pytaniem o miejsce samego nauczania Kościoła w życiu społecznym naszego kontynentu, ale pytaniem o to, czy członkowie Kościoła, żyjący i pracujący na różnych szczeblach i w różnych miejscach, przemieniają swoje życie i własne środowiska dzięki osobistej więzi z Chrystusem i bliźnimi. To właśnie jest siła Europy, którą papież dostrzegał w jej chrześcijańskich korzeniach: mentalność ludzi, których wiara jest żywa. Chodzi tu nie tylko o poglądy, ale o styl życia. Zatraciwszy ten styl, pozbawiamy Europę siły i piękna, które ją ukształtowały.
– Wróćmy do Bożego Narodzenia. Czy jest jakaś homilia bądź nauczanie lub refleksja Jana Pawła II o Bożym Narodzeniu, która szczególnie powinna zostać przypomniana współczesnym Europejczykom?
– Szczególnie przemawiają do mnie słowa papieża z ostatnich Świąt przed jego śmiercią. Pamiętam, jak w czasie pasterki w 2004 roku wypowiedział te poruszające i proste jednocześnie słowa: „Narodziłeś się tej Nocy, nasz Boski Odkupicielu, i dla nas, wędrowców na drogach czasu, stałeś się pokarmem życia wiecznego (…). Cała ludzkość, która przechodzi tyle prób i boryka się z trudnościami, potrzebuje Ciebie. Zostań z nami, Chlebie żywy, któryś zstąpił z nieba dla naszego zbawienia! Zostań z nami na zawsze”.
Dla mnie osobiście to pewna klamra – w czasie inauguracji pontyfikatu papież wzywał nas, abyśmy nie bali się otworzyć Chrystusowi drzwi do wszystkich przestrzeni naszego życia, a na kilka miesięcy przed śmiercią pokornie prosił Boga, aby z nami pozostał, jednocześnie akcentując, jak bardzo wciąż Go potrzebujemy. Tę refleksję uważam za aktualną i celną, jeśli chodzi o współczesną Europę – wciąż przechodzimy przez różne trudności, z którymi nie poradzimy sobie sami, a wszelkie próby ich rozwiązywania wyłącznie w płaszczyźnie horyzontalnej, siłą rzeczy, będą płaskie. Odniesienie wertykalne, czyli zaproszenie w rzeczywistość Boga oraz tego, co pochodzi nie wyłącznie od nas, ale właśnie od Niego, to dopiero może pomóc nam rozwiązać najważniejsze dylematy.
– Jan Paweł II często powracał do tajemnicy Wcielenia w swoim nauczaniu. Jak rozumiał Boże Narodzenie i co chciał przekazać współczesnemu światu przez swoje rozważania o narodzeniu Chrystusa?
– Rzeczywiście, tajemnica Wcielenia Boga była pewnego rodzaju osią papieskiego spojrzenia na człowieka i jego godność. Bóg, o czym czytamy w Księdze Rodzaju, stworzył człowieka na swoje podobieństwo. Człowieczeństwo zatem jest Boskie. Jednocześnie w tajemnicy Wcielenia Bóg staje się jednym z nas – człowiekiem, a zatem człowieczeństwo jest czymś, co dla Boga jest istotowo bliskie, niesłychanie ważne i jest nośnikiem największych wartości. Przez swoje rozważania na temat Bożego Narodzenia papież chciał przypomnieć ludziom, jak ważni są w oczach Boga.
– Personalizm Karola Wojtyły w czystej postaci.
– Do dziś ogromne wrażenie robią na mnie słowa Jana Pawła II z 1978 roku, które wypowiedział w swoim bożonarodzeniowym orędziu: „Boże Narodzenie jest świętem człowieka. Rodzi się człowiek. Jeden z miliardów ludzi, którzy się urodzili, rodzą się i będą się rodzili na ziemi. Człowiek, element składowy wielkiej statystyki. Nie przypadkiem Jezus przyszedł na świat w okresie spisu ludności, kiedy cesarz rzymski chciał wiedzieć, ilu poddanych liczy jego kraj. Człowiek, przedmiot rachunku, rozważany w kategorii ilości, jeden wśród miliardów. I równocześnie jeden, jedyny, niepowtarzalny.
Jeżeli tak uroczyście obchodzimy narodzenie Jezusa, czynimy to dlatego, aby dać świadectwo, że każdy człowiek jest kimś jedynym i niepowtarzalnym”. To jest personalizm, Ewangelia i mądrość w jednym – odkrywanie wielkości człowieka wywodzącej się z jego nierozerwalnego związku ze Stwórcą, który jest miłością. Wydaje mi się, że dziś szczególnie aktualne i konieczne jest przesłanie eksponujące świętość i wielkość człowieczeństwa, a co za tym idzie, aktualne i ważne jest robienie wszystkiego, aby człowieczeństwa nie zatracać, aby człowieka nie niszczyć, aby nie godzić w ludzkie życie oraz nie dopuszczać do przedefiniowywania tego, co naprawdę jest ludzkie.
– W XXI wieku czas Bożego Narodzenia oprócz ducha pokoju, w wielu płaszczyznach społecznych i filozoficznych rodzi także wiele napięć. Samuel Huntington pisał o zderzeniu cywilizacji, dostrzec można je zwłaszcza tu, w Rzymie. Czy współczesna filozofia, niejednokrotnie zdominowana przez postmodernizm i relatywizm, potrafi jeszcze mierzyć się z prawdą o Bogu, który stał się człowiekiem?
– Każdy system filozoficzny opiera się na konkretnej wizji rzeczywistości czy nawet proponuje własne w tym względzie paradygmaty. Papież niejednokrotnie podkreślał, że tzw. wizja świata, siłą rzeczy, znajdzie ostateczny swój wyraz w wizji człowieka. Stąd uważam, że dla dojrzałości i adekwatności konkretnego systemu filozoficznego nie wystarczą jedynie teoretyczne rozważania na temat tzw. wizji rzeczywistości, ale jednak konkretna antropologia. Można oczywiście spierać się o to, co z czego powinno wyrastać: antropologia z założeń filozoficznych, czy też odwrotnie – konstrukcje filozoficzne z wizji człowieka.
– Ale przecież jako chrześcijanie mamy bardzo konkretne podstawy do tego, żeby nasze myślenie było właściwie zakorzenione.
– Wydaje mi się, że siłą filozofii chrześcijańskiej jest czerpanie z antropologii biblijnej i spójnej z nią wizji arystotelesowsko-tomistycznej. Natomiast systemy postmodernistyczne czy relatywistyczne niestety roszczą sobie prawo do rekonstrukcji wizji człowieka w oparciu o własne założenia, co sprawia, że prawda o Bogu-Człowieku będzie dla nich raczej niemożliwa do zgłębienia.
– W jaki sposób chrześcijanie mogą więc na nowo ożywić wiarę w obliczu wyzwań współczesności, odwołując się do prawdy o Bożym Narodzeniu?
– Należy pamiętać, że prawda o Bożym Narodzeniu, poza głębią duchową, jest jednocześnie prawdą o konkretnym wydarzeniu historycznym – Chrystus rodzi się w niespokojnym świecie, trwa okupacja, na życie Bożego Syna szykowany jest zamach, w którym ostatecznie giną niewinne dzieci. Boże Narodzenie nie sprawiło, że ze świata zniknęło zło. Wydaje mi się, że paradoksalnie jest to właśnie siła tego przekazu, jaki niesie ze sobą Boże Narodzenie – Chrystus chce się rodzić i być obecny w tym, co niespokojne, trudne i pełne cierpienia. Nie wyrzeka się świata, w którym istnieje krzywda, ale przynosi miłość tam, gdzie ludziom jest najtrudniej. Współcześnie również mamy do czynienia z wojną, prześladowaniami i złem, także wokół samych Świąt, co potwierdzają choćby tragiczne wydarzenia w Magdeburgu, w Niemczech, sprzed kilku dni. Tak samo było w czasach Chrystusa, ale to nie przeszkodziło Bogu zbliżyć się do człowieka. I to właśnie może stać się ożywieniem naszej wiary w obliczu zła, które współcześnie wciąż dostrzegamy i które próbuje przyćmić głębię tych Świąt: Bóg jest dla nas dostępny i ciągle chce do nas przychodzić, niezależnie od tego, co – jako ludzkość – czynimy na ziemi.
– Jakie znaczenie miały więc dla Jana Pawła II prostota i pokora betlejemskiego żłóbka w kontekście jego myślenia o godności człowieka i relacji Boga z człowiekiem? W jaki sposób rozumieć tę pokorę i prostotę w kontekście świata XXI wieku, pełnego reklam i dążenia do bogactwa oraz sławy, czego przykładem są choćby social media?
– Papież często podkreślał, że Bóg chce zaspokoić te potrzeby człowieka, które są najgłębsze, i dla których pokarmem ostatecznie nie staną się nawet najbardziej atrakcyjne propozycje materialne czy medialne. Betlejem zwraca naszą uwagę na te sprawy, które są uniwersalne i każdemu wyjątkowo bliskie – spotkanie, miłość, rodzina, spokój, cisza. Sam Chrystus pokazuje nam przecież w prostocie betlejemskiego żłobu, że jako Człowiek najbardziej potrzebuje miłości, przyjęcia, rodziny i drugiego człowieka. Prostota i pokora tego wydarzenia eksponują zatem to, czego najbardziej pragniemy jako ludzie. A tego nie zaspokoi pieniądz, ekran czy władza. To, co konstytuuje nasze człowieczeństwo i nadaje mu godność, o czym zresztą mówiliśmy przed chwilą, to ścisły związek człowieka z Bogiem – zarówno przez tajemnicę stworzenia, jak i przez prawdę o Wcieleniu Syna Bożego. I to właśnie najpełniej widać w Betlejem.
– Jakie przesłanie płynie z Bożego Narodzenia dla ludzi, którzy doświadczają samotności, cierpienia, wojny czy poczucia pustki i braku sensu?
– Myślę, że tym przesłaniem jest prawda, o której wspomnieliśmy przed chwilą: jest nią utożsamienie się Chrystusa z samotnymi, cierpiącymi i odrzuconymi. Chrystus to Emmanuel – Bóg z nami. Bóg z człowiekiem – nie obok człowieka, nie ponad człowiekiem, nie przeciw człowiekowi, ale właśnie z nim.
– A jakie znaczenie Boże Narodzenie ma osobiście dla Księdza? Czy jest jakiś konkretny obraz, słowo lub moment, który szczególnie pomaga Księdzu przeżywać tę tajemnicę?
– Przyjście Chrystusa na świat dokonało się w ludzkiej rodzinie, dlatego moje przeżywanie świąt Bożego Narodzenia w sposób szczególny wiąże się właśnie z rodziną. Nawet wtedy, gdy fizycznie nie było możliwe, żeby w tym świątecznym czasie być razem z rodzicami i rodzeństwem, to duchowa łączność była zawsze. Nawet wtedy, gdy nie można było się połączyć telefonicznie, była ta więź duchowa. Moi rodzice do dziś pieczołowicie jak najcenniejszy skarb przechowują wszystkie moje listy ze świątecznymi życzeniami. Jest to świadectwo ogromnej roli, jaką w kontekście Świąt odgrywa dla nas rodzinna bliskość. Boże Narodzenie, z tajemnicą żłóbka, Maryi pochylonej nad swym Synem, Józefa opiekującego się Maryją i Jezusem, było dla mnie zawsze czasem dobrych wspomnień rodzinnego domu, mamy i taty, którzy wciąż starali się tylko o jedno – żeby mimo materialnych trudności nie brakowało nam ciepła i miłości rodziny. I to im się udawało i trwa do dziś.
– Czy ma Ksiądz szczególne i osobiste wspomnienie związane z Janem Pawłem II i Bożym Narodzeniem?
– Najbardziej pozostała mi w pamięci wigilia przed rozpoczęciem Roku Jubileuszowego 2000. Tego dnia rano zostałem wezwany do Ojca Świętego, aby – jak zwykle – zapisywać jego myśli na kolejne wydarzenia. Ale tym razem nie chodziło o przyszłe wydarzenia. Ojciec Święty po przywitaniu powiedział: „Wiesz, ta homilia, którą przygotowaliśmy na dzisiejszy dzień, jest dobra, ale mogłaby być wygłoszona w każdą Wigilię Bożego Narodzenia, a dziś rozpoczyna się Rok Święty, więc musimy jeszcze raz nad tym się zastanowić”. I podyktował zupełnie nową homilię, w której zawarł między innymi te słowa: „«Hodie natus est nobis Salvator mundi». Od dwudziestu wieków ta radosna nowina płynie z serca Kościoła. W tę świętą noc Anioł powtarza nam, kobietom i mężczyznom końca wieku: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką (…): dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel» (Łk 2,10-11). Przygotowywaliśmy się do przyjęcia tych pocieszających słów podczas Adwentu: uobecnia się w nich «dzisiaj» naszego odkupienia. W tej godzinie «dzisiaj» rozbrzmiewa szczególnym tonem, gdyż nie jest to tylko wspomnienie narodzin Odkupiciela, ale także uroczyste rozpoczęcie Wielkiego Jubileuszu. Łączymy się duchowo z tym szczególnym momentem dziejów, w którym Bóg stał się człowiekiem i zamieszkał wśród nas”. Na zakończenie dodał wspaniałą modlitwę:
Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego! Na progu trzeciego tysiąclecia Kościół wita Ciebie, Synu Boży, który przyszedłeś na świat, by śmierć zwyciężyć. Przyszedłeś, aby na życie ludzkie rzucić światło przez Ewangelię. Kościół wita Cię i razem z Tobą chce wkroczyć w trzecie tysiąclecie. Tyś jest naszą nadzieją. Jedynie Ty masz słowa życia wiecznego.
Ty, który przyszedłeś na świat w noc betlejemską, pozostań z nami!
Ty, który jesteś Drogą, Prawdą i Życiem, prowadź nas!
Ty, który przyszedłeś od Ojca, prowadź nas do Niego w Duchu Świętym, tą drogą, którą tylko Ty znasz, a nam objawiłeś, abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości!
Ty, Chryste, Synu Boga Żywego, bądź dla nas Bramą!
Bądź dla nas prawdziwą Bramą, której symbolem jest brama otwarta uroczyście w tę noc!
Bądź dla nas Bramą, która wprowadza nas w tajemnicę Ojca. Spraw, aby wszyscy zostali ogarnięci Jego miłosierdziem i pokojem!
«Hodie natus est nobis Salvator mundi». Chrystus jest naszym jedynym Zbawicielem! Oto orędzie na Boże Narodzenie roku 1999: «dzisiaj» tej świętej nocy otwiera Wielki Jubileusz.
Maryjo, Jutrzenko nowych czasów, bądź przy nas, kiedy z ufnością stawiamy pierwsze kroki w Roku Jubileuszowym. Amen!
Zarówno przywołane powyżej słowa papieża, jak i samo z nim spotkanie, rozmowę i jego troskę o zaktualizowanie tekstu wigilijnego do dziś noszę głęboko w sercu. Dodatkowo dzień ten pozostanie w mojej pamięci na zawsze także z tego powodu, że miałem wówczas zaszczyt spożywać wieczerzę wigilijną z Ojcem Świętym. Zgodnie z polską tradycją połamaliśmy się opłatkiem, składając sobie życzenia. Oczywiście było też długie kolędowanie, które zakończył kard. Andrzej Deskur, delikatnie przypominając papieżowi, że przecież ma jeszcze przed sobą długą liturgię jubileuszowej pasterki.
Rozmawiał Michał Kłosowski