Wrocławski Park Technologiczny. Współpraca publicznego z prywatnym
Najwyższa Izba Kontroli, której wizyty nie należą do tych kurtuazyjnych, w swoim raporcie z 2013 roku stwierdziła: „85 proc. innowacyjnych wdrożeń w kontrolowanych parkach technologicznych pochodziło z Wrocławskiego Parku Technologicznego S.A.”. Warto zastanowić się, co jest kluczem sukcesu – pisze MAREK WINKOWSKI
.Na temat współpracy nauki z gospodarką zapisano już tony papieru, wygłoszono tysiące referatów na setkach konferencji poświęconych temu problemowi i chyba do dzisiaj nie znaleziono idealnego rozwiązania. Te dwa światy, które bez siebie nie mogą się rozwijać, mają bardzo różne podejście do rzeczywistości. Naukowiec-badacz dąży do maksymalnego poznania interesującego go wycinka natury, dogłębne drążenie problemu jest ważniejsze niż czas i środki poświęcone na to zadanie, a ważnym efektem jest wysoko punktowana publikacja. To właśnie poznanie, wiedza i dzielenie się nią jest misją uczonego. Przedsiębiorca natomiast musi rozwijać firmę na konkurencyjnym rynku. Przeznaczając środki finansowe na nowe opracowania, oczekuje możliwie szybko efektywnego rozwiązania i preferuje weryfikację jego przez rynek, a nie naukowe studia, często niemające istotnego wpływu na funkcjonalność i konkurencyjność produktu.
Budowanie wzajemnych relacji jest więc trudne, ale tylko te społeczeństwa, które umiejętnie organizują współpracę tych dwóch światów, osiągają wysoki rozwój, a ich gospodarki generują znaczącą wartość dodaną. Aby osiągnąć sukces na tym polu, podejmowane są różnorakie działania. Jednym z nich jest budowanie parków technologicznych, których celem jest tworzenie dobrych warunków do rozwoju firm bazujących na komercjalizacji wiedzy, często ulokowanej w głowie twórcy – naukowca, który wykorzystując potencjał parku, rozpoczyna biznesową działalność.
Niedoścignionym wzorcem tego typu przestrzeni jest słynna Dolina Krzemowa w Kalifornii, której klimat interesująco oddał Michał Boni w artykule „Fenomen Doliny Krzemowej” [LINK]. Oczywiście biorąc pod uwagę skalę, poziom rozwoju gospodarki i kreatywność społeczeństwa amerykańskiego, powtórzenie tego typu sukcesu jest mało prawdopodobne.
Na całym świecie podjęto setki prób utworzenia miejsc, gdzie spotyka się nauka z biznesem. Katalizatorem tej współpracy jest zaangażowanie instytucjonalne i finansowe władz publicznych (samorząd, rząd, Unia Europejska), a więc interwencjonizm.
Początek Doliny Krzemowej to owiany legendą garaż w Stanford University, w którym Bill Hewlett i Dave Packard rozpoczęli działalność. Uniwersytet przeznaczył część swoich zasobów na rzecz firm zakładanych przez naukowców i studentów. Działo się to jednak w warunkach silnego zapotrzebowania na nowe technologie, które w dużej mierze generowały zamówienia rządowe, o czym mówi w swoim życiorysie Steve Jobs: „Gdy prezydent Eisenhower postanowił budować przemysł szpiegowski poza zasięgiem radzieckich bombowców, mój ojciec przeniósł się do Kalifornii”.
Istnienie specyficznego, tolerującego wysokie ryzyko rynku na nowe, eksperymentalne technologie to jeden z trzech głównych warunków rozwoju firm high-tech. Pozostałe dwa to obecność wysoko wykwalifikowanej kadry powiązanej z silnymi ośrodkami akademickimi oraz sprzyjające otoczenie instytucjonalne i infrastrukturalne. Zadaniem parków technologicznych jest właśnie budowanie przestrzeni dobrze wyposażonej w sprzęt laboratoryjno-badawczo-produkcyjny, w której obok firm funkcjonują instytucje wspierające ich rozwój, takie jak centra transferu technologii czy fundusze venture capital.
Ideę utworzenia we Wrocławiu parku technologicznego przywiózł w 1994 roku obecny dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju prof. dr hab. inż. Maciej Chorowski, który wówczas będąc pracownikiem CERN, miał okazję poznać działające na świecie tego typu przedsięwzięcia.
Wysoko ocenił wartość, jaką one tworzą, i dostrzegł szansę, jaką dla nich jest rynek wielkich laboratoriów badawczych. (Rynek ten, mimo przysługujących nam uprawnień wynikających z członkostwa Polski w niektórych organizacjach badawczych, w tamtych czasach był bardzo słabo eksplorowany przez polski przemysł). Przypomnijmy, że w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych atrakcyjną karierą dla polskiego inżyniera było zdobycie pozycji przedstawiciela handlowego zagranicznej firmy, niewiele było wtedy miejsc, gdzie można było realizować twórcze inżynierskie ambicje. Park technologiczny miał być antidotum na tę sytuację. Władze Wrocławia stworzyły dobre warunki organizacyjne dla inicjatywy budowy parku. Bardzo cenne było zaangażowanie w to przedsięwzięcie prof. dr. hab. inż. Jana Kocha, który umiejętnie potrafił zarazić tą ideą środowisko akademickie Wrocławia oraz kierował zespołem opracowującym strategię utworzenia i rozwoju parku technologicznego we Wrocławiu.
8 maja 1998 roku został podpisany akt notarialny powołujący Wrocławski Park Technologiczny S.A., akcje w tej spółce zostały objęte przez: Bank Zachodni S.A., Towarzystwo Inwestycyjne „Dolmel” sp. z o.o., Gminę Wrocław, Politechnikę Wrocławską, Uniwersytet Wrocławski, Akademię Rolniczą we Wrocławiu, Dolnośląską Izbę Gospodarczą, Skarb Państwa oraz Fundację Rozwoju PWr (kolejność odzwierciedla wartość objętych akcji założycielskich). Warto zauważyć, że już na starcie spółka łączyła w składzie akcjonariuszy reprezentantów „złotego trójkąta”, a więc przedstawicieli świata biznesu, nauki i władzy publicznej.
Po dwudziestu latach działalności Wrocławski Park Technologiczny S.A. posiada aktywa o wartości ponad 230 mln zł.
Na powierzchni ok. 20 ha zlokalizowanych jest dziewięć budynków o łącznej powierzchni ok. 66 tys. m kw. Są to biura, laboratoria, prototypownie i hale fabryczne. Pod ich dachami funkcjonuje ok. 230 przedsiębiorstw zatrudniających ok. 2000 wysoko wykwalifikowanych pracowników, często ze stopniem lub tytułem naukowym. Istotą działalności parku jest udostępnianie przedsiębiorcom laboratoriów i prototypowni, w których firmy mogą samodzielnie prowadzić prace badawcze lub pilotażową produkcję. Na terenie WPT działa 12 laboratoriów obejmujących tak różne dziedziny, jak chemia, biotechnologia, energetyka, cyfrowe przetwarzanie danych, elektronika, kriogenika i technologia gazów, bioinżynieria i badanie właściwości materiałowych. Najciekawsze i bogate wyposażenie ma Laboratorium Badań Nieniszczących, w jego betonowym bunkrze umieszczony jest dwufunkcyjny akcelerator elektronowy o mocy 6 i 9 MeV, może on być wykorzystywany do prześwietleń dużych obiektów metalowych lub do naświetleń wiązką elektronów materiałów poddawanych badaniom oraz przekształceniom strukturalnym. Jest on wykorzystywany między innymi do testowania odporności na promieniowanie elementów wysyłanych w kosmos. Celem ułatwienia czy wręcz umożliwienia dostępu do wyposażenia o tak dużej wartości WPT wprowadził system redukujący opłaty nawet do 80 proc. ceny usługi, dzięki czemu mikro- i mali przedsiębiorcy mogą korzystać z bogatych zasobów laboratoryjnych Wrocławskiego Parku Technologicznego. Bez tej pomocy dziesiątki przedsiębiorstw nie powstałoby albo nie prowadziłoby tak wysublimowanej technologicznie działalności.
Dowodem na to może być firma APEIRON projektująca i produkująca katalizatory olefinowe. Jej założyciele przenieśli tu swoją działalność z Warszawy, twierdząc, że nigdzie w Polsce nie znaleźli tak dobrych warunków. W ciągu ośmiu lat spółka ta wielokrotnie zwiększyła swoje przychody i zdążyła założyć swoje przedstawicielstwo w Dolinie Krzemowej. Jest jedną z kilku firm na świecie produkujących ten rodzaj katalizatorów i mocno strzeże swoich tajemnic. To nie jedyny przykład tak dynamicznego rozwoju, który możemy zaobserwować wśród przedsiębiorstw działających w WPT. Warto zauważyć, że firmy z wrocławskiego parku bardzo często są laureatami nie tylko krajowych konkursów, a produkty stąd trafiają do światowych laboratoriów i przedsiębiorstw. Wytwarzane przez spółkę TECHTRA elementy detektorów GEM są wykorzystywane między innymi w tak renomowanym ośrodku badawczym, jakim jest CERN.
Wrocławski Park Technologiczny był realizatorem dostawy zestawu aparatury kriogenicznej, stanowiącej wkład państwa polskiego do międzynarodowego projektu XFEL (budowa lasera na swobodnych elektronach), realizowanego przez kilkanaście państw w Instytucie DESY w Hamburgu. Zamówienie to wykazało, jaką wartość dodaną może dać połączenie potencjału organizacyjno-finansowego parku z bardzo wysoką kompetencją technologiczną niewielkiej firmy KRIOSYSTEM, która od lat korzysta z parkowych laboratoriów i prototypowni. Był to projekt bardzo wysokiego ryzyka, ale jego sukces i wynikające z niego rekomendacje otworzyły możliwości uczestniczenia w podobnych przedsięwzięciach realizowanych w kilku innych ośrodkach badawczych.
Miejscem, w którym wykluwają się start-upy, jest Dolnośląski Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości. DAIP jest wspólnym przedsięwzięciem WPT i dwunastu uczelni Wrocławia i Opola. Misją inkubatora jest tworzenie możliwości wdrażania naukowych pomysłów do świata biznesu oraz budowanie środowiska przyjaznego dla rozwoju firm i przygotowanie ich do samodzielnego funkcjonowania w realiach rynkowych. Inkubator wspiera przedsiębiorców akademickich, czyli studentów, doktorantów, absolwentów oraz pracowników akademickich, którzy rozpoczynają działalność w branży technologicznej. W inkubatorze tym (nie jedynym na terenie WPT) pomysły zamieniają się w mikroprzedsiębiorstwa, które mogą rozpoczynać swoją działalność, ponosząc w początkowym okresie bardzo niskie koszty. Z grona ok. 200 inkubowanych i wyinkubowanych już firm tylko 10 proc. zlikwidowało swoją działalność. Za te efekty DAIP został zwycięzcą międzynarodowego konkursu na najlepszy naukowy inkubator 2013 roku w kategorii „zwrot z inwestycji publicznych”. Czy to sukces, czy zbyt duża ostrożność przyjmowania do inkubatora? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi. W warunkach amerykańskich proporcje są odwrotne, ale zasoby nieporównywalnie większe.
Obecnie w Stanach Zjednoczonych istnieje interesujący mechanizm finansowania ośrodków tego typu. Parki na mocy zawartych umów otrzymują od władz skarbowych część przyrostu podatków pobieranych od firm korzystających z usług parków i inkubatorów technologicznych. Mechanizm ten daje szansę znacznej premii za podjęte ryzyko, jeżeli nastąpi znaczący rozwój podopiecznych przedsiębiorstw. Wdrożenie podobnego rozwiązania w polskich warunkach uczyniłoby Wrocławski Park Technologiczny znacznie bogatszą instytucją.
Obecnie w WPT obserwowane są różne scenariusze zachowań dynamicznie rozwijających się firm. W pierwszym z nich przedsiębiorstwo, rosnąc, powiększa swoje zapotrzebowanie na usługi parkowe, co niesie oczywiste korzyści dla WPT. W innym mocno staje na nogach i przenosi działalność do tylko jemu dedykowanych zasobów (np. buduje własną fabrykę). Obie sytuacje, choć niosą różne skutki dla parku, są dowodem realizacji jego misji. Mniej jednoznaczna jest ocena, kiedy w przedsiębiorstwo o dużym potencjale rozwoju, korzystające z pomocy parku, inwestuje międzynarodowy kapitał. Przykład spółki SAULE, która na bazie osiągnięć naukowych swojej założycielki rozpoczęła prototypowanie ogniw fotowoltaicznych z peroskwitów i została (na długo jeszcze przed urynkowieniem produktu) dokapitalizowana kilkoma milionami dolarów, nie tracąc większości udziałów, należy ocenić pozytywnie. Bywa jednak i tak, że koncern przejmuje „wyhodowaną” w parku spółkę wraz z jej rynkiem i know-how, a twórcy tracą wpływ na jej dalsze los, więc (chociaż firma nadal się rozwija) powody do radości są mniej oczywiste.
WPT nie tylko oddziałuje na przedsiębiorstwa skupione na terenie parku.
W 2007 roku z inicjatywy obecnego rektora Uniwersytetu Przyrodniczego, prof. dr. hab. inż. Tadeusza Trziszki, wokół Wrocławskiego Parku Technologicznego powstał klaster NUTRIBIOMED, w którym wrocławski park pełni funkcję koordynatora. Dzięki pozyskanym funduszom na rzecz klastra wybudowano nowoczesną linię pilotażową, na której firmy skupione w NUTRIBIOMED-zie mogą prowadzić eksperymentalną produkcję suplementów diety i nutraceutyków z możliwością lokowania ich na rynku spożywczym. Aktualnie klaster skupia 98 podmiotów z całego kraju, wśród nich jest ponad 80 przedsiębiorstw i 8 instytucji naukowo-badawczych. Decyzją Ministerstwa Rozwoju NUTRIBIOMED jest jednym z 16 Krajowych Klastrów Kluczowych, co daje mu uprzywilejowaną pozycję udziału w projektach zarówno krajowych, jak i międzynarodowych.
W 2015 roku Wrocławski Park Technologiczny został wyróżniony Dolnośląskim Kluczem Sukcesu, Nagrodą Gospodarczą „Dolnośląski Gryf”, a w 2016 roku przedstawiciele najlepszych ośrodków otoczenia biznesu w kraju przyznali mu Palmę Pierwszeństwa. W 2017 r. Wrocławski Park Technologiczny został zaproszony do grona 25 najlepiej funkcjonujących parków zrzeszonych w IASP – międzynarodowym stowarzyszeniu parków naukowo-technologicznych skupiającym ponad 700 takich ośrodków z całego świata. Sukcesy te są dowodem na to, że pokładane 20 lat temu nadzieje związane z utworzeniem parku technologicznego we Wrocławiu zostały spełnione, ale czy oznacza to, że potencjał tej i podobnych instytucji w kraju jest w pełni wykorzystywany?
Tak jak trzy punkty podparcia stabilizują płaszczyznę, tak gospodarka oparta na wiedzy, o czym już wspominano, powinna opierać się na trzech filarach:
1) istnieniu specyficznego, tolerującego wysokie ryzyko rynku na nowe, eksperymentalne technologie,
2) obecności wysoko wykwalifikowanej kadry powiązanej z silnymi ośrodkami akademickimi,
3) dobrze zorganizowanym otoczeniu instytucjonalnym, wyposażonym w odpowiednie zasoby materialne i infrastrukturalne.
W polskiej rzeczywistości te warunki nie w pełni są jeszcze spełnione. Wprawdzie nie pokutuje już pogląd wypowiedziany przez jednego z ministrów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, że zadaniem ministra gospodarki jest pilnowanie rządu, aby nie mieszał się on do gospodarki, ale wciąż brakuje w polityce gospodarczej umiejętnego budowania pierwszego filaru, czyli tworzenia tak zwanego rynku „beta” na innowacyjne zamówienia, rynku, który toleruje ryzyko, jednocześnie dając szansę na wdrożenie produktów o dużej wartości dodanej. Bardzo znaczące środki publiczne przeznaczane na różnego rodzaju zamówienia nie były dotychczas wykorzystywane do tworzenia tego specyficznego zapotrzebowania na innowacyjne produkty możliwe do wykonania w parkach technologicznych.
Może zastanawiać fakt, że instytucje publiczne, które angażują się finansowo w tworzenie ośrodków wspierających inteligentną gospodarkę, nie dostrzegają szansy, jaką mogłyby kreować inteligentne, innowacyjne zamówienia publiczne.
Czy na przykład technologie medyczne nie mogłyby się stać podobną dźwignią rozwoju technologicznego, jaką był wspomniany przez Steve’a Jobsa przemysł szpiegowski w latach pięćdziesiątych w Dolinie Krzemowej? Potencjał jest wystarczający, a zapotrzebowanie olbrzymie.
Michał Boni we wspomnianym na wstępie artykule sugeruje, że Kalifornia ma swoiste genius loci może ze względu na uroki krajobrazu. Sądzę, że i Wrocław poprzecinany licznymi rzekami i kanałami, tworzącymi urokliwe wyspy i zakątki, z przyrodą wchodzącą w sam środek miasta, z którego można zobaczyć Ślężę, też ma swój geniusz miejsca. Wrocław jest miastem, z którym związanych było aż dziesięciu laureatów Nagrody Nobla. Miejmy nadzieję, że będą następni!
Marek Winkowski