Mateusz KRAWCZYK: Światowy kryzys zdrowia dopiero przed nami

Światowy kryzys zdrowia dopiero przed nami

Photo of Mateusz M. KRAWCZYK

Mateusz M. KRAWCZYK

Sekretarz redakcji "Wszystko Co Najważniejsze", doktorant w dyscyplinie nauk o polityce i administracji. Absolwent Akademii Młodych Dyplomatów EAD. Stypendysta Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Wolontariusz programu MSZ "Wolontariat Polska Pomoc 2019".

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Przypominam sobie obraz z pobytu w Ugandzie. Scena, jakich tysiące – targ, piach, na ziemi skóry zwierząt. Naprzeciwko na haku od dwóch, trzech dni wisi krowa. Pamiętam kozę ciągniętą za gardło do miejsca rzezi. Mięso skażone adrenaliną i kortyzolem. Podobne dantejskie sceny widziałem w północnej Tajlandii. Niehigieniczne, niehumanitarne. W obu przypadkach zdecydowałem podobnie – nie zbliżać się do mięsa – pisze Mateusz KRAWCZYK

.Nie podlega dyskusji teza, że kryzys związany z rozprzestrzenianiem się koronawirusa mógł być wynikiem ignorancji, z jaką traktujemy jedną z najważniejszych spraw, od których zależy nasze zdrowie: bezpieczeństwo żywności. A jak mówił mój dobry przyjaciel, niewiele trzeba, by to bezpieczeństwo zachować. Wystarczy używać innego noża do krojenia mięsa, a innego do krojenia warzyw. Starannie myć ręce.

Hurtowy targ w Wuhan mógł być miejscem początku epidemii.

Taki nagłówek przeczytałem w zachodnich mediach, w których coraz więcej publikacji o źródle wirusa. Do tego dobrze mi znane obrazy – sceny mokrych targów, na których mięso sprzedawane jest razem z żywymi zwierzętami.

Ściśnięte stragany, tworzące wąskie uliczki, gdzie ludzie kupują mięso. Stoisko sprzedające setki kurczaków w klatkach, przylegające do lady rzeźniczej, na której sieka się niedogotowane mięso. Wokół przebiega żywe ptactwo, krukowate dziobią, na ziemi leżą zające obdarte ze skóry, a stęchły zapach zapowiada stragany z owocami morza, rybami i krewetkami. Psy patrzą i ujadają. Mokre rynki, rynki w krajach rozwijających się to ludzie oraz żywe i martwe zwierzęta – psy, kurczaki, świnie, węże i inne – w stałym bliskim kontakcie.

22 stycznia władze w Wuhan w Chinach – tam, gdzie wybuchła epidemia – zakazały handlu żywymi zwierzętami na mokrych targach. Konkretny rynek, na którym epidemia miała swój początek, Huanan, hurtowy rynek owoców morza, został zamknięty 1 stycznia. Koronawirus, który się tam pojawił, zabił jak dotąd 427 osób i zainfekował ponad 20 613.

Mokre rynki, takie jak Huanan, są powszechne w Chinach. Nazywa się je „mokrymi”, ponieważ sprzedawcy często ubijają zwierzęta przed patrzącymi klientami i jest mokro od krwi. Przypomniał mi się obóz dla uchodźców w Ugandzie. Pośrodku był szpital, a wokół uliczki, gdzie gromadzono, zabijano i smażono ptactwo. To, które uciekło przed tasakiem, biegało w pobliżu i czekało na swoją kolej.

Jednak powstrzymajmy się przed emocjonalnym osądzaniem ludzi z krajów rozwijających się.

Nie jesteśmy lepsi, ale współodpowiedzialni.

Kilka lat temu na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu wprowadzono nowy kierunek studiów: bezpieczeństwo żywności. Gdy wpisuję tę frazę w wyszukiwarce, pojawia się definicja, według której celem bezpieczeństwa żywności jest zapewnienie życia i zdrowia ludzi. Bakteryjne zatrucia pokarmowe, salmonella, Helicobacter pylori, choć czasem poważne, są dzisiaj traktowane zazwyczaj jako chwilowe niedogodności. Większości z nas nie dotykają. Zawdzięczamy to oczywiście rozwojowi cywilizacyjnemu – szczepionkom i szeroko zakrojonej profilaktyce. Jednak w związku z antyszczepionkową histerią i faktem, że pracownik McDonalda może pochwalić się większą dbałością o higienę osobistą niż uniwersytecki profesor, skłaniam się raczej do wniosku, że coś zdecydowanie nie udało się w masowej edukacji szkolnej.

Nie mamy podstawowych kompetencji, które są absolutnie niezbędne do przetrwania.Reprodukujemy złe praktyki żywieniowe, a sugestia, aby ograniczyć spożywanie mięsa lub chociaż zadbać przy tym o odpowiednią higienę, traktowana jest jako ekologiczna propaganda dzieci kwiatów.

To, że w naszych sklepach węże, szczury, bobry, lisy i świnie nie są trzymane w klatkach i zabijane na zamówienie, nie zwalnia nas z obowiązku zwracania uwagi na to, co jemy i skąd to pochodzi.

Jest kilka dobrych praktyk, które masowo ignorujemy. Mycie rąk, niezażywanie antybiotyków, kiedy nie jest to konieczne, szczepienia, rutynowe kontrole lekarskie, używanie innego noża do krojenia mięsa, innego do warzyw. W końcu najwięcej bakterii znajduje się na gąbce, którą wykorzystujemy do mycia naczyń.

Naukowcy zawęzili potencjalne przyczyny pojawienia się koronawirusa do dwóch głównych czynników: przeniesienie go z nietoperzy lub węży na ludzi lub wydostanie się wirusa z chronionego obiektu.

Nawet jeśli pierwszy zgłoszony przypadek koronawirusa w Wuhanie z grudnia nie miał żadnego związku z mokrym rynkiem, to już pobieżna ocena standardów żywności sugeruje, że prosimy się o pandemię. Dla przykładu: według Światowej Organizacji Zdrowia ludzie zarazili się ptasią grypą poprzez bezpośredni kontakt z zakażonym drobiem w Chinach. Choroba zabiła 1000 osób na całym świecie.

Kiedy naukowcy porównali kod genetyczny koronawirusa z Wuhan z innymi koronawirusami, odkryli, że jest najbardziej podobny do dwóch próbek wirusa z nietoperza. Dalsze analizy wykazały, że genetyczne elementy składowe koronawirusa z Wuhan bardziej wskazywały na węże. Według naukowców jedynym sposobem na sprawdzenie, skąd dokładnie pochodzi wirus, jest pobranie próbek DNA od zwierząt sprzedawanych na rynku Huanan oraz od dzikich węży i ​​nietoperzy w okolicy.

.Istnieje hipoteza, że źródłem koronawirusa nie był targ żywności, ale Instytut Wirusologii – organizacja coraz częściej podejrzewana o związek z wybuchem epidemii. Jeśli tak jest w istocie, to nie jest to pierwszy przypadek, kiedy wirus wydostał się z placówki badawczej. W marcu 2004 r. dziewięć osób zaraziło się, a jedna zmarła po tym, jak śmiertelny wirus SARS wydostał się z Narodowego Instytutu Wirusologii w Pekinie w Chinach.

Utrata kontroli nad wirusem przez placówki badawcze rzutuje negatywnie na ich powinność naukową. Jednocześnie stwarzają niebezpieczeństwo, którym jest możliwość wykorzystania wirusa jako broni. Niezależnie od faktycznego źródła profilaktyka i higiena osobista są kluczowe w powstrzymaniu rozprzestrzeniania się choroby.

Od 31 grudnia zgłoszono ponad 20 613 przypadków zarażenia koronawirusem z Wuhan, w tym 427 przypadków śmiertelnych. Objawami są ból gardła, bóle głowy, gorączka, a także problemy z oddychaniem przypominające zapalenie płuc.

Mateusz Krawczyk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 stycznia 2020