
Historia, która scala
Obserwując obchody 100-lecia litewskiej niepodległości, można dostrzec wielką rolę tragicznej historii, będącej spoiwem tego narodu. Scalający aspekt historii jest tym, na co nacisk położył także papież Franciszek, pielgrzymując na Litwę 21 – 22 września 2018 roku – pisze Michał KŁOSOWSKI
Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że historia dzieli. Przeszłość bowiem nigdy nie jest jednowymiarowa, tworzą ją ludzie działający pod wpływem różnych motywacji, w różnych okolicznościach. Bywają jednak takie historie, które mają siłę mitotwórczą, scalającą. Taką właśnie historią powinna być pamięć o tych, którzy w tragicznych okolicznościach oddali swoje życie za wolność innych.
Na Litwie mówi się, że w każdej rodzinie był ktoś, kto walczył o niepodległość. W przypadku kraju, którego liczba mieszkańców nie przekracza 3 milionów, jest to pewnie częstsze niż w kraju (prawie) 38-milionowym. Zapewne łatwiej też znaleźć punkty wspólne i mniej jest powodów do waśni. Nie zmienia to jednak faktu, że obchody 100-lecia niepodległości Litwy już uznać trzeba za niezwykle udane. Choć oficjalnie się jeszcze nie zakończyły, bez wątpienia pielgrzymka papieża Franciszka była ich ukoronowaniem.
Papież Franciszek mimo skrajnych emocji, które towarzyszą jego pontyfikatowi, ma wielką umiejętność przyciągania uwagi mediów. Przez wielu traktowany jest jako jeden z najważniejszych globalnych liderów nie tylko dzięki słowom, które wypowiada, ale także dzięki gestom i niewątpliwej charyzmie. Możliwe, że te elementy zadecydowały o niezwykle życzliwym i entuzjastycznym przyjęciu, jakie papieżowi zgotowali na ulicach Wilna mieszkańcy Litwy. Wielu bowiem przyjechało z odległych od stolicy miejsc, by go spotkać.
Pytani o przyczyny popularności Franciszka wierzący i niewierzący bez wahania odpowiadali: charyzma. To słowo pojawiało się w większości głosów komentujących wizytę Franciszka. Drugą wymienianą przyczyną było bardzo jasne przesłanie papieża, nawołującego do budowania dialogu, życia w solidarności i konieczności zachowania zakorzenionej tożsamości, opartej na tragicznej historii Litwy.
Co takiego powiedział Franciszek? Między innymi mówił do zgromadzonych 21 września 2018 roku na placu przed katedrą w Wilnie młodych, aby nie uciekali, nie emigrowali z Litwy: „Nie pozwólcie, żeby świat przekonał was, że lepiej iść samotnie”.
Papież Franciszek prosił, by Litwini nie zapominali o tym, kim są, skąd pochodzą i jak zyskali niepodległość.
Pielgrzymka papieża odbyła się w czasie, kiedy na Litwie co roku obchodzony jest Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. Przed II wojną światową na Litwie istniały społeczności żydowskie – później naziści stworzyli getta: w Wilnie i Kownie. Obecnie społeczności te odżywają, działa wileńska synagoga. Właśnie u pozostałości bramy prowadzącej niegdyś do wileńskiego getta złożył papież wieniec z żółto-białych kwiatów. Dla Franciszka kwestia pamięci i pojednania jest niezwykle istotna. Jeszcze będąc biskupem Buenos Aires, pozostawał w intensywnym kontakcie z tamtejszym rabinem, z którym do dziś łączy go głęboka przyjaźń.
Przed Muzeum Ofiar Ludobójstwa mówił Franciszek o pamięci o bohaterach, którzy ryzykowali życie, aby dzisiejsza Litwa mogła być wolna. Wspominał o ofiarach NKWD i KGB, które więziono w budynku przy ulicy Aukų 2. Ostrożnie dobierał słowa, przypominał, że bez poświęcenia i ofiary nie ma wolności.
Przemówienia papieża w Wilnie były historyczne z jednej strony, z drugiej zaś niezwykle dobrze skrojone. Historia Europy Środkowo-Wschodniej jest bowiem niezwykle zniuansowana. Franciszek poruszał się w tym obszarze z gracją, zdając sobie pewnie też sprawę z tego, jak odczytywane mogą być jego słowa także przez pryzmat pielgrzymki, którą w 1993 r. do krajów bałtyckich odbył Jan Paweł II.
Gracja ta nie przychodziła jednak z równą łatwością dziennikarzom i korespondentom towarzyszącym wizycie papieża Franciszka. Różnice między KGB i NKWD, złożone aspekty polsko-litewskiej historii lat 20. XX wieku czy zrozumienie działania systemu komunistycznego w drugiej połowie XX wieku dla wielu były trudne do zrozumienia. Wizytę tę obsługiwały nie tylko media przychylne papieżowi, nie tylko media regionalne, ale również np. lewicujące media hiszpańskie. Franciszek mówiący o zbrodniach i tragicznym wymiarze komunizmu, jego ofiarach i w końcu wyzwoleniu spod jego jarzma był dla wielu zaskoczeniem.
Narracja o komunizmie jest niezwykle ważna w zrozumieniu scalającej roli historii. Dla dziennikarzy wierzących w heglowską, progresywną wizję historii komunizm jest ostatecznym triumfem człowieka nad historią; triumfem jednostki nad naturą, odrzuceniem wszelkich ograniczeń. A w końcu historia krajów bałtyckich pokazuje, że wcale tak nie jest.
Franciszek w Wilnie i Kownie wydobył na światło dzienne historię regionu, która może być przestrogą dla reszty świata.
Wspominając komunistyczne ofiary, mówiąc o tym, że młodzi Litwini powinni o nich pamiętać przy wyborze drogi życiowej, podkreślając konieczność dbania o więzy rodzinne i tradycję, Ojciec Święty musiał zaskoczyć wielu. Zwłaszcza tych, którzy uważali go za rewolucjonistę. A co, jeśli to nie rewolucja, lecz Ewangelia?
Podczas bałtyckiej wizyty Franciszka nie mogło zabraknąć odniesień do Rosji. Pytali o nią dziennikarze na konferencji prasowej kończącej pielgrzymkę. I otrzymali jasną odpowiedź: Rosja zawsze była największym zagrożeniem w regionie. Franciszek nie powiedział tego wprost, lecz wyraził to emerytowany arcybiskup Kowna, jezuita Sigitas Tamkevičius, wspominając skazanych na śmierć trzech kapłanów: biskupa Vincentasa Borysevičiusa, ks. Pranasa Gustaitisa i kapelana AK, ks. Mikołaja Tappera. Papież Franciszek odwiedził w niedzielę 23 września cele, w których przetrzymywano skazanych na śmierć duchownych.
.Podczas wizyty do krajów bałtyckich mówił Franciszek właściwie wyłącznie o tych aspektach historii, które nie tylko scalają społeczeństwo litewskie, ale mogłyby być również uznane za fundament porozumienia w regionie. Po co bowiem eskalować konflikty, kiedy spoglądając na historię, można dostrzec, że znaczą one niewiele w kontekście zagrożeń, o których historia przypomina?
Swoją narodową tożsamość podczas obchodów 100-lecia niepodległości budują Litwini na pamięci o ofiarach totalitaryzmów, które przetoczyły się nie tylko przez terytorium Litwy, ale także przez cały obszar od Odry aż do Newy i Dniepru. Może na chęci, aby ta historia już nigdy się nie powtórzyła, warto zbudować przyszłe porozumienie w regionie? A dalej – przejść od polityki opartej na historii do polityki opartej na wspólnej trosce o przyszłość.
Michał Kłosowski
Litwa, Łotwa, Estonia, 22-25 września 2018 r.