Monika KONIECZNA: Czy Kraków może się jeszcze uchronić przed monowładzą PO?

Czy Kraków może się jeszcze uchronić przed monowładzą PO?

Photo of Monika KONIECZNA

Monika KONIECZNA

Aktywistka Akcji Ratunkowej dla Krakowa. Siostra Rzeka Wilga. Współtworzy Koalicję Ruchów Krakowskich “Wspólnie dla Miasta”. Od kilku lat wspiera i jest zaangażowana w działalność różnych inicjatyw na rzecz poprawy losu zwierząt. Od 2019 roku udziela się również w inicjatywach i organizacjach skupiających się na ochronie przyrody, klimatu oraz na działaniach miastotwórczych.

Słowa, jakie najczęściej słyszałam po ogłoszeniu wyników exit poll w wyborach na prezydenta Krakowa, brzmiały: „Jak to jest możliwe, jak to się stało”? – pisze Monika KONIECZNA

.Około 39,4 proc. dla Aleksandra Miszalskiego, przedstawiciela Koalicji Obywatelskiej (finalnie 37,2 proc.) i 28,4 proc. dla Łukasza Gibały, lidera Krakowa dla Mieszkańców (finalnie 26,8 proc.). Zaskoczeni byli wszyscy, łącznie z Miszalskim, który powiedział, że spodziewał się dobrego wyniku, ale nie aż takiego. Liderem sondaży od miesięcy był przecież Gibała, i to niezależnie od tego, kto sondaże zlecał, natomiast Mieszalskiemu nikt nie dawał więcej niż 22 proc. Co się zatem stało?

Atak na Łukasza Gibałę – czarna kampania

.Na to pytanie próbują sobie odpowiedzieć chyba wszyscy interesujący się polityką, nie tylko w Krakowie. Czy to efekt braku billboardów, standów i plakatów z twarzą Gibały w mieście? Czy może nielegalnie i niezgodnie z uchwałą krajobrazową stawianych wszędzie standów z logo Koalicji Obywatelskiej? A może to pokłosie hajpu na KO po październikowych wyborach parlamentarnych, kontynuacja walki z PiS i brak zainteresowania ze strony mieszkańców lokalną polityką? Oczywiście nie da się tego jednoznacznie ocenić i zapewne jest to efekt wszystkiego po trochu, a sama sytuacja tak potężnego rozdźwięku między sondażami a ostatecznym wynikiem na pewno będzie poddawana szczegółowym analizom.

Powodów podaje się więcej, a wśród nich w szczególności: kilkukrotna nieobecność Gibały na debatach, która została rozbuchana do takich rozmiarów, jakby nie brał w nich udziału w ogóle; po drugie – przyjęta na debatach prezydenckich strategia „wszyscy przeciwko Gibale”, którą naprawdę dało się zauważyć już na pierwszej z nich, o kulturze, gdzie pytania od kandydata do kandydata kierowano głównie do Gibały; po trzecie – mocna antykampania skierowana przeciwko Gibale, która powodowała powątpiewanie nawet u dotychczas zdeklarowanych wyborców.

Tu przyznam szczerze, że takich nakładów finansowych, ludzkich i takiego zaangażowania w wyprodukowanie antykampanii, kampanii negatywnej, jeszcze nie widziałam i wywołuje to u mnie ogromny niesmak i niepokój, że kolejna granica przyzwoitości została nieodwracalnie przekroczona.

Głosy wyborców PiS zadecydują o wyniku drugiej tury?

.Po czwarte – mocne wsparcie na finiszu Tuska i Trzaskowskiego dla kandydata KO; i na koniec – zestawienie „nowego” Miszalskiego ze „starym” Gibałą działającym w Krakowie od kilkunastu lat. Niektórzy porywają się też ze stwierdzeniem, że do dobrego wyniku Miszalskiego przyczyniło się poparcie, którego na finiszu udzielił mu rektor UEK-u Stanisław Mazur, ale bądźmy poważni – nawet jeśli wszyscy chcący oddać głos na Mazura zagłosowaliby na kandydata KO, to nie podwoiłoby to jego wyników z sondaży.

Niezależnie od powodów, wynik w wyborach prezydenckich w Krakowie jest ogromnym zaskoczeniem również dla samych kandydatów, stąd jestem bardzo ciekawa, jaką strategię obiorą w ciągu najbliższych dwóch tygodni przed II turą. Realnie do podziału zostały głosy PiS-u i Andrzeja Kuliga (czyli wyborców byłego klubu prezydenckiego „Przyjaznego Krakowa” Jacka Majchrowskiego).

Naturalne wydawałoby się głosowanie PiS-u przeciwko PO, więc za Gibałą, a byłych wyborców Majchrowskiego za utrzymaniem starego dobrego układu, więc za PO, jako na wieloletniego koalicjanta Przyjaznego Krakowa w radzie miasta. Pozostaje pytanie, czy uda się wyciągnąć tych potencjalnych wyborców z domu i przekonać do głosowania.

Dlaczego monowładzy jest groźna?

.W tym miejscu chciałabym nawiązać do wyników wyborów do rady miasta. Znaleźliśmy się w dość niebezpiecznej sytuacji, ponieważ Koalicja Obywatelska uzyskała właśnie bezwzględną większość. W mojej opinii monowładza i bezwzględna większość, gdy nie ma potrzeby dyskusji, wsłuchiwania się w głos mieszkańców, ekspertów czy przedstawicieli innych opcji, a każdą sprawę można załatwić dyscypliną partyjną, nie sprzyja ani demokracji, ani wspieraniu postaw obywatelskich czy partycypacji społecznej.

W sytuacji monowładzy po prostu nie trzeba się z nikim liczyć, i to – w każdym układzie – nie jest zjawisko pozytywne. Dlatego nie ukrywam, że wysoki wynik kandydata KO przy jednoczesnym zestawieniu z wynikami głosowania do Rady Miasta Krakowa przyjęłam z zaniepokojeniem. KO uzyskała 40 proc. głosów, co przełożyło się na aż 24 z 43 mandatów. Jedyną nadzieję na „dyskusję” daje obecność w RMK z tego komitetu przedstawicieli innych partii niż PO, a mianowicie Aleksandry Kot z Nowoczesnej (tu przy okazji duże brawa – Kot została najmłodszą radną tej kadencji, mając zaledwie 24 lata), Agnieszki Łętochy z Zielonych, Joanny Hańderek z Nowej Lewicy (tu z kolei chcę podkreślić, że mamy wreszcie prawdziwą obrończynię praw zwierząt w radzie!) oraz Małgorzaty Potockiej i Tomasza Leśniaka, również z Nowej Lewicy. Jednak po wspólnych występach na konferencjach w kampanii Leśniaka z Grzegorzem Stawowym i Bogusławem Kośmiderem naprawdę trudno mi przewidzieć, na ile głos innych partii w komitecie KO będzie ratował nas przed monowładzą.

W RMK znaleźli się również przedstawiciele PiS-u, który dzięki 23 proc. głosów wprowadził 12 radnych, a także przedstawiciele komitetu Łukasza Gibały – Kraków dla Mieszkańców, którzy zdobyli 15,6 proc. głosów, co przekłada się na 7 mandatów. Sytuacja w tym ostatnim jest bardzo ciekawa i z chęcią zobaczyłabym jakieś pogłębione analizy. Po pierwsze dlatego, że niespodziewanie wynik kandydata na prezydenta nie przełożył się na wynik do rady miasta, po drugie – najlepszy krakowski radny ubiegłej kadencji, najaktywniejszy, bardzo merytoryczny, chwalony nawet przez swoich przeciwników, czyli Łukasz Maślona, zdobył o 500 głosów mniej w stosunku do poprzednich wyborów w 2018 roku, co jest sporym szokiem i przysparza kolejnych pytań „jak to się stało?”. A po trzecie dlatego, że mandaty przypadły dość zróżnicowanemu środowisku. Mamy dwóch przedstawicieli ruchów miejskich z Koalicji Ruchów Krakowskich (Łukasz Maślona, Rafał Zawiślak), byłego członka Nowoczesnej (Michał Starobrat), członka partii Razem (Aleksandra Owca), dwoje członków Stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców (Rafał Nowak, Eliza Dydyńska-Czesak), a także lidera komitetu, Gibałę, który w przypadku wygranej w wyborach prezydenckich mandat przekaże członkini partii Razem – Zuzannie Piekarz.

Patrząc całościowo na skład nowej Rady Miasta Krakowa, naprawdę nie wiem, jakie finalnie utworzą się w niej kluby, i z niecierpliwością czekam na rozwój sytuacji. Nie da się jednak nic ukryć, bo liczby nie kłamią – PO ma 19 na 43 radnych i być może będzie mieć prezydenta, a nieliczna przeciwwaga w postaci Zielonych, Nowoczesnej i Nowej Lewicy nie daje gwarancji na brak monowładzy ze strony PO, zwłaszcza że nie wiemy też, jak zachowa się np. były członek Nowoczesnej Starobrat czy kandydatka Razem Owca w obliczu nowego rozkładu sił w radzie miasta. Na koniec dodam, że niezależnie od poglądów i przynależności partyjnej cieszy mnie zwiększenie udziału kobiet w radzie – z 11 na 19, co stanowi prawie połowę! Chciałabym móc powiedzieć coś więcej na ten temat, niestety większości z tych kobiet nie znam, zatem na razie mogę jedynie wyrazić zadowolenie z przełamania dotychczasowej nadreprezentacji mężczyzn w radzie, ale na weryfikację poczynań nowych radnych trzeba będzie poczekać.

.Wyniki głosowania do sejmiku małopolskiego skomentuję krótko, gdyż tu niewiele się zmienia – PiS ponownie utrzymał bezwzględną większość, zdobywając 21 z 39 mandatów. Do sejmiku weszli także przedstawiciele KO, Trzeciej Drogi oraz Konfederacji. Z uwagi na liczbę głosów Magdaleny Dropek (ponad 9000, co pozwoliło przeskoczyć jedynkę na liście) wiele osób do ostatniej chwili liczyło, że jeden mandat przypadnie także Lewicy. Ostatecznie lista Lewicy nie przekroczyła progu wyborczego, zatem mimo bardzo dobrego wyniku indywidualnego Dropek nie uzyskała mandatu.

Monika Konieczna

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 kwietnia 2024