

Rok z koronawirusem. Premia dla bankierów
Pandemia była nieunikniona, wynikła ze struktury współczesnego świata – pisze Nassim Nicholas TALEB
Rząd USA wprowadza środki mające na celu uratowanie linii lotniczych, Boeinga i innych korporacji. Gdy nalegamy na ratowanie tych firm, mogą pojawić się problemy etyczne, ekonomiczne i strukturalne związane ze szczegółami wykonania tego planu. Jeśli przeanalizujemy historię, to dojdziemy do wniosku, że tak właśnie się stanie.
Pomoc finansowa z lat 2008–2009 uratowała banki (głównie bankierów) dzięki działaniom ówczesnego sekretarza skarbu Timothy’ego Geithnera, który walczył o kierownictwo banków zarówno z Kongresem, jak i kilkoma innymi członkami administracji Baracka Obamy. Bankierzy, którzy stracili więcej pieniędzy, niż do tamtej pory zarobili w historii bankowości, otrzymali największą pulę premii w historii bankowości niespełna dwa lata później, w 2010 roku. A zaledwie kilka lat później Geithner otrzymał (co wygląda podejrzanie) wysoko płatną posadę w branży finansowej.
Był to rażący przypadek socjalizmu korporacyjnego i nagroda dla całej branży. Tę asymetrię (pokusę nadużycia) i to, co w odniesieniu do bankierów nazywamy możliwością wyboru, można wyrazić w następujący sposób: kierownictwo i bankierzy wygrywają, a cała reszta wraz z podatnikami przegrywa. Co więcej, nie uwzględnia to poluzowania polityki pieniężnej, które doprowadziło do zawyżenia wartości aktywów i zwiększenia nierówności z korzyścią dla najbogatszych. Należy pamiętać, że dofinansowania pochodzą z drukowanych pieniędzy, które skutecznie obniżają wynagrodzenia klasy średniej w stosunku do wartości aktywów, takich jak ultraluksusowe mieszkania w Nowym Jorku.
Jeśli to jest ratowane, to jest to przydatne
Po pierwsze, nie wolno nam mylić linii lotniczych, pojmowanych jako przedsiębiorstwa fizyczne, z zaangażowanymi strukturami finansowymi. Nie powinniśmy też mylić losu pracowników linii lotniczych z bezrobociem naszych współobywateli, które może być zrekompensowane raczej bezpośrednio niż pośrednio dzięki resztkom dotacji korporacyjnych.
Na przykładzie Geithnera powinniśmy się nauczyć, że ratowanie jednostek w oparciu o ich potrzeby to nie to samo, co ratowanie korporacji w oparciu o nasze zapotrzebowanie na nie.
Ratowanie linii lotniczych nie powinno zatem oznaczać subsydiowania ich udziałowców i wysoko wynagradzanych menedżerów oraz promowania dodatkowej pokusy nadużyć. Sam fakt, że ratujemy linie lotnicze, wskazuje na ich rolę użytkową. A jeśli jako takie są one niezbędne dla społeczeństwa, to dlaczego ich menedżerowie mają możliwość wyboru? Czy urzędnicy służby cywilnej są objęci systemem premii? Podobny argument należy również przedstawić przeciwko pośredniemu ratowaniu puli kapitału, takiemu jak fundusze hedgingowe i niekończące się strategie inwestycyjne, które są narażone na utratę wartości tych aktywów; nie mają one żadnej uczciwej strategii ograniczania ryzyka poza wyszkoloną naiwną zależnością od ratowania lub tym, co w branży nazywa się „wkładem rządowym”.
Po drugie, te korporacje lobbują na rzecz pomocy, którą w końcu otrzymują dzięki presji wywieranej na rząd za pośrednictwem lobbystów. Ale co z małą restauracją na rogu? Z niezależnym przewodnikiem? Z trenerem personalnym? Profesjonalnym masażystą? Fryzjerem? Sprzedawcą hot dogów utrzymującym się dzięki turystom w pobliżu Muzeum MET? Tych grup nie stać na lobbystów i będą one ignorowane.
Zabezpieczenia, a nie długi
Po trzecie, przedsiębiorstwa potrzebują zabezpieczeń, aby stawić czoła niepewnościom – nie długów (będących inwersją zabezpieczeń), lecz zabezpieczeń. Matka natura dała nam dwie nerki, podczas gdy my potrzebujemy tylko jednej. Dlaczego? Ze względu na nieprzewidziane okoliczności. Nie musimy przewidywać konkretnych niepożądanych zdarzeń, aby wiedzieć, że zabezpieczenie jest koniecznością.
To prowadzi nas do problemu z wykupem. Dlaczego mielibyśmy wydawać pieniądze podatników na ratowanie firm, które wydały swoją gotówkę (a często nawet pożyczały ją) na zakup własnych akcji (dzięki czemu dyrektor generalny uzyskiwał możliwość wyboru), zamiast budować zabezpieczenie na czarną godzinę? Takie ratowanie karze tych, którzy byli ostrożni, i szkodzi im na dłuższą metę, faworyzując głupców i osoby uprawiające politykę pogoni za zyskiem.
.Niektórzy twierdzą, że pandemia jest „czarnym łabędziem”, zatem czymś nieoczekiwanym, więc nieuwzględnianie jej w planach jest usprawiedliwione. Książka, którą powszechnie cytują, to Czarny łabędź (napisana przeze mnie). Gdyby przeczytali tę książkę, wiedzieliby, że taka globalna pandemia jest tam wyraźnie przedstawiana jako „biały łabędź”: coś, co w końcu nadejdzie z całą pewnością. Pandemia była nieunikniona, wynikła ze struktury współczesnego świata, a jej skutki gospodarcze będą się potęgować z powodu rozbudowanej łączności i nadmiernej optymizacji.
Nassim Nicholas Taleb
Tekst ukazał się w nr. 26 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK].