Festiwal Ars Cameralis [Program]

Pod hasłem „strach” rozpoczął się 34. Festiwal Ars Cameralis – jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych na Śląsku. W ciągu całego miesiąca w Katowicach i innych miastach regionu odbędzie się kilkadziesiąt wydarzeń muzycznych, literackich, filmowych i artystycznych.
W połowie miesiąca zaplanowano wiele wydarzeń muzycznych i artystycznych
.Organizatorzy zwracają uwagę, że motyw przewodni tegorocznej edycji nie jest przypadkowy. „Strach towarzyszy nam od dziecka i wcale nie odpuszcza, kiedy stajemy się dorośli. Zmienia tylko swoją istotę i formę” – podkreślają, dodając, że kultura może być sposobem na oswojenie lęków i niepokojów współczesności.
Festiwal otworzy o godz. 20.30 koncert Makai McCravena w katowickim Jazz Clubie Hipnoza. Uznawany za jednego z najbardziej innowacyjnych perkusistów i producentów jazzowych artysta zaprezentuje materiał, w którym improwizacja spotyka się z nowoczesną elektroniką i hip-hopową rytmiką.
W kolejnych dniach na publiczność czekają m.in. pokazy klasyki kina amerykańskiego w katowickim kinie Kosmos – od „Bulwaru Zachodzącego Słońca” Billy’ego Wildera, przez „Na nabrzeżach” Elii Kazana, po „Dwunastu gniewnych ludzi” Sidneya Lumeta. Każdemu z seansów towarzyszyć będą prelekcje filmoznawczyni Anity Skwary.
6 listopada, w Pałacu Schoena w Sosnowcu odbędzie się wernisaż wystawy „Od słońca do słońca / Sun to Sun” amerykańskiego fotografa Bryana Schutmaata. Ekspozycja, kuratorowana przez Michała Kominka, podejmuje temat mitu amerykańskiego Zachodu i emocjonalnych pejzaży współczesnej Ameryki.
W połowie miesiąca zaplanowano wiele wydarzeń muzycznych i artystycznych. 13 listopada w Jazz Clubie Hipnoza wystąpi szkocki zespół corto.alto, laureat nagrody Jazz FM Award. Dzień później w Galerii BWA w Katowicach otwarta zostanie wystawa „Strach” Michała Minora – artysty znanego z ekspresyjnych, zdehumanizowanych wizji miejskich pejzaży.
15 listopada w kinoteatrze Rialto zagra AJLA, młoda wokalistka i producentka z krakowskiej sceny alternatywnej, łącząca jazz, soul i hip-hop. Dzień później, 16 listopada, na scenie klubu Hipnoza wystąpi CocoRosie – duet sióstr Casady, znany z eklektycznych połączeń muzycznych i zaangażowanych społecznie tekstów.
W programie znalazły się także pokazy filmów krótkometrażowych BAFTA 2025 Shorts (17 i 24 listopada, Dom Oświatowy Biblioteki Śląskiej w Katowicach) prezentujące najciekawsze brytyjskie produkcje fabularne, dokumentalne i animowane, wyróżnione przez Brytyjską Akademię Sztuk Filmowych i Telewizyjnych.
22 listopada odbędą się warsztaty artystyczne dla dorosłych „Apteka absurdu: Leki na lęki” prowadzone przez Bożkę Rydlewską w katowickiej Bookiestrze. Uczestnicy stworzą kolaże inspirowane dadaizmem i surrealizmem, podejmujące temat lęku i nadziei.
Festiwal zakończy koncert duńskiej artystki Puce Mary (30 listopada, Teatr Śląski – Scena Kameralna), jednej z czołowych postaci sceny industrial noise.
Festiwal Ars Cameralis od ponad trzech dekad łączy różnorodne dziedziny sztuki
.Wśród tegorocznych gości festiwalu znaleźli się również m.in. Jenny Hval, Olga Pasiecznik z Equilibrium String Quartet, Małgorzata Halber, Agnieszka Dauksza, Izabela Morska, Mikołaj Grynberg i Magdalena Grzebałkowska.
Ars Cameralis od ponad trzech dekad łączy różnorodne dziedziny sztuki – od muzyki przez literaturę i film po sztuki wizualne. Jak co roku wydarzenia odbywać się będą w różnych miastach regionu, w tym w Katowicach, Sosnowcu, Bytomiu, Zabrzu i Cieszynie. Impreza potrwa do 30 listopada.
Szczegółowy program festiwalu, wraz z informacjami o biletach, dostępny jest na stronie arscameralisfestiwal.pl.
Festiwal organizuje wojewódzka samorządowa Instytucja Kultury Ars Cameralis, która zajmuje się także promocją śląskiej kultury i sztuki w Polsce i poza granicami kraju. Jak przypominają organizatorzy, przez kilka dekad festiwal przeszedł sporą ewolucję, a do udziału w wydarzeniach organizatorom udało się zaprosić wielu artystów światowego formatu.
Teatr Klasyki Polskiej – laboratorium pamięci, tożsamości i wolności
.Nasze przedstawienia prezentowaliśmy na ponad 80 scenach w całej Polsce. Patronuje nam w tym idea objazdu, która towarzyszyła Reducie Juliusza Osterwy, pokazywania najwybitniejszej literatury w jej scenicznym urzeczywistnieniu publiczności w całym kraju. Podczas naszych wędrówek spotykaliśmy widownię żywo zainteresowaną naszą pracą. Teatr Klasyki Polskiej odpowiada na jej potrzebę obcowania z najwartościowszymi utworami polskiej dramaturgii klasycznej, wystawianymi w najwyższej możliwej zgodności z ich literą i duchem – pisze Jarosław GAJEWSKI.
Jedną z ważniejszych idei towarzyszących powstaniu Teatru Klasyki Polskiej była myśl, że klasyka to coś więcej niż współczesność. To nośnik pamięci i tożsamości, a zarazem sprawdzony instrument oglądu współczesności. Klasyka pozwala na naszą współczesność spojrzeć z dystansu, a jednocześnie wniknąć w jej niewidzialne zakamarki. Jak teleskop i mikroskop jednocześnie. Sięgając po klasykę, odkrywamy, że w sobie właściwy sposób jest ona częścią naszej współczesności. Bez niej, bez punktów odniesienia, bez możliwości porównań, współczesność byłaby dla nas zabójczym chaosem.
Klasyka łączy. Jednak samo słowo „klasyka”, choć jest powszechnie znane, to charakteryzuje się wystarczającą nieostrością, by pojawiły się trudności z precyzyjną odpowiedzią na pytanie, czym ona właściwie jest.
W latach 70. ubiegłego wieku Jarosław Marek Rymkiewicz w tekście Co to jest klasycyzm w teatrze pisze o „archetypicznych postaciach w archetypicznych sytuacjach” pozwalających teatrowi odgrywać „wieczną komedię człowieczeństwa”.
Zasugerowane niedawno na łamach miesięcznika „Teatr” przez prof. Jacka Kopcińskiego „uznanie” za kryterium „klasyczności” może się wydać wystarczające, jeśli wspólnota pamięci kulturowej nie jest kwestionowana.
Niewykluczone jednak, że nadchodzą czasy, a nawet, że już nadeszły, kiedy polska klasyka będzie kwestionowana – będzie jej odbierane „uznanie”, napotka „odmowę uznania” i „odrzucenie”.
Gdyby ów akt był częścią dyskursu, co jest polską klasyką, a co nią nie jest, tj. gdyby ów akt był sporem o kanon naszej kultury – zapewne należałoby się zeń cieszyć. Spór taki bowiem sam przez się stawałby się studium naszej pamięci i tożsamości – oznaczałby żywotność naszej kultury. Jeśli jednak, co może się zdarzyć (o ile już się nie dzieje), arbitralne odrzucanie dorobku kulturalnego naszych dziejów motywowane jest ideologicznie i politycznie, poza wszelką dyskusją aksjologiczną, rodzi się pytanie, czy doznajemy istotnego, progresywnego przewartościowania, czy tylko barbarzyństwa.
Klasyka łączy bowiem poszczególne elementy naszej pamięci w dom naszej tożsamości. Łączy przeszłość z teraźniejszością. Łączy pokolenia w odczuwaniu i rozumieniu człowieczeństwa. Wytwarza przestrzeń porozumienia, wspólnoty znaków, obrazów, uczuć i myśli. Krzepi kulturowe wspólnoty i otwiera je na dialog z całością dorobku duchowego rodzaju ludzkiego. Ten kontekst nadaje istnieniu Teatru Klasyki Polskiej rangę posłannictwa. Ma ono wymiar metafizyczny. Nie ma w tym przypadku. Teatr, poza instytucjami religijnymi, jest najstarszym i sprawdzonym przez tysiąclecia sposobem wzmacniania wspólnoty ducha i pamięci kulturowej.
To między innymi dlatego, u początku odzyskania przez Polskę niepodległości, w kręgach ZASP silnie obecna była myśl wspierania klasyki. Miała ona na nowo połączyć, podzieloną przez zabory, wspólnotę. Także dzisiaj istnieje konieczność pielęgnowania wrażliwości widzów na język i treści klasyki. Obcowanie z nimi samo w sobie jest formą rozwoju i jednym z trwalszych spoiw zbiorowości. Wobec wciąż rosnącej dziś w znaczenie komercjalizacji kultury i bolesnej redukcji postrzegania jej samej oraz działań artystycznych do rozrywki – zaległości w przyswajaniu, a przede wszystkim związanej z tym obecności polskiej dramaturgii klasycznej na polskich scenach wydają się ogromne. Najrzadziej grane są teksty staropolskie i romantyczne. Już dziś wydają się trudne do realizacji scenicznych zarówno ze względu na ich trudny język, jak i na nikłą znajomość kontekstów historycznych i obyczajowych. Mówiąc inaczej – ze względu na brak warsztatu artystycznego. Są to jednak formy, których głębię treści, ich atrakcyjność, siłę oddziaływania na współczesną wrażliwość i inne wartości można rozpoznać, tylko podejmując próby ich scenicznego urzeczywistniania. Tą myślą wiedzeni, w rocznicę powstania Teatru Klasyki Polskiej, 27 marca 2024 roku na scenie koncertowej Muzeum Historii Polski wystawiliśmy Księdza Marka Juliusza Słowackiego, utwór nieobecny na scenach warszawskich od ponad 30 lat. Na Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, 21 lutego 2026 roku, planujemy premierę Norwidowego Promethidiona.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jaroslaw-gajewski-teatr-klasyki-polskiej/
PAP/MB


