Prof. Jerzy MIZIOŁEK: Odyseja polska. Włoskie losy Armii generała Andersa

Odyseja polska. Włoskie losy Armii generała Andersa

Photo of Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.

24 kwietnia 2025 był prawdziwie polskim dniem w Bolonii. Stało się tak za sprawą odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci żołnierzy 2 Korpusu Polskiego, podniosłym uroczystościom na cmentarzu polskim na przedmieściach miasta i pokazowi przeszło godzinnego dokumentu filmowego pt. „Odyseja polska” – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK

PAMIĘCI ŻOŁNIERZY 2. KORPUSU POLSKIEGO
WYZWOLICIELI BOLONII
W IMIENIU CAŁEJ LUDNOŚCI MIASTA POZDRAWIAM ODDZIAŁY
POLAKÓW OSWOBODZICIELI,
KTÓRZY PIERWSI WESZLI DO BOLONII O ŚWICIE TEGO WIELKIEGO DNIA
PREZYDENT MIASTA GIUSEPPE DOZZA, 21 KWIETNIA 1945 ROKU
W OSIEMDZIESIĄTĄ ROCZNICĘ TEGO WYDARZENIA
URZĄD MIASTA BOLONII
WŁADZE RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
RODZINY ŻOŁNIERZY 2. KORPUSU POLSKIEGO
21 KWIETNIA 2025 ROKU

.Te oto słowa wyryte są na kamiennej tablicy, którą odsłonięto w dniu 24 kwietnia 2025 r. w najważniejszym miejscu Bolonii, w jej sercu, na Placu Neptuna. Po 80 latach bohaterscy zwycięzcy bitwy pod Monte Casino, wyzwoliciele Bolonii a przedtem wielu innych miast, w tym Loreto, Ankony i Gubbio doczekali się prawdziwego triumfu.

W Polsce, przez cały okres PRL-u, byli ignorowani, do pewnego stopnia również we Włoszech, gdzie przez kilka dekad istotny wpływ na politykę miała Włoska Partia Komunistyczna. I wreszcie przyszedł czas na pełne, jakże zasłużone uznanie.

Na obchody 80 rocznicy wyzwolenia Bolonii – i tym samym zakończenia bojowego marszu 2 Korpusu Polskiego -złożyły się uroczystości na podbolońskim cmentarzu z 1432 grobami poległych żołnierzy polskich i premiera, w kinie Modernissimo, w samym centrum Bolonii, przeszło godzinnego filmu pt. „Odyseja polska”, zrealizowanego przez Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego.

Ta niezwykle zasłużona placówka o ambicjach naukowo-badawczych, eksplorująca historię XX wieku i tematykę totalitaryzmów, postawiła, od początku swego istnienia, na tworzenie dokumentów filmowych, takich jak „A więc wojna!” (2019), „Nie wolno było płakać (2022); te filmy i wszystkie inne są do obejrzenia na YouTube.

Jednym z tych dokumentów filmowych, niewątpliwie najwybitniejszym, głęboko poruszającym i pełnym emocji jest Odyseja polska, zrealizowana przez Michała Miziołka, Wojciecha Saramonowicza i Grzegorza Czerniaka. Film jest owocem kilku lat intensywnej pracy. Polegała na poszukiwaniu archiwaliów, fotografii i przede wszystkim żyjących jeszcze żołnierzy Armii Andersa i ich potomków pielęgnujących pamięć o wielkim heroizmie ich ojców.

Byłem świadkiem powstawania kilku epizodów Odysei, niejednokrotnie stykałem się z legendą tej jedynej w swoim rodzaju armii, opisaną m.in. przez samego jej dowódcę, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Józefa Czapskiego i prof. Karolinę Lanckorońską.

Ścieżki wojennego życia

.Pakt Ribbentrop – Mołotow z końca sierpnia 1939 był niemal wyrokiem śmierci dla tysięcy Polaków z terenów zajętych 17 września przez Stalina. W głąb Rosji w ciągu kilkunastu miesięcy wywieziono prawie 320 tysięcy osób – inteligencję, właścicieli ziemskich, chłopów odmawiających wstępowania do kołchozów i kilka tysięcy dzieci. Tysiące z deportowanych zmarło od zimna, z głodu, chorób i pracy ponad siły, zwłaszcza najmłodsi i najstarsi. Zmiana stosunku do polskich obywateli zesłanych na Sybir nastąpiła latem 1941, po ataku Niemiec na Związek Radziecki.

„NKWD – pisze Herling-Grudziński – aresztowało mnie w marcu 1940 r. pod Grodnem. Dwa dalsze lata to okres tak ciężki, że na krótko przed zwolnieniem młodego i silnego kiedyś chłopaka zakwalifikowano do baraku zwanego Trupiarnia”.  „Choć z dużym opóźnieniem – kontynuuje autor Na nieludzkiej ziemi – pakt Sikorski – Majski otworzył przede mną bramę obozu. W Kazachstanie wstąpiłem do Armii Polskiej … armii byłych więźniów dowodzonej przez byłego więźnia [Andersa]; przeniesiono nas na Bliski Wschód. Tam odbywało się szkolenie wynędzniałych żołnierzy. Byliśmy przeznaczeni do udziału w kampanii włoskiej. Uczestniczyłem w bitwie pod Monte Cassino i w innych bitwach aż do linii Gotów. Chciałem tego, podobnie jak chcieli tego moi koledzy z 2 Korpusu, chociaż po Teheranie wiadomo już było, jaki czeka nas los. ‘Z tej wojny nie wypada wracać’, powiedział wybitny pisarz polityczny Adolf Bocheński, który zginął pod Anconą rozładowując minę. Może to zbyt krańcowe, lecz pewne jest, że w tej wojnie nieodparta była potrzeba bicia się za wszelką cenę”.

.Generał Władysław Anders wyprowadził z państwa sowieckiego przez Morze Kaspijskie na Bliski Wschód ponad 80 tysięcy żołnierzy i około 37 tysięcy cywili (w tym tysiące sierot).  Utworzono 2 Korpus Polski, liczący 55 tysięcy ludzi, który w początkach 1944 przetransportowano do Taranto w południowych Włoszech. Walczyli na tzw. linii Gotów w bitwie pod Monte Cassino, co otworzyło drogę aliantów na Rzym, a następnie kontynuowali wojenny marsz na Bolonię przez Senigalię, Loreto, Ankonę i inne miasta. Danina krwi była ogromna, o czym świadczą cmentarze na Monte Casino, w Loreto, Casamassima (w pobliżu Bari) i na wspomnianym już cmentarzu pod Bolonią

Żołnierze armii generała Andersa, w której znajdowały się też liczne kobiety-żołnierki (były m.in. wytrawnymi kierowcami wojskowych ciężarówek) nazywali siebie „Mała Polska”. Karolina Lanckorońska, żołnierz AK, potem więzień Ravensbrűck, która do 2 Korpusu w stopniu porucznika (jako oficer edukacyjny) zaciągnęła się kwietniu 1945 tak pisze: „Nie myślę, by istniała w historii armia, która od pierwszej chwili swego powstania, potem w czasie przemarszu przez pół świata, wreszcie w samej akcji bojowej, organizowała i prowadziła drugą akcję, zupełnie inną… od pierwszej chwili organizowała szkolnictwo od przedszkola do matury dla ludności cywilnej, którą uwolniła z barbarzyńskiej niewoli i wiozła ze sobą przez Persję i Bliski Wschód aż do Włoch”.

Po wyzwoleniu Bolonii i tym samym po zakończeniu ich szlaku bojowego ludzie Andersa rozproszyli się po wielu krajach świata. Obawiali się powrotu do Polski, bo mieli świadomość czekających ich represji ze strony aparatu bezpieczeństwa. Wyjechali m.in. do Wielkiej Brytanii, Kanady, USA, Argentyny, ale wielu pozostało we Włoszech, ukończyło tu studia, weszło w związki małżeńskie. Z tych związków urodziły się dzieci, dziś już w wieku emerytalnym, które licznie przybyły do Bolonii, niekiedy z wnukami, by oddać hołd ich bohaterskim ojcom. Właśnie ci mieszkający we Włoszech potomkowie i nieliczni żyjący jeszcze podkomendni Andersa są głównymi bohaterami filmu Odyseja polska.

Jednakże ta opowieść o fenomenie 2 Korpusu Polskiego nie byłaby kompletna, gdyby nie głosy włoskich świadków wiekopomnych dokonań wojennych tego korpusu. Jest wielką zasługą twórców filmu, że dotarli do tych świadków niemal w ostatnim momencie; kilku z nich niedługo po udzieleniu wywiadu odeszło do wieczności, jakby czekali, pomimo późnej starości, by dać świadectwo.

Bohaterska armia i świadkowie jej heroizmu

.Odyseja polska jest głównie opowieścią o szlaku bojowym 2 Korpusu na ziemi włoskiej, ze szczególnym odniesieniem do końcowej fazy tego szlaku, zakończonego w Bolonii, ale prezentuje kompletną panoramę heroicznego tematu. Opowiada o fenomenie uratowania z paszczy sowieckiego Lewiatana około 120 tysięcy ludzi, szkoleniu, dotarciu do Italii, głównych bitwach na szlaku. Ten znakomicie pomyślany dokument filmowy z bardzo dobrą oprawą muzyczną ma uniwersalne przesłanie i może być w pełni zrozumiały nie tylko we Włoszech i Polsce, ale w każdym zakątku świata, który stykał się wojnami, ich dramaturgią i przemarszami licznych armii.  

W filmie wykorzystano nieznane dotąd szerszej publiczności materiały archiwalne Filmoteki Narodowej, Instytutu Audiowizualnego i zdjęcia z rodzinnych archiwów uczestników kampanii włoskiej. Duże wrażenie robią zdjęcia nagrywane dronem – np. nad polskimi cmentarzami na Monte Cassino i w Loreto. Usytuowanie obydwu jest spektakularne, podobnie jak stan ich utrzymania, będące hołdem dla heroizmu i wielkiej daniny krwi.

.Znakomity jest też dobór głównych i pobocznych narratorów tego dokumentu filmowego. Ci główni to uczestnik i świadek – pierwszym był żołnierz armii Andersa – płk Antoni Łapiński (zmarł w 2020), drugim Alberto Spadoni, lekarz psychiatra z Bolonii (zmarł w 2024). Spadoni z niezwykłą ekspresją opowiada o tym, jak całe życie zabiegał, by doceniono rolę Polaków w wyzwoleniu Bolonii; próbował m.in. zainteresować nauczycieli historii w swoim mieście, by opowiadali uczniom o tamtych wydarzeniach.

Jak dziś wiemy, że jego działania jako naocznego świadka wyzwolenia miasta przez 2 Korpus Polski, nie poszły na marne. Miał wówczas zaledwie 17 lat, ale zachował żywą pamięć tamtych dni i opowiedział o nich, jak znakomity aktor z ogromną swadą i polotem. Gdy twórcy filmu trafili do niego z kamerą stwierdził, że czekał na ten moment 50 lat i teraz może już spokojnie umrzeć. Spadoni charakteryzował Polaków jako ludzi bardzo kulturalnych, serdecznych i szarmanckich w stosunku do kobiet. Dostrzegł też ich ogromną tęsknotę za Polską i rodzinami.

Płk Łapiński, zesłany na Syberię, osadzony tam w nieludzkich warunkach, jak Herling -Grudziński przeszedł całą drogę bojową i doświadczył utraty wielu kolegów, którzy polegli. Jego relacja jest niezwykle emocjonalna, ale w porównaniu z wypowiedziami Spadoniego bardziej powściągliwa. Przeplatanie wypowiedzi obydwu narratorów było znakomitym zabiegiem w budowaniu dramaturgii opowieści moderowanej dobrze dobranymi wątkami muzycznymi.

O swoich ojcach, żołnierzach 2 Korpusu, pięknie i z admiracją opowiadają w filmie Giovanna Nurek, prof. Krystyna Jaworska, Cristina Gorajski. Prof. Jaworska, wykładowczyni Uniwersytetu w Turynie ma ogromne zasługi w promowaniu we Włoszech, m.in. poprzez wystawy i ich katalogi, wiedzy o Armii Andersa. Dr Gorajski, niezwykle aktywna konsul honorowa Polski w Ankonie, jest autorką znakomitej książki o jej ojcu pt. „Il sopravissuto” (Ten który przeżył). Niezwykle cenne, niekiedy bardzo wzruszające są wypowiedzi Wandy i Lodovico Marmoross ze Sieny, Maurizio Nowaka, Józefa Pietronika z Bolonii i Jerzego Mosiewicza.

I wreszcie dwa głosy z Gubbio: Anny Stelli Lis i Francesco Ceccarellego. Francesco był w czasie wyzwalania jego miasta 10-letnim chłopcem. Zapamiętał polskich żołnierzy jako wspaniałych i bohaterskich ludzi, którzy oddawali mu własne porcje jedzenia; wtedy po raz pierwszy w życiu jadł czekoladę. Z entuzjazmem opowiedział jak poprowadził polskie oddziały na wzgórza wokół miasta, gdzie były ukryte niemieckie stanowiska ogniowe. Jego radosne wypowiedzi, wraz z tymi Alberto Spadoniego, nadały Odysei polskiej, wyjątkowego uroku, który wydobył aurę swoistego fenomenu armii polskich Odysów, którym – pomimo ich bohaterstwa – nie dane jednak było wrócić do ich Itaki, na łono Ojczyzny.

.Film pokazano, jak dotąd, w Bolonii, w Instytucie Polskim w Rzymie, w Instytucie Włoskim w Warszawie i na dwóch kanałach telewizji włoskiej. Z całą pewnością zasługuje na to by został udostępniony w szerokim świecie, bo zawiera przekaz prawdziwie uniwersalny przeplatający się z historią licznych krajów, których dotknął dramat II wojny światowej.  Instytut Pileckiego wydał dwujęzyczną (polsko-włoską) publikację „Odyseja polska”, z ziemi polskiej do włoskiej / L’Odissea polacca, della terra polacca alla terra italiana”. Zawiera obszerny komentarz historyczny, wywiad z twórcami filmu oraz wspomnienia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i Józefa Czapskiego – bodaj najsłynniejszych, obok Melchiora Wańkowicza, żołnierzy generała Andersa.

Burmistrz Bolonii Matteo Lepore, fragmenty przemówienia:

.„Kiedy generał Władysław Anders przechodził ulicami naszego miasta ze swoją armią, niósł na swoich barkach ciężar narodu deportowanego, rozproszonego, zmuszonego do emigracji. Wielu jego żołnierzy – i sam generał Anders – pochodziło z sowieckiej niewoli, inni byli sierotami, a jeszcze inni przemierzyli stepy Azji Środkowej, by dotrzeć do Iranu, Iraku, Palestyny, skąd przegrupowali się i rozpoczęli marsz, który później doprowadził ich do odegrania fundamentalnej roli w wyzwoleniu kilku włoskich miast, z wielką ofiarą krwi. Ofiarą, którą dziś wspólnie wspominamy i czcimy”. … „Polscy żołnierze i mieszkańcy Bolonii –kontynuował Lepore – zebrali się na tym placu 21 kwietnia [1945], dokładnie tu, gdzie jesteśmy dzisiaj. Aby świętować odzyskaną wolność. A 80 lat później musimy zastanowić się nad tym znaczeniem. Z tej ofiary narodziły się nasze demokracje, narodziły się nasze Konstytucje. Po 80 latach oddzielnych, trudnych ścieżek, nawet podczas zimnej wojny, możemy dziś powiedzieć, że nasze kraje są sojusznikami i przyjaciółmi, aby uczynić naszą Europę jeszcze silniejszą”.

Jerzy Miziołek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 czerwca 2025