Prof. Karolina Lanckorońska. Wszystko dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej
Moją ziemską boginią jest nauka polska.
Im więcej ci dano, tym więcej jesteś winien Ojczyźnie i bliźnim.
Karolina Lanckorońska
.Prof. Karolina Lanckorońska (1898-2002) po II wojnie światowej, w czasie której była więziona w jednym z niemieckich obozów zagłady, nie mogła wrócić do Polski, bo ta znalazła się za żelazną kurtyną. Mogła dalej zajmować się sztuką swojego ukochanego artysty, Michała Anioła, i innych włoskich twórców, ale uznała, że teraz są pilniejsze obowiązki – wspieranie polskich badań naukowych. Resztę swojego długiego życia poświęciła, mieszkając w Rzymie, wydawaniu dokumentów źródłowych dotyczących Polski, znajdujących się w archiwach Watykanu.
Badania Lanckorońskiej nad sztuką włoskiego renesansu i baroku
.Studia uniwersyteckie z zakresu historii sztuki odbyła Karolina Lanckorońska na Uniwersytecie Wiedeńskim w latach 1917–1921 pod kierunkiem znakomitego historyka sztuki Maxa Dvořáka, a następnie, po jego przedwczesnej śmierci w 1921 roku, u kierującego katedrą po nim Juliusa von Schlossera. On właśnie został promotorem jej rozprawy doktorskiej o Sądzie Ostatecznym Michała Anioła, na której podstawie uzyskała w 1926 roku stopień naukowy doktora filozofii. Obok Dvořáka i Schlossera jej postawę badawczą i zainteresowania nowożytną sztuką włoską kształtował także Johannes Wilde, wybitny znawca malarstwa włoskiego, w tym twórczości Michała Anioła. Na przełomie lat 20. i 30. mieszkała w Rzymie; prowadziła badania naukowe i próbowała utworzyć polską placówkę badawczą. W kilka lat po śmierci ojca – Karola Lanckorońskiego (1933) – Lanckorońska osiadła we Lwowie i podjęła decyzję o wyborze kariery uniwersyteckiej. W 1935 roku habilitowała się na podstawie rozprawy Dekoracja kościoła Il Gesù na tle rozwoju baroku w Rzymie i w roku następnym rozpoczęła wykłady i ćwiczenia ze studentami w Zakładzie Historii Sztuki Uniwersytetu Lwowskiego.
Okres lwowski zadecydował o jej pozycji w historii sztuki, wtedy bowiem dopiero zaczęła publikować wyniki wieloletnich badań. W 1933 r. ogłosiła drukiem rezultaty dysertacji doktorskiej, w której wyjątkową, niemającą precedensu ikonografię Sądu Ostatecznego w Kaplicy Sykstyńskiej o skrajnie pesymistycznej wymowie wyjaśniła poglądami na predestynację powszechnymi w kręgu rzymskich intelektualistów katolickich (Spirituali) dążących do pogłębienia wiary i moralnego odnowienia Kościoła, skupionych wokół Vittorii Colonny, z którą w bliskiej przyjaźni pozostawał Michał Anioł.
W krótkim artykule o przedstawieniu zwycięstwa Dawida nad Goliatem w malowidłach sklepienia Sykstyny, wywodząc kompozycję sceny od przedstawień zwycięskiego Herkulesa, a zwłaszcza od wyobrażeń Mitry uśmiercającego byka, ukazała łączenie przez Michała Anioła tradycji Starego Testamentu z pogańską tradycją klasyczną. Problemowi stosunku artysty do antyku poświęciła rozprawę o jego wczesnym posągu Bachusa i przedstawieniach Dawida. Do zapoczątkowanych dysertacją doktorską badań nad treściami ideowymi dzieł Michała Anioła Karolina Lanckorońska powróciła w pracy o jego późnej rzeźbie Zdjęcie z krzyża w katedrze florenckiej (tzw. Pietà florencka). Odejście w niej od norm klasycznych, w XIX wieku uważane za dowód starczego osłabienia sił twórczych artysty, wyjaśniła świadomym nawiązaniem do mistycznych koncepcji późnego średniowiecza, bliskich kręgowi rzymskich Spirituali. Te nowatorskie prace postawiły Karolinę Lanckorońską w rzędzie wybitnych znawców jego twórczości.
Jej dorobek nie ograniczał się jednak do studiów nad sztuką Michała Anioła. Pisała również o malarskiej dekoracji loggii watykańskich, malowidłach Tintoretta w Sali Wielkiej Rady Pałacu Dożów w Wenecji, a w swej pracy habilitacyjnej o malowidłach w kościele Il Gesù nie poprzestała na ustaleniach historycznych i porównawczej analizie formalnej, lecz odczytując program ikonograficzny, interpretowała go jako przejaw nowej, postkontrreformacyjnej religijności, chętnie posługującej się w sztuce tematem apoteozy i gloryfikacji, wymagającym teatralizacji środków wyrazu.
Wojna położyła kres uniwersyteckiej karierze Karoliny Lanckorońskiej. Na przełomie 1939 i 1940 roku prowadziła jeszcze zajęcia z historii sztuki, ale niebawem włączyła się w działalność konspiracyjną. Lata wojny, konspirację w szeregach AK, aresztowanie i przeszło dwuletnie uwięzienie w Ravensbrück opisała w opublikowanych w 2001 roku Wspomnieniach wojennych. Piszący te słowa miał przywilej przeczytać je w maszynopisie wiosną 1982 roku w Rzymie, jako stypendysta Fundacji Lanckorońskich. Niezwykle piękne i poruszające są strony, na których doc. Lanckorońska, porucznik AK, wspomina o swoich lekturach w więzieniu we Lwowie i na stacji w Koluszkach w czasie wypraw do Warszawy. Czytała wówczas Tacyta, Tukidydesa, Literaturę grecką Tadeusza Sinki. Fragment o słynnym helleniście i Homerze takie m.in. zawiera słowa: „To, co Sinko pisze o »pogodzie Iliady« i »czarze Odysei«, porównania, które przeprowadza (na korzyść Iliady), jest piękne i trafne, ale nie wydaje mi się wyczerpywać tego olbrzymiego tematu […]. Myli się Sinko, jeśli mówi, że młodzi kochają Odyseję, a starsi Iliadę. Subiektywnie tu wspomnę, że o ile o mnie chodzi, czytałam Homera po raz pierwszy, mając lat 15 – odniosłam z Iliady wrażenie od pierwszej chwili piorunujące, dające się porównać jedynie z wrażeniem, jakie trzy lata przedtem odniosłam we Florencji z Davida Michała Anioła, a z Odysei nie pamiętam nic. […] Wracając do Iliady, zapewne już zauważono, że u progu kultury greckiej i kultury włoskiej stoją dwie epopeje, zarazem dwa najwyższe szczyty w literaturach tych kultur – Iliada i Boska komedia”.
Prof. Lanckorońska i Armia Andersa
.Po zwolnieniu z obozu koncentracyjnego w Ravensbrück (stało się to m.in. dzięki wstawiennictwu włoskiej arystokracji) Karolina Lanckorońska dotarła do stacjonującego we Włoszech, w Porto San Giorgio pod Ankoną, 2. Korpusu armii polskiej pod dowództwem generała Władysława Andersa. Wkrótce została przyjęta w jego szeregi w stopniu porucznika, a następnie sam generał Anders powierzył jej misję umożliwienia żołnierzom dostępu do studiów wyższych na włoskich uniwersytetach. Dzięki przedwojennym kontaktom naukowym w rzymskim uniwersytecie (m.in. z prof. prof. slawistami Giovannim Maverem i Enrico Damianim) i znajomości języka włoskiego ta trudna misja zakończyła się sukcesem. Około 1300 Polaków, byłych żołnierzy, podjęło studia w Rzymie (nauki humanistyczne, architektura i ekonomia), Turynie (nauki przyrodnicze i techniczne) i Bolonii (medycyna). Najbliższym współpracownikiem Lanckorońskiej w tym przedsięwzięciu był historyk mediewista prof. Henryk Paszkiewicz. Po latach Lanckorońska tak pisała o tamtych czasach: „W Rzymie studentki otrzymały hotel Corso koło Tritone, gdzie z nimi zamieszkałam. Wspominam ten okres jako jeden z najmilszych w moim długim życiu. Było nam po prostu bardzo dobrze”. Po pomyślnym sfinalizowaniu powierzonych jej zadań we Włoszech ułatwiała również podjęcie studiów wyższych zwalnianym z wojska żołnierzom na brytyjskich uczelniach i współorganizowała dla nich Polski Uniwersytet na Obczyźnie.
Gdy nadarzała się okazja, Karolina Lanckorońska prowadziła wykłady, oczywiście tajne, nawet w Ravensbrück, m.in. o malarstwie katakumbowym, kulturze karolińskiej i Simone Martinim, a następnie w Rzymie dla polskich stypendystów. Po wojnie, pomimo intratnych ofert składanych przez uniwersytety zagraniczne, nie objęła żadnej katedry, o sztuce pisała rzadko, zdecydowała się bowiem poświęcić innej działalności. W dniu otrzymania doktoratu honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego takie wypowiedziała słowa:„Losy kraju tak mną pokierowały, nakłoniły do wyrzeczenia się ukochanych badań nad historią sztuki. Wspominam z radością lata pracy nad nią i dane mi wówczas możliwości wprowadzania młodzieży na Uniwersytecie Jana Kazimierza w świat odrodzenia włoskiego. […] Wydawało mi się wtedy – i myślę, że miałam rację, była to jedyna w moim życiu bolesna ofiara – że służba kulturze polskiej obecnie ode mnie wymaga nie badań nad Michałem Aniołem, lecz pracy zupełnie innej. Jasnym dla mnie było, że teraz trzeba poświęcić wszystkie siły badaniu i wydawaniu źródeł do historii Polski z archiwów Zachodu”.
Polski Instytut Historyczny w Rzymie (PIH)
.Mówiąc o „badaniu i wydawaniu”, doctor honoris causa UJ miała na myśli dokonania Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie. Założyła go wspólnie z ks. prałatem Walerianem Meysztowiczem w 1945 roku (powołany 10 listopada 1945 r., zatwierdzony przez władze włoskie w marcu 1946 r.). Wśród założycieli byli też Henryk Paszkiewicz, Oskar Halecki, Stanisław Biegański i Józef Michałowski. Początkowo praca Instytutu polegała na działalności odczytowej. Składały się na nią komunikaty, recenzje, nekrologi, ale przede wszystkim odczyty-sprawozdania z bieżących badań pracowników instytutu, a także uczonych z innych polskich instytucji na uchodźstwie, z którymi utrzymywano współpracę. Jak wspominała Karolina Lanckorońska, „przez długie lata instytut był jedynym forum, przed którym w Rzymie mogły odbywać się odczyty z zakresu wolnej nauki, głównie historii Polski, w różnych językach. Przemawiali wybitni badacze, np. Halecki, Folkierski, Paszkiewicz, ale przemawiało i wielu młodych, szczególnie księży, którym instytut dawał możliwość wypowiedzenia (nieraz po raz pierwszy) swych myśli i osiągnięć naukowych”. Oprócz znaczącej działalności naukowej do zadań instytutu należała także popularyzacja wiedzy (np. kursy historii Polski dla Polaków na poziomie licealnym), organizacja obchodów rocznic państwowych i religijnych, przygotowywanie kongresów, wystaw. W 1954 r. instytut rozpoczął działalność wydawniczą, drukując własny rocznik „Antemurale”. Nazwa była symboliczna i oznaczała Polskę jako antemurale christianitatis. Było to czasopismo poświęcone studiom z zakresu historii, literatury i języka polskiego, drukowane w językach obcych, z pierwszeństwem dla łaciny. Zawartość publikacji była różnorodna: od studiów dotyczących średniowiecza aż po wiek XIX i czasy najnowsze. Drugą znaczącą pozycją wydawniczą była seria „Elementa ad Fontium Editiones”, w której publikowano materiały źródłowe dotyczące Polski, nieznane i niedostępne w kraju. Pierwsze dwa tomy ukazały się w 1960 r., a do 1992 r. wydano ich łącznie 76. Zawierają dokumenty z archiwów w Rzymie, Watykanie, Królewcu, Aquili, Londynie, Trydencie, Kopenhadze, Parmie, Florencji. Ilustrują działalność międzynarodową Polski i jej politykę zagraniczną – zbyt mało dotąd znaną – od wieku XV po XVIII.
Bezcenne dla kultury polskiej rocznik i ogromna seria wydawnicza były dla prof. Lanckorońskiej prawdziwymi „oczkami w głowie”. Pamiętam, jak w pierwszej połowie 1982 roku, gdy mieszkałem na via Virginio Orsini 19, w siedzibie instytutu jego szefowa codziennie całymi godzinami ślęczała ze swoim współpracownikiem Lucjanem Olechem nad kolejnymi dokumentami łacińskimi. Pomimo wieku – miała wtedy przeszło 80 lat – czyniła to niezwykle sumiennie, jakby celebrując sprawdzanie każdego zdania. Niekiedy zaskakiwał ją przy tej żmudnej pracy Morfeusz, ale po chwili budziła się z drzemki, rzucała okiem na dzieło Michała Anioła, majestatyczną kopułę bazyliki św. Piotra, na którą był piękny widok z okien instytutu, i z zapałem wracała do pracy. Z jeszcze większą energią kontynuowała dzieło po śmierci ks. Meysztowicza, który zmarł na wiosnę 1982 roku, jakby chcąc pracować teraz za dwoje. Jednakże z odejściem prałata, pomimo że od wielu lat nie działał już w instytucie ze względu na wiek i stan zdrowia, zamykała się ważna epoka w życiu prof. Lanckorońskiej. Wyczuwało się to zarówno w czasie uroczystości pogrzebowych w jednej z kaplic bazyliki św. Piotra w Watykanie, jak i w murach instytutu. Był to rodzaj niezwykle podniosłego święta, w którym celebrowano przejście do innego życia zasłużonego uczonego i rozpamiętywano dokonania wielkiego patrioty.
Funkcjonowanie instytutu i prowadzoną równocześnie działalność charytatywną Karolina Lanckorońska finansowała początkowo z własnych, dość ograniczonych środków. W celu wsparcia tej działalności jej brat Antoni założył w roku 1960 Fundusz im. Karola Lanckorońskiego. W 1990 r. instytut podjął, rozpoczętą przed II wojną światową przez Polską Akademię Umiejętności, serię „Acta Nuntiaturae Polonae”. Od 1995 r. dalszą pracę nad nuncjaturą polską prowadzi Polska Akademia Umiejętności. Do 2004 r. zostało wydanych 26 tomów.
Do 1977 roku siedziba PIH znajdowała się przy via degli Scipioni 284 w Rzymie, a następnie przy via Virginio Orsini 19/9. Oddział PIH istniał również przez wiele lat w Anglii. Po śmierci Karoliny Lanckorońskiej instytut został zlikwidowany, a jego zbiory biblioteczne i archiwalne przekazano do Biblioteki PAU w Krakowie.
Podróż do Grecji i adieu dla ukochanych arcydzieł
.Należy tu jeszcze poświęcić kilka słów „powrotom” współtwórczyni Polskiego Instytutu Historycznego do dawnej profesji i zamiłowań. Przykładem chwilowego powracania do historii sztuki z piórem w ręku są piękne artykuły prof. Lanckorońskiej w „Antemurale”, m.in. o Rubensie, i fascynujący zbiór szkiców z podróży do Grecji w 1964 roku. Jednak do końca życia największą miłością darzyła wielkich mistrzów włoskiego renesansu. Z ogromnym zainteresowaniem obserwowała prace konserwatorskie w Kaplicy Sykstyńskiej i nieraz przychodziła oglądać je z rusztowań, na które dostęp ułatwiała winda. Na długo przed śmiercią, na którą od czasów wojny była zawsze gotowa, żegnała się z ukochanymi zabytkami Italii – m.in. z malowidłami Tintoretta w Pałacu Dożów i w Scuola di San Rocco w Wenecji, z freskami Giotta w Cappella dell’Arena w Padwie i w Santa Croce we Florencji. Złożyła też dary kilku włoskim instytucjom. M.in. do Museo dell’Opera del Duomo w Sienie przekazała rzeźbioną głowę anioła, pochodzącą z fasady tamtejszej katedry, którą Karol Lanckoroński nabył do swoich zbiorów około 1880 roku, a do Muzeów Watykańskich obraz nieokreślonego dotąd flamandzkiego malarza z początku XVII wieku przedstawiający Widok na bazylikę św. Piotra.
Na kilka lat przed śmiercią prof. Lanckorońska mogła się cieszyć katalogiem wystawy pt. Donatorce w hołdzie, a przed samym końcem 1999 roku wieściami o Studiolo – Galerii Studyjnej na Wawelu, w wieży zwanej Jordanką, w której zgromadzono kilkadziesiąt mniejszych obrazów włoskich ofiarowanych przez nią w 1994 i 2000 r. Z okazji 20-lecia jej śmierci – w 2022 r. – na pierwszym piętrze Zamku Królewskiego urządzono nową ekspozycję wszystkich ofiarowanych dzieł. Wyróżniają się wśród nich – arcydzieło Dossa Dossiego Jowisz malujący motyle, przedstawienia Madonny z Dzieciątkiem Simone Martiniego, Mistrza z Pratovecchio, Bernarda Daddiego, liczne wizerunki św. Franciszka, tondo Matka Boska z Dzieciątkiem wśród świętych Luki Signorellego i fascynujące malowidła o tematyce świeckiej ukazujące m.in. Orfeusza, Odyseusza i Penelopę, Narcyza, Parysa, Wergiliusza z syryngą.
.Flammans pro recto, zawołanie, które zdobi herb Lanckorońskich, znakomicie komponuje się z dokonaniami wielu synów i cór tego rodu. Ostatni z nich, którym większą część życia przyszło spędzić poza granicami Rzeczypospolitej, mogą służyć jako exemplum; im więcej będziemy do nich podobni, tym bardziej wpiszemy się w mit Europy, jej śródziemnomorską kulturę i zrozumiemy, co to jest patriotyzm. Gdy Karolina Lanckorońska odbierała srebrny medal za zasługi dla Krakowa (Cracoviae Merenti), powiedziała: „Znam dwa słowa: służba i zasługa. Zasług nie mam. Służyć się starałam”. Prosta, pozbawiona jakichkolwiek ozdób płyta na jej grobie na słynnym Campo Verano w Rzymie, przygotowana kilka lat przed śmiercią Karoliny Lanckorońskiej, dobrze obrazuje jej niezwykłą – pomimo tylu zasług – skromność.