Prof. Jerzy MIZIOŁEK: Rzym w Warszawie. Powrót obrazów Bellotta

Rzym w Warszawie. Powrót obrazów Bellotta

Photo of Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.

zobacz inne teksty Autora

Po wstąpieniu na tron król Stanisław August podjął wiele ambitnych inicjatyw w sferze mecenatu artystycznego. Między innymi zamówił u Bernarda Bellotta 15 obrazów ukazujących przestrzeń miejską i zabytki Rzymu. Dzieła te uległy rozproszeniu, ale dwa z nich wróciły właśnie w mury Zamku Królewskiego w Warszawie – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK

.Trudno byłoby sobie wyobrazić Zamek Królewski w Warszawie bez Sali Bellotta – często nazywanego Canalettem – zawierającej kilkanaście znakomitej klasy obrazów wybitnego weneckiego malarza, który podobnie jak jego dziad i wuj – Bernardo Canal i Antonio Canal – był znakomitym malarzem wedut. Obrazy te, ukazujące widoki Warszawy i najpiękniejsze kompleksy zabytkowe miasta, wielokrotnie służyły w jego rekonstruowaniu po zniszczeniach w czasie II wojny światowej. Malowane niezwykle precyzyjnie, m.in. dzięki zastosowaniu camera obscura, są bezcennym źródłem informacji o życiu codziennym stolicy Polski w szóstej i siódmej dekadzie XVIII wieku i jej czołowych dziełach architektury.

Zanim jednak Bellotto uwiecznił Warszawę na swych wedutach, obecnych również w Muzeum Narodowym w Warszawie, spełnił życzenie króla i namalował dla niego cykl płócien w większych i mniejszych formatach, będących niezwykle interesującą opowieścią malarską o urokach Wiecznego Miasta w połowie XVIII wieku, z jego przebogatym dziedzictwem antycznym i nowożytnym. Obrazy te doskonale wpisywały się w królewskie marzenie, by Warszawa stała się polskim Rzymem. Przejawiało się to w projekcie Forum Poniatovianum, nawiązującym do Forum Wazów (o czym pisałem w 47. numerze „Wszystko co Najważniejsze”). W przeciwieństwie do projektu Forum Poniatovianum, które pozostało na papierze, pomysł na cykl rzymskich wedut doczekał się realizacji. Wprawdzie uległ rozproszeniu, ale dokonany ostatnio zakup na rynku dzieł sztuki dwóch płócien dla zamku warszawskiego buduje nadzieję na przynajmniej częściowe odtworzenie Sali Rzymskiej z czasów Stanisława Augusta.

Ścieżki artystycznego życia

.Bernardo Bellotto urodził się w Wenecji 30 stycznia 1721 roku w rodzinie mieszczańskiej, w której zawód malarza był dziedziczny. Bernardo Canal, jego dziad, malował dekoracje teatralne, a wuj, Antonio Canal, zwany przez współczesnych Canalettem, zyskał rozgłos światowy jako malarz widoków miejskich. Podobnie jak Antonio Canal, Bellotto malował na początku swej kariery widoki Wenecji. Z czasem przyszła kolej na Weronę, Turyn, Florencję i sam Rzym.

Pierwsze weduty Bellotta są jeszcze podobne do widoków jego mistrza-wuja. Stopniowo jednak wypracowywał własny styl. Jego płótna zaczęły cechować rysunek bardziej suchy i twardy oraz wyraźne odgraniczenie części silnie oświetlonych od znajdujących się w cieniu. Szybko doczekał się w pełni zasłużonej reputacji wybitnego wedutysty; gdy jego wuj Antonio wiosną 1746 roku udał się na dłuższy pobyt do Anglii, pozostawił swą pracownię pod opieką siostrzeńca, który kontynuował jego dzieło. W 1747 roku także on sam, wraz z żoną i małym synkiem Lorenzem, wyjechał, podobnie jak tylu artystów włoskich przed nim i po nim, na Północ, by szukać tam intratnych zamówień i sławy; miał wówczas 27 lat.

W 1748 osiadł w Dreźnie, stolicy Saksonii, zaproszony przez władcę tej niemieckiej krainy, Fryderyka Augusta II, wielkiego miłośnika sztuki, zasiadającego jednocześnie na tronie polskim jako August III. Drezno było wtedy znakomitym ośrodkiem kultury, które w tym samym czasie co Bellotta przyciągnęło również J.J. Winckelmanna. Ten wybitny badacz sztuki antycznej nazwał je niemieckimi Atenami. Elektorzy sascy z dynastii Wettynów uczynili z Drezna piękne miasto słynące mecenatem artystycznym i produkcją porcelany w pobliskiej Miśni. Augustowi Mocnemu, królowi polskiemu w latach 1697–1733, zawdzięcza Drezno kilka wspaniałych zespołów architektonicznych w stylu rokoko, Augustowi III – znakomitą galerię obrazów. To właśnie przez Drezno docierali do Warszawy w czasach Stanisława Augusta liczni artyści i domorośli architekci, jak Szymon Bogumił Zug i Jan Chrystian Kamsetzer, ale również Włosi, wśród nich Marcello Bacciarelli i Bernardo Bellotto.

Ekspansja Prus w 1756 roku (początek wojny siedmioletniej) położyła kres świetności Drezna; miasto zostało zbombardowane, zniszczeniu uległa również pracownia Bellotta. Pozbawiony dochodów artysta udał się do Wiednia, następnie do Monachium i wreszcie postanowił szukać szczęścia w Petersburgu, licząc na wsparcie Stanisława Augusta, ale spotkanie z nim zdecydowało o tym, że osiadł w Warszawie do końca życia; zmarł w 1780 roku, w wieku 58 lat.

Zamieszkał w stolicy Polski wraz z synem Lorenzem, również malarzem, z którym wspólnie, w latach 1767–1770, wykonał wspomniany cykl 15 obrazów o tematyce rzymskiej dla Zamku Ujazdowskiego. Pobory Bellotta na dworze Stanisława Augusta wynosiły 400 dukatów rocznie, poza tym otrzymywał jeszcze 150 dukatów dodatku na mieszkanie, 120 na ekwipaż, tyleż samo na teatr i 40 na opał. Z innych artystów nadwornych tylko Bacciarelli i architekt Domenico Merlini byli opłacani równie szczodrze.

Artysta miał wysokie wyobrażenie o swoim talencie i miejscu w hierarchii społecznej Warszawy, niejednokrotnie przedstawiał się jako arystokrata, ubierał się niezwykle elegancko (co uwiecznił na kilku obrazach) i jeździł wytworną karetą. Jego widoki Warszawy są prawdziwymi arcydziełami; wspaniały jest (czy raczej był pierwotnie) również cykl rzymski. Znakomite o tym wyobrażenie dają obrazy zakupione dla zbiorów Zamku Królewskiego; jeden z nich ukazuje widok na Kapitol i kościół Santa Maria Aracoeli, drugi zaś Forum Nerwy.

Bernardo Bellotto w Warszawie

.Tuż po przybyciu artysty do Warszawy powierzył mu król ozdobienie malowidłami ściennymi jednej z sal Zamku Ujazdowskiego, z którego wówczas chciał zrobić swą główną rezydencję, a więc sali znajdującej się na osi Zamku, od strony parku i skarpy nadwiślańskiej. Salę tę nazwano z czasem Salą Portretową lub Salą Canaletta. Malowidła wykonane olejno na murze, ukończone już w 1767 roku, przedstawiały najprawdopodobniej fantazje architektoniczne lub widoki włoskie, podobne do tych w łazienkowskim Pałacu Myślewickim. Niestety uległy one destrukcji kilkanaście lat później, gdy król porzucił ostatecznie myśl uczynienia z zamku swej rezydencji i przeznaczył go na koszary. Malowidła te, o których prawie nic nie wiemy, musiały zrobić wielkie wrażenie, skoro w 1768 roku Stanisław August mianował Bellotta swym malarzem nadwornym.

W ciągu trzynastoletniego pobytu w Polsce Bellotto namalował ok. siedemdziesięciu obrazów. Są wśród nich (obok 15 widoków Rzymu) modne wówczas fantazje architektoniczne (jedna z nich zachowała się w Muzeum Narodowym w Warszawie), sceny z dziejów Polski (m.in. Elekcja Stanisława Augusta, w dwu redakcjach), przede wszystkim zaś cykl widoków Warszawy i okolic – w liczbie dwudziestu sześciu (nie licząc odmian i replik). Jego widoki panoramiczne Warszawy od strony Zamku Królewskiego i od strony Pragi pozwalają na szczegółowe studiowanie architektury miasta stołecznego (m.in. ówczesnego wyglądu i otoczenia Pałacu Kazimierzowskiego). Trzy z tych widoków nasz artysta wykonał również w technice akwaforty. Malował też, podobnie jak niegdyś jego dziad Bernardo Canal, dekoracje teatralne; ze źródeł pisanych wiadomo, że jeszcze w roku 1808 przechowywano je w gmachu Teatru Narodowego na placu Krasińskich. Wspomnieliśmy tu o wedutach Warszawy dlatego, że obrazy z cyklu rzymskiego bywały z nimi zestawiane w duchu wspomnianej koncepcji Warszawy jako nowego (polskiego) Rzymu. W widokach Warszawy Bellotta – tak jak w wedutach rzymskich – uderzają finezyjne tony poziomkowe, zielonkawe, błękitne. Wenecjanin miał też subtelny zmysł dla barwności starych murów, zmurszałych i jakby poplamionych wilgocią, jak w Wenecji.

Co wiemy o cyklu rzymskim przeznaczonym dla Zamku Ujazdowskiego i okolicznościach jego powstania? Król Stanisław August sam nigdy nie był w Italii, ale podobnie jak wielu wykształconych ludzi epoki oświecenia i klasycyzmu miał wielki sentyment dla Włoch, zwłaszcza Rzymu, i kult dla antyku. W Wiecznym Mieście miał swoich agentów od spraw artystycznych, posyłał tam na studia malarzy, architektów i rzeźbiarzy, a wreszcie Augusta Fryderyka Moszyńskiego, swego doradcę do spraw sztuki, by ten wykonał dla niego opis słynnych dzieł i szkół sztuk pięknych. W takiej atmosferze w latach 1767–1770 Bellotto namalował dla króla bogaty cykl płócien ukazujący zarówno zabytki starożytnego Rzymu, jak i place, pałace i kościoły Rzymu nowożytnego. Malując je, korzystał – idąc za sugestią króla – z różnych wzorów, przede wszystkim z akwafort swego rodaka Giovanniego Battisty Piranesiego, które Stanisław August posiadał w swoich zbiorach i bardzo cenił.

Cykl obrazów z widokami Rzymu i jego losy

.Dzięki fascynacji króla Wiecznym Miastem powstał jedyny w swoim rodzaju cykl, zawierający poza dwoma już wymienionymi obrazami, które powróciły ostatnio w mury Zamku Królewskiego (Widok na Kapitol i Forum Nerwy), widoki Forum Romanum, Kolumny Trajana, Panteonu, Piazza Navona, Santa Maria Maggiore, Łuk Konstantyna, Wnętrze bazyliki św. Piotra i Wnętrze bazyliki św. Pawła oraz Portyk Oktawii, Forum Boarium i Plac Hiszpański.

Widoki te, studiowane przez Stefana Kozakiewicza, Andrzeja Rottermunda i Alberto Rizziego, z całą pewnością powstały dla Zamku Ujazdowskiego. Najpierw eksponowano je wszystkie razem w tymże zamku, ale po 1771 roku, kiedy król dysponował już czterema widokami Bellotta o tematyce warszawskiej: dwoma dużego formatu (Widok Warszawy od strony Pragi, Krakowskie Przedmieście od strony kolumny Zygmunta III) i dwoma formatu średniego (dwie wersje Kolumny Zygmunta III od strony zjazdu ku Wiśle), zaczął je zestawiać z wedutami Rzymu. Jest prawdopodobne, iż te obrazy o tematyce warszawskiej, razem z widokami Rzymu, umieszczono w jednym wnętrzu. Na podstawie dokumentów Rottermund podjął próbę rekonstrukcji ich rozmieszczenia. Dwa wielkie obrazy o tematyce warszawskiej, umieszczone jeden nad drugim, miałyby tworzyć kompozycję jednej ściany, po ich bokach mogły zaś być umieszczone, parami, cztery małe widoki rzymskie, natomiast jako supraporty służyłyby zapewne widoki Forum Romanum oraz Krakowskiego Przedmieścia. Jak słusznie zauważył Rizzi, widoki rzymskie formatu małego i średniego mają takie same wymiary jak odpowiadające im widoki warszawskie. Druga ściana Sali Rzymskiej (czy raczej Rzymsko-Warszawskiej) mogła być skomponowana następująco: w centrum wertykalny akcent w postaci wielkoformatowego widoku Kolumny Trajana, nad nią płótno z widokiem Panteonu, a po bokach, jako supraporty, Piazza Navona i Santa Maria Maggiore. Na trzeciej ścianie mógł być umieszczony Łuk Konstantyna, natomiast dwie kolejne supraporty zdobiłyby: Wnętrze bazyliki św. Piotra i Wnętrze bazyliki św. Pawła.

Gdy Stanisław August zdecydował się przenieść swoją rezydencję z Zamku Ujazdowskiego do Zamku Królewskiego, obrazy Bellotta postanowiono umieścić w sali narożnej skrzydła południowo-wschodniego. Mówimy o Przedpokoju Senatorskim w Apartamencie Królewskim, zwanym Salą Prospektową lub Salą Canaletta (Bellotta). Dominik Merlini ukończył ją już w 1777 roku, ale dopiero po roku następnym, w którym namalowana została druga wersja Elekcji Stanisława Augusta, program ideowy tej sali uległ radykalnej zmianie w związku z jego polonizacją w postaci dominacji tematów warszawskich. Niestety nie wiemy, czy rzeczywiście widoki rzymskie zastąpiono innymi, o tematyce warszawskiej. Wskazuje na to znamienny fakt, że jeszcze przed utratą tronu w 1795 roku Stanisław August ofiarował Forum Nerwy Ludwikowi Tyszkiewiczowi, marszałkowi wielkiemu litewskiemu.

Jaki był los innych płócien z rzymskiego cyklu? Część z nich przewieziono do Petersburga (po 1819 i 1832 roku); cztery przechowywane są do dziś w muzeach rosyjskich (Muzeum im. Puszkina w Moskwie, muzea w Niżnym Nowogrodzie i Chabarowsku). Część należąca do Marii Teresy Tyszkiewiczowej, po śmierci w bitwie narodów pod Lipskiem jej brata, księcia Józefa Poniatowskiego, została sprzedana. Między innymi obraz ukazujący wnętrze bazyliki św. Pawła trafił do zbiorów Rzewuskich, a następnie Lanckorońskich. W Polsce aż do II wojny światowej pozostawały dwa obrazy: Kolumna Trajana i Łuk Konstantyna. Pierwszy z nich, wchodzący w skład kolekcji rodziny Potockich w Jabłonnie, został wywieziony za granicę przez jego właściciela, drugi, przechowywany w Zamku Królewskim w Warszawie, zaginął podczas II wojny światowej.

.Większość obrazów o tematyce rzymskiej Belotta z dawnej kolekcji Stanisława Augusta trafiła do prywatnych kolekcjonerów i niekiedy dzieła te trafiają na aukcje, jak dwa płótna z cyklu zakupione ostatnio do zbiorów Zamku Królewskiego. Można je podziwiać wśród nowych nabytków tej ważnej placówki kultury polskiej i marzyć o tym, by kolejne udało się pozyskać w niedalekiej przyszłości. Są bowiem nie tylko istotnym elementem polskich związków z tradycją śródziemnomorską, ale też przykładem przemyślanego mecenatu artystycznego wpisanego w koncepcję Warszawy jako polskiego Rzymu.

Jerzy Miziołek

Tekst ukazał się w nr 65 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]. Miesięcznik dostępny także w ebooku „Wszystko co Najważniejsze” [e-booki Wszystko co Najważniejsze w Legimi.pl LINK >>>].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 września 2024