Warszawa jako nowy Rzym. W kręgu tradycji antyku
Co wiemy o triumfach all’antica w kulturze dawnej Polski oraz warszawskiej via sacra, a więc drodze triumfalnej, czyli dzisiejszym Krakowskim Przedmieściu? – pyta, i odpowiada, prof. Jerzy MIZIOŁEK
Warszawa, podobnie jak inne stolice europejskie czasów nowożytnych, pretendowała do miana „nowego” Rzymu. Koncept „Warszawa jako nowy Rzym” wyrażał się przede wszystkim w tworzeniu projektów wpisanych w przestrzeń miejską i wznoszeniu budowli nawiązujących do rzymskich pierwowzorów, ale niekiedy również w ideach głoszonych przez animatorów życia duchowego i politycznego. W jednym z listów z lat 70. XVIII w. wysłanych do marszałka Sejmu Stanisława Małachowskiego Hugo Kołłątaj pisał: „Rzeczpospolita musi mieć […] swój Rzym, swoje pryncypalne miasto […]. Wszystko to mówi za Warszawą, aby ją Rzeczpospolita Polska swoim obrała Rzymem, aby ją uczyniła siedliskiem wolnego a powszechnego rządu”.
Ambitny pomysł, aby z Warszawy uczynić „swój Rzym”, narodził się na długo przed napisaniem cytowanego listu, choć wydaje się, że przed Kołłątajem nikt nie sformułował tej idei expressis verbis. Powstał jednak przynajmniej jeden projekt, który znakomicie zapowiadał oświeceniowe marzenie o wspaniałej i wielkiej Warszawie; stało się to na krótko przed połową XVII wieku. Utworzono wówczas odpowiednią przestrzeń ceremonialną i przede wszystkim zaczęto kreować Forum z pomnikami chwały oręża. Rolę drogi triumfalnej pełniło Krakowskie Przedmieście, Forum zaś, z kolumną Zygmunta III pośrodku, znalazło swoje miejsce na dzisiejszym placu Zamkowym.
Forum Wazów
Jeden z łacińskich tekstów na rycinie Wilhelma Hondiusa z 1646 r., ukazującej kolumnę króla Zygmunta III, głosi: „Przechodniu, wspaniały ten pomnik, który widzisz […], byłby pierwszeństwo wspaniałości odjął wszystkim rzymskim pomnikom”. Słowa te odnoszą się do faktu, iż pierwotnie kolumna miała być znacznie większa, a więc zapewne wyższa od dwóch słynnych monumentów Rzymu – kolumn Trajana i Marka Aureliusza.
Kolumna Zygmunta III – niekwestionowany symbol Warszawy – ufundowana przez króla Władysława IV i ustawiona jesienią 1644 r. – miała być jednym z trzech monumentów triumfalnych dynastii Wazów wzniesionych przed Zamkiem Królewskim. Kolejnymi pomnikami, podobnie jak kolumna nawiązującymi wprost do słynnych dzieł sztuki starożytnego Rzymu, miały być: wysmukły obelisk poświęcony Władysławowi IV i łuk triumfalny ku czci jego brata i następcy na polskim tronie Jana Kazimierza. Ten niezwykły na polskim gruncie zamysł nie został niestety w pełni zrealizowany, ale o tym, jak miało wyglądać warszawskie Forum, dają dobre wyobrażenie zarówno ikonograficzne, jak i pisane przekazy z epoki.
Podstawowym źródłem informacji o Forum Wazów jest rysunek wybitnego włoskiego artysty Gisleniego (1600–1672). Zdobi on frontispis jego dzieła, zatytułowanego Rozmaite rysunki architektoniczne wymyślone i wykonane przez Giovanniego Battistę Gisleniego – rzymianina, architekta ich Mości królów i książąt Polski oraz Szwecji, przechowywanego w John Soane’s Museum w Londynie. Artysta ten przebywał na dworze Wazów przez kilkanaście lat, poczynając od 1630 r. Ostatecznie powrócił do Rzymu w 1668 r., gdzie zmarł cztery lata później. Do dziś w Santa Maria del Popolo można oglądać jego epitafium, które, jak tytuł jego dzieła, informuje, że był architektem królów i książąt Polski. Wśród monumentów ukazanych na jego projekcie rozpoznać można bez trudu kolumnę Zygmunta III, jednoarkadowy łuk triumfalny poświęcony Janowi Kazimierzowi, i wysmukły, ustawiony na profilowanym cokole obelisk zwieńczony kulą ze stojącym na nim puttem ze snopem ponad głową – herbem Wazów. Z prawej strony w tle widnieją nadto Zamek Królewski i kościół Karmelitów. Kolumna, obelisk i łuk triumfalny miały upamiętniać m.in. wielkie zwycięstwa w wojnie z Turcją i Rosją – w tym odzyskanie Smoleńska i wkroczenie wojsk polskich do Moskwy. Łuk z ustawionym na nim pomnikiem konnym Jana Kazimierza przypominać miał zwycięstwo tego króla w bitwie pod Beresteczkiem i Cudnowem.
Co wiemy o triumfach all’antica w kulturze dawnej Polski oraz warszawskiej via sacra, a więc drodze triumfalnej, czyli dzisiejszym Krakowskim Przedmieściu?
Triumfy w dawnej Polsce
Już Wincenty Kadłubek w duchu fantazji tzw. renesansu XII wieku w swej Kronice polskiej pisał o zwycięstwach przodków Mieszka I nad wojskami Aleksandra Wielkiego i Juliusza Cezara, próbując wpisać w ten sposób nasze dzieje w krąg kultury śródziemnomorskiej. Wraz z nadejściem humanizmu czytano w Polsce coraz powszechniej dzieła Liwiusza, Tacyta i Plutarcha oraz innych historyków starożytnych, adaptując opisane przez nich obrzędy triumfalne. Takie triumfy all’antica miały tym większe uzasadnienie, że królowi Zygmuntowi I zwanemu Starym nadano – jak pisze jeden z dziejopisów XVI wieku – imię po pradziadku „Zygmuncie Luksemburczyku, cesarzu rzymskim”.
W pochodach triumfalnych, jakie miały miejsce w Krakowie i Rzymie po znakomitym zwycięstwie w bitwie pod Orszą w 1514 r., króla Zygmunta ogłoszono nowym Aleksandrem Wielkim i jako takiego przedstawiono go kilkanaście lat później na jednym z pilastrów Kaplicy Zygmuntowskiej. Z kolei jako jadącego na rydwanie z wieńcem zwycięstwa na głowie na wzór rzymskich cesarzy przedstawiono go na portalu wejściowym (pełniącym rolę łuku triumfalnego) do tejże kaplicy. Inskrypcja nad sarkofagiem monarchy głosi: „Boski Zygmunt Jagiellon, […] Zwycięzca i Triumfator”. Po zwycięstwach Stefana Batorego w wojnie o Inflanty w czerwcu 1583 r. urządzono na Rynku krakowskim kilka godzin trwający pochód triumfalny, podczas którego – tak jak w czasie triumfów w starożytności – ciągnięto m.in. pojazdy z malowidłami ukazującymi widoki zdobytych miast. I wreszcie – jak zapisał jeden z kronikarzy tamtych czasów – jechał „wóz kosztowny, ku triumfowi należący, ciągniony przez cztery białe konie”.
Warszawska droga triumfalna
Krakowskie Przedmieście jest odcinkiem dawnej drogi łączącej warszawskie Stare Miasto z Czerskiem. Kiedy Warszawa stała się stolicą Rzeczypospolitej w 1596 r., prowincjonalny niegdyś trakt przekształcił się w reprezentacyjny wjazd wiodący ku Zamkowi Królewskiemu, ozdabiany coraz to nowymi pałacami. Ciągnęły nim uroczyste kawalkady królów, posłów i magnatów oraz pochody zwycięskich wojsk. Czasy dynastii Wazów wypełnione były bowiem wojnami, w tym m.in. wieloma bataliami z Moskwą. Jeden z takich triumfalnych pochodów miał miejsce w 1611 r. kiedy to Zygmuntowi III składali hołd na zamku carowie Szujscy. Gdy zmarli kilka lat później, ich szczątki złożono w kaplicy moskiewskiej, na której miejscu stoi obecnie Pałac Staszica. O zwycięstwach wojsk polskich nad Rosją przypominają obecnie kroniki tamtych czasów i napisy na kolumnie Zygmunta III.
Kolumna Zygmunta III jest swoistym unicum w sztuce nowożytnej Europy. Tego rodzaju pomniki były niezwykle rozpowszechnione w Rzymie od czasów republikańskich po późny antyk. Do dziś zachowały się trzy takie antyczne kolumny, które poświęcono Trajanowi, Markowi Aureliuszowi i Fokasowi. Do początków XVIII w. istniała jeszcze kolumna Antoninusa Piusa, znana m.in. z serii sesterców (brązowych monet) wybitych w 161 r. W przeciwieństwie do kolumn Trajana i Marka Aureliusza, których trzony ozdobione są reliefami, kolumna Fokasa ma trzon żłobkowany, a ta poświęcona Antoninusowi Piusowi, podobnie jak warszawska, zupełnie gładki. Godne podkreślenia jest to, że wszystkie te monumenty znał z autopsji fundator kolumny Zygmunta III – jego syn Władysław IV, który jeszcze jako królewicz spędził w Rzymie na przełomie 1624 i 1625 r. kilka tygodni. Stefan Pac – jeden z jego opiekunów – pod datą 23 grudnia 1624 r. zapisał: „Capitolium, Aram coeli i insze rzeczy widzenia godne widział Królewic J.M.”. Nadto Władysław IV był niezwykłym miłośnikiem sztuki (poznał m.in. osobiście Rubensa, który go portretował); był też kolekcjonerem starożytnych monet.
Wspomniana unikatowość monumentu Zygmunta III polega na tym, że pomiędzy starożytnością a czasami napoleońskimi żadnemu władcy (w tym nawet cesarzom) nie ośmielono się wznieść takiego pomnika. Od czasów średniowiecza kolumny wystawiano tylko Bogu, Matce Boskiej i świętym, jak np. św. Helenie w Mediolanie. W XVI w. na kolumnach Trajana i Marka Aureliusza ustawiono posągi Świętych Piotra i Pawła, a ta ku czci Fokasa pozostaje do dziś bez jakiegokolwiek posągu.
Wzniesienie kolumny Zygmunta III spotkało się z ostrym sprzeciwem Maria Filonardiego, nuncjusza papieskiego w Warszawie. Król postawił jednak na swoim, zmieniono tylko nieco pierwotną ikonografię statui. Zygmunt Waza z ogromnym krzyżem w lewej ręce i szablą w prawej jawi się jako obrońca wiary, jako król arcychrześcijański; jest to więc w znacznym stopniu kolumna krzyża. O triumfalnym charakterze pomnika zaświadczają napisy na cokole. Fragment jednego z nich takie oto zawiera słowa: „Zygmunt III […] w umiłowaniu pokoju i w sławie pierwszy pomiędzy królami, w wojnie i zwycięstwach nieustępujący nikomu, wziął do niewoli wodzów moskiewskich, stolice i ziemie moskiewskie zdobył, wojska rozgromił, odzyskał Smoleńsk, złamał pod Chocimiem potęgę turecką […]”.
Twórcami kolumny Zygmunta III było kilku artystów – jednym, bodaj najważniejszym z nich, był Augustyn Locci. Czy pomysłodawcą i twórcą dwóch pozostałych pomników triumfalnych na warszawskim Forum – obelisku i łuku triumfalnego – był Gisleni? Jest prawdopodobne, że idea pierwszego z nich wyszła od samego Władysława IV. Obelisk bowiem był dewizą króla, która zdobi rozmaite wybijane i rytowane ku jego czci medale i miedzioryty. Jego symbolika była podobna do tej w kolumnie Zygmunta. W przypadku kolumny jednak o triumfie nad wrogami – Rosją i Turcją – mówi cytowana wcześniej inskrypcja, w przypadku obelisku pokonani wrogowie mieli być ukazani u stóp statui króla w postaci jeńców, z rękami związanymi z tyłu.
Czasy Jana Kazimierza nie sprzyjały rozbudowie Forum Wazów. W 1668 r. król ten musiał abdykować; zmarł cztery lata później we Francji. Zaprojektowany przez rzymianina Gisleniego piękny, zwieńczony posągiem konnym łuk triumfalny ku jego czci pozostał tylko wizją wybitnego architekta-erudyty.
Forum Stanisława Augusta
Pomysł zbudowania Forum w Warszawie i myślenie o stolicy Rzeczypospolitej jako „nowym” Rzymie powróciły raz jeszcze w czasach ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Odnajdujemy go w pięknym, przechowywanym dziś w Gabinecie Rycin Uniwersytetu Warszawskiego, projekcie Efraima Szregera przebudowy zamku i przyległego do niego placu. Pomiędzy dwoma skrzydłami nowej rezydencji królewskiej widnieje jednoarkadowy łuk triumfalny, a w jego przelocie widoczny jest posąg konny Stanisława Augusta – odpowiednik Marka Aureliusza. Na pierwszym planie wznoszą się ku niebu dwie kolumny triumfalne. Do kolumny Zygmunta III dostawiono tu bliźniaczo podobny monument ku czci największego z polskich zwycięskich królów – Jana III Sobieskiego. Niestety, projekt Szregera, który zapewne wiązał się z ideą Kołłątaja o Warszawie jako nowym Rzymie, nie doczekał się realizacji.
Śladami myśli Kołłątaja poszedł Stanisław Kostka Potocki, który studiował w Turynie, prowadził wykopaliska w okolicach Neapolu i doskonale poznał zabytki antycznej i nowożytnej Italii. W 1799 r. stał się panem na Wilanowie, na którego fasadzie widnieje napis: „To, czego nie miał starożytny Rzym, jest [zawarte] w tej willi”. Gdy trafił do świata wielkiej polityki w czasach Księstwa Warszawskiego, a potem Królestwa Kongresowego, inspiracje rodem z Rzymu były wielokrotnie jego udziałem.
Pomysłem Potockiego było m.in. ozdobienie w latach 1819–1821 zachodniej fasady klasztoru bernardynów przy kościele św. Anny kolumnadą i arkadami wzorowanymi na Teatrze Marcellusa w Wiecznym Mieście. Tak o tym pisał w artykule zamieszczonym w dniu 21 lipca 1821 r. w „Gazecie Warszawskiej”: „Co się tyczy galerii świeżo wystawionej przed klasztorem bernardynów, piękną ona jest zaiste, lecz nie tej, co w teatrze Marcellusowym proporcji; konieczność bowiem zrównania gzymsu tej budowy z gzymsem kościoła – przymusiła architekta do przedłużenia nieco arkad, które tak doskonałej, jak Marcellusowe, nie mają proporcji. Kiedy się dawne upiększają budowy, niepodobna czasem ustrzec się architektowi uchybień w proporcjach architektury, kiedy mu je nakazuje konieczna potrzeba”.
.Warto tu jeszcze nadmienić, że również orzeł na fasadzie kościoła św. Anny, projektowanej przez Potockiego razem z Piotrem Aignerem bez mała 40 lat wcześniej, nawiązuje do rzymskiego wzoru. Chodzi o orła z czasów Trajana, wmurowanego w fasadę rzymskiego kościoła Santi Apostoli (św. Apostołów) w czasach papieża Juliusza II (1503–1513). Wprawne oko z łatwością dostrzeże, że w palladiańskiej fasadzie tej świątyni obecny jest schemat łuku triumfalnego. Rzymskie i palladiańskie inspiracje pulsują również w kościele św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży, w fascynującej Sali Kolumnowej Uniwersytetu Warszawskiego i w wielu innych zabytkach stolicy Polski.
Jerzy Miziołek
Tekst ukazał się w nr 47 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].