Uległość
Houellebecq mówi, że wcale nie kwestie gospodarcze będą miały decydujący wpływ na przyszłość, ale demografia i oświata. Wygra ta grupa ludności, która ma najwyższą rozrodczość i potrafi przekazać swoje wartości. Dlatego prawdziwa batalia nie będzie toczyć się o gospodarkę, ale o szkołę – pisze Roland MASZKA
Podobno uległość jest jednym z przejawów konformizmu. Wygodniej ulec presji większości niż się jej przeciwstawiać. Zwłaszcza że konfrontacja wymaga odwagi i siły. Tej pierwszej często brak. Lepiej nie ujawniać przekonań, gdy fala powszechnie głoszonych poglądów zasłania horyzont i pozwala już tylko unosić się na powierzchni prawomyślności. Lęk przed wygłaszaniem odmiennego zdania, ma swoje uzasadnione podłoże – obawę przed odrzuceniem i napiętnowaniem…
Kiedy Michel Houellebecq pisał Uległość, u podstaw jego literackiego scenariusza dla Francji legł jednak głębszy poziom konformizmu. Intelektualne elity francuskie nakreślone w książce nie tylko ulegają nieuniknionej presji – one się z nią identyfikują… Świat, który nadchodzi w książce francuskiego pisarza to czas, który de facto już jest – czas islamu… Zachodnie elity zanurzone w komforcie, materialnym luksusie i demokratycznym bezpieczeństwie, coraz bardziej rozluźnione moralnie – nie zauważają siły, jaka tkwi w demografii i… rodzinie. To dlatego Bractwo Muzułmańskie wygrywa wybory – ich siłą są liczby. Bo demokracja to liczby – nie przekonania. Wybory wygrywa ten, kto ma przeważającą liczbę głosów. A wrogiem staje się ten, kto sprzeciwia się demokratycznemu legalizmowi. I Houellebecq mówi, że wcale nie kwestie gospodarcze, będą miały decydujący wpływ na przyszłość, ale właśnie demografia i oświata. Wygra ta grupa ludności, która ma najwyższą rozrodczość i potrafi przekazać swoje wartości. A jak wiadomo, wartości przekazuje rodzina i szkoła. Dlatego prawdziwa batalia nie będzie toczyć się o gospodarkę, ale o szkołę. Przyszłością zawładnie ten, kto sprawuje kontrolę nad dziećmi. To będzie walka o rząd dusz…
Houllebecq ujawnia miałkość i marność intelektualnych elit, które winny być strażnikami wiedzy, tradycji i wolnej myśli. Świat profesorów, pracowników naukowych, akademickich nauczycieli to skupiony w soczewce świat zachodniego konsumpcjonizmu, konformizmu i quasi-duchowości… Dla tych ludzi islam jest do przyjęcia, ponieważ proponuje atrakcyjniejsze warunki…
A co z przeciętnym Francuzem? Ulega presji liczb.Pokazały to ostatnie francuskie wybory. Osiemdziesiąt procent uprawnionych! I rzesze tych, którzy dotychczas nie głosowali. Może wstali z kanapy, by zmieniać świat!
No właśnie – kanapa! Jest wymowna… Zwłaszcza w kontekście papieskiego przesłania kierowanego do młodych: trzeba zdecydować się na zmianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o których nigdy ci się nie śniło… Parafrazuję je: wstań z kanapy i zmieniaj świat!
I zastanawiam się, kiedy ja miałem czas posiedzieć na kanapie i czy w ogóle na niej siedzę. Na szczęście przesłanie kierowane jest do młodych, nie do mnie… Ale pytam moich młodych rozmówców, kto z nich ma czas na kanapę, kto traci na niej czy przy komputerze czas. W ponad stuosobowym audytorium podnosi się jedenaście rąk. A wiec nie jest tak źle! Kiedy odnoszę się do papieskich słów, jedna z młodych dyskutantek zauważa, że Franciszek I pochodzi jednak z Ameryki Południowej, gdzie utrwalił się inny model życia. Nie ma w tym podtekstu jakiejś wiekowej tradycji w próżniactwie, ale trafne spostrzeżenie, że tam po prostu żyje się inaczej. Oni mają swoją sjestę – mówi. My nie. To trafne spostrzeżenie – inny model życia! Inny kod kulturowy… Etos pracy to szczególny ryt naszej strony świata, zachodniej kultury. A my przynależymy do niej. Czy w życiu Polaka jest czas na kanapę?
Nie jest prawdą, że młodzi ludzie nie wdrażają się do pracy i niewiele robią. Większość z nich uczy się, pracuje. Już w samej szkole lekcje trwają blisko siedem, osiem godzin! Ich życie to nie tylko zabawa i Internet. Dziś pracuje się nawet, a może zwłaszcza przy komputerze… Dziś przy komputerze szuka się pracy. A tempo życia jest takie, że nie zauważa się zmian, to znaczy zauważa się za późno. Kiedy prowadzę cykl lekcji o telewizji – okazuje się, że i tu bardzo wielu młodych po prostu jej nie ogląda. Nie ma na to czasu. Poza tym nie jest już tak atrakcyjna, jak nam się wydaje… To epoka sieci i wirtualnych relacji.
Trio: kanapa, pilot i telewizor – to raczej domena mojego pokolenia. Kanapa staje się odpowiednikiem braku refleksji…
Ale w wypowiedziach młodych ludzi odnoszących się do papieskiego przesłania pojawiają się głównie wątki altruistycznej wrażliwości: nie być obojętnym, uprawiać wolontariat, być otwartym, nie zamykać się, pomagać, pomagać… I – być kimś, osiągnąć pozycję, być użytecznym. To piękne i zgodne z preferowanymi wartościami – europejskimi. Papież też byłby dumny.
Mamy pokolenie wrażliwe na krzywdę ludzką i niesprawiedliwość… To wrażliwość tej strony świata.
Ale słucham powyborczego przemówienia kandydata na prezydenta Francji, który dziękuje wyborcom, głosującym na niego… Nie ma kilku Francji. Francja jest jedna, jest to Francja patriotów w Europie, którą trzeba zmienić. I obronić przed… nacjonalistami. On chciałby bronić tych europejskich zdobyczy, za którymi idą możliwości dla każdego. By każdy mógł znaleźć swoje miejsce w Europie. Propozycja ciekawa. Ale kto to jest każdy? Zwłaszcza że świat liczy siedem miliardów ludzi, a brama otwarta tylko w jedną stronę… Może ulegamy jakimś złudzeniom?
Roland Maszka