Po decyzji Trumpa. Globalne zmiany klimatyczne kolejną pałką w jałowym sporze politycznym
Deklaracja Donalda Trumpa o woli odstąpienia od porozumienia o globalnej walce ze zmianami klimatu jest gołosłowna, lecz może utrudnić Polsce modernizację energetyki. Prezydent USA w polityce klimatycznej nie pomoże Polsce, a możliwe, że zaszkodzi – pisze Wojciech JAKÓBIK
Porozumienie państw Organizacji Narodów Zjednoczonych zawarte w listopadzie 2015 roku na szczycie w Paryżu (COP21) zakłada, że kraje świata wspólnie ograniczą wzrost globalnych temperatur do poniżej 2 stopni Celsjusza poprzez indywidualne działania poszczególnych państw, przy wsparciu finansowym dla tych mniej rozwiniętych. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej bazuje na pakiecie energetyczno-klimatycznym, który nakazuje do 2020 roku zmniejszyć emisję CO2 o 20 procent w stosunku do 1990 roku, zwiększyć udział odnawialnych źródeł w energetyce do 20 procent i efektywność energetyczną, czyli efektywne zużycie energii, o 20 procent. Dotyczy to każdego kraju członkowskiego UE i jest obwarowane określonymi regulacjami, które mają wesprzeć osiąganie tych celów. Widać zatem, że deklaracja polityczna z Paryża jest bardziej inkluzywna, ale mniej restrykcyjna i zobowiązująca niż uszyta na miarę Unii Europejskiej polityka klimatyczna, która jest konkretna i wymagająca.
Krytycy ambitnej polityki energetycznej w Polsce niesłusznie otworzyli szampany po informacji o tym, że prezydent USA Donald Trump ogłosił wolę odstąpienia od porozumienia klimatycznego z Paryża.
Nie ma to znaczenia dla polskiej polityki w tym zakresie, która jest determinowana przez pakiet energetyczno-klimatyczny Unii Europejskiej, pod którym podpisaliśmy się piórem premier Ewy Kopacz. Liberalne potraktowanie walki ze zmianami klimatu w porozumieniu z Paryża, brak zapisu o dekarbonizacji i dowolność w wyborze sposobów na obniżanie emisji gazów cieplarnianych w poszczególnych krajach to dobra wiadomość dla Polski, która obawiała się, że układ zostanie wykorzystany do radykalizacji pakietu klimatycznego przez Unię Europejską.
Konsensus z Paryża jest obecnie argumentem za tym, że cel, jakim jest obniżenie emisji, można osiągnąć na różne sposoby i niekoniecznie musi się to wiązać z usunięciem energetyki węglowej. Zapowiedź Trumpa podważa wiarygodność tego układu, co utrudni wykorzystanie tego i tak słabego argumentu. Paryski dokument to deklaracja polityczna, a pakiet energetyczno-klimatyczny w Unii Europejskiej implikuje szereg regulacji wprowadzających go w życie z wyraźnym ustępem o dekarbonizacji, czyli usuwaniu węgla z zestawienia źródeł wytwarzania energii, tj. miksu energetycznego.
.Podważanie porozumienia paryskiego przez Trumpa wiąże się także z jego deklaracją wycofania wsparcia finansowego dla tzw. Zielonego Funduszu, którego promotorem w ramach negocjacji układu była m.in. Polska, licząca na środki z tego źródła na modernizację energetyki.
Wycofanie wsparcia finansowego USA może skurczyć pulę pieniędzy do dyspozycji albo zwiększyć wpływ innych donatorów na ich redystrybucję. Unia Europejska mogłaby naciskać na rozwiązanie zaproponowane w analogicznym Funduszu Modernizacyjnym z pakietu energetyczno-klimatycznego, które zakłada, że środki mają służyć do modernizacji energetyki z wyłączeniem wysokoemisyjnej, a zatem węglowej.
Ponadto wycofanie się USA z układu może stanowić argument dla zwolenników ambitnej polityki klimatycznej w Unii Europejskiej za zdwojeniem wysiłków i nadrobieniem braku wysiłku amerykańskiego. Może to oznaczać, że Unia Europejska będzie radykalizować politykę klimatyczną, co niekoniecznie uda się zatrzymać Polsce. Ta przegrała kolejne głosowania w sprawie reformy Rezerwy Stabilności Rynkowej (MSR) i Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS), nie zdoławszy zebrać mniejszości blokującej, która i tak odwlekłaby jedynie decyzję Rady Europejskiej.
Decyzja Trumpa będzie pożywką dla zwolenników dezintegracji europejskiej i bojkotu gry o przyszłość unijnej gospodarki, który może skończyć się przegraną walkowerem.
Naśladowanie postawy obecnego lokatora Białego Domu przez Warszawę może skończyć się tylko kolejnymi przegranymi głosowaniami. Tymczasem jest szansa na uzyskanie dalszych ustępstw i mechanizmów kompensujących w ramach Funduszu Modernizacyjnego, o ile sami nie wykluczymy się z dyskusji na ten temat.
Wreszcie deklaracja Trumpa nie oznacza, że wycofanie się USA z porozumienia klimatycznego jest pewne. Proces wycofania się z tego porozumienia międzynarodowego może formalnie trwać kilka lat, a jeżeli odbyłby się poprzez zerwanie układu, skończyłby się postępowaniem w międzynarodowych trybunałach. Amerykanom może się bardziej opłacić formalne pozostanie w układzie i jego faktyczny bojkot. Deklaracja Trumpa dająca mu korzyści w polityce wewnętrznej może na poziomie międzynarodowym zniechęcić pozostałych sygnatariuszy do realizacji ustaleń z Paryża.
.Populistyczna deklaracja prezydenta USA służy populistom w Polsce do kwestionowania integracji europejskiej, a wrogom USA w Europie do podważania integracji transatlantyckiej. W ten sposób populizm obecnego zarządcy jedynego supermocarstwa globalnego zemści się na wszystkich — globalnie. Globalne zmiany klimatyczne stają się kolejną pałką w jałowym sporze politycznym.
Wojciech Jakóbik