Rewolucję dokonującą się w Polsce należy brać na bardzo poważnie
Ekonomiczne priorytety konserwatywnego rządu polskiego do złudzenia przypominają priorytety rządu francuskiego. I są dalekie od strategii „low cost” – pisze Cyrille LACHÈVRE
.Na płaszczyźnie dyplomatycznej dochodziło w ostatnich tygodniach do spięć między Polską i Francją, czego przykładem była gorąca wymiana zdań między Emmanuelem Macronem i polską premier Beatą Szydło w sprawie pracowników delegowanych. Natomiast jeśli porównamy strategie ekonomiczne obu krajów i ich ambicje inwestycyjne, nie możemy nie zauważyć podobieństw w zakresie używanej terminologii.
Odbywające się w Krynicy 27. Forum Ekonomiczne, zwane niekiedy „polskim Davos”, było tego świetną ilustracją. Wicepremier Mateusz Morawiecki, minister finansów i rozwoju, zapowiedział oficjalnie nowy plan inwestycyjny – nawiasem mówiąc, jeden z najbardziej wpływowych ministrów w rządzie Szydło ma za sobą długą przeszłość bankowca, ale w odróżnieniu od francuskiego prezydenta, nie próbuje się z niej tłumaczyć, wręcz odwrotnie, chętnie ją przywołuje w spotkaniach z inwestorami.
Podczas gdy we Francji rząd przygotowuje plan inwestycyjny w kwocie 50 miliardów euro, rząd polski zapowiedział projekt zakładający zainwestowanie 117 miliardów złotych (około 30 miliardów euro) w perspektywie 2017 roku. Gigantyczna kwota, zważywszy na PKB Polski, pięć razy niższe od PKB Francji. Mateusz Morawiecki zobrazował to w następujący sposób: „W ciągu najbliższych siedmiu lat, zainwestujemy kwotę równą kwotom zainwestowanym w ciągu ostatnich dwudziestu lat, z uwzględnieniem środków europejskich”.
To nie koniec podobieństw z Francją. Najważniejszym kryterium „ma być rozwój jakościowy, nie tylko naszych produktów ale przede wszystkim naszej siły roboczej: musimy lepiej kształcić naszych pracowników, by mogli mieć większe zarobki” – wyjaśnia polski minister finansów, w pełni świadomy tego, że maszyny zastąpią wkrótce najgorzej wykwalifikowanych pracowników. Strategia podobna do strategii francuskiej: minister gospodarki we Francji, Bruno Le Maire, również pragnie prowadzić politykę rozwoju jakościowego.
Pościg Mateusza Morawieckiego za oszustami – przynoszący, kwotowo, dwukrotność środków europejskich przekazywanych Polsce – umożliwi in fine sfinansowanie ogromnych wydatków socjalnych rządu Beaty Szydło.
Głównym celem planu polskiego rządu jest rozwój handlu zewnętrznego. Morawiecki mówi z naciskiem, że „w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, wszystkie kraje, które osiągały wysoki wzrost gospodarczy, zawdzięczały go eksportowi. A tymczasem 50% naszego eksportu realizowane jest przez przedsiębiorstwa zagraniczne działające w Polsce. Musimy stymulować wzrost eksportu polskich przedsiębiorstw, nie poddając w wątpliwość roli inwestorów zagranicznych”. Jakaż różnica względem tego, co dzieje się we Francji, gdzie zupełnym milczeniem pomija się zapaść w handlu zewnętrznym.
I ostatnia rzecz, którą warto porównać. Rząd francuski ma zamiar, przy pomocy dekretów, pchnąć dialog społeczny na nowe tory, w kierunku korzystnym dla małych i średnich przedsiębiorstw. Dla rządu polskiego, małe i średnie przedsiębiorstwa również stają się priorytetem. Jednym ze wskaźników, znajdującym się w nagłówku każdego tekstu promocyjnego wręczanego inwestorom, jest właśnie udział MŚP w wydatkach na inwestycje. Wynosił on 17% w 2016 roku i, jak zapewnia minister Morawiecki, powinien wynieść 20% w 2017. Te przedsiębiorstwa mają zapewnione również specjalne względy podatkowe.
Od początku kadencji polski rząd prowadzi bezprecedensową wojnę z oszustwami podatkowymi. Jej celem jest rozprawianie się przede wszystkim z firmami, które wyłudzają nienależny zwrot podatku VAT. Ten pościg za oszustami – przynoszący, kwotowo, dwukrotność środków europejskich przekazywanych Polsce, jak zauważa ironicznie jeden z polskich ekonomistów – umożliwi in fine sfinansowanie ogromnych wydatków socjalnych tego rządu. Ich symbolem stał się program wsparcia rodzin (150 euro miesięcznie na drugie i kolejne dziecko). Jak wyjaśnia jeden z francuskich przedsiębiorców działających w Polsce: „Kobiety zaczynają rezygnować z pracy, by zająć się robieniem dzieci, dzieje się tak po raz pierwszy od 1990 roku”.
Mateusz Morawiecki, członek bardzo konserwatywnej partii rządzącej Prawo i Sprawiedliwość, jest przekonany o słuszności tych wydatków: „Mówię inwestorom prywatnym, którzy mogą być zaniepokojeni pogłębianiem się deficytu, że ta polityka jest najlepszym sposobem stymulowania popytu oraz przyspieszenia inwestycji, których konsekwencje dla budżetu państwa okażą się w perspektywie średnio-okresowej bardzo pozytywne”. Tezy Morawieckiego potwierdzają prognozy agencji Moody’s.
Według wydawcy i konsultanta politycznego Eryka Mistewicza „Polska najpierw zaznała ustroju komunistycznego, potem, po upadku Muru Berlińskiego, weszła w fazę zachłyśnięcia nieokiełznanym liberalizmem. Przez 20 lat przynosił on korzyści wybranym, nie respektując jednakże zasady równomiernego rozwoju. Rząd Beaty Szydło postanowił wprowadzić nieco regulacji, również socjalnej, aby polepszyć wyniki i uniknąć pogłębiania się nierówności społecznych”.
Polska, która inwestuje w kształcenie i prowadzi politykę socjalną? Pora więc w tym momencie zapomnieć o stereotypie polskiego hydraulika. Tę rewolucję, rewolucję dokonującą się w Polsce, należy brać na bardzo poważnie.
Cyrille Lachèvre
Początkowo tekst ukazał się na łamach dziennika „L’Opinion” (7.09.2017 r.)