Rosnące spekulacje na temat losu Władimira Putina pokazują jego słabość
Słyszeliście może ostatnie doniesienia o Zełenskim? Że w obliczu niepowodzeń militarnych i rosnących problemów politycznych ukraiński prezydent planuje pośpieszną ucieczkę do zagranicznej kryjówki? Nie, ja też nie – pisze Edward LUCAS
.Przez kilka dni po napaści Rosji na Ukrainę w mediach społecznościowych krążyły plotki, jakoby prezydent Wołodymyr Zełenski przebywał w bunkrze w Warszawie, nie zaś kierował oporem kraju ze swojej siedziby. Jednak te historie były zbyt nieprawdopodobne, by zyskać jakąkolwiek popularność. Zełenski niezaprzeczalnie był w Kijowie. Ponadto powszechnie uważa się, że kiedy administracja Stanów Zjednoczonych zaproponowała mu awaryjną ewakuację, odpowiedział: „Potrzebuję amunicji, nie podwózki”. Być może nie jest to w stu procentach prawda, ale brzmi tak autentycznie, że chętnie się tę wersję powtarza.
Podczas gdy reputacja Zełenskiego jest bez mała kuloodporna, pozycja Władimira Putina zaczyna słabnąć. Informacje na ten temat znajdują rzeszę odbiorców. Najnowszy news dotyczy rzekomej operacji „Arka Noego”, w ramach której rosyjski przywódca ma zostać wywieziony w bezpieczne miejsce, prawdopodobnie do Ameryki Południowej, gdzie ma schronić się przed zamachem stanu.
Koniec Putina i operacja „Arka Noego”
.Źródłem informacji jest Abbas Gallyamov, były kremlowski autor przemów mieszkający obecnie w Izraelu. Jego post na Telegramie zawiera kilka zaskakujących szczegółów: na miejsce ucieczki pierwotnie były wybrane Chiny, ale władze w Pekinie nie wykazały szczególnego entuzjazmu wobec tego pomysłu. Obecnie preferowanym kierunkiem jest Wenezuela, a za uzgodnienia odpowiada Igor Sieczin, szef państwowego koncernu naftowego Rosnieft (mającego bliskie powiązania z wenezuelskim reżimem). Inny kanał Telegramu, General SVR, podający się za dzieło dysydenckich informatorów rosyjskiego wywiadu zagranicznego, opublikował ciąg intymnych szczegółów skatologicznych związanych z rzekomo szwankującym zdrowiem rosyjskiego przywódcy.
Nie mam pojęcia, czy cokolwiek z tego jest prawdą. Wiemy natomiast, że Putin ograniczył swoje wystąpienia publiczne, odwołując coroczną konferencję prasową i mecz hokejowy odbywający się tradycyjnie na koniec każdego roku, a także przekładając swoje orędzie o stanie państwa.
Krótkie nagranie ze spotkania z generałami, które ponoć miało miejsce w piątek, zostało umieszczone z opóźnieniem i nie zawierało żadnych szczegółów, które pozwoliłyby zidentyfikować rzeczywisty czas i miejsce narady. W świetle tych okoliczności pogłoski o fizycznej i politycznej słabości Putina wydają się zupełnie wiarygodne.
Sefton Dalmer i klasyka Black Boomerang
.Źródłem tych informacji mogą być zarówno zatroskani wtajemniczeni, jak i złośliwi żartownisie. Ja wyczuwam w nich echo działań Seftona Delmera. Delmer, o którym rzadko się dziś w Wielkiej Brytanii pamięta, kierował w czasie II wojny światowej transmisjami radiowymi „czarnej propagandy”, nadawanymi do nazistowskich Niemiec. Jego geniusz polegał na tworzeniu stacji, które emitowały autentycznie brzmiącą hitlerowską propagandę okraszoną druzgocącymi fragmentami dezinformacji, które subtelnie podkreślały okrucieństwa nazistów, wyolbrzymiały zasięg ruchu oporu i nagłaśniały prawdziwe lub wymyślone porażki Niemiec na polu walki. Książek Delmera już się nie drukuje. Jednak każdy, kto szuka świątecznego prezentu, powinien zaopatrzyć się w egzemplarz książki Black Boomerang.
Tymczasem nie zdziwiłbym się wcale, gdyby Ukraińcy lub ich przyjaciele stosowali mroczne sztuczki Delmera, rozpowszechniając informacje, które wydają się pochodzić z samego serca systemu Putina. Anonimowość Telegramu, aplikacji służącej do przesyłania wiadomości, czyni ten kanał szczególnie przydatnym pod tym względem.
Koniec Putina, czyli podskórnie pulsujący zamach stanu
.Całkiem prawdopodobne, że przebiegli, twardo stąpający po ziemi oficerowie SWR mają pełną świadomość katastrofalnych skutków polityki Putina. Z kolei pracownicy Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB) zapewne martwią się o wewnętrzną stabilność kraju, ponieważ brak poparcia dla wojny głęboko wnika w opinię publiczną. Ponadto krytycy wojskowi mogą widzieć w katastrofie na polu bitwy zgubę integralności sił zbrojnych. Wszyscy mają zatem dobre powody, by wyrazić swoje poglądy, i niewiele podstaw, by obawiać się konsekwencji.
Otwiera to drogę dla następców Delmera. Bo nawet jeśli informacja jest zmyślona, lecz zgadza się z naszymi poglądami, uwierzymy w jej treść. A to może wywołać dokładnie taki niepokój, o którym owa informacja rzekomo donosi.
Edward Lucas
@CEPA