Jan ROKITA: Wybór Donalda Trumpa. Co oznaczałby dla Polski?

Wybór Donalda Trumpa.
Co oznaczałby dla Polski?

Photo of Jan ROKITA

Jan ROKITA

Filozof polityki. Absolwent prawa UJ. Działacz opozycji solidarnościowej, poseł na Sejm w latach 1989-2007, były przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Dziś wykładowca akademicki.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Trump prezydentem USA. Co oznacza to dla Polski i dla Europy, szczególnie Europy Wschodniej, co oznacza to w relacjach z Rosją.

.Jedyna prawdziwa odpowiedź brzmi: nie wiemy. Wszyscy, którzy twierdzą, że wiedzą – konfabulują.

Europejskie media i spora część polityków z tradycyjnych partii od pewnego czasu próbuje wylansować modę intelektualną, aby Donalda Trumpa traktować jako część tej samej złej prawicowej siły, która przetacza się przez Europę:  Le Pen, Farage, Hofer, Frauke Petry… Miałby być Trump częścią tego wielkiego smoka, który chce pożreć stare elity europejskie, wraz z ich stylem uprawiania polityki. Ów Lewiatan postawił już mocno swoją łapę w Budapeszcie, drugą teraz stawia w Warszawie, ale co najgorsze, w listopadzie zamierza swój straszny łuskowaty tułów posadowić w Waszyngtonie. To jest wizja, którą proponuje nam zarówno propaganda wyborcza Hillary Clinton, jak i europejscy politycy i czołowi publicyści.

Trump w tej wizji jest częścią sił zła: populizmu, ksenofobii, zamętu, prowokowania nowych konfliktów i podziałów, osłabienia wspólnoty atlantyckiej. Jest niemoralny, ponieważ kłamie, składa fałszywe obietnice i sieje nienawiść.

Głównym politycznym beneficjentem zwycięstwa Trumpa ma być Moskwa. W polskiej prasie istnieje właściwie bardzo silna teza: Trump = Putin. Jest faktem, że Trump dał pewne powody do przypuszczeń, iż może przedkładać interesy rosyjskie ponad interesy Europy, a już zwłaszcza naszego regionu.  Takie wrażenie musiała zrobić nominacja biznesmena Cartera Page’a na doradcę ds. polityki międzynarodowej. Page przez lata mieszkał w Moskwie, doradzał rosyjskim firmom i działał na rzecz ich interesów. Jedną z takich firm był Gazprom. Page jest znany także z opinii, że kluczem do rozwiązania problemów wielu firm amerykańskich jest jak najściślejsza współpraca z Rosją.  Obawa, że może to być przypadek podobny do Harry’ego Hopkinsa przy Roosevelcie, nie jest niestety całkiem bezpodstawna.

.To, co o Trumpie wiemy na pewno, to fakt, iż jest modelowym populistą. Jego wystąpienia mają taki charakter, że trudno je w istocie traktować jako program prawdziwej polityki, albo jakiś spójny zestaw poglądów.  Są to raczej emocjonalne komunikaty, obliczone na  zwycięstwo wyborcze. To jest postpolityka podniesiona na bardzo wysoki poziom: dla zdobycia głosów można powiedzieć absolutnie wszystko i żadna głupota nie jest w tym kontekście krępująca. Wyższość Trumpa nad innymi politykami polega właśnie na tym, że nie ma on żadnych zahamowań w publicznym mówieniu głupstw. W dzisiejszych czasach właśnie to jest znakiem prawdziwej „wielkości politycznej”. I wygląda na to, że w demokracjach XXI wieku będzie cechą charakterystyczną nowoczesnych „mężów stanu”. Jest jasne, że przywództwo polityczne staje się w ten sposób zarezerwowane dla profesjonalnych komediantów.

Poza tym, tak na serio, można dziś o Trumpie z przekonaniem powiedzieć dwie rzeczy. Pierwsza to ta, że jego zwycięstwo faktycznie musi nieść swego rodzaju zmianę kulturową w Ameryce, związaną z awansem elit nowego typu, głównie z biznesu, czyli – jak lubi mówić Trump: „z realnego życia”.

.Dla amerykańskiej kultury politycznej może to być zmiana dość istotna i (co tu dużo mówić) pewnie przerażająca dla wielu ludzi w Waszyngtonie. A pośrednio także dla starych elit politycznych w Europie. Dlatego myślę, że z tego właśnie powodu z pewną skrywaną nadzieją patrzą na Trumpa tacy liderzy, jak Kaczyński, czy Orban. Oni bowiem mają na pieńku z tymi elitami.

Co jednak kluczowe, nie wiemy na razie, jakie skutki tego rodzaju zmiana kulturowa przyniesie dla amerykańskiej polityki w świecie. Tu bowiem znów mamy tylko jedną rzecz pewną: Trump z całą powagą głosi hasło: „Make America Great Again”. Podkreśla wielkość Ameryki – narodową i państwową. Zapowiada pasmo sukcesów i zwycięstw Ameryki pod swoim przywództwem. „Ilość sukcesów będzie taka, że się wam one znudzą” – mówi do zadowolonych z takiego planu Amerykanów.

Przypuszczenie, że można budować potęgę Ameryki „machając ręką” na podstawowe interesy geopolityczne USA w Azji, Europie, czy na Bliskim Wschodzie jest oczywiście absurdalne. Chcąc nie chcąc, mając taki cel, Trump jako prezydent musi na powrót wejść w buty „żandarma świata”. Czyli zarządzić odwrót od pasywnej i strachliwej linii Obamy.

Jeśli celem Trumpa faktycznie jest potęga Ameryki, to jest to dla nas dobra wiadomość. Europejska i śródziemnomorska geopolityka nieuchronnie bowiem wymusi politykę powstrzymywania Rosji. A nam przecież o to tak naprawdę chodzi w całej polityce amerykańskiej.

Nasz problem w zrozumieniu Trumpa polega na tym, że mamy dużo sprzecznych informacji i sygnałów. Z jednej strony jest Page i zachwyty nad Putinem, a z drugiej zapowiedź odbudowy potęgi USA. To sprzeczność. Jeśli Trump będzie dążył do silnej Ameryki, wówczas nasze interesy są zabezpieczone. Z polskiego punktu widzenia całe komedianctwo Trumpa, jak i wojna kulturowa wewnątrz amerykańskiej elity – to rzeczy kompletnie obojętne. Mogą się nimi pasjonować ludzie zakochani w ideologiach, ale dla naszych państwowych interesów to nie ma znaczenia. Nas dotyczy tylko polityka zagraniczna USA i to, czy jest szansa, aby Trump porzucił gnuśną strategię Obamy, która stała się główną przyczyną wszystkich nieszczęść w Iraku, Syrii i kryzysu imigracyjnego.

Nie wiemy dziś niestety, który Trump byłby prawdziwym prezydentem. I na tej niewiedzy polega ryzyko, jakim byłaby dla nas jego prezydentura.

.Pozytywny z polskiej perspektywy jest fakt, że obecnie konsolidują się wokół Trumpa kongresmani i senatorowie republikańscy. Ich sojusz z Trumpem daje nadzieję na projekt jakiejś nowej „jastrzębiej” ery politycznej w Waszyngtonie. Ale nikt nie da gwarancji, że tak się właśnie stanie, jeśli w listopadzie Trump wygra.

Jan Rokita

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 czerwca 2016
Fot. Shutterstock