![Jarosław KORDZIŃSKI: Protest z wykrzyknikiem. Wszyscy jesteśmy nauczycielami](https://wszystkoconajwazniejsze.pl/wp-content/uploads/2020/02/12922117085_9a472d5f81_o.jpg)
Protest z wykrzyknikiem. Wszyscy jesteśmy nauczycielami
W środowisku nauczycielskim powstał i stale umacnia się ruch pod nazwą „Protest z wykrzyknikiem” – pisze Jarosław KORDZIŃSKI
Kiedy John F. Kennedy w 1963 wypowiedział swoje słynne „Ich bin ein Berliner”, nie zdawał sobie zapewne sprawy, że z czasem wypowiedź ta stanie się schematem budowania zwrotów wspierających wszystkich tych, którzy na różny sposób są ograniczani, pozbawiani praw czy wykluczani w swoich środowiskach. W wielu miejscach powodów do użycia takiego zwrotu pojawia się coraz więcej. W Polsce dziś można by tej struktury użyć w odniesieniu do wielu środowisk, ze względu jednak na osobiste sympatie (a i zrozumienie znaczenia tego środowiska) proponuję wyjść na ulicę z przypiętym do klapy zgrabnym znaczkiem z napisem „Wszyscy jesteśmy nauczycielami”!
Zauważyła to Olga Tokarczuk, która nie tylko stanęła w kwietniu ubiegłego roku po stronie strajkujących nauczycieli, ale też jako autorka słów „Nauczyciele są dla społeczeństwa trampoliną do lepszego jutra”. Bo są! Nawet jeśli tego nie wiedzą. Są! I chodzi nie tylko o to, że nauczyli nas pisania, czytania i czterech działań arytmetycznych, ale przede wszystkim umożliwili nam przekroczenie progu dzieciństwa i wejście w rzeczywistość dorosłych.
Brzmi to oczywiście infantylnie, ale taki punkt widzenia ma lub miało wielu, ot, choćby amerykański filozof pragmatysta, pedagog, czołowy przedstawiciel amerykańskiego progresywizmu, John Dewey, który blisko sto lat temu powiedział:
„Demokracja musi się odradzać w każdym pokoleniu, a edukacja jest jej akuszerką”.
Wiele zawdzięczamy nauczycielom, aktywnym funkcjonariuszom edukacji. Timothy Snyder, opisując we wstępie do książki Susan Hopgood i Freda van Leeuwena 25 lekcji o edukacji i demokracji świat, który jest naszym światem i do którego powinniśmy zmierzać, podsumował swoją wypowiedź słowami: „Taki świat mogą stworzyć tylko nauczyciele oraz szkoły i wspierające ich związki zawodowe. Jeśli chcemy demokracji, musimy się jej domagać i musimy być w stanie kształcić dzieci, które ją stworzą i będą stwarzać na nowo”. Dlatego tak ważne jest, że w środowisku nauczycielskim powstał i stale się umacnia ruch pod nazwą „Protest z wykrzyknikiem”. Ruch, który właśnie stworzył deklarację zrodzoną z tysięcy zdarzeń, rozmów, dyskusji i sporów, które toczyły się w ostatnich latach wokół spraw nauczycieli i edukacji – „Deklarację solidarności nauczycielskiej”. To ważny dokument. Podkreśla między innymi, że nauczyciele:
- są wykształconymi i kompetentnymi specjalistami, co stanowi wystarczającą podstawę ich autonomii w działaniu na rzecz uczniów;
- mają prawo domagania się odpowiedniego wynagrodzenia za pracę jako istotnego wyznacznika szacunku społecznego wobec ich zawodu;
- wiedzą, że sposób, w jaki wykonują powierzone im obowiązki, buduje opinię o ich środowisku i że sami są odpowiedzialni za społeczny odbiór własnej grupy zawodowej;
- szanują to, że każdy z nich wykonuje specyficzne dla charakteru swojej pracy zadania, i nie mają zamiaru licytować się w dotyczących ich indywidualnych obciążeniach i wymaganiach;
- uznają, że światopogląd, wyznanie lub bezwyznaniowość, a także sympatie polityczne czy przynależność do organizacji mogą ich różnić, ale nie powinny dzielić;
- mają siłę być ludźmi wewnętrznie wolnymi, zdolnymi zadbać o swoją godność i dzięki temu wychowywać młode pokolenia do wolności.
Ważne jest też użycie w tej deklaracji słowa „solidarność”, choć ruch ten nie ma nic wspólnego (bo niby dlaczego miałby mieć) z NSZZ Solidarność, a w szczególności z wchodzącą w jego skład Sekcją Oświaty, której szef od dawna pokazuje, jak nie należy pracować na rzecz środowiska nauczycieli. To jednak ważna deklaracja również dla tych, którzy z różnych powodów solidaryzują się nie tylko ze środowiskiem, ale przede wszystkim z rolą i znaczeniem edukacji. To wreszcie ważny dokument dla samych nauczycieli. Warto bowiem wziąć sobie do serca słowa Hopgood i van Leeuwena: „Zawód nauczyciela był kiedyś nazywany najszlachetniejszym z zawodów. Na całym świecie, z pewnymi wyjątkami, nauczyciele coraz częściej pracują na umowach niezapewniających im bezpieczeństwa socjalnego, mają coraz więcej zadań, a przestrzeń dla ich samodzielnych, zawodowych decyzji jest ograniczana, ich autonomia jest kwestionowana, ich dostęp do rozwoju zawodowego jest niedostateczny. Zarabiają często poniżej średniej płacy, a w niektórych krajach brakuje im niezbędnych kwalifikacji i umiejętności oraz wsparcia, aby uczyć i robić to dobrze. Zjawisko to nazywa się deprofesjonalizacją.
.Rządy, które pozwalają na pauperyzację nauczycielek i nauczycieli oraz obniżanie ich społecznego i zawodowego prestiżu, w bezpośredni sposób narażają na niebezpieczeństwo przyszłość swoich narodów. Pomimo tych zjawisk nauczyciele, dumni ze swego zawodu i swoich organizacji, pozostają awangardą w obronie demokracji, w walce o nią oraz w walce o przywrócenie zawodowej godności”.
Jarosław Kordziński