Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK: Czy kubańskie szczepionki uratują świat Południa?

Czy kubańskie szczepionki uratują świat Południa?

Photo of Prof. Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK

Prof. Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK

Latynoamerykanistka, ekonomistka. Ekspertka do spraw Ameryki Łacińskiej w Ośrodku Analiz Politologicznych (OAP) Uniwersytetu Warszawskiego. Promotorka współpracy akademickiej uczelni polskich i latynoamerykańskich. Uwielbia wędrówki po zatłoczonym São Paulo i po kolumbijskich lasach deszczowych. Miłośniczka prozy Gabriela Garcíi Márqueza i poezji Maria Benedettiego.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autorki

Kubańskie produkty biotechnologiczne, w tym szczepionki stosowane w programach szczepień dziecięcych, były eksportowane do 49 krajów już przed pandemią. Kuba nie kryje swoich planów, w ramach których jej szczepionki przeciw COVID-19 mają być eksportowane, nie tylko do zaprzyjaźnionych Wenezueli czy Iranu, ale także Meksyku, na Jamajkę, do Wietnamu, Pakistanu i Indii, także do Unii Afrykańskiej, występującej w imieniu 55 państw afrykańskich – pisze prof. Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK

.Gdy świat zaczął zmagać się z pandemią koronawirusa, kluczowym wyzwaniem stało się szybkie opracowanie szczepionek. W szranki stanęły największe koncerny biotechnologiczne, dysponujące ogromnymi funduszami i najnowocześniejszymi laboratoriami. Co ciekawe, spośród 21 różnych szczepionek, które dopuszczono do stosowania w różnych krajach świata, dwie zostały wyprodukowane w jednym z najbiedniejszych państw półkuli zachodniej – na Kubie.

Rewolucyjny towar eksportowy

.Kubański system opieki zdrowotnej jest od lat dumą komunistycznego rządu. Od początku rewolucji Fidel Castro traktował dbanie o zdrowie narodu kubańskiego jako jeden z obowiązków rządu, gwarantując konstytucyjnie każdemu Kubańczykowi dostęp do bezpłatnej i powszechnej opieki zdrowotnej. Wśród priorytetów komunistycznej władzy znalazły się zapewnienie dostępu do lekarzy, czekających na pacjentów w rozbudowanej sieci przychodni ambulatoryjnych i szpitali, a także szereg działań profilaktycznych, jak powszechne szczepienia i badania przesiewowe. Choć bezpośrednio po rewolucji połowa lekarzy i pracowników medycznych uciekła z wyspy, to system kształcenia na wydziałach medycznych, cieszący się priorytetową uwagą (też finansową) rządu, pozwolił na szybkie wykształcenie ogromnej – nie tylko jak na realia latynoamerykańskie – liczby personelu medycznego.

To przyniosło efekty. Choć Kuba pozostaje bardzo biednym krajem, to mieszkańcy wyspy są jednym z najzdrowszych i najdłużej żyjących społeczeństw na świecie. Średnia oczekiwana długość życia na Kubie wynosi 77,8 roku, co oznacza, że jest nieco wyższa niż w Polsce – według danych ONZ (UNDP) z 2019 r. Pod tym względem wśród krajów regionu Kubę wyprzedzają – i to nieznacznie – jedynie dwa najbogatsze: Kostaryka i Chile. Kuba szczyci się imponującymi na tle regionu także innymi wskaźnikami, jak niska śmiertelność niemowląt czy kobiet w czasie okołoporodowym. A gdy w Polsce na 1000 mieszkańców przypada średnio 2,4 lekarza (średnia UE to 3,8 lekarza), to na Kubie wskaźnik ten wynosi – bagatela! – aż 8,5 (według danych Banku Światowego z 2018 r.).

Obecnie Kuba dysponuje większą liczbą lekarzy, niż sama potrzebuje, a sektor medyczny stał się ważnym źródłem dewiz i daje Kubie cenną „soft power” w obszarze dyplomacji. Personel medyczny wysyłany za granicę, czyli tzw. „kubańska armia w kitlach”, to od lat 60. jeden z towarów eksportowych rządu w Hawanie. Podejmuje pracę w przeróżnych częściach globu, w ostatnich latach zapewniając komunistycznemu rządowi przychody trzykrotnie większe, niż wynoszą średnie wpływy sektora turystycznego.

Jeszcze przed wybuchem pandemii koronawirusa kubańscy lekarze trafiali do krajów Ameryki Łacińskiej i Afryki, również w najtrudniejsze rejony, jak Haiti ogarnięte epidemią cholery po trzęsieniu ziemi czy Sierra Leone, Liberia i Gwinea zaatakowane przez wirus ebola. Kubańska „biała armia” liczyła ok. 50 tys. osób, z czego niemal połowa przypadała w ostatnich latach na zaprzyjaźnioną Wenezuelę, a druga połowa pracowała w niemal 70 innych krajach świata, często w trudnych warunkach, w zagubionych wioskach, które nigdy wcześniej nie mogły liczyć na opiekę lekarską. Gdy z pandemią zaczęły zmagać się stosunkowo zamożne kraje europejskie, Kubańczycy zareagowali natychmiast, bez chwili wahania wysyłając swoich medyków np. do włoskiej Lombardii, aby wspomóc tamtejsze służby w walce z koronawirusem. To wszystko pod wymownym hasłem: „Kuba ratuje. Humanitarna praktyka rewolucji”.

Z każdym współpracującym krajem Kuba ma inną umowę, negocjowaną na drodze dyplomatycznej. Na przykład w zamian za wysłanie tysięcy pracowników służby zdrowia do pracy w bratniej Wenezueli państwo to odwdzięczało się Kubie dostarczaniem ropy naftowej. Zwykle 80 proc. wynagrodzenia płaconego przez przyjmujący kraj trafia bezpośrednio do kubańskiego rządu. Sami lekarze otrzymują niewielką część wynagrodzenia, ale i tak zarabiają znacznie lepiej niż w kraju. W zależności od lokalizacji lekarze za granicą zarabiają kilkaset dolarów miesięcznie, podczas gdy lekarze na Kubie muszą zadowolić się równowartością ok. 50–60 dolarów. Dlatego kubańscy lekarze chętnie zgłaszają się do wyjazdów za granicę, niekoniecznie powodowani chęcią pomocy biedniejszym społeczeństwom, ale w oczekiwaniu na wyższe wynagrodzenie.

Tym, którzy pozostają na wyspie, coraz częściej nie opłaca się pracować w szpitalach i przychodniach z uwagi na niewystarczające do przeżycia zarobki i frustrujący brak sprzętu, materiałów opatrunkowych i lekarstw. Nierzadko można spotkać taksówkarzy, sklepikarzy czy pracowników budowlanych z dyplomami medycznymi, nie wspominając już o personelu w kompleksach hotelowych dla zagranicznych turystów. Praca w kurortach z dostępem do zagranicznych turystów to wciąż najbardziej pożądana profesja, niezależnie od liczby posiadanych dyplomów i rozmaitych kwalifikacji.

Ciemne strony

.Gdy przyjrzymy się bliżej, obraz rysuje się w dość ciemnych barwach. Przy tak dużym zapotrzebowaniu na medyków pojawiają się sugestie, że rząd kubański zmniejsza wymagania edukacyjne, aby przyspieszyć wejście absolwentów na rynek pracy. W ostatnich latach poziom kształcenia na wydziałach medycznych i pielęgniarskich znacząco się obniżył. Z jednej strony wynika to z malejących nakładów finansowych na kształcenie, z drugiej zaś z nacisku na wydawanie jak największej liczby dyplomów w jak najkrótszym czasie. W efekcie licencje przyznaje się lekarzom w rekordowym tempie, aby zaspokoić potrzebę ich eksportu. Taki spadek jakości obserwuje się zwłaszcza od zainicjowania programu pomocy medycznej dla zaprzyjaźnionej chavistowskiej Wenezueli, czyli od 2003 r.

Ponadto kubańscy lekarze skarżą się, że ograniczenia w podróżowaniu uniemożliwiają im uczestnictwo w międzynarodowych konferencjach i śledzenie najnowszych postępów w medycynie. Amerykańskie embargo handlowe na Kubę obejmuje także niektóre publikacje naukowe i podręczniki. Kubańskie szpitale i instytuty badawcze nie mogą kupować sprzętu medycznego ze Stanów Zjednoczonych ani z żadnych amerykańskich filii.

Z czasem braki w wyposażeniu szpitali i punktów medycznych stały się poważnym problemem, utrudniającym codzienne funkcjonowanie służby zdrowia. Kubańscy pacjenci opowiadają niejednokrotnie, że po zakwalifikowaniu do operacji musieli sami kupować żarówkę do sali i zaopatrzyć się w strzykawki czy materiały opatrunkowe, nie mówiąc już o takich luksusach jak mydło czy papier toaletowy. Sama odwiedziłam kiedyś chyba wszystkie apteki Hawany w poszukiwaniu zwykłej jednorazowej strzykawki koniecznej do wykonania zleconego mi w przychodni zabiegu – bezskutecznie. Duża część infrastruktury medycznej podupada i wymaga natychmiastowych inwestycji. System opieki zdrowotnej de facto jest dwupoziomowy i faworyzuje osoby bogate, które mogą za lekarstwa i usługi medyczne zapłacić zagraniczną walutą, a nie kubańskimi pesos.

Zagraniczne misje medyczne Kuby często stawały się drogą ucieczki dla zdesperowanych Kubańczyków. Bywały też np. oskarżane o sprzyjanie partyzantom. Na podstawie takich oskarżeń w 2018 r. Brazylia zerwała umowę o współpracy w ramach „Mais Médicos”, a władze Boliwii aresztowały czworo kubańskich lekarzy pod zarzutem wspierania protestów popierających byłego prezydenta Evo Moralesa, co doprowadziło do wycofania setek kubańskich lekarzy z tego kraju. Takie oskarżenia rzucają cień na międzynarodową reputację kubańskich misji medycznych.

Pięć szczepionek – badania trwają

.Od początku pandemii na całym świecie trwały badania nad ponad 200 szczepionkami przeciw COVID-19. Dwie spośród 21 dopuszczonych obecnie do użytku przez WHO są kubańskie: Soberana 02 i Abdala. Ale Kuba pracuje nad trzema kolejnymi, które już znajdują się na wczesnych etapach badań klinicznych: Soberana 01, Soberana Plus i Mambisa. Poza Kubą żaden inny kraj Ameryki Łacińskiej nie opracował własnej szczepionki. Jak to możliwe, że właśnie Kubie udało się opracować aż pięć szczepionek na COVID-19, i to w tak krótkim czasie?

Aby zrozumieć ten fenomen, trzeba wziąć pod uwagę kilka kluczowych okoliczności. Przede wszystkim kubański sektor badań biomedycznych w całości należy do państwa, co daje tę zaletę, że – jak wskazuje komunistyczny rząd – jest wolny od prywatnych interesów i niepotrzebnej konkurencji, a innowacje na wszystkich etapach ukierunkowane są wyłącznie na zaspokojenie potrzeb w zakresie zdrowia publicznego, bez konieczności poszukiwania zysku. Istnieją również skuteczny obieg informacji, dzielenie się wynikami badań cząstkowych i przepływ naukowców pomiędzy uczelniami, ośrodkami badawczymi i publiczną służbą zdrowia. Sami Kubańczycy chwalą się, że ich sektor biotechnologiczny jest pod tym względem wyjątkowy. Dziesiątki instytucji badawczo-rozwojowych efektywnie współpracują ze sobą, dzieląc się zasobami i wiedzą zamiast rywalizować, co ułatwia płynne przejście od etapu badań i innowacji do zastosowań w praktyce.

Szczepionki Soberana są produkowane przez Instytut Finlay we współpracy z Centrum Immunologii Molekularnej i Narodowym Centrum Biopreparacji. Nazwa trzech szczepionek „Soberana” jest bardzo symboliczna – oznacza „suwerenny”, co ma odzwierciedlać ich gospodarcze i polityczne znaczenie dla wyspy; bez tej produkcji krajowej Kuba miałaby trudności z dostępem do zagranicznych szczepionek – albo ze względu na ich koszt na rynkach międzynarodowych, albo z powodu długotrwałego embarga USA. Wciąż testowana Soberana Plus to pierwsza szczepionka dla rekonwalescencyjnych pacjentów z COVID-19, która osiągnęła etap badań klinicznych. Kubańskie szczepionki wymagają trzech dawek, ale ponieważ są stabilne w temperaturze 2–8 stopni Celsjusza, nie wymagają dodatkowych nakładów na specjalistyczny sprzęt chłodniczy, co w krajach latynoamerykańskich ma duże znaczenie.

Pozostałe szczepionki, Abdala i docelowo Mambisa (jedna z pięciu na świecie donosowa szczepionka bezigłowa), są produkowane przez Centrum Inżynierii Genetycznej i Biotechnologii (CIGB). Abdala nosi nazwę zaczerpniętą z poematu bohatera narodowego Joségo Martí, a nazwa Mambisa wiąże się z powstańcami, którzy walczyli przeciwko hiszpańskim rządom w XIX wieku. Nawet nazwy szczepionek – docelowo nowego, atrakcyjnego towaru eksportowego Kuby – są elementem dyplomacji.

Nie tylko szczepionki

.Badania nad szczepionkami przeciw COVID-19 opierają się na wieloletnim doświadczeniu i imponujących osiągnięciach Kubańczyków w zakresie biomedycyny. Warto bowiem wiedzieć, że kubańskie innowacje w badaniach medycznych cieszą się długą tradycją. Kuba postawiła na biotechnologię bardzo wcześnie, otwierając swój pierwszy ośrodek badawczo-produkcyjny w 1981 r. W efekcie jest w stanie wyprodukować 60–70 proc. podstawowych leków, które wykorzystuje się na wyspie i eksportuje do wielu krajów, zresztą w cenach znacznie niższych niż leki amerykańskie czy europejskie. Warto zauważyć, że tak naprawdę jest to smutna konieczność – ze względu na embargo nałożone przez Stany Zjednoczone i koszty leków na rynku międzynarodowym.

Osiągnięcia kubańskiego sektora biomedycznego znalazły międzynarodowe uznanie. W 1985 r. kraj wprowadził pierwszą (i jedyną) szczepionkę przeciwko zapaleniu opon mózgowych typu B. Kubańscy naukowcy opracowali nowe metody leczenia tak poważnych chorób, jak zapalenie wątroby typu B, stopa cukrzycowa, bielactwo nabyte czy łuszczyca. Kuba była pierwszym krajem na świecie, który wyeliminował przenoszenie kiły i HIV z matki na dziecko, co zostało uznane przez WHO w 2015 r. Wśród najważniejszych osiągnięć kubańskich naukowców wymienić należy Nimotuzumab, opatentowany także w USA w 1999 r. Jest to lek na różne typy nowotworów głowy i szyi, w tym raka płaskonabłonkowego, glejaka i raka nosogardzieli.

Być może najbardziej znaną kubańską innowacją jest szczepionka CimaVax, opracowana w 2011 r. przez naukowców z Centrum Immunologii Molekularnej (CIM) w Hawanie. CimaVax upośledza mechanizm wzrostu komórek rakowych, powstrzymując rozprzestrzenianie się choroby. Może być stosowana zarówno w leczeniu pacjentów z rakiem płuc, jak i jako środek zapobiegawczy dla osób o wysokim ryzyku zachorowania. Nie ma żadnych znanych skutków ubocznych, a koszt wyprodukowania jednej dawki to… 1 dolar. To tylko kilka ze spektakularnych osiągnięć kubańskiego sektora biomedycznego.

Na stronie nature.com znajdziemy informację, że główny kubański producent BioCubaFarma, skupiający de facto 34 różne instytuty, zarządza szerokim portfolio opatentowanych wynalazków, z 2438 patentami zarejestrowanymi poza Kubą i ponad 2640 zgłoszeniami patentowymi oczekującymi na zatwierdzenie na całym świecie. Kuba prowadzi zatem badania na światowym poziomie, przynajmniej w wybranych aspektach.

Warto w tym kontekście wspomnieć o blisko dwudziestoletniej współpracy kubańsko-chińskiej w dziedzinie nauk medycznych, która już przyniosła efekty w postaci pięciu wspólnych przedsięwzięć w sektorze biotechnologii i ma być kontynuowana w pracach nad kolejną szczepionką przeciw COVID-19, o nazwie Pan-Corona, przeciwko różnym szczepom koronawirusa. Kuba zapewnia doświadczenie i personel, a Chiny dostarczają sprzęt i finanse. Badania mają być prowadzone w Yongzhou Joint Biotechnology Innovation Center w chińskiej prowincji Hunan, które zostało założone w zeszłym roku z wykorzystaniem sprzętu i laboratoriów zaprojektowanych przez kubańskich specjalistów.

Kubańskie produkty biotechnologiczne, w tym szczepionki stosowane w programach szczepień dziecięcych, były eksportowane do 49 krajów już przed pandemią. Kuba nie kryje swoich planów, w ramach których jej szczepionki przeciw COVID-19 mają być eksportowane nie tylko do zaprzyjaźnionych Wenezueli czy Iranu. Duże zainteresowanie wyraziły też inne kraje, w tym Meksyk, Jamajka, Wietnam, Pakistan i Indie, podobnie jak Unia Afrykańska, występująca w imieniu wszystkich 55 państw afrykańskich.

Stosunkowo tanie kubańskie szczepionki dają nadzieję krajom o niskich i średnich dochodach, których po prostu nie stać na szczepienie swoich mieszkańców drogimi preparatami firm farmaceutycznych z USA czy Europy. Dla komunistycznego rządu Kuby szczepionki są nie tylko powodem do dumy, ale też znaczącym źródłem przychodów. Tylko czy Kuba będzie w stanie produkować potrzebną liczbę dawek? Mając na uwadze problemy z dostawami nawet najbardziej podstawowych artykułów, a ostatnio także elektryczności, można mieć co do tego poważne wątpliwości.

Piękna historia? Niezupełnie

.Smutna rzeczywistość nie pozostawia złudzeń. Choć przez większość zeszłego roku na Kubie nie odnotowano wielu zakażeń, a śmiertelność związana z koronawirusem była znikoma na tle państw regionu, obecnie Kubańczycy mierzą się z jednym z najdramatyczniejszych wybuchów epidemii wskutek rozprzestrzeniania się bardziej zakaźnego wariantu Delta.

Gdy ponad rok temu COVID-19 pojawił się na wyspie, rząd natychmiast zmobilizował swój system publicznej opieki zdrowotnej oraz wprowadził izolację. To pozwoliło Kubie przez wiele miesięcy utrzymać zarówno wskaźniki zakażenia, jak i śmiertelności na bardzo niskim poziomie. W 2020 r. Kuba odnotowała łącznie 12 225 przypadków koronawirusa i 146 zgonów w populacji 11,2 mln, co było jednym z najniższych wskaźników na półkuli zachodniej. Obecnie pandemia rozprzestrzenia się bardzo szybko, a dobowe wskaźniki zakażeń i zgonów są już pesymistyczne. Jedną z przyczyn była decyzja o otwarciu sektora turystycznego, będącego ważnym źródłem przychodów, który w czasie pandemii pogrążył się w ogromnym kryzysie. Ponowne udostępnienie lotnisk i napływ turystów spowodowały wzrost liczby zakażeń. W połowie sierpnia siedmiodniowa średnia liczba potwierdzonych przypadków COVID-19 na Kubie wzrosła ośmiokrotnie w ciągu dwóch miesięcy, do poziomu 5,6 tys. na mln mieszkańców, czyli wyniosła dziesięciokrotnie więcej niż średnia światowa.

„Jesteśmy na granicy naszych możliwości w zakresie infrastruktury, zasobów, medycyny i tlenu” – przyznał niedawno prezydent Miguel Díaz-Canel. Potępił Stany Zjednoczone za utrzymywanie embarga i zaostrzenie sankcji, twierdząc, że spowolniło to również wprowadzanie szczepień ze względu na trudności w pozyskiwaniu składników potrzebnych do produkcji szczepionek. Jednak krytycy coraz bardziej obwiniają nieefektywną centralnie planowaną gospodarkę Kuby. Narastanie pandemii zbiegło się w czasie z największym kryzysem gospodarczym od dziesięcioleci, który doprowadził do niedoborów i długich kolejek po wszelkie artykuły, w tym także podstawowe leki i środki higieniczne. W obliczu kryzysu sektor opieki zdrowotnej – dotąd niekwestionowany powód dumy kubańskiego rządu – okazał się zupełnie niewydolny.

.Sytuacja ta okazała się szokiem dla wielu Kubańczyków, którzy dotąd uznawali prawo do łatwo dostępnej i darmowej publicznej opieki zdrowotnej za święte. Zapaść systemu zdrowia stanowiła jedną z przyczyn bezprecedensowych lipcowych protestów Kubańczyków przeciw komunistycznemu rządowi.

Joanna Gocłowska-Bolek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 sierpnia 2021
Fot. Alexandre MENEGHINI / Reuters / Forum