Ekwador, w przerażającym stopniu dotknięty pandemią koronawirusa, pogrąża się w kryzysie gospodarczym. Perspektywy są tylko przytłaczające — pisze Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK
.Ekwador trafił na nagłówki mediów na całym świecie za sprawą dramatycznych doniesień o zwłokach zalegających na ulicach Guayaquil, które nie nadąża z pogrzebami osób zmarłych. Guayaquil to nieformalna stolica finansowa kraju i główny ośrodek przemysłowy, a jednocześnie największe miasto Ekwadoru – liczy ponad 2,5 mln mieszkańców. Z uwagi na dogodne położenie jest jednym z najważniejszych portów po tej stronie wybrzeża Ameryki Południowej. W pobliżu wydobywa się ropę naftową i gaz ziemny. Większość międzynarodowego handlu, czy to drogą morską, czy powietrzną, przechodzi właśnie przez Guayaquil.
Założone w 1537 roku, mimo wielu zakrętów historii, wciąż zachwyca przepiękną architekturą kolonialną, przyciągając każdego roku coraz więcej zagranicznych turystów. Na pocztówkowym pasażu Malecón, ciągnącym się kilometrami wzdłuż oceanu, spotkać można było więcej turystów zagranicznych niż rodzimych – każdego miesiąca jest ich tu ponad 1,5 mln. Do tej pory wszystkie te atrybuty stanowiły dla miasta swoiste błogosławieństwo – dawały zatrudnienie zarówno w sektorze formalnym, jak i nieformalnym, złożonym głównie z małych, jedno- lub kilkuosobowych mikrofirm. Dzięki rozwiniętemu przemysłowi i handlowi, a także turystyce Guayaquil stało się miastem stosunkowo bogatym, dotąd dość dobrze radzącym sobie z większością typowych latynoamerykańskich problemów. Jednak ta otwartość na świat, liczne kontakty handlowe i turystyka, a także powrót uciekającej przed epidemią ekwadorskiej diaspory z ogarniętej pandemią Hiszpanii (przed wybuchem pandemii w Hiszpanii mieszkało około 400 tys. Ekwadorczyków) sprawiły, że to miasto w znacznie większym stopniu niż inne ośrodki regionu musiało stawić czoła nowemu, trudnemu wyzwaniu. I tego egzaminu nie zdało.
Oficjalne statystyki nie nadążają za pandemią – do Świąt Wielkanocnych w Ekwadorze zaraportowano 7,5 tys. przypadków COVID-19, z czego 600 zakończyło się śmiercią. Około 70 proc. wszystkich potwierdzonych przypadków odnotowano właśnie w Guayaquil.
Jednak ani naukowcy, ani same władze Ekwadoru nie pozostawiają złudzeń: przypadków koronawirusa jest w kraju znacznie więcej. Ze względu na niewielką dostępność testów oraz opóźnienia w ich przeprowadzaniu dane nie są aktualizowane na bieżąco, a część osób umiera bez postawienia diagnozy. Szpitale i domy pogrzebowe, zupełnie nieprzygotowane na taką skalę problemu, stały się całkowicie sparaliżowane. Ceny usług pogrzebowych wywindowano do absurdalnych stawek, ale i tak na możliwość zorganizowania uroczystości trzeba czekać wiele dni. Tradycyjne pogrzeby stały się luksusem dostępnym dla nielicznych, najbogatszych mieszkańców.
Wiele zwłok – niezależnie, czy zmarły chorował na COVID-19, czy na inną śmiertelną chorobę, czy stracił może życie w wypadku lub z przyczyn naturalnych, co w 2,5-milionowym mieście dzieje się na dużą skalę nawet bez klęski pandemii – jest owijanych w folię lub prześcieradło i przechowuje się je przez kilka dni w domach lub są porzucane wprost na chodnikach i ławkach.
Zwłoki zalegające w szpitalach także nie są odbierane przez zakłady pogrzebowe. Karetki przyjeżdżają niekiedy na miejsce dopiero kilka dni po zgłoszeniu, a pracownicy domów pogrzebowych już przestali odbierać telefony. Krewni ofiar koronawirusa często muszą mieszkać całymi rodzinami w sąsiedztwie zwłok, nie mając szansy dodzwonić się do zakładu pogrzebowego, a jeśli nawet się dodzwonią, to na odbiór zwłok muszą czekać wiele dni. Warto sobie uświadomić, że w Guayaquil temperatura każdego dnia przekracza 30 stopni Celsjusza, a nocą nie spada poniżej 24 stopni. Smród rozkładających się w domach i na ulicach ciał jest nie do zniesienia, a chmary tropikalnych owadów stwarzają dodatkowe zagrożenie epidemiologiczne.
Władze miasta rozkładają ręce – służba zdrowia jest niewydolna, brakuje miejsc w szpitalach i kostnicach, możliwości zorganizowania pochówku są ograniczone. Burmistrz miasta Cynthia Viteri niedawno przekazała szpitalom cztery chłodnie przemysłowe, które posłużą jako tymczasowe kostnice. Do placówek medycznych ma trafić także 50 tys. zestawów testów na koronawirusa oraz 60 respiratorów. To wciąż dramatycznie mało.A władze kraju w geście solidarności z ofiarami pandemii przekazały mieszkańcom 4 tysiące kartonowych trumien.
Dlaczego Ekwador?
.Ekwador jest krajem o średnich dochodach, należy do grupy gospodarek rozwijających się, silnie uzależnionych od surowców, a mianowicie ropy naftowej, gazu ziemnego oraz produktów rolnych. Ekwador jest największym na świecie eksporterem bananów i kwiatów, a siódmym kakao. 40 proc. wpływów z eksportu przypada na sprzedaż ropy naftowej – stąd spadek cen ropy na rynkach światowych silnie odbija się na kondycji gospodarki. Jest też jednym z 17 krajów o największej bioróżnorodności na świecie, a wyjątkowe zasoby ekologiczne kraju zyskały nawet swoiste prawa w nowej konstytucji z 2008 r., co jest pierwszym tego typu konstytucyjnym zapisem na świecie. Dzięki wysiłkom rządu Ekwadoru, aby zbudować wizerunek kraju o ogromnej różnorodności klimatycznej i biologicznej, regularnie rosną wpływy z turystyki. Dwa ekwadorskie miasta: Quito i Cuenca oraz miejsca o zachowanej naturalnej przyrodzie: Wyspy Galapagos i Park Narodowy Sangay zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a masyw Cajas został sklasyfikowany jako Światowy Rezerwat Biosfery.
Rozwojowi turystyki sprzyja fakt, że Ekwador jest krajem stosunkowo bezpiecznym – ma piąty najniższy wskaźnik zabójstw w Ameryce Łacińskiej.
W XXI wiek Ekwador wkraczał jako stosunkowo ubogi, słabo rozwinięty kraj z zacofaną i zadłużoną gospodarką, gdzie 40 proc. społeczeństwa żyło w ubóstwie. Dziś ubóstwo zmniejszyło się do 21 proc., a wzrost PKB wynosił niemal nieprzerwanie w ciągu ostatnich dwóch dekad ponad 4 proc. rocznie, znacznie powyżej średniej dla regionu. Jednocześnie udało się zredukować największą bolączkę – nierówności społeczne mierzone wskaźnikiem Giniego zmniejszyły się znacząco (z 0,55 do 0,47). Sukcesy gospodarcze Ekwadoru można wyjaśnić stabilnością makroekonomiczną, osiągniętą po przyjęciu dolara amerykańskiego jako oficjalnego środka płatniczego, co pozwoliło uwolnić się od nękającej kraj od lat wysokiej inflacji, oraz rosnącą emigracją, która m.in. spowodowała wzrost napływu przekazów pieniężnych do rodzin pozostałych w Ekwadorze. Jednak kryzys globalny z 2008 roku ujawnił słabości gospodarcze, pogłębione zbyt silnym uzależnieniem od słabo zróżnicowanego eksportu. Ekwador ponownie znalazł się w poważnym kryzysie finansowym w wyniku załamania cen ropy naftowej na rynkach światowych od 2014 r., co z kolei utrudniło realizację programów pomocy społecznej.
Gdy najważniejsi partnerzy handlowi Ekwadoru przeżywali własne problemy gospodarcze, także gospodarka tego andyjskiego państwa silnie odczuła spadek popytu, co było pogłębiane spadkiem napływu przekazów pieniężnych od rodzin Ekwadorczyków, gdy sami emigranci stracili pracę w USA, Hiszpanii czy Włoszech. Mimo kryzysu wciąż próbowano kontynuować kosztowne programy społeczne, podtrzymując wydatki publiczne zwłaszcza w dziedzinie edukacji i zdrowia.
.Dzięki wieloletnim wysiłkom udało się znacząco podnieść jakość służby zdrowia. Pod względem efektywności systemu opieki zdrowotnej Ekwador zajmuje jedno z czołowych miejsc w regionie, podczas gdy jeszcze w 2000 r. był pod tym względem na 111. miejscu na liście państw świata. Średnia długość życia Ekwadorczyków wynosi obecnie 77,1 lat, co też sytuuje kraj w latynoamerykańskiej czołówce. Wskaźnik śmiertelności niemowląt wynosi 13 na 1000 urodzeń żywych, co stanowi niemal największą poprawę na świecie z poziomu około 76 na początku lat 80. XX w. i 140 w 1950 r. Podstawowa opieka zdrowotna – w tym wizyty lekarskie, podstawowe operacje i najpotrzebniejsze leki – jest świadczona bezpłatnie od 2008 r., czyli od początku pierwszej kadencji prezydenta Rafaela Correi. Od 2008 r. powstały nowe szpitale publiczne, wzrosła liczba personelu medycznego, wzrosły wynagrodzenia. Wprowadzono powszechne i obowiązkowe ubezpieczenie społeczne.
Nie oznacza to, że osiągnięto już zadowalający poziom życia: wciąż 23 proc. dzieci poniżej piątego roku życia jest chronicznie niedożywionych, ludność na niektórych obszarach wiejskich nie ma dostępu do wody pitnej, a zaopatrzenie w nią zapewniają beczkowozy. Brakuje kanalizacji, dróg i przychodni. Wciąż problemem pozostaje odradzająco się sezonowo malaria. Prywatne szpitale i kliniki są dobrze wyposażone, ale dostęp do nich jest elitarny – są niewyobrażalnie drogie dla większości Ekwadorczyków. Z kolei szpitale publiczne są często w złym stanie i brakuje im zapasów niezbędnych do zaspokojenia dużego zapotrzebowania pacjentów. Na 100 tys. mieszkańców przypada 8 łóżek na oddziałach intensywnej terapii i 11 respiratorów (w USA jest to odpowiednio 28 i 53, a np. w Meksyku 3 i 4, natomiast w Peru po 1).
Problemem pozostaje ogromna korupcja, często paraliżująca wszelkie odgórne i oddolne wysiłki w poprawie sytuacji finansowej szpitali.
Zatem z jednej strony ekwadorska służba zdrowia jest na tle innych państw regionu latynoamerykańskiego stosunkowo dobrze rozwinięta, z drugiej jednak dzisiejsza katastrofalna sytuacja w Guayaquil – najbogatszym i najlepiej wyposażonym w medyczny sprzęt mieście Ekwadoru – pokazuje, że nawet taki poziom jest daleko niewystarczający w obliczu poważnego zagrożenia. Czego zatem mogą oczekiwać inne, słabiej przygotowane państwa, jak sąsiednia Boliwia czy biedne kraje Ameryki Środkowej?
Władza nie zdała egzaminu
.Obecny prezydent Ekwadoru, Lenín Moreno, objął urząd prezydenta w maju 2017 r., popierany przez odchodzącego prezydenta Rafaela Correę, u którego był wiceprezydentem. Charyzmatyczny ekwadorski lider Rafael Correa, trzykrotny prezydent w latach 2007–2017, niedawno został zaocznie skazany na osiem lat więzienia z powodu przyjęcia łapówki w wysokości 8 mln dolarów, którego miał się dopuścić wraz z dwudziestoma najbliższymi współpracownikami. Został skazany za finansowanie swojej kampanii reelekcyjnej w 2013 r. ze środków przekazanych nielegalnie przez prywatne firmy, między innymi brazylijski koncern budowlany Odebrecht, które następnie uzyskiwały lukratywne kontrakty w przetargach rządowych. Wcześniej, w 2017 roku, Rafael Correa, pod koniec trzeciej z rzędu kadencji prezydenckiej, został oskarżony o próbę porwania w stolicy Kolumbii jednego ze swoich oponentów, Fernando Baldy. W trakcie śledztwa był oskarżany o stworzenie wieloramiennej kryminalnej struktury, zajmującej się korumpowaniem urzędników i wymuszaniem łapówek.
Paradoksalnie Correa nawet dzisiaj cieszy się dużym poparciem społecznym i nie jest wykluczone, że w kolejnych wyborach prezydenckich mógłby zechcieć kandydować. Wychodząc naprzeciw takim ewentualnym pomysłom, sąd wydał także 25-letni zakaz sprawowania przez niego funkcji politycznych. Od czasu ustąpienia z urzędu Correa mieszka w rezydencji nieopodal Brukseli – jego żona jest Belgijką – i tylko z takiej bezpiecznej odległości przygląda się dalszym, niełatwym losom swojego kraju. Zatem do ekwadorskiego więzienia w najbliższym czasie nie trafi. Jednak taki wyrok spowodował polityczne trzęsienie ziemi w Ekwadorze, już i tak pogrążonym w chaosie z powodu pandemii. Kraj miota się obecnie pomiędzy walką z pandemią a próbą ratowania gospodarki przed ogromnym kryzysem. Na razie końca pandemii nie widać, a wszystkie prognozy wskazują, że liczba ofiar będzie rosła jeszcze przez kilka tygodni. O perspektywach wyjścia z kryzysu gospodarczego niechętnie wypowiadają się nawet najznamienitsi ekwadorscy ekonomiści.

Lenin Moreno Garces w Białym Domu. Fot. White House / Zuma Press / Forum
Prezydent nie na czasy zarazy
.Lenín Moreno jest jednym z nielicznych przywódców na świecie poruszającym się na wózku inwalidzkim. W 1998 r., podczas zakupów w centrum handlowym, został przypadkowo postrzelony w plecy podczas napadu. Od tego czasu pozostaje częściowo sparaliżowany. W czasie rehabilitacji stał się orędownikiem i popularyzatorem terapii śmiechem – napisał nawet na ten temat kilka książek. Z pewnością jest jednym z najbardziej uśmiechniętych i pogodnych prezydentów świata, czym zjednuje sobie przychylność także osób mniej skłonnych do akceptacji jego linii politycznej.
Dziś jednak sam uśmiech to za mało – Ekwadorczycy są wściekli na prezydenta za nieudolność, którą rząd wykazał się w obliczu zagrożenia.
Prezydent Ekwadoru Lenín Moreno zadekretował obniżenie o połowę wynagrodzenia swojego, wszystkich członków rządu oraz państwowych urzędników wysokiego szczebla i parlamentarzystów. Pieniądze zostaną przeznaczone na walkę z pandemią koronawirusa. Jednak w obliczu poważnych potrzeb finansowych to miły gest, ale o niewielkim faktycznym znaczeniu.
Władze Ekwadoru są oskarżane przez mieszkańców o nieudolność w walce z pandemią, o opieszałość we wprowadzeniu regulacji mających na celu zahamowanie rozprzestrzeniania się pandemii. Wiele osób z licznej diaspory ekwadorskiej straciło pracę w zmagającej się z kryzysem Hiszpanii i zdecydowało się na powrót do kraju, zwykle lądując na międzynarodowym lotnisku w Guayaquil. Nieobjęci kwarantanną przywozili ze sobą śmiercionośnego wirusa. Słaba gospodarka i niewydolna służba zdrowia nie radzą sobie z rosnącą liczbą zakażonych. Dramatycznie brakuje personelu i sprzętu medycznego, procedury nie są przestrzegane z powodu zaniedbań, nieumiejętności czy po prostu braku dostępu do wody.
Wybuch pandemii obnażył słabości tamtejszej służby zdrowia oraz doprowadził do dramatu wielu rodzin, które nie mają nawet możliwości zorganizowania pogrzebu bliskim. Wiceprezydent Ekwadoru Otto Sonnenholzner wygłosił w telewizji orędzie, w którym w imieniu prezydenta i rządu przeprosił mieszkańców za doprowadzenie do katastrofalnej sytuacji. To jednak nie pomogło zahamować spadku popularności prezydenta Lenína Moreno, już wcześniej niecieszącego się zbyt dużym zaufaniem społecznym.
Gdy w maju 2017 r. Lenín Moreno z Partii Socjalistycznej obejmował urząd prezydenta, większość komentatorów, a także jego poprzednik Rafael Correa byli przekonani, że będzie kontynuował dotychczasową politykę. Tymczasem ma on inny pomysł na rządzenie krajem, co ogłosił już w zaskakującej mowie inauguracyjnej. Moren podkreśla, że chce być prezydentem wszystkich Ekwadorczyków, i zaprosił do dialogu wszystkie środowiska i partie polityczne. Wcześniej Correi zarzucano m.in. zupełne zignorowanie interesów ludów tubylczych podczas podejmowania ważnych dla nich decyzji, w tym także dotyczących ekonomicznej eksploatacji terenów zajmowanych przez Indian, jak też np. zlekceważenie petycji Yasunidos.
Moreno zmienił model komunikowania się ze społeczeństwem na bardziej otwarty i dwustronny, używając łagodniejszego języka i mniej konfrontacyjnej retoryki, a także wprowadził wiele ustaw mających na celu zagwarantowanie wolności słowa, w tym wolności prasy. Wycofał się z ALBA (Boliwariańskiego Sojuszu Narodów Naszej Ameryki, wymyślonego i propagowanego przez Cháveza) i zerwał kontakty z Wenezuelą, w zamian zacieśniając współpracę ze Stanami Zjednoczonymi. Spektakularnie porzucił też sztandarową koncepcję Rafaela Correi, czyli Buen Vivir („dobre życie”), wpisaną do konstytucji z 2008 r. Buen Vivir wywodzi się z tradycji Keczua (w języku keczua idea ta ma nazwę Sumak Kawsay) i oznacza w pełni słodkie, beztroskie, zrównoważone w każdym aspekcie życie. Taka idea była związana z przekonaniem, że dotychczasowe koncepcje wzrostu gospodarczego nie sprawdziły się, a współczesny świat potrzebuje „alternatyw rozwojowych” oraz „alternatyw dla rozwoju”, a zatem relacje pomiędzy państwem, społeczeństwem, rynkiem i przyrodą powinny wpisywać się właśnie w ideę Buen Vivir. Ten pomysł Lenín Moreno odrzucił jako symbol zacofania i rezygnacji z postępu, a w to miejsce zaproponował tradycyjne, bardziej neoliberalne podejście.
Papierkiem lakmusowym nastawienia Lenína Moreno do linii politycznej swojego poprzednika było spektakularne, szeroko komentowane na całym świecie cofnięcie azylu politycznego Julianowi Assange’owi, współtwórcy WikiLeaks, za zgodą Correi przebywającemu przez siedem lat w ekwadorskiej ambasadzie w Londynie.
Moreno uznał, że w obliczu „rażących i agresywnych zachowań Assange’a” oraz „gróźb wobec Ekwadoru ze strony WikiLeaks” dalszy azyl jest bezzasadny. Krytycy ujawnili, że stało się to kilka dni po tym, jak ujawniono – nie jest jasne, czy faktycznie przez WikiLeaks – tzw. INA Papers, tj. dokumenty mogące wskazywać na korupcyjne powiązania samego prezydenta Moreno.
Mimo wielu pozytywnych sygnałów wysyłanych społeczeństwu działania Moreno były bardzo krytykowane przez jego poprzednika, ale również przez część Ekwadorczyków. Po dwóch latach prezydentury poparcie dla Moreno spadło do 25 proc. Ekwadorczycy coraz bardziej obawiali się wzrostu cen i ubóstwa, odstąpienia od programów społecznych z powodu kryzysu, utraty poczucia bezpieczeństwa. W połowie 2019 r. masowo wyszli na ulice, dołączając do fali protestów społecznych, która objęła niemal całą Amerykę Łacińską.
Dziś Ekwadorczycy są przerażeni skalą pandemii koronawirusa i obawiają się utraty pracy i środków do życia. Duża część społeczeństwa pracuje w sektorze nieformalnym, nie może liczyć na żadną pomoc od rządu. Każdy dzień bez pracy powoduje wzrost niepewności i problem z wyżywieniem rodziny. Dzieci nie chodząc do szkoły straciły też często jedyny ciepły posiłek dziennie. Rząd jest powszechnie krytykowany za nieudolność w walce z pandemią oraz ogromną korupcję, która niweczy wszelkie pozytywne starania.
.Na razie Ekwadorczycy nie wychodzą na ulice w obawie przed zakażeniem. Można się spodziewać, że gdy pandemia nieco przycichnie, to protesty społeczne wybuchną ze zdwojoną siłą.
Joanna Gocłowska-Bolek