Fosse niewysłowiony, Fosse dekolonialny. Rozważania i zastanowienia
Ażeby w pełni uzmysłowić sobie, co sensu stricto Komisja Noblowska nagradza w 2023 r., premiując innowacyjność pisarstwa Fossego, nie można zlekceważyć informacji „przekładowej”: Fosse konsekwentnie pisze w nynorsk, czyli nowonorweskim – twierdzi Karol SAMSEL
.„Unsayable”, a ściślej „giving voice to the unsayable”, „innovative plays and prose”. Może wsłuchajmy się nieco uważniej we fragmenty tegorocznego uzasadnienia przyznania Literackiej Nagrody Nobla dla Jona Fossego. Po pierwsze, „giving voice to the unsayable”, czyli udzielanie głosu niewypowiedzianemu, to bardzo Conradowskie sformułowanie – czy nieprzypadkowo zyskało ono taki klasyczny charakter?
Może przypomnijmy konieczny dla zrozumienia tego kontekstu oryginalny cytat z przedmowy do Murzyna z załogi „Narcyza” – otóż Conrad z jednej strony usiłuje „sprawić, za pomocą pisanego słowa, byście słyszeli, byście poczuli, a nade wszystko byście zobaczyli”, z drugiej strony – w całym tak ujętym i rozpoznanym pragnieniu pisarz chce udzielić głosu tym, którzy pozostawali – do tej pory – niesłyszalni.
Po drugie, niesamowite, metafizyczne „the unsayable” to chyba jednak słowo, którego brzmienia w Sztokholmie nie spodziewaliśmy się – a jednak: tegoroczny Nobel to Nobel promujący europejską literaturę metafizyczną osadzoną w norweskim modernizmie i postmodernizmie – doskonale zaktualizowaną do XXI-wiecznych realiów literackich. Czy tajemnicze „the unsayable” może być bezpośrednim, aluzyjnym wręcz nawiązywaniem do Nienazywalnego, późnej powieści Samuela Becketta, którą w Polsce swym przekładem i omówieniem przybliżał Maciej Kędzierski? Beckett wszak pojawia się w dalszych partiach noblowskiej laudacji dla pisarstwa Fossego – to jego niekłamany patron, do którego pisarz przyznaje się dużo chętniej niż na przykład do Ibsena (mimo że to żonie Ibsena, nie żonie Becketta Jon Fosse poświęcił w 2004 roku oddzielny dramat zatytułowany Suzannah), do Beckettowskiego Krappa z Ostatniej taśmy wreszcie porównywany jest Aisle, czyli główny bohater monumentalnej, tysiącstronicowej bez mała Septologii Fossego. Ile dałoby bliższe konfrontowanie Becketta-prozaika z Fossem-prozaikiem, a zatem na przykład porównanie wspomnianej Septologii z Nienazywalnym? W mojej opinii – wiele, wiele szczegółowych odpowiedzi na trapiące nas w sprawie pisarstwa Fossego (bardzo konkretne) pytania.
Po trzecie, „innovative plays and prose”. A w tym trzecim – po pierwsze, „plays”. Nagrodzony zostaje uznany oraz wystawiany (także w Polsce od 2002 roku, począwszy od Agnieszki Glińskiej, a skończywszy na Izabelli Cywińskiej) dramaturg. W ten sposób, po dramaturgicznym Noblu dla Harolda Pintera w 2005 roku i półdramaturgicznym Noblu dla Petera Handkego w 2019 roku, Komisja Noblowska potwierdza wysoki poziom europejskiej dramaturgii. Może jedynie szkoda, że tylko europejskiej – albowiem patrząc z wysokości sztokholmskiego stolika rozdań, coraz mniej wiemy o poziomie dramaturgii nieeuropejskiej (czy wiemy o niej cokolwiek?), a po wyjątkowym Noblu dla Abdulrazaka Gurnaha coraz trudniej ukryć centralistyczny, europocentryczny charakter literackiego Nobla poszukującego chętniej własnych korzeni niż horyzontów. To jednak jeszcze nie wszystko…
Ażeby w pełni uzmysłowić sobie, co sensu stricto Komisja Noblowska nagradza, premiując innowacyjność pisarstwa Fossego, nie można zlekceważyć informacji „przekładowej”: Fosse konsekwentnie pisze w nynorsk, czyli nowonorweskim, w tym również języku przekłada, między innymi Lorkę oraz „formy pojemne” Ibsena – z bokmål na nynorsk przełożył całego Peer Gynta… Biorąc pod uwagę, że na tle literackiego wschodnio- i centronorweskiego bokmål nynorsk to wrażliwy na gwary ludowe zachodnich brzegów Norwegii język autentyczny, zdaje się, że można by nazwać Fossego, z zachowaniem wszelkich proporcji, oczywiście, romantycznym autentystą. Z kolei – wziąwszy pod uwagę, że bokmål jest, do jakiegoś stopnia, językiem heterogenicznym, choć przyswojonym, zdradzającym cechy duńskiej kolonizacji Norwegii z XV i XVI wieku (przypominającym o niej), zdaje się, że można by nazwać Fossego nawet „dyskretnym” i „łagodnym” quasi-dekolonizatorem, dekolonizatorem, mówiąc najogólniej, językowych obrazów świata Norwegii.