
Rewolucja październikowa 1917. Paradoksy i nieporozumienia
Wraz z upadkiem komunizmu zniknęła konieczność udowadniania, że Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa miała «historycznie nieunikniony» charakter. Rok 1917 mógł się stać wreszcie «normalnym» obiektem badań historycznych. Niestety, ani historycy, ani zwłaszcza nasze społeczeństwo nie potrafią zerwać z mitem o początku: o «roku pierwszym», w którym wszystko – szczęście lub nieszczęście narodu rosyjskiego – miało się jakoby rozpocząć” – pisze prof. Nicolas WERTH
.Ta opinia współczesnego rosyjskiego historyka obrazuje pewien niezmienny stan rzeczy: osiemdziesiąt lat po wydarzeniach „batalia o prawdziwość opowieści” o roku 1917 wciąż się toczy.
Dla jednej ze szkół historycznych, którą można by określić mianem „liberalnej”, Rewolucja Październikowa była jedynie zwykłym puczem, narzuconym gwałtem biernemu społeczeństwu, rezultatem zręcznego spisku, uknutego przez garstkę dobrze zorganizowanych i cynicznych fanatyków, pozbawionych wszelkiego rzeczywistego oparcia w kraju. Dziś prawie wszyscy historycy rosyjscy, podobnie jak wykształcone elity i kierownictwo Rosji postkomunistycznej, przyjęli tę liberalną wykładnię. Pozbawiona całego znaczenia społecznego i historycznego Rewolucja Październikowa jest obecnie odczytywana na nowo jako wypadek, który zepchnął Rosję przedrewolucyjną, Rosję bogatą, pracowitą i zmierzającą pewnie ku demokracji, z jej naturalnego szlaku. Symboliczne zerwanie z „potwornym nawiasem sowietyzmu”, wyrażane tym głośniej i mocniej, im trwalsza jest – godna uwagi – ciągłość rządzących elit, które w całości należały niegdyś do komunistycznej nomenklatury, ma jeden podstawowy atut: pozwala uwolnić społeczeństwo rosyjskie od brzemienia winy i skruchy, tak ciążącego przez lata pieriestrojki, naznaczone ponownym i bolesnym odkryciem istoty stalinizmu. Jeśli bowiem bolszewicki zamach stanu z 1917 roku był jedynie wypadkiem, to naród rosyjski był jedynie niewinną ofiarą. Wobec takiej interpretacji historiografia sowiecka próbowała wykazać, że paździer nik 1917 roku był logicznym, przewidywalnym i nieuniknionym dokończeniem drogi wyzwolenia, podjętej przez świadomie zjednoczone z bolszewizmem „masy”. Ten nurt historiografii w różnych wersjach połączył „batalię o prawdziwość opowieści” o roku 1917 z problemem legitymizacji systemu sowieckiego. Jeśli Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa była dopełnieniem sensu Historii, niosącym przesłanie wyzwolenia skierowane do narodów całego świata, to system polityczny, instytucje i państwo, którym dala początek, mimo wszelkich błędów, jakie mogły być popełnione przez stalinizm, nie traciły swej legalności. Krach systemu sowieckiego pociągnął oczywiście za sobą całkowite zaprzeczenie legitymizacji Rewolucji Październikowej i rezygnację z wykładni marksistowskiej, odrzuconej, by posłużyć się słynną formułą bolszewicką, „na śmietnik Historii”. Jednak pamięć o tej wykładni, tak jak pamięć o strachu, pozostaje równie żywa, jeśli nie bardziej, na Zachodzie jak w dawnym ZSRR.
Odrzucając zarówno wykładnię liberalną, jak i marksistowską, trzeci nurt historiografii usiłuje „odideologizować” historię rewolucji rosyjskiej, a także uświadomić, że – jak napisał Marc Ferro – „powstanie z października 1917 roku mogło być jednocześnie i ruchem masowym, i ruchem garstki ludzi”. Między licznymi pytaniami, jakie stawia sobie w związku z rokiem 1917 wielu historyków, kwestionujących dominujący dziś uproszczony schemat historiografii liberalnej, znajdują się sprawy podstawowe. Jaką rolę odegrała militaryzacja gospodarki i brutalizacja stosunków społecznych, będących skutkiem przystąpienia Cesarstwa Rosyjskiego do pierwszej wojny światowej? Czy można mówić o narastaniu swoistej przemocy społecznej, która przetarła drogę przemocy politycznej, skierowanej następnie przeciw społeczeństwu? W jaki sposób głęboko antyautorytarna i antyetatystyczna rewolucja ludowa i plebejska przywiodła do władzy najbardziej dyktatorską i etatystyczną grupę polityczną? Jaki związek ustalić można między niewątpliwą radykalizacją społeczeństwa rosyjskiego w ciągu 1917 roku a bolszewizmem?
Z perspektywy czasu i dzięki licznym dziełom toczącej spór, a więc płodnej intelektualnie historiografii, rewolucja 1917 roku jawi się nam jako chwilowa zbieżność dwóch procesów: pierwszy to przejęcie – w wyniku drobiazgowych przygotowań powstańczych władzy politycznej przez partię, różniącą się radykalnie ze względu na metody działania, organizację i ideologię od wszystkich innych aktorów rewolucji, drugi – powszechna rewolucja społeczna, wielopostaciowa i niezależna. Ową społeczną rewolucję rozpatrywać można w wielu aspektach: przede wszystkim jako wielki bunt chłopski, sięgający korzeniami odległej historii, nacechowanej nie tylko nienawiścią do właściciela ziemskiego, ale też głęboką nieufnością chłopstwa wobec miasta, świata zewnętrznego i wobec każdej formy państwowej ingerencji.
.Lato i jesień 1917 roku jawią się więc jako nareszcie zwycięskie dokończenie wielkiego cyklu buntów rozpoczętego w 1902 roku, którego pierwsza kulminacja przypadła na lata 1905-1907. Rok 1917 jest decydującym etapem wielkiej rewolucji agrarnej i walki o posiadanie ziemi między chłopstwem a właścicielami ziemskimi, tak bardzo oczekiwaną realizacją „czarnego podziału”, czyli podziału ziemi w zależności od liczby „gęb do wyżywienia” w każdej rodzinie. Lecz jest to również ważny etap w konflikcie między chłopami a państwem o odrzucenie wszelkiej zwierzchniej władzy miasta nad wsią. Na tym polu rok 1917 jest tylko jednym z kamieni milowych cyklu konfliktów, którego szczyt przypadnie na lata 1918-1922, następnie zaś na okres 1929-1933, kończąc się całkowitą klęską świata wiejskiego, zniszczonego u podstaw przez przymusową kolektywizację.
Jednocześnie z rewolucją chłopską przez cały rok 1917 obserwujemy stopniowy rozkład armii, złożonej z prawie dziesięciu milionów chłopów-żołnierzy, zmobilizowanych w ciągu trzech lat na wojnę, której sens nie bardzo rozumieli – niemal wszyscy generałowie skarżyli się na brak patriotyzmu tych mało zintegrowanych politycznie z państwem chłopskich żołnierzy, których horyzont obywatelski nie sięgał daleko poza ich wiejską wspólnotę.
Trzeci głęboki proces obejmuje grupę reprezentującą zaledwie 3 proc. aktywnej części społeczeństwa, ale grupę politycznie ruchliwą i skoncentrowaną w wielkich miastach kraju; chodzi o świat robotniczy. Środowisko to, skupiając wszystkie sprzeczności społeczne trwającej zaledwie od jednego pokolenia modernizacji gospodarki, głosząc autentycznie rewolucyjne hasła, takie jak „kontrola robotnicza” i „władza w ręce sowietów”, jest zaczątkiem specyficznego, rewindykacyjnego ruchu robotniczego.
Czwarty wreszcie proces rysuje się jako szybka emancypacja narodów i ludów innych ras zamieszkujących dawne imperium carów, które domagały się autonomii, a później niepodległości.
Każdy z tych ruchów ma swój własny cykl, swoją dynamikę wewnętrzną, swe szczególne aspiracje, których nie dałoby się oczywiście zredukować ani do bolszewickich sloganów, ani do działalności politycznej tej partii. Procesy te trwają przez cały rok 1917, tak jak tyle innych sił rozkładu, aktywnie uczestniczących w zniszczeniu tradycyjnych instytucji i, szerzej, wszelkich form władzy. Przez krótki, ale decydujący moment w końcu 1917 roku działania bolszewików – mniejszości występującej w korzystnej dla siebie próżni instytucjonalnej – odpowiadają aspiracjom szerszych grup, nawet jeśli różne są długo i średnioterminowe cele jednych i drugich. Na krótką chwilę zamach stanu i rewolucja społeczna zbiegają się lub dokładniej: zderzają, zanim się rozejdą na dziesięciolecia dyktatury.
Procesy społeczne i narodowe, eksplodujące jesienią 1917 roku, rozwinęły się dzięki bardzo szczególnej koniunkturze łączącej w obliczu wojny totalnej – owego samoistnego źródła powszechnego regresu i brutalizacji – kryzys ekonomiczny, załamanie stosunków społecznych i upadek państwa. Nie dając żadnego nowego impulsu carskiemu reżimowi ani nie wzmacniając bardzo jeszcze niedoskonałej spójności społeczeństwa, pierwsza wojna światowa zadziałała jak znakomity katalizator, ukazując słabość autokratycznego reżimu, wstrząśniętego przez rewolucję 1905-1906 roku i osłabionego niekonsekwentną polityką już to zbyt małych ustępstw, już to konserwatywnych rządów silnej ręki. Wojna uwypukliła ponadto słabości nie doprowadzonej do końca modernizacji gospodarki, zależnej od regularnego napływu zagranicznych kapitałów, specjalistów i technologii. Odnowiła również głęboką przepaść między Rosją miejską, przemysłową i rządzącą, a Rosją wiejską, niezintegrowaną politycznie i w znacznym stopniu zasklepioną w swych strukturach lokalnych i wspólnotowych.
.Podobnie jak inni uczestnicy wojny rząd carski liczył na szybkie jej zakończenie. Zamknięcie cieśnin i blokada ekonomiczna Rosji ujawniły w brutalny sposób zależność imperium od zagranicznych dostawców. Utrata guberni zachodnich, okupowanych od 1915 roku przez armię niemiecką i austro-węgierską, pozbawiła Rosję produktów polskiego przemysłu, należącego do najlepiej rozwiniętych w cesarstwie. Wojna się przeciągała i gospodarka narodowa nie potrafiła sprostać tej sytuacji: od 1915 roku brak części zamiennych zdezorganizował system transportu kolejowego. Przestawienie prawie całej produkcji na potrzeby wojny załamało rynek wewnętrzny. Po kilku miesiącach na zapleczu frontu zabrakło produktów przetworzonych i kraj pogrążył się w biedzie i inflacji. Na wsi sytuacja pogorszyła się szybko: bezpardonowe wstrzymanie kredytu rolnego i komasacja gruntów, masowy pobór do wojska, rekwizycje zwierząt i zboża, brak towarów przemysłowych, przerwanie wymiany między miastem a wsią zahamowały gwałtownie proces modernizacji, rozpoczęty pomyślnie w 1906 roku przez premiera Piotra Stołypina, zamordowanego w 1911 roku. Trzy lata wojny utwierdziły chłopów w przekonaniu, że państwo to siła wroga i obca. Codzienne udręki służby w armii, gdzie żołnierz był traktowany raczej jak niewolnik niż jak obywatel, wzmogły napięcia między szeregowymi a oficerami, w czasie gdy po kolejnych klęskach zniszczone zostały resztki prestiżu reżimu carskiego. Wojna wzmogła jeszcze odwieczne zacofanie i przemoc, które ujawniły się już podczas wielkich buntów chłopskich w latach 1902-1906.
Od końca 1915 roku rząd nie panował nad sytuacją. Wobec pasywności reżimu wszędzie powstawały komitety i stowarzyszenia, które brały na siebie kierowanie życiem codziennym: opiekę nad rannymi oraz zaopatrzenie miast i wojska, do czego państwo nie wydawało się już zdolne. Rosjanie zaczęli rządzić sami sobą; rozpoczął się kiełkujący od dawna w społeczeństwie wielki ruch, którego miary nikt jeszcze nie pojął. Ale by ruch ten mógł odnieść zwycięstwo nad działającymi siłami rozkładu, potrzebna była zachęta i pomocna dłoń ze strony władzy.
Mikołaj II zamiast jednak rzucić pomost pomiędzy władzą i najbardziej postępowymi elementami społeczeństwa obywatelskiego, uczepił się monarchiczno-populistycznej utopii „cara-ojczulka, wodza armii dobrego chłopskiego ludu”. Objął osobiste dowództwo naczelne nad siłami zbrojnymi, co w obliczu całkowitej narodowej klęski było samo bójstwem dla autokracji. Odcięty od świata w specjalnym pociągu w kwaterze głównej w Mohylewie Mikołaj II przestał w rzeczywistości od jesieni 1915 roku kierować państwem, zdając się w tym na żonę, carową Aleksandrę, bardzo niepopularną ze względu na swe niemieckie pochodzenie.
W ciągu roku 1916 wydawało się, że władza sama się rozwiązuje. Duma – jedyne wybieralne, nawet jeśli mało reprezentatywne zgromadzenie, obradowała już tylko przez kilka tygodni w roku; raz po raz dochodziło do zmiany rządu i ministrów, równie niekompetentnych, jak niepopularnych. Nieoficjalnie oskarżono wpływową dworską koterię, kierowaną przez carową i Rasputina, o świadome ułatwienie wrogowi najazdu na terytorium kraju. Stawało się oczywiste, że władza nie jest zdolna do dalszego prowadzenia wojny. Pod koniec 1916 roku krajem nie można było już rządzić. W atmosferze kryzysu politycznego, którego wyrazem było dokonane 31 grudnia zabójstwo Rasputina, strajki – na początku wojny słabsze – znów przybrały na sile. Niepokoje ogarnęły armię, a całkowita dezorganizacja transportu doprowadziła do załamania zaopatrzenia. Wypadki z lutego 1917 roku zaskoczyły więc system jednocześnie zdyskredytowany i osłabiony.
Upadek carskiego reżimu, obalonego w wyniku pięciodniowych demonstracji robotniczych i buntu kilku tysięcy żołnierzy garnizonu piotrogrodzkiego, ujawnił nie tylko słabość władzy i rozkład armii, do której sztab generalny nie odważył się odwołać, by stłumiła zamieszki, lecz także brak przygotowania wszystkich głęboko podzielonych sił politycznych, od liberałów z Partii Konstytucyjnych Demokratów [tzw. kadetów – przyp. tłum.] po socjaldemokratów.
W żadnym momencie tej spontanicznej ludowej rewolucji, rozpoczętej na ulicy, a zakończonej w zacisznych gabinetach Pałacu Taurydzkiego, siedziby Dumy, siły polityczne opozycji nie przewodziły ruchowi. Liberałowie bali się ulicy, a partie socjalistyczne obawiały się reakcji wojska. Rozpoczęły się negocjacje między liberałami, zaniepokojonymi możliwością rozszerzenia się rozruchów, i socjalistami, przekonanymi, że nadszedł czas rewolucji „burżuazyjnej” – pierwszego etapu długiego procesu, mogącego z czasem ułatwić zwycięstwo rewolucji socjalistycznej; negocjacje, które doprowadziły po długich rokowaniach do powstania nie znanej dotąd formuły dwuwładzy. Z jednej strony był Rząd Tymczasowy – kierujący się logiką parlamentarną i dbający o porządek organ władzy, dążący do budowy Rosji kapitalistycznej, nowoczesnej i liberalnej, a do tego mocno związanej ze swymi francuskimi i brytyjskimi aliantami. Z drugiej zaś – władza zawiązanego niedawno przez garstkę działaczy socjalistycznych Sowietu Delegatów Robotniczych i Żołnierskich Piotrogrodu, który uważał się, zgodnie z wielką tradycją Rady Sankt-Petersburga z 1905 roku, za bardziej bezpośrednią i rewolucyjną reprezentację „mas”. Ale „władza sowietów” sama była zjawiskiem dynamicznym i zmiennym, uzależnionym od ewolucji jej zdecentralizowanych i pączkujących struktur, a jeszcze bardziej od zmian niestałej opinii publicznej.
Trzy kolejno po sobie następujące, od 2 marca do 25 października 1917, rządy tymczasowe okazały się niezdolne do rozwiązania problemów, pozostawionych im w spadku przez poprzedni reżim: kryzysu ekonomicznego, kontynuowania wojny, kwestii robotniczej i problemu agrarnego. Nowi ludzie u władzy – zarówno liberałowie z Partii Konstytucyjnych Demokratów, mający większość w dwóch pierwszych rządach, jak i mienszewicy oraz socjaliści-rewolucjoniści [od skrótu SR zwani eserowcami – przyp. tłum.], mający przewagę w trzecim – należeli do owych wykształconych elit miejskich, owych postępowych elementów społeczeństwa obywatelskiego, które rozdarte były między naiwną i ślepą wiarą w „lud” a strachem przed otaczającymi je i słabo zresztą znanymi „ciemnymi masami”. Większość z nich uważała, przynajmniej w pierwszych miesiącach rewolucji i pod wrażeniem jej pokojowego charakteru, że trzeba zostawić pełną swobodę wyzwolonemu przez kryzys, a później przez upadek starego reżimu demokratycznemu porywowi. Marzeniem idealistów, takich jak książę Lwow, szef dwóch pierwszych rządów, było „uczynienie z Rosji kraju o największej w świecie wolności”. „Duch narodu rosyjskiego – oznajmił on w jednej z pierwszych deklaracji – okazał się ze swej własnej natury duchem ogólnie demokratycznym. Jest gotów nie tylko stopić się z powszechną demokracją, ale objąć przewodnictwo na drodze postępu, wytyczonego przez wielkie hasła Rewolucji Francuskiej: Wolność, Równość i Braterstwo”.
Zgodnie z tym przekonaniem Rząd Tymczasowy mnożył demokratyczne gesty – podstawowe wolności, wybory powszechne, zniesienie wszelkiej dyskryminacji klasowej, rasowej lub religijnej, uznanie praw Polski i Finlandii do samostanowienia, przyrzeczenie autonomii mniejszościom narodowym itd. – co jego zdaniem doprowadzić miało do patriotycznego zrywu, skonsolidować społeczeństwo, zapewnić zwycięstwo w wojnie po stronie aliantów i „związać” nowy reżim z zachodnimi demokracjami. Ze względu na trwanie wojny rząd, skrupulatnie przestrzegając praworządności, wstrzymał się od poczynienia wielu ważnych dla przyszłości kroków do czasu zebrania się Konstytuanty, do której wybory miały się odbyć na jesieni 1917 roku. Stanowczo obstawał przy „tymczasowym” statusie, pozostawiając w zawieszeniu najbardziej żywotne problemy: pokoju i własności ziemi. Jeśli chodzi o uporanie się z kryzysem ekonomicznym, Rządowi Tymczasowemu w ciągu kilku miesięcy istnienia nie powiodło się lepiej niż poprzedniej władzy; problemy z zaopatrzeniem, bieda, inflacja, przerwanie obiegu wymiany towarowej, zamknięcie fabryk i gwałtowny wzrost bezrobocia wzmacniały tylko napięcia społeczne.
Wobec wyczekującej postawy rządu społeczeństwo nie przestawało rozwijać niezależnej samoorganizacji. W ciągu kilku tygodni powstały tysiące rad, komitetów fabrycznych i dzielnicowych, uzbrojonych oddziałów milicji robotniczych (Czerwona Gwardia), ko mitetów chłopów, żołnierzy. Kozaków i gospodyń. Równie szybko mnożyły się miejsca dyskusji, inicjatyw i ścierania się poglądów wyrażających żądania ludzi, opinię publiczną i odmienny sposób uprawiania polityki. Będąc prawdziwym świętem wyzwolenia, mitingowanije (czyli stałe wiecowanie), nabierające coraz gwałtowniejszego charakteru, gdyż rewolucja lutowa dala upust długo gromadzonym resentymentom i frustracjom społecznym, stanowiło przeciwieństwo demokracji parlamentarnej, o jakiej marzyli politycy nowego reżimu. Przez cały rok 1917 trwała radykalizacja postulatów i ruchów społecznych.
Robotnicy przeszli od postulatów ekonomicznych – ośmiogodzinny dzień pracy, zniesienie kar pieniężnych i innych dokuczliwych przepisów, wprowadzenie ubezpieczeń socjalnych i podwyżek płac – do żądań politycznych, świadczących o radykalnej zmianie stosunków społecznych między pracodawcami a pracownikami i o innej formie sprawowania władzy. Robotnicy – zorganizowani w komitety fabryczne, których pierwotnym celem była kontrola naboru i zwalniania pracowników oraz uniemożliwienie właścicielom nieuprawnionego zamknięcia zakładów pod pretekstem braku zaopatrzenia – przeszli do żądania „kontroli robotniczej” nad produkcją. Lecz by owa kontrola mogła się urzeczywistnić, trzeba było zupełnie nowej formy rządzenia, „władzy sowietów” – jedynej zdolnej do poczynienia radykalnych kroków, a w szczególności konfiskaty i nacjonalizacji zakładów, które to żądanie nie występowało wiosną 1917 roku, ale coraz częściej wysuwane było sześć miesięcy później.
W przebiegu rewolucji 1917 roku decydującą rolę odegrała dziesięciomilionowa masa zmobilizowanych chłopów-żołnierzy. Szybki rozkład armii rosyjskiej, w której szerzyły się dezercja i nastroje pacyfistyczne, stał się przyczyną upadku instytucji państwa. Komitety żołnierskie, uprawomocnione przez Rząd Tymczasowy pierwszym przyjętym przezeń tekstem – słynnym rozkazem nr l, prawdziwą „kartą praw żołnierza” znoszącą najbardziej dokuczliwe przepisy dyscyplinarne dawnego reżimu – bezustannie przekraczały swe prerogatywy. Podając się za „władzę żołnierską” nowego rodzaju, posunęły się do usuwania jednych oficerów, „obierania” innych lub nawet do mieszania się w sprawy strategii wojennej. Owa władza żołnierska przetarła drogę swoistemu „bolszewizmowi okopowemu”, tak scharakteryzowanemu przez głównodowodzącego armią rosyjską generała Brusiłowa: „Żołnierze nie mieli najmniejszego pojęcia, czym jest komunizm, proletariat czy konstytucja. Chcieli pokoju, ziemi i niezależności bez praw, bez oficerów i posiadaczy ziemskich. Ich «bolszewizm» oznaczał w rzeczywistości tylko dążenie do nieskrępowanej wolności, do anarchii”.
.Po klęsce ostatniej ofensywy rosyjskiej w czerwcu 1917 roku armia się rozpadła: setki oficerów, podejrzewanych przez szeregowych o „kontrrewolucyjność”, żołnierze aresztowali, wielu wymordowali. Liczba dezerterów gwałtownie wzrosła, dochodząc w sierpniu i wrześniu do dziesiątków tysięcy dziennie. Chłopscy żołnierze myśleli już tylko o jednym: wrócić do domu, by nie przegapić podziału ziemi i stad obszarników.
Od czerwca do października 1917 roku ponad dwa miliony żołnierzy znużonych walką i bezczynnym tkwieniem z pustymi żołądkami w okopach lub garnizonach, zdezerterowało z topniejącej armii. Ich powrót podsycił z kolei niepokoje na wsi.
Aż do lata niepokoje o podłożu agrarnym występowały sporadycznie, zwłaszcza w porównaniu z wypadkami rewolucji 1905-1906 roku. Gdy na wieś docierała wieść o abdykacji cara, zgromadzenie wiejskie zbierało się, jak to było w zwyczaju z okazji ważniejszych wydarzeń, i uchwalało petycję, wyrażającą skargi i życzenia chłopów. Pierwszym postulatem było przekazanie ziemi tym, którzy ją uprawiają, niezwłoczny rozdział nieużytków należących do wielkich posiadaczy i ponowne, niższe naliczenie czynszów. Krok po kroku chłopi organizowali się, tworząc komitety rolne na poziomie wsi lub gminy, kierowane najczęściej przez przedstawicieli wiejskiej inteligencji – nauczycieli, popów, agronomów, pracowników służby zdrowia – bliskich kręgom socjalistów-rewolucjonistów. Począwszy od maja-czerwca 1917 roku ruch chłopski przybrał bardziej radykalne formy: by nie dopuścić do działań żywiołowych, wiele komitetów rolnych zdecydowało się na zagarnięcie sprzętu rolniczego i stad właścicieli ziemskich, a także na zawłaszczenie lasów, pastwisk i nieużytków. Ta odwieczna walka o „czarny podział” ziemi dokonała się kosztem obszarników, ale także i „kułaków”, czyli zamożniejszych chłopów, którzy dzięki reformom Stołypina opuścili wspólnotę gromadzką, by osiąść jako pełnoprawni właściciele na skrawku ziemi wolnym od obowiązku świadczeń wspólnotowych. Jeszcze przed Rewolucją Październikową kułak – we wszystkich wystąpieniach bolszewików piętnowany jako „drapieżny chłopski bogacz”, „wiejski burżuj”, „lichwiarz” i „krwiopijca” – stał się już cieniem samego siebie. W rzeczywistości musiał zwrócić wspólnocie większą część bydła, maszyn i ziemi, które następnie wrzucono do wspólnego kotła i rozdzielono wedle odwiecznej egalitarnej zasady „gęb do wyżywienia”.
W lecie niepokoje na wsiach, podsycane napływem setek tysięcy uzbrojonych dezerterów, stały się coraz gwałtowniejsze. Poczynając od końca sierpnia chłopi, zawiedzeni niedotrzymaniem obietnic przez rząd, który wciąż odkładał reformę rolną, uderzyli na pańskie posiadłości, systematycznie łupiąc je i paląc, tak by wyrzucić z nich raz na zawsze okrytego hańbą ziemianina. Na Ukrainie i w centralnych guberniach Rosji – tambowskiej, penzeńskiej, woroneskiej, saratowskiej, orłowskiej, tulskiej i riazańskiej – spalono tysiące posiadłości, a setki właścicieli wyrżnięto.
Wobec zasięgu rewolucji społecznej elity kierownicze i partie polityczne – ze znamiennym wyjątkiem bolszewików, do których postawy jeszcze wrócimy – wahały się między próbami lepszej lub gorszej kontroli ruchu rewolucyjnego a pokusą puczu wojskowego. Po wejściu do rządu w maju 1917 roku popularni w kręgach robotniczych mienszewicy i lepiej niż jakakolwiek partia osadzeni w środowisku wiejskim socjaliści-rewolucjoniści nie potrafili – gdyż niektórzy ich przywódcy uczestniczyli już we władzach dbałych o porządek i praworządność – przeprowadzić głoszonych przez siebie od dawna reform; w wypadku eserowców dotyczyło to zwłaszcza podziału ziemi. Stając się zarządcami i strażnikami państwa „burżuazyjnego”, umiarkowane partie socjalistyczne ustąpiły pola bolszewikom, nie czerpiąc przy tym korzyści z uczestnictwa w rządzie, który z każdym dniem coraz słabiej kontrolował sytuację w kraju.
W obliczu pochłaniającej wszystko anarchii w środowiskach pracodawców, wśród właścicieli ziemskich, w sztabie generalnym i wśród niektórych rozczarowanych liberałów pojawiła się pokusa rozwiązania sytuacji przez wojskowy zamach stanu, który proponował generał Korniłow. Wobec sprzeciwu Rządu Tymczasowego z Aleksandrem Kierenskim na czele rozwiązanie to nie przeszło. Zwycięstwo puczu wojskowego rzeczywiście zlikwidowałoby władzę cywilną, która, choć słaba, formalnie prowadziła jednak sprawy kraju. Klęska puczu generała Korniłowa, do którego jednak doszło w dniach 24-27 sierpnia 1917 roku, przyspieszyła ostateczny kryzys Rządu Tymczasowego, który nie kontrolował już żadnego z tradycyjnych mechanizmów władzy. Podczas gdy na szczycie cywile i ubiegający się o iluzoryczną dyktaturę wojskowi zmagali się w rozgrywkach o władzę, upadały podstawy, na których opierało się państwo: wymiar sprawiedliwości, administracja i armia. Doszło do ośmieszenia prawa i zanegowania wszelkiej postaci władzy.
Czy niewątpliwa radykalizacja mas miejskich i wiejskich oznaczała ich bolszewizację? Nic mniej pewnego. Działający pod wspólnymi sloganami – „kontrola robotnicza” i „cała władza w ręce sowietów” – aktywiści robotniczy i przywódcy bolszewiccy nie nadawali owym terminom tego samego znaczenia. W armii „bolszewizm okopowy” wyrażał przede wszystkim powszechne pragnienie pokoju, wspólne dla żołnierzy wszystkich państw, uwikłanych od trzech lat w najkrwawszą i najbardziej totalną z wojen. Rewolucja chłopska szła zupełnie niezależną drogą, dużo bliższą sprzyjającemu „czarnemu podziałowi” programowi eserowców niż głoszącemu nacjonalizację ziemi i uprawianie jej w wielkich skolektywizowanych jednostkach programowi bolszewików. Tych ostatnich znano na wsi tylko z opowieści dezerterów, zwiastunów szerzącego się bolszewizmu, który niósł dwa magiczne słowa: pokój i ziemia. Z pewnością nie wszyscy niezadowoleni wstępowali do partii bolszewickiej [Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (bolszewików), SDPRR(b) – przyp. tłum.], która wedle sprzecznych danych liczyła w październiku 1917 roku od stu do dwustu tysięcy członków. Nie mniej w próżni instytucjonalnej, zaistniałej jesienią 1917 roku, kiedy upadła władza państwowa, ustępując miejsca całej plejadzie komitetów, sowietów i innych grupek, wystarczało stanowcze działanie dobrze zorganizowanego i zdecydowanego trzonu jakiejś grupy, by uzyskała ona szybko władzę niewspółmierną do swej realnej siły. I to właśnie zrobiła partia bolszewicka.
Od swego powstania w 1903 roku odróżniała się ona od innych – rosyjskich i obcych nurtów ruchu socjalistyczno-demokratycznego zwłaszcza woluntarystyczną strategią radykalnego zerwania z istniejącym porządkiem i koncepcją partii jako organizacji o silnej strukturze, zdyscyplinowanej, elitarnej i skutecznej. Podobna awangarda zawodowych rewolucjonistów była przeciwieństwem wielkiej, szeroko otwartej na sympatyków różnych orientacji partii o charakterze stowarzyszenia, bliskiej mienszewikom i w ogóle europejskim socjaldemokratom.
Pierwsza wojna światowa zaznaczyła jeszcze mocniej specyfikę leninowskiego bolszewizmu. Odrzucając współpracę z innymi nurtami socjaldemokracji, coraz bardziej odosobniony Lenin uzasadnił teoretycznie swą pozycję w szkicu „Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu”. Wyjaśniał w nim, że rewolucja wybuchnie nie w kraju o najlepiej rozwiniętym kapitalizmie, ale w kraju mało rozwiniętym gospodarczo, takim jak Rosja, pod warunkiem, iż ruch rewolucyjny kierowany będzie tam przez zdyscyplinowaną awangardę, gotową do działań skrajnych, to znaczy do wprowadzenia dyktatury proletariatu i przekształcenia wojny imperialistycznej w wojnę domową.
W liście z 17 października 1914 do jednego z przywódców bolszewickich Aleksandra Szlapnikowa Lenin pisze: „Najmniejszym złem byłaby teraz, i to niezwłocznie – klęska caratu w obecnej wojnie. […] Nastawienie pracy (uporczywej, systematycznej, być może długotrwałej) w kierunku przekształcenia wojny między narodami w wojnę domową – oto sedno sprawy. Moment tego przekształcenia to inna sprawa, dziś jeszcze niejasna. Trzeba pozwolić temu momentowi dojrzeć i systematycznie „zmuszać go do dojrzewania”. […] Nie możemy ani „obiecywać” wojny domowej, ani jej „dekretować”, ale prowadzić pracę – jeśli będzie trzeba, nawet bardzo długotrwałą – w tym kierunku mamy obowiązek”.
Ujawniając „wewnątrzimperialistyczne sprzeczności”, „wojna imperialistyczna” obalała zasady marksowskiego dogmatu i sprawiała, iż wybuch rewolucji był bardziej możliwy w Rosji niż gdzie indziej. Przez całą wojnę Lenin powracał do myśli, iż bolszewicy winni być gotowi do podsycania wszelkimi środkami wojny domowej. „Ten, kto uznaje walkę klas – pisał we wrześniu 1916 roku – musi uznać wojnę domową, która w każdym społeczeństwie klasowym stanowi naturalną kontynuację, rozwinięcie i zaakcentowanie walki klas”.
.Po zwycięstwie rewolucji lutowej, w której nie wziął udziału żaden znaczący działacz bolszewicki, gdyż wszyscy byli albo na zesłaniu, albo na emigracji, Lenin, wbrew zdaniu zdecydowanej większości przywódców partyjnych, przepowiedział krach polityki ugody z Rządem Tymczasowym, jaką starał się wprowadzić sowiet piotrogrodzki, zdominowany przez przeważających w nim eserowców i socjaldemokratów różnych opcji. W napisanych w Zurychu, w dniach 20-25 marca 1917 roku czterech „Listach z daleka”, które do tego stopnia rozmijały się z pozycjami politycznymi piotrogrodzkich przywódców bolszewickich, że dziennik „Prawda” odważył się opublikować tylko jeden, Lenin domagał się natychmiastowego zerwania sowietu piotrogrodzkiego z Rządem Tymczasowym i przy gotowania następnej, „proletariackiej” fazy rewolucji. Pojawienie się sowietów było dla Lenina znakiem, że rewolucja przeszła już swą „fazę burżuazyjną”. Nie czekając na nic, te organy rewolucji miały objąć władzę siłą i zakończyć wojnę imperialistyczna nawet za cenę nieuniknionej w każdym procesie rewolucyjnym wojny domowej.
Po powrocie do Rosji 3 kwietnia 1917 roku Lenin wciąż bronił skrajnych pozycji. W słynnych „Tezach kwietniowych” wyraził raz jeszcze swą bezwarunkową wrogość wobec republiki parlamentarnej i procesu demokratycznego. Idee Lenina, przyjęte z zaskoczeniem i niechęcią przez większość piotrogrodzkich liderów bolszewickich, szybko zyskiwały posłuch, szczególnie u nowego narybku partii, zwanego słusznie przez Stalina praktiki (praktykami), w odróżnieniu od „teoretyków”. W ciągu kilku miesięcy elementy plebejskie, wśród których czołowe miejsce zajmowali chłopi-żołnierze, wzięły górę nad elementami miejskimi i intelektualistami – weteranami zinstytucjonalizowanych ruchów społecznych. Noszący w sobie zakorzenioną w kulturze wiejskiej przemoc, mniej skrępowani niezbyt dobrze sobie znanym marksistowskim dogmatem i słabo uformowani politycznie, działacze pochodzenia chłopskiego – typowi przedstawiciele bolszewizmu plebejskiego, który miał niebawem silnie wpłynąć na teoretyzujący i intelektualny bolszewizm założycieli partii – wcale nie zadawali sobie pytania, czy na drodze „przejścia do socjalizmu” „etap burżuazyjny” był konieczny, czy też nie. Jako zwolennicy działania bezpośredniego i rozwiązania siłowego byli najgorętszymi aktywistami takiego bolszewizmu, który w miejsce teoretycznych dyskusji stawiał jedyną aktualną kwestię, kwestię zdobycia władzy.
Leninowska droga biegła wąską koleiną między coraz bardziej zniecierpliwionym i rwącym się do awantury żywiołem chłopskim – marynarzami położonej blisko Piotrogrodu morskiej bazy w Kronsztadzie, niektórymi jednostkami stołecznego garnizonu czy czerwonogwardzistami z robotniczych dzielnic Wyborga – a kierownictwem, dręczonym obawą przed klęską przedwczesnego i pozbawionego szans powstania. Wbrew szeroko rozpowszechnionemu poglądowi przez cały rok 1917 partia bolszewicka była głęboko podzielona i rozdarta: jednych rozsadzała energia, inni się wahali. W początkach lipca 1917 roku ekscesy rwących się do walki z sitami rządowymi mas omal nie pogrążyły partii bolszewickiej, która po krwawych demonstracjach w Piotrogrodzie od 3 do 5 lipca została zdelegalizowana, jej przywódców aresztowano lub, jak Lenina, zmuszono do emigracji.
Bezsilność rządu wobec wielkich problemów, upadek tradycyjnych instytucji i autorytetów, rozwój ruchów społecznych oraz klęska próby wojskowego puczu generała Korniłowa pozwoliły partii bolszewickiej ponownie wypłynąć pod koniec sierpnia 1917 roku w sytuacji sprzyjającej zdobyciu władzy poprzez powstanie zbrojne.
Raz jeszcze osobista rola Lenina jako teoretyka i stratega przejęcia władzy okazała się decydująca. W tygodniach poprzedzających bolszewicki zamach stanu z 25 października 1917 roku Lenin zaplanował wszystkie jego etapy, tak by nie mógł on zostać ani zdezorganizowany nieprzewidzianym powstaniem „mas”, ani zahamowany „rewolucyjnym legalizmem” bolszewickich przywódców, takich jak Zinowjew czy Kamieniew. Po gorzkim doświadczeniu dni lipcowych chcieli oni bowiem iść do władzy z mającą przewagę w sowietach pluralistyczną większością, złożoną z socjalistów-rewolucjonistów i różnych opcji socjaldemokratów. Z fińskiego wygnania Lenin ciągle przysyłał do Komitetu Centralnego partii bolszewickiej listy i artykuły z wezwaniami do powstania.
„Proponując natychmiastowy pokój i dając ziemię chłopom, bolszewicy ustanowią władzę, której nikt nie obali – pisał. – Nie ma co czekać na korzystną dla bolszewików formalną większość. Żadna rewolucja tego nie oczekuje. Historia nie wybaczy nam, jeśli nie weźmiemy teraz władzy”.
Apele te spotykały się ze sceptycyzmem większości przywódców bolszewickich. Po co ponaglać bieg rzeczy, skoro każdego dnia sytuacja się radykalizuje? Czy nie wystarczy przylgnąć do mas i podsycać ich naturalną gwałtowność, pozwolić działać rozkładającym państwo siłom ruchów społecznych i czekać na przewidziany na 20 października II Ogólnorosyjski Zjazd Sowietów? W zgromadzeniu, w którym delegaci sowietów wielkich ośrodków robotniczych i komitetów żołnierskich osiągnęli znaczną przewagę nad zdominowanymi przez eserowców sowietami wiejskimi, bolszewicy mieli dużą szansę zdobycia względnej większości. Otóż dla Lenina przejęcie władzy w rezultacie głosowania Zjazdu Sowietów oznaczałoby, że powstały w jego wyniku rząd musiałby stworzyć koalicję, a bolszewicy musieliby podzielić się władzą z innymi ugrupowaniami socjalistycznymi. Lenin, który od miesięcy domagał się całej władzy tylko dla bolszewików, za wszelką cenę chciał ją zdobyć poprzez powstanie zbrojne przed zwołaniem II Ogólnorosyjskiego Zjazdu Sowietów. Wiedział, iż pozostałe partie socjalistyczne potępią powstańczy zamach stanu i że pozostanie im jedynie przejście do opozycji, a to pozostawi całą władzę w ręku bolszewików.
Wróciwszy potajemnie do Piotrogrodu, Lenin zebrał 10 października dwunastu z dwudziestu członków Komitetu Centralnego SDPRR(b). Po dziesięciu godzinach dyskusji udało mu się przekonać większość obecnych do przegłosowania najważniejszej uchwały w dziejach partii: decyzji wywołania w najbliższej przyszłości powstania zbrojnego. Zapadła ona dziesięcioma głosami przy sprzeciwie Kamieniewa i Zinowjewa, stanowczo przekonanych, iż nie należy podejmować żadnych działań przed zebraniem się II Zjazdu Sowietów. Mimo sprzeciwu umiarkowanych socjalistów 16 października Trocki utworzył organizację wojskową, pozostającą teoretycznie pod wpływem sowietu piotrogrodzkiego, ale w rzeczywistości spenetrowaną przez bolszewików. Zadaniem Piotrogrodzkiego Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego (PKWR) było rozpoczęcie walki o władzę wedle wszelkich zasad sztuki powstania zbrojnego, krańcowo odmiennego od spontanicznego i anarchicznego buntu ludowego, który mógł przerosnąć partię bolszewicką.
Zgodnie z życzeniem Lenina liczba bezpośrednich uczestników Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej była bardzo ograniczona. Znalazło się wśród nich kilka tysięcy żołnierzy garnizonu stołecznego, marynarzy z Kronsztadu i czerwonogwardzistów, którzy przyłączyli się do PKWR, a także kilkuset działaczy bolszewickich z komitetów fabrycznych. Mała liczba starć i nieznaczna liczba ofiar dowodzą łatwości oczekiwanego i starannie przygotowanego zamachu stanu, którego dokonano bez oporu. Znamienne, że zdobycie władzy odbyło się w imieniu PKWR. Tą drogą przywódcy bolszewików udzielali pełni władzy instancji, która miała pełnomocnictwa jedynie od Komitetu Centralnego SDPRR(b) i w związku z tym nie zależała w żaden sposób od Zjazdu Sowietów.
Strategia Lenina okazała się słuszna. Postawieni przed faktem dokonanym umiarkowani socjaliści potępili „spisek wojskowy, zawiązany za plecami sowietów”, po czym opuścili II Zjazd. Pozostali na zjeździe obok jedynych sojuszników – członków małej grupy lewicowych socjalistów-rewolucjonistów – liczni bolszewicy doprowadzili do tego, że obecni jeszcze delegaci przegłosowali zredagowany przez Lenina tekst, oddający „całą władzę w ręce sowietów”. Ta czysto formalna uchwała pozwoliła bolszewikom uwierzytelnić fikcję, iż rządzą oni w imieniu ludu w „kraju sowietów”, co miało zwodzić w przyszłości całe pokolenia naiwnych. Kilka godzin później zjazd zatwierdził przed rozjechaniem się utworzenie nowego rządu bolszewickiego – Rady Komisarzy Ludowych z Leninem na czele – i zaaprobował pierwsze akty prawne nowego reżimu: dekrety o pokoju i o ziemi.
Bardzo szybko narosły nieporozumienia, a potem konflikty między nową władzą i ruchami społecznymi, które działały dotąd jako siły rozkładające stary system polityczny, gospodarczy i społeczny. Pierwsze nieporozumienie dotyczyło rewolucji rolnej. Przy niekorzystnym stosunku sił bolszewicy, którzy wcześniej zawsze głosili konieczność nacjonalizacji ziemi, musieli podjąć, a właściwie przywłaszczyć sobie program socjalistów–rewolucjonistów i zgodzić się na rozdzielenie ziemi pomiędzy chłopów. „Dekret o ziemi”, którego główne rozporządzenie głosiło, iż „znosi się bez odszkodowania prywatną własność ziemi, a cała ziemia zostaje oddana do dyspozycji lokalnych komitetów rolnych w celu jej podziału”, ograniczał się w istocie do legitymizacji dokonywane go przez liczne wspólnoty wiejskie od lata 1917 roku brutalnego zawłaszczania ziemi należącej do wielkich posiadaczy i bogatych chłopów – kułaków. Zmuszeni chwilowo „przylgnąć” do niezależnej rewolucji chłopskiej, która tak ułatwiła im zdobycie władzy, bolszewicy mieli powrócić do swojego programu dziesięć lat później. Tragicznym rozwiązaniem nieporozumienia z 1917 roku będzie stanowiąca apogeum walki między reżimem wyrosłym z Października a chłopstwem przymusowa kolektywizacja wsi.
Drugie nieporozumienie dotyczyło stosunków partii bolszewickiej ze wszystkimi nowymi instytucjami – komitetami fabrycznymi, związkami zawodowymi, partiami socjalistycznymi, komitetami dzielnicowymi, Czerwoną Gwardią, a zwłaszcza sowietami – które biorąc udział w zniszczeniu instytucji tradycyjnych, jednocześnie walczyły o potwierdzenie i rozszerzenie własnych kompetencji. W ciągu kilku tygodni wszystkim instytucjom odebrano władzę oraz podporządkowano je partii bolszewickiej lub zlikwidowano. Niewątpliwie najpopularniejsze w październiku 1917 roku hasło Rosji: „władza w ręce sowietów”, zamieniło się w mgnieniu oka we władzę partii bolszewickiej nad sowietami. „Kontrola robotnicza”, kolejny postulat proletariuszy Piotrogrodu i innych wielkich ośrodków przemysłowych, w imieniu których bolszewicy rzekomo działali, została szybko odrzucona na rzecz „robotniczej” z nazwy, państwowej kontroli nad zakładami i pracownikami. Między światem robotniczym – dręczonym bezrobociem, stałym spadkiem siły nabywczej i głodem – a dbającym o wydajność ekonomiczną państwem zapanowało wzajemne niezrozumienie. Od grudnia 1917 roku nowy reżim musiał stawić czoło całej fali postulatów robotniczych i strajków. W ciągu kilku tygodni bolszewicy utracili większość kapitału zaufania, zdobytego już u części ludzi pracy w ciągu roku 1917.
Trzecim nieporozumieniem były stosunki nowej władzy z narodowościami byłego cesarstwa. Bolszewicki zamach stanu przyspieszył tendencje odśrodkowe, którym nowe kierownictwo zdawało się początkowo udzielać poręki. Uznając równość i niezawisłość ludów dawnego imperium oraz ich prawo do samookreślenia, federacji i oderwania się, bolszewicy zdawali się zachęcać inne narody do wyzwolenia się spod centralnej kurateli rosyjskiej. W ciągu kilku miesięcy Polacy, Finowie, Bałtowie, Ukraińcy, Gruzini, Ormianie i Azerowie ogłosili niepodległość. Sytuacja zaczęła przerastać bolszewików; niebawem podporządkowali prawo narodów do samostanowienia konieczności utrzymania ukraińskiego zboża, ropy naftowej i surowców mineralnych Kaukazu, krótko mówiąc, żywotnym interesom nowego państwa, które okazało się wkrótce, przynajmniej w sprawie terytorium, spadkobiercą caratu w jeszcze większym stopniu niż Rząd Tymczasowy.

.Zderzenie różnorodnych rewolucji społecznych i narodowych oraz szczególnej praktyki politycznej, która wykluczała wszelki podział władzy, miało niebawem doprowadzić do rodzącego przemoc i terror konfliktu między nową władzą a szerokimi odłamami społeczeństwa.
Nicolas Werth
Fragment książki: Czarna Księga Komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania, red. Stéphane Courtois, wyd. Dębogóra, 2017 [LINK]