Paulina MATYSIAK: Czym jest prawdziwa lewica?

Czym jest prawdziwa lewica?

Photo of Paulina MATYSIAK

Paulina MATYSIAK

Filolożka i filozofka. Posłanka na Sejm IX i X kadencji. Przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Walki z Wykluczeniem Transportowym. Autorka felietonów "Pisane lewą ręką", które ukazują się w każdą sobotę we "Wszystko co Najważniejsze".

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autorki

Wydarzenia ostatnich dni są dobrym pretekstem, by zastanowić się nad tym, czym jest lewica, czym być powinna i jak może funkcjonować w obecnej sytuacji politycznej – pisze Paulina MATYSIAK

.Jak od dłuższego czasu głosi Marcin Giełzak (ukłony, Panie Redaktorze!), na lewicowość powinniśmy w pierwszej kolejności patrzeć jako na postawę, a dopiero w drugiej jako na katalog konkretnych poglądów i formę działalności politycznej.

Postawę, która każe zawsze stawać po stronie słabszych przeciwko silniejszym, po stronie ludzi, a nie rządzących nimi sił. Która każe też pracować na rzecz rozszerzania pola wolności, równości, sprawiedliwości. Dążyć do rozwoju, a nie ograniczać się do prób odrobinę mniej komfortowego urządzania się w rzeczywistości. Nie należy bać się osiągania niemożliwego. Kto 200 lat temu potrafiłby wyobrazić sobie świat umeblowany wszystkimi zdobyczami, które przez pokolenia wywalczyła lewica, socjaldemokracja, ludzie pracy? A to przecież świat praw pracowniczych, solidarności społecznej, praw kobiet, systemów pomocy socjalnej, emerytur i żłobków, powszechnej edukacji i ochrony indywidualnej wolności, niezliczonych instytucji i rozwiązań, bez których dziś nie wyobrażamy sobie życia.

Lewicowa wizja świata nigdy by się nie urzeczywistniła, gdybyśmy nie mieli odwagi marzyć i sił, by pracować. Ale nie urzeczywistniłaby się również, gdyby duch lewicowy nie przesiąknął całej struktury ludzkiej działalności. Bo postawa lewicowa to również zrozumienie, że tak jak żaden człowiek nie jest samotną wyspą, tak nie są nimi nasze problemy i stojące przed nami wyzwania. To dzisiejszy kapitalistyczny i przesiąknięty konsumpcjonizmem świat próbuje nas wrzucić w koleiny indywidualistycznego rozwiązywania problemów. To ugrupowania, dla których dobro wspólne jest wyświechtanym frazesem, to media, które chętnie powielają wzorce nieodpowiadające na nasze potrzeby, ba, wręcz sztucznie je kreujące, odpowiadają za to, że tak rzadko w przestrzeni publicznej pojawiają się poważny namysł i dyskusja nad szukaniem rozwiązań, które nam wszystkim mają poprawić życie.

.Świat po nadejściu lewicy jest lepszy, niż był przed nim, bo ludzie go tworzący rozumieją strukturalny charakter państw, społeczeństw, ludzkich wspólnot. Państwo to system. Zapewnienie dziecku miejsca w żłobku poprawia jakość życia, ale nie pomoże wiele człowiekowi, który nie dostanie się na czas do szpitala i zamiast tego trafi na cmentarz. Radość z rosnących pensji nieco ograniczy rosnący równie szybko czynsz za mieszkanie. Wzrost jakości naszego życia nie wyraża się liczbą rozwiązanych problemów, tylko sumą połączeń między nimi.

Ten aspekt lewicowego myślenia leży u podstaw sporu, który w ostatnich latach dzieli polską lewicę, a w ostatnich dniach doprowadził do rozłamu w mojej partii Razem i trwających dyskusji o strategii, którą powinniśmy przyjąć.

Część lewicowych polityków, która dużo mówi dziś o sprawczości, rozwiązywaniu problemów, walce o konkretne postulaty w ramach działań rządu, akceptuje kompromis z rzeczywistością. Mnie zaś ten kompromis wydaje się dalece niekorzystny, na ołtarzu którego musimy poświęcić zbyt wiele. Bardzo dobrze, że przez ten rok udało się zrealizować kilka postulatów. Mam nadzieję, że do końca kadencji będę miała przyjemność wielokrotnie podnosić rękę w głosowaniach nad dobrymi ustawami, które będą zmieniać Polskę. Problem pojawia się jednak, gdy ceną za te ustawy jest podnoszenie ręki dziesiątki razy częściej za ustawami, których efektami będą ludzkie dramaty.

Gdy piszę te słowa, w sejmie trwają prace nad przyszłorocznym budżetem. Bardzo, bardzo złym budżetem, w którym brakuje pieniędzy na kluczowe dla Polaków sprawy. Zanim jeszcze budżet ten wejdzie w życie, na naszych oczach rozpada się właśnie polska ochrona zdrowia. Brakuje pieniędzy na programy lekowe, przekładane są planowane zabiegi, likwidowane są badania profilaktyczne. Gdyby chaos w sądownictwie był miarą siły państwa, to Polska byłaby imperium – niestety chaos ten działa na państwo odwrotnie; a pomimo zapewnień o naprawie – od roku tylko się pogłębia. Kasowane lub opóźniane są kolejne kluczowe inwestycje, nowy rząd za to kontynuuje politykę starego w kwestii skoku na stołki i załatwiania intratnych posad swoim ludziom. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ściga się z Ministerstwem Zdrowia o to, które szybciej zlikwiduje w Polsce obszar, którym zarządza. To nie był udany rok dla rządu i – co za tym idzie – nie był udany dla Polski. Wpadek i problemów jest zbyt dużo, żeby można było z czystym sumieniem przy okazji głosowania nad budżetem podnieść rękę za rządem. Planowany na przyszły rok budżet niestety nie pozwala sądzić, że sytuacja się poprawi.

.Droga może być przejezdna pomimo porozrzucanych na niej kamieni, ale nie da się iść naprzód w trakcie lawiny. Ten rząd nie zasługuje na polityczne poparcie, więc zgodnie z zasadami demokracji należy przejść do opozycji. A w opozycji też można pracować i wpływać na rzeczywistość. Też można pisać ustawy i szukać dla nich większości. Działać ponadpartyjnie i załatwiać pojedyncze sprawy – czyli osiągać efekt podobny jak w przypadku najsłabszej siły w liberalnym rządzie. Ale bez brania odpowiedzialności za to, co ten rząd robi źle, i bez odbierania ludziom nadziei, że niedługo może być lepiej. Że po złym rządzie może przyjść lepszy i że są w sejmie politycy, którzy taki rząd w przyszłości mogą tworzyć. I że inna polityka (wciąż) jest możliwa.

Paulina Matysiak

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 października 2024
Fot. Wojciech KRYŃSKI / Forum