Delegalizacja AfD w Niemczech? CDU zgłasza sprzeciw

Delegalizacja AfD w Niemczech

W Niemczech dyskutowana jest możliwość delegalizacji prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) po zaklasyfikowaniu tej partii przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) jako rzekomej prawicowej organizacji ekstremistycznej. Czołowi politycy CDU/CSU pozostają sceptyczni wobec zakazu.

Delegalizacja AfD w Niemczech?

.”Jestem bardzo sceptyczny” – powiedział przyszły minister spraw wewnętrznych Niemiec w rządzie CDU/CSU i SPD Alexander Dobrindt (CSU) w programie stacji ZDF „Berlin direkt”. Dobrindt wyjaśnił, że postępowanie w sprawie zakazu byłoby „wodą na młyn AfD” i jej narracji, że inni nie chcą już z nią prowadzić sporów politycznych, a jedynie prawne.

Sekretarz generalny CDU Carsten Linnemann powiedział gazecie „Bild” o ewentualnym zakazie: „Większość wyborców głosuje na AfD w ramach protestu. A protestu nie można zakazać”. Lider socjaldemokratycznej SPD Lars Klingbeil zapytany, czy należy teraz wszcząć procedurę delegalizacji AfD, powiedział w wywiadzie dla „Bild am Sonntag”, że to może być teraz jedna z możliwości. Ale „nie wierzę, że ewentualna procedura delegalizacji, która może potrwać lata, jest jedynym sposobem na powstrzymanie AfD” – oświadczył Lars Klingbeil.

AfD pojmuje naród jako wspólnotę opartą na pochodzeniu

.Lider Zielonych Felix Banaszak wezwał CDU/CSU do porozumienia w sprawie delegalizacji AfD. „(…) zapraszam CDU i CSU: Panie Friedrich Merz (lider CDU i przyszły kanclerz), panie Markus Soeder (lider CSU) – porozmawiajmy o tym razem, bądźmy aktywni. Nie z powodu partyjnych kalkulacji politycznych, ale dlatego, że nasza demokracja jest tego warta. Zanim będzie za późno” – napisał na platformie X. Clara Buenger, polityczka ds. wewnętrznych z partii Lewicy, również opowiedziała się za procedurą zakazu. „Bundestag musi teraz mieć odwagę, aby wszcząć takie postępowanie” – powiedziała gazecie „Tagesspiegel”.

BfV zaklasyfikował 2 maja AfD jako „organizację ekstremistyczną”, która „zagraża demokracji”. Decyzję podjął na podstawie wewnętrznej ekspertyzy liczącej ok. 1,1 tys. stron. W dokumencie podkreślono, że ocena bazuje przede wszystkim na dominującym w AfD rozumieniu narodu, które opiera się nie na obywatelstwie, a przede wszystkim na pochodzeniu.

Zaklasyfikowanie AfD jako organizacji ekstremistycznej umożliwi władzom stosowanie niejawnych metod monitorowania działalności tego ugrupowania, które w lutowych wyborach parlamentarnych zajęło drugie miejsce. Decyzja BfV nie oznacza delegalizacji ugrupowania. Zdecydować może o niej tylko Trybunał Konstytucyjny na wniosek jednej z izb parlamentu (Bundestagu lub Bundesratu) lub rządu.

Niemcy na rozdrożu – kraj bez alternatywy?

.Kraj na rozdrożu i bez alternatywy? Tytuł wygląda na wewnętrznie sprzeczny. Rozdroże zakłada istnienie alternatywy. Gdy przyjrzymy się Niemcom, zwłaszcza w szybko zmieniającej się sytuacji międzynarodowej, trudno sobie wyobrazić, by po zbliżających się wyborach (23 lutego 2025 r.) nie zaszła radykalna zmiana. Ale rządzi kartel kilku partii, z których każda tematycznie ciągnie w inną stronę, przy czym wszystkie są zgodne, że do władzy nie może dojść nikt spoza kartelu – żeby ogólnie było tak, jak było. I tu pojawia się tytułowa alternatywa – partia AfD, Alternative für Deutschland. Ma wypalone piętno ludzi ZŁYCH, nie można z nimi rozmawiać.

Dla Niemców ważnym tematem jest bezpieczeństwo. Ostatnio w miejscowości Aschaffenburg zostali zadźgani nożem dwuletnie dziecko i próbujący je bronić mężczyzna. Sprawcą był 28-letni Afgańczyk, był to kolejny taki atak w serii. Politycy stwierdzili, że „coś trzeba zrobić”, nawet radykalnie. Friedrich Merz, spodziewający się wyborczego zwycięstwa przywódca CDU, zaproponował dwie ustawy ograniczające imigrację. Szczegóły nie są istotne, problem leżał gdzie indziej. Pierwsza została przyjęta głosami CDU i AfD. Z początku Merz oświadczył, że jeżeli ustawa jest dobra, to przyjmie głosy od każdego. Pomyślałem: mąż stanu, ma życiową szansę. Ale potem rozpętało się piekło. Odbywały się wielkie demonstracje przeciw prawicy, sponsorowane przez „nie wiadomo kogo”. Atakowane były biura CDU. Nikogo nie interesowało meritum sprawy. Dziennikarka publicznej TV zapytała tylko: „Jak to dla Pana było, gdy Pański projekt poparła AfD?”. Przed głosowaniem nad drugą ustawą Merz zadeklarował więc, że zapora przeciwogniowa (Brandmauer) jest wciąż aktualna, nigdy nie będzie żadnej współpracy z AfD. Ustawa przepadła, m.in. z powodu odszczepieńców z jego partii, napuszczonych przez Angelę Merkel, która nagle odkryła w sobie siły witalne.

Sytuacja jest więc taka: zdecydowana większość Niemców potrzebuje takiej ustawy, nie miałaby też nic przeciwko współpracy CDU z AfD. Na drodze stoją wbijane latami do głowy dogmaty i lewicowe media. Ironizując, można powiedzieć, że AfD jest w stanie zniszczyć Niemcy, bo gdy się zaangażuje w jakąś sensowną sprawę, to inni MUSZĄ być przeciw, nie mogą głosować tak samo jak AfD. Jeżeli AfD wybierze mądrze, inni muszą wybrać głupio. Sorry, taki mają klimat.

„Z zewnątrz widać to jak na dłoni. Czy widzą to Niemcy? Myślący – chyba tak. Dlatego jeżeli bezpieczeństwo ma dla nich podstawowe znaczenie i mają do wyboru konsekwentną AfD i lawirującą CDU, wybiorą oryginał, a nie erzac, choć to ciągle trochę wstyd. Chyba że już nie. W 1981 r. w Polsce używano obraźliwego zwrotu „element antysocjalistyczny”. Ale wiedząc, ilu nas jest, z dumą nosiliśmy taką odznakę. Psychologia tłumu jest trudna do przewidzenia, ale intuicja mi mówi, że ludzie mają tego kręcenia się w miejscu serdecznie dość i liberałowie mogą być zaskoczeni wynikiem. Po niemiecku nazywa się to einen blauen Wunder erleben, „przeżyć niebieski cud” – niebieski jak barwy AfD. Do tego widać, że CDU tylko gra tym tematem, a po wyborach spróbuje znowu zużytej i przeżutej koalicji z SPD. Już teraz (przed wyborami!) sonduje takie opcje. Problem w tym, że SPD jest jeszcze mniej wiarygodna i mandatów na taką koalicję może być za mało. W końcu można dokooptować Zielonych i przespać w Bundestagu kolejne cztery lata. Ale czy świat na to pozwoli? Wątpię” – pisze Jan ŚLIWA.

.Dotarcie do tego, co naprawdę myślą Niemcy, nie jest łatwe. Niemcy uznawane są za kraj demokratyczny (indeks Freedom House 93/100), jednak w dyskusjach w internecie ludzie wolą występować anonimowo, z obawy przed konsekwencjami w pracy. Pomijając wybór konkretnych partii („demokratycznych” lub „populistycznych”), pewne tematy uchodzą za mocne tabu. Ostatnio należały do nich: LGBT+, klimat, Corona, ale podstawowe jest wszystko, co zahacza o tradycję nazistowską. Należą do tego oczywiście symbole i gesty, ale także naród, duma, flaga, interesy narodowe, struktura ludności. Media mainstreamowe dominują krajobraz i mają duży, choć zmniejszający się odbiór. Internet umożliwia tworzenie alternatywnych kanałów, które są oczywiście wyklinane przez mainstream. Książeczka Anderswelt („Inny świat”) relacjonuje eksperyment z czasów pandemii – pewien śmiałek zanurzył się na pół roku wyłącznie w media prawicowe, a kolega mu towarzyszył, robiąc dla niego m.in. fact checking. Dziwi ich to, że renomowani dziennikarze przechodzą na tamtą stronę i z przykrością zauważają, że tamte straszne treści przenikają do głównego nurtu. Nie dostrzegają, że to nie tyle tamci dziennikarze skręcają na prawo, ile główny nurt skręca ostro na lewo. Inna książeczka zawiera porady, jak rozmawiać z prawicowcami. Jeszcze inna – jak rozmawiać z psami, ale stop, ta jest na innej półce.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-sliwa-niemcy-narod-wybory/

PAP/Berenika Lemańczyk/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 maja 2025