XXX Targi Wydawców Katolickich 2025 [Program]

XXX Targi Wydawców Katolickich 2025 będą gościć prawie 200 wydawców. Podczas wydarzenia organizowanego od 9 do 12 października w warszawskich Arkadach Kubickiego zaprezentowanych zostanie kilkanaście tysięcy publikacji najbardziej cenionych przez czytelników wydawnictw. Będą też m.in. pokazy filmów i wystawy, zostaną uhonorowani wydawcy i ludzie mediów.

Targi Wydawców Katolickich 2025

.Podczas konferencji prasowej w Zamku Królewskim w Warszawie ks. Roman Szpakowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Wydawców Katolickich, przekazał, że zgodnie z tradycją Targi Wydawców Katolickich swoją tematyką nawiązują do hasła Roku Duszpasterskiego, które w tym roku brzmi „Pielgrzymi nadziei”. Wydarzenie nawiązywać będzie również do obchodów 1000-lecia Korony Polskiej oraz 20. rocznicy śmierci papieża Jana Pawła II.

– Chcemy włączyć się w hasło Roku Świętego – „Pielgrzymi nadziei” – podkreślił ks. Szpakowski. – Chcemy coraz więcej wlewać w nasze serca tej nadziei, której tak bardzo potrzeba każdemu z nas – dodał.

W programie targów znajdą się debaty i spotkania z autorami publikacji. Z czytelnikami spotkają się m.in. Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, dr Ewa Czaczkowska, Grzegorz Górny, ks. prof. Witold Kawecki, dr Milena Kindziuk, prof. Wojciech Roszkowski, ks. prof. Robert Skrzypczak, Paweł Milcarek, ks. prof. Józef Naumowicz i Piotr Gursztyn.

W programie towarzyszącym targom nie zabraknie pokazów filmowych. Telewizja Polska pokaże m.in. filmy poświęcone postaci papieża Jana Pawła II: „Urodziłem się w roku 1920. Jan Paweł II w Radzyminie”, „Lolek” i „Zwykły, święty człowiek” oraz kard. Stefana Wyszyńskiego: „Szczęśliwy Wyszyński”.

W ramach Dnia Ekumenicznego zaprezentowane zostaną filmy „Architekt Pana Boga” poświęcony postaci architekta prof. Jerzego Uścinowicza i „Jerzy Nowosielski – między Wschodem a Zachodem” – film opowiadający o jednym z najsłynniejszych polskich ikonopisarzy.

Lista laureatów nagrody Małego Feniksa. Wśród nich Eryk Mistewicz – wydawca „Wszystko co Najważniejsze”

.Targom towarzyszyć będą wystawy, m.in. przygotowana przez Instytut Prymasa Wyszyńskiego wystawa „Per Mariam – Soli Deo” oraz wystawa „Ukochana – Obdarowana – Wybrana”, której teksty pochodzą z listu prymasa Stefana Wyszyńskiego wygłoszonego 27 lipca 1958 r. na Jasnej Górze.

W trakcie konferencji prasowej ogłoszona została lista laureatów tegorocznej nagrody Małego Feniksa 2025. Otrzymała ją Księgarnia św. Jacka w 100-lecie istnienia – za krzewienie kultury i prezentację chrześcijańskiego światopoglądu.

Drugim laureatem został duchowny katolicki, wieloletni redaktor naczelny tygodnika „Idziemy” ks. Henryk Zieliński, a trzecim – konsultant ds. komunikacji i strategii marketingowych, prezes Instytutu Nowych Mediów (wydawcy „Wszystko co Najważniejsze”) Eryk Mistewicz. Małego Feniksa 2025 otrzymali także: dziennikarz radiowy i telewizyjny Bogdan Rymanowski oraz dziennikarka telewizyjna i radiowa, autorka książek i filmów dokumentalnych Jolanta Hajdasz.

Laureatem Małego Feniksa zostali również: miesięcznik „Oremus” – w 30-lecie istnienia, magazyn „Głos Ojca Pio” – w 25-lecie istnienia oraz tygodnik „Idziemy” – w 20-lecie istnienia. Nagrodą tą uhonorowany został także serwis modlitewno-liturgiczny Niedziela.pl.

Z targami nierozerwalnie związana jest Nagroda Stowarzyszenia Wydawców Katolickich Feniks. „Nagroda Stowarzyszenia Wydawców Katolickich FENIKS została przyznana po raz pierwszy w 1999 roku, choć już rok wcześniej wydawcy katoliccy z okazji odbywających się na warszawskich Stegnach III Targów Wydawców Katolickich 1998 przyznali swe pierwsze wyróżnienia i nagrody” – podaje stowarzyszenie.

Rok później, w drugim roku istnienia nagrody, dla podkreślenia odradzania się literatury religijnej, przez wiele lat marginalizowanej, spychanej do kościelnego undergroundu lub wprost prześladowanej przez totalitarny system komunistyczny, oraz z uwagi na budzenie się do życia wydawnictw katolickich, które wcześniej nie mogły normalnie funkcjonować z powodów wymienionych już wyżej, postanowiono, iż ta nagroda honorująca wybitne osiągnięcia edytorskie z zakresu literatury religijnej będzie nosiła miano FENIKSA.

Wyniki tegorocznego konkursu zostaną ogłoszone podczas uroczystości oficjalnego otwarcia targów, która odbędzie się w czwartek, 9 października, o godz. 12.00 w Arkadach Kubickiego. Wręczenie nagród zaplanowano podczas uroczystej gali, która odbędzie się w sobotę, 11 października, o godz. 19.30 w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie.

12 października, o godz. 12.30, w Katedrze Polowej Wojska Polskiego odbędzie się msza św. w intencji wystawców i uczestników Targów. 

Drugi złoty wiek Polski. Mamy szansę. Wykorzystamy ją?

.Według George’a Friedmana w ciągu najbliższych 15–20 lat nasz kraj zacznie grać pierwsze skrzypce w Europie. Będąc najważniejszym partnerem Ameryki w Europie, awansujemy w globalnej hierarchii. Gdzie będzie Polska za 50 lat? To pytanie powinno być wspólnym mianownikiem wszystkich debat w przestrzeni publicznej – pisze Agaton KOZIŃSKI.

Można się emocjonować burzliwą kampanią wyborczą, ściskać kciuki za wybraną stronę sporu o praworządność, prowadzić zaciekłe dyskusje o tym, jak definiować prawa reprodukcyjne czy jaką prędkość powinny rozwijać pociągi – ale każda z tych spraw powinna być wtórna wobec pierwotnego pytania.

„Wielkie kwestie czasu nie są rozstrzygane przez przemówienia i decyzje większości, ale przez żelazo i krew” – mówił Otto von Bismarck na cztery lata przed zwycięstwem w bitwie pod Sadową, które otworzyło mu drogę do zjednoczenia Niemiec. Bitwa pod Sadową w 1866 r. była jego majstersztykiem – podkreślał to choćby Adolf Bocheński w swoim opus magnum Między Niemcami a Rosją. Bismarck wiedział dobrze, że gdyby ówczesna Austria połączyła swe siły z Francją, to on swego zjednoczeniowego planu by nie zrealizował. Dlatego dążył do tego, by wojny rozdzielić. Skutecznie. Najpierw uśpił Francuzów, wchodząc z nimi w mało wiążące negocjacje o możliwości ustępstw terytorialnych ze strony Prus. Następnie rozbił Austriaków (pod tym względem Sadowa była kluczowa), aby po chwili rozprawić się z Francuzami. Wisienką na torcie było podpisanie aktu zjednoczenia Niemiec w Wersalu w 1871 r. Wiedeń i Paryż, które nie dostrzegły zagrożenia wystarczająco wcześnie, mogły tylko bezradnie przyglądać się triumfowi Żelaznego Kanclerza. Lekcja strategicznego myślenia w pigułce.

To cały czas aktualne. Wprawdzie dziś do żelaza i krwi, o których mówił Bismarck, trzeba jeszcze dorzucić bity i drony, ale prawidła gry pozostają te same. O przyszłości państw przesądza starannie zaplanowana strategia, dobór odpowiednich narzędzi i konsekwencja w działaniu. Reszta to mgła i dymy. W sporcie najlepsi nie są ci, którzy najszybciej dobiegną do piłki, tylko ci, którzy najlepiej przewidują, gdzie ona spadnie. W rywalizacji międzynarodowej najwięcej osiągają nie te państwa, które najefektowniej prężą muskuły, tylko te, które umieją trafnie zdefiniować swoje cele i nie pozwolić konkurencji zablokować dążeń do nich. Pod tym względem świat jest niezmienny.

W polskiej debacie tej logiki nie słychać. Choć dyskusji u nas nie brakuje, to pytanie postawione na samym początku właściwie się nie pojawia.

Planowanie strategiczne pozostaje cały czas dziedziną zastrzeżoną dla wąskiego grona specjalistów bez szerszego przełożenia. I nie zapowiada się, by z tej niszy udało się ten temat w przewidywalnej przyszłości wyciągnąć. Ale jest jeden dokument strategiczny, do którego warto cały czas zaglądać. Chodzi o książkę George’a Friedmana Następne 100 lat. Ten ekspert w sprawach geopolityki, jeden z najbardziej znanych specjalistów od prognozowania przyszłości, przedstawił w niej wizję układu sił na świecie i jego zmian w XXI wieku. Jednym z głównych bohaterów tej książki jest Polska. Właśnie minęło 15 lat od daty publikacji – warto więc sprawdzić, w którym miejscu jesteśmy, na ile rzeczywistość zjechała z trajektorii, którą zarysował Friedman.

Na początku twarda reguła. Założyciel ośrodka Stratfor w swojej analizie wyszedł z założenia, że poszczególne narody i ich przywódcy dążą w pierwszej kolejności do realizacji własnych, samolubnych celów – i że w tym swoim narodowym egoizmie są racjonalni, a więc biorą pod uwagę ograniczenia, jakie nakłada na nich rzeczywistość. Friedman zawsze do wszelkiego rodzaju koncepcji w stylu „rules-based international order” (porządek świata oparty na wartościach) podchodził bardzo sceptycznie. Dla niego to były jedynie mgła i dymy maskujące prawdziwe intencje poszczególnych graczy. Coś w rodzaju tricku Bismarcka mamiącego Francuzów koncesjami terytorialnymi, nic więcej. Tymczasem według Friedmana w stosunkach międzynarodowych chodzi o coś zupełnie innego. To nie gra według zasad, tylko twarda, pełna fauli rywalizacja, rzadko kiedy o sumie zerowej. Każdy uczestnik dąży do maksymalizacji swoich celów, poruszając się w ograniczeniach, jakie nakładają na niego otoczenie polityczne oraz położenie geograficzne. „Charakter narodu jest w znacznym stopniu określony przez geografię” – pisze. Sztuka polega na właściwym zrozumieniu własnych możliwości i ograniczeń – oraz wyciśnięciu jak najlepszego rezultatu w takiej sytuacji. Geopolityczna brzytwa Ockhama.

Friedman stawia jasną tezę: od I wojny światowej USA są niekwestionowanym światowym liderem i w XXI w. będą się skupiać na obronie tej pozycji. Według niego w obecnym stuleciu nikt nie zdoła zakwestionować dominacji Ameryki. Głównym zadaniem Waszyngtonu będzie nie dopuścić do sytuacji, w której na świecie powstanie koalicja państw zdolna podważyć prymat USA. Do tego nie jest potrzebne zwycięstwo w wojnie. W większości przypadków wystarczy skuteczna dyplomacja. Gdy ona zawiedzie, wtedy można sięgnąć po rozwiązanie w postaci wojny zastępczej, która na tyle skutecznie zdestabilizuje rywali, by ci nie byli w stanie zagrażać amerykańskiej supremacji. Ameryka pozostanie bezpieczna – i niezagrożona w swoim globalnym przywództwie.

Następnie autor prowadzi nas przez cały świat, opisując poszczególne próby stworzenia koalicji chcącej rzucić USA na kolana i metody, jakimi Ameryka rozbraja te zagrożenia. To napięcie stanie się główną osią podziału na kontynencie, wszystkie inne zdarzenia i zjawiska staną się wobec niej drugorzędne. Ale także na drugim planie będzie się sporo dziać. Z naszej perspektywy kluczowa stanie się zmiana pozycji Polski. Według Friedmana w ciągu najbliższych 15–20 lat (licząc od 2025 r.) nasz kraj zacznie grać pierwsze skrzypce w Europie. Być może staniemy się nawet mocarstwem regionalnym. „Polska nie była wielką potęgą od XVI w. Ale kiedyś nią była – i znowu będzie” – twierdzi Friedman. I wskazuje na dwie przyczyny, które to umożliwią. Pierwsza to upadek Niemiec spowodowany wyczerpaniem się ich możliwości rozwojowych, pod które kamień węgielny położył Bismarck. Druga to rozpad Rosji. Niemal w jednym momencie rozsypią się państwa, które przez ostatnie stulecia blokowały rozwój (a długo także egzystencję) Polski. Droga dla naszego kraju, by wypłynąć na szerokie wody, nawiązać do wydarzeń znanych tylko z podręczników historii (rozdział Złoty wiek), stanie otworem.

Teza dla czytelników z kraju rozpiętego między Bugiem i Odrą atrakcyjna, nawet bardzo. Ale też w każdej tezie nie chodzi o to, co ona głosi, tylko jakimi argumentami jest uzasadniona. Przyjrzyjmy się więc wywodowi Friedmana – tym bardziej że nie jest on zbyt długi, sprowadza się do jednego kluczowego argumentu: sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Według autora USA zachowają status światowego lidera XXI w. Polska stanie się najważniejszym partnerem Ameryki w Europie (obok Wielkiej Brytanii – ale o tym państwie w analizie Friedmana zaskakująco mało; zostało ono zaliczone do grupy państw więdnących gospodarczo i tracących wpływy polityczne). Fakt, że Warszawa właściwie wybrała sobie partnera strategicznego i zachowała zaufanie do niego – mimo wielu mocnych testów tej więzi – da jej premię w postaci historycznego awansu w globalnej hierarchii. Jeśli ta wizja się ziści, to będziemy musieli znaleźć nowe określenie tego okresu – bo powiedzmy sobie szczerze, „drugi” albo „nowy złoty wiek” brzmi mało atrakcyjne.

Jaką drogę Polska przejdzie, by dojść do tak wysokiej pozycji? Wszystko zacznie się od błędów popełnionych przez Rosję. Według Friedmana dla Kremla na dłuższą metę nie do zniesienia będzie sytuacja, w której granica NATO znajduje się 150 km od Sankt Petersburga. Dlatego w pewnym momencie doprowadzi on do konfliktu z krajami bałtyckimi. W sukurs ruszy Polska wsparta przez USA. Dojdzie do potężnego starcia (Friedman nie precyzuje jego natury, choć wojny kinetycznej nie wyklucza), które ostatecznie Rosja przegra – a po tej porażce się rozpadnie. To otworzy krajom Europy Środkowej drogę do ekspansji na wschód. Jako że w części naszego kontynentu rozciągniętej między Morzem Bałtyckim i Czarnym Polska jest największa, zachowa też największą dynamikę gospodarczą (oraz siłę militarną), to szybko stanie się punktem odniesienia dla innych państw regionu. To sprawi, że w latach 30. XXI wieku zacznie się tworzyć w Europie Środkowej nowy twór, który Friedman określa „blokiem polskim”. Szybko sięgnie Bałkanów, gdyż Polsce będzie zależało na tym, by w jej strefie wpływów znalazły się porty na Morzu Śródziemnym. Tyle że wtedy dojdzie do zderzenia z inną wschodzącą potęgą – Turcją, której pozycja również gwałtownie wzrośnie po upadku Rosji. Dojdzie do tego w latach 40. obecnego stulecia. Turcja stworzy razem z Japonią i Niemcami koalicję państw, które będą dążyć do zakończenia globalnej supremacji USA. W 2050 r. Turcja i Niemcy jednocześnie uderzą na Polskę – ale Warszawa wsparta przez Waszyngton zdoła wyjść z tego starcia zwycięsko. Lata 60. XXI wieku staną się – w koncepcji Friedmana – jednym z najlepszych okresów w ponadtysiącletnich dziejach naszego państwa.

Brzmi surrealistycznie? Friedman podkreśla, że większość geopolitycznych prognoz robi takie wrażenie. Ale też od razu podrzuca porównanie. Początek XX w. i absolutna dominacja imperium brytyjskiego. W 1900 r. nikomu nawet nie przychodziło do głowy, że ówczesna belle époque może się skończyć – a przecież już 50 lat później tego imperium nie było, świat był po dwóch globalnych konfliktach, a supremację na świecie przejęły USA. Po prostu są dekady, gdy nie dzieje się nic, a potem są miesiące, w czasie których dzieją się dekady. Friedman twierdzi, że teraz czeka nas okres radykalnych zmian – a jednym z największych wygranych tego przesilenia okaże się Polska.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/agaton-kozinski-polska-za-50-lat

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 października 2025