Nasza samotność w kosmosie wydaje się faktycznie lepszym rozwiązaniem, choćby dlatego, że niełatwo sobie wyobrazić „zaawansowaną” cywilizację, bardziej zbrukaną dziedzictwem wojen, agresji i morderstw – pisze Peter SWIRSKI
.Czy możliwe jest ostateczne poznanie procesów, które doprowadziły do powstania życia na Ziemi? Czy nauka zapewni człowiekowi nieśmiertelność? Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Czy istnieje szansa na spotkanie z cywilizacją pozaziemską? Czy natura ma monopol na ewolucję? Jaką przyszłość zapowiadają techniki klonowania i inżynierii genetycznej? Czy ludzie stworzą sztuczną inteligencję? Jakie będą konsekwencje błyskawicznego rozwoju technologii informacyjnych? Pytania, z którymi konfrontuje nas ostatnia strona okładki zbioru Okamgnienie z roku 2000, wydają się zapowiadać książkę autorstwa fizyka, biologa lub ewentualnie informatyka. Stanisław Lem nie jest jednak przedstawicielem żadnego z tych zawodów. Autor tej niewielkiej objętościowo pozycji zdobył przecież światową sławę jako powieściopisarz, i to sławę tak wielką, że niektóre z jego powieści fantastycznonaukowych – w tym Solaris, Dzienniki gwiazdowe, Bajki robotów, Cyberiada, Opowieści o pilocie Pirxie oraz powieść realistyczna z czasów II wojny światowej Szpital Przemienienia – znalazły się na liście szkolnych lektur w wielu krajach na całym świecie.
Choć Lem porzucił beletrystykę po wydaniu Fiaska (1986) i Pokoju na Ziemi (1987), przez następne dwadzieścia lat swojego życia pozostał wziętym krytykiem literatury i kultury, filozofem, futurologiem i, co nie mniej istotne, naukowym polemistą. I oto u progu nowego internetowego i biotechnologicznego millenium Lem dostarczył nam Okamgnienie: zbiór diagnoz i prognoz na rozpoczynające się tysiąclecie i dalszą przyszłość. Dzisiaj mija 15 lat od śmierci Stanisława Lema i 100 lat od jego urodzin. Spoglądając na karty jego życia, warto zapoznać się z kapitałem wiedzy i doświadczeń, który pozostawił nam ten wybitny Polak.
Na książkę Okamgnienie składa się Wstęp i dwadzieścia jeden krótkich rozdziałów zawierających się w 5–10 stronach, a niekiedy zaledwie w trzech. W Hollywood na określenie takiego skondensowanego streszczenia użyto by określenia treatment, gdyby nie to, że precyzyjna myśl Lema, jego erudycja i namacalne zainteresowanie nierzadko piekielnie złożonymi problemami sytuują go na antypodach wszystkiego, co Hollywood ucieleśnia. W Okamgnieniu, książce kompaktowej i złożonej dużą czcionką, znajdziemy właściwie destylat i koncentrat przemyśleń autora, a wrażenie to jest tym większe, że nasycone treścią akapity potrafią zająć całą stronę. Inspiracją większości rozdziałów i zazwyczaj ich początkiem jest polemiczne nawiązanie do jakiejś publikacji naukowej lub raportu, które staje się przyczynkiem do dalszych refleksji. Charakterystyczne jest to, że publikacje te pochodzą z całego świata i powstały we wszystkich głównych językach (z których kilka Lem znał czynnie). Ewolucja biochemiczna, ewolucja całego Kosmosu, potencjalna ewolucja przyszłych pokoleń robotów i komputerów, mózg jako zapis procesów ewolucyjnych, ewolucja życia i inteligencji oraz mnóstwo innych tematów przeplata się ze sobą w tym podręcznym minileksykonie technologiczno-naukowych wyzwań na nowy rok, nowy wiek i nowe tysiąclecie.
Małpy świecące w ciemności
.Niewielkich rozmiarów książkę otwiera polemiczny atak na Technologie XXI stulecia, futurologiczną pracę opublikowaną pod egidą niemieckiego ministerstwa nauki.
Zastrzeżenie Lema jest proste: pomimo swojego szumnego tytułu Technologie XXI stulecia nawet nie wspominają o dwóch technologiach, które mają stać się motorem innowacji w nadchodzących dziesięcioleciach, to jest globalnych sieciach komunikacyjnych (których przykładem jest internet) oraz badaniach w dziedzinie biologii, a dokładniej badaniach biomolekularnych i bioinżynieryjnych.
Pierwsza technologia daje nam dostęp do coraz większej mocy obliczeniowej i kolosalnych zasobów informacji. Druga przynosi codziennie niewiarygodne doniesienia o próbach klonowania ludzkich embrionów, tworzenia małp i królików świecących w ciemności, genetycznej modyfikacji odmian bionicznego ryżu i pszenicy oraz innych cudach. Lem przedstawia swoje stanowisko sprawnie i przekonująco. Dziwiąc się krótkowzroczności niemieckich futurologów, nie możemy jednak nie zauważyć podobnej cechy połączonej z wybiórczością u samego Lema, który opiera swój osąd wyłącznie na tej jednej publikacji, będącej zresztą, jak z lubością dowodzi, publikacją przeciętną. A przecież w czasie, kiedy Lem pisał swoją polemikę, książek i blogów na temat szans i zagrożeń związanych z internetem oraz niebezpieczeństw i korzyści płynących z odkrywania tajemnicy naszych genów było mnóstwo.
Być może Lem chciał sobie ustawić futurologicznego przeciwnika w ten sposób, aby móc spojrzeć wstecz na własne futurologiczne wysiłki, które do czasu publikacji książki podejmował od prawie pół wieku. Z uporem bowiem przypomina czytelnikowi, że Okamgnienie to kryterium trafności jego własnych przewidywań zawartych we wcześniejszych arcydziełach: Dialogach i Summa technologiae. Te nawiązania do intelektualnych pratekstów i wydawniczych pretekstów zbioru z roku 2000 pozwalają przynajmniej zrozumieć, dlaczego, nie będąc powieścią, Okamgnienie ma jednak bohatera i to iście epickich rozmiarów: ewolucję.
Neuroprocesor cerebrobiałkowy
.Z uwagi na wszechobecny biochemiczny żargon, nie wspominając o złożonych dyskusjach na temat przyszłych technologii – od zastosowania mikromolekuł w komputerach po wykorzystanie zdolności wyszukiwania bakterii przez fagi w terapii medycznej – Okamgnienie nie jest książką dla ludzi o słabej woli czy mało sprawnym neuroprocesorze cerebrobiałkowym (tj. mózgu). Terminy takie jak „technogenna”, „ksenogenna”, „prokarionty”, „eukarionty”, „psychozoiczna”, „orograficzna”, „cytochromy”, „teropody”, „zoocydy”, „polimery”, „priony”, żeby wymienić tylko kilka, wymagają od nawet najbardziej zagorzałych fanów Lema dodatkowego wysiłku intelektualnego. Cóż zatem powstrzymuje ich przed tym, aby cisnąć Okamgnieniem o ścianę i spędzić resztę popołudnia z jedną ze świetnych powieści pisarza? Mianowicie to, że nawet w wieku osiemdziesięciu lat Lem był nadal mistrzem obrazowania, porównań i metafor, co przekłada się na niebywałą zdolność przybliżania najbardziej abstrakcyjnych koncepcji. Tak na przykład opisuje ludzki mózg: „Jesteśmy raczej poskładanymi z różnoczasowo zaimprowizowanych procesualnych fragmentów tworami, tak jakby ktoś tonący najpierw uratował się dzięki zetknięciu z pływającym pniem, a potem, po trosze, z rozmaitych, chwilowo przydatnych, miotanych falami części utworzył po wielu niepowodzeniach i mękach wielki statek”.
Powyższa uwaga ma związek z kolejnym oczywistym pytaniem: po co szukać pomocy u literata zamiast u prawdziwego naukowca lub przynajmniej zawodowego filozofa, zmagając się z tak poważnymi i wielkimi problemami? Odpowiedź narzuca się przy lekturze każdej strony któregokolwiek z miniaturowych rozdziałów książki. Sytuujące się często na krańcach konceptualnych możliwości naszej epoki, poruszane w książce kwestie są nierzadko zbyt filozoficzne, aby pozostawić je naukowcom, i zbyt naukowe, aby mogli się nimi zajmować wyłącznie filozofowie. Przypomina mi to jedną z naszych rozmów składających się na książkę A Stanisław Lem Reader, kiedy to Lem zauważył ze śmiechem: „Jeśli chodzi o różne szkoły filozoficzne, jestem w dużej mierze po stronie sceptyków. Raczej nie padam na kolana przed naukami przyrodniczymi i często odnosiłem się do nich w moich powieściach dość lekceważąco”.
Encyklopedia ignorancji
.Jako sceptyk i ostrożny wizjoner Lem wzywa w Okamgnieniu do wydania nowej Encyklopedii ignorancji, sprzeciwiając się gorliwości różnej maści techno-proroków i naukowych nałogowców, którzy najchętniej wybrukowaliby drogę ku przyszłości ciałami swoich przeciwników utopijnych scenariuszy wykorzystania sprawczej siły w służbie sprawiedliwości społecznej. Mimo to kusząco lakoniczne opisy awangardowych współczesnych badań, które ożywiają Okamgnienie, wydają się nawet dzisiaj nie z tego świata. „Liny tak lekkie i mocne, że pojazd kosmiczny mógłby na orbitę, jak windą, podnosić ciężary”, „elementarne jednostki układów komputerowych, tak zwane bramki logiczne, [zbudowane] z jednej molekuły” oraz chyba najbardziej zapadający w pamięć, ale i najobrzydliwszy smaczek z odległych rejonów medycznych badań terapeutycznych: w groteskowym fragmencie przypominającym twórczość Lindsaya Andersona lub Wyspę doktora Moreau H.G. Wellsa Lem donosi o wielu próbach uzyskania krzyżówki człowieka i małpy podejmowanych przez sowieckich naukowców. Na szczęście nic z tego nie wyszło, stwierdza w końcu.
Tyle tylko że w roku 2021 to już rzeczywistość. W innym miejscu Okamgnienia Lem pisze o firmie Human Genome Sciences, Inc. i jej sensacyjnych prognozach, które zwróciły uwagę świata na błyskawiczne tempo postępów w dziedzinie biotechnologii. Według służb prasowych firmy do roku 2100 podstawową przyczyną śmierci człowieka będą wypadki, morderstwa lub wojna (zakładając oczywiście, że betryzacja nie wyjdzie poza fazę projektów). Ta zadziwiająca i niepokojąca wizja zakłada, że dzięki postępom medycyny regeneracyjnej jeszcze za życia urodzonych dziś dzieci starość i związane z nią dolegliwości przestaną być śmiertelne.
Stosunek samego Lema do tego nowego, wspaniałego świata można poznać po ironii, z jaką przedstawia te zapowiedzi, nadając im formę krzykliwego tytułu z gazety brukowej: nieśmiertelność jest w zasięgu ręki! Zaraz potem ubolewa nad dramatycznym procesem komercjalizacji i tabloidyzacji nauki czy też raczej próbami jej popularyzacji, szczególnie jeżeli przybierają one postać futurystycznych przewidywań (tradycyjny obiekt jego ataków). Niejako równoważąc tę sielankową wizję, Lem powraca do tematu starości i starzenia się w późniejszych rozdziałach poświęconych cywilizacjom pozaziemskim oraz badaniu i zasiedlaniu przestrzeni kosmicznej. O ile w dawnej twórczości science fiction przestrzeń kosmiczna była idealizowana jako źródło młodości i długowieczności, dzisiaj wiemy już, że jej oddziaływanie ma skutek odwrotny: stan nieważkości przyspiesza proces starzenia.
W podobnym duchu Lem zwraca uwagę na wyraźną korektę naszych poglądów na możliwości nawiązania kontaktu z przedstawicielami obcych cywilizacji. Zauważa, że w obecnych czasach o szansach na spotkanie wysoko rozwiniętych cywilizacji pozaziemskich mówi się już niewiele. Podejmowane dzisiaj wysiłki są o wiele skromniejsze i opierają się na nikłej nadziei znalezienia śladów życia w formie drobnoustrojów. Może tak jest lepiej, stwierdza Lem. Nasza samotność w kosmosie wydaje się faktycznie lepszym rozwiązaniem, choćby dlatego, że niełatwo sobie wyobrazić „zaawansowaną” cywilizację, bardziej zbrukaną dziedzictwem wojen, agresji i morderstw.
Okamgnienie nie jest zatem książką, która ma umilić podróż do pracy czy niedzielne popołudnie. Z drugiej strony w roku 2000 Lem dawno już przestał przejmować się dobrym samopoczuciem rzeszy pasjonatów pseudonauki wychowanych na Star Treku czy Avatarze… o ile kiedykolwiek zwracał na nie uwagę. Jak stwierdził w przeprowadzonym przeze mnie w 1992 r. wywiadzie: „Pisząc swoje książki przez te wszystkie lata, bez wątpienia płynąłem pod prąd obowiązującej mody. Wystarczy policzyć pojawiające się w nich zwłoki (morderstwa, zabójstwa) i zestawić tę liczbę z wyrabianą we współczesnych powieściach normą. Próżno szukać w moich dziełach dewiantów, sadystów, szaleńców, maniaków seksualnych, ojcobójców, prostytutek, kryminalistów, gangsterów czy dilerów, którzy są codziennością w masie tekstów zalewających Polskę i inne kraje. Płynąłem pod prąd, bo zawsze fascynował mnie gatunek ludzki jako taki (homo sapiens jako ostatni żyjący rodzaj człowiekowatych), a zupełnie obojętne były mi jego indywidualne odmiany” (A Stanislaw Lem Reader, 117).
.W kontekście tych słów Okamgnienie kończy się uderzającym, choć odpowiednim pożegnaniem przez Lema odchodzącego tysiąclecia, a jak okazało się kilka lat później – także swojego życia. Zamiast życzyć światu szczęśliwego zakończenia, Lem odprawia go na ostatniej stronie w kosmiczną podróż w nieznane słowami: „miłego końca świata”.
Peter Swirski
Tekst ukazał się w nr 30 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” w bloku tekstów w 15 lat od śmierci Stanisława Lema i w 100 lat od jego urodzin [LINK].