Wzmocnienie. O wojskowej obecności Amerykanów w Polsce
Obecność wojsk USA w Polsce przesądza, że w razie agresji na nasz kraj lub któreś z państw bałtyckich postanowienia Traktatu Północnoatlantyckiego będą realizowane
.Polska ma dobre i niedobre historyczne doświadczenia z aliantami z Zachodu. Dlatego też racjonalne są obawy, czy w razie rzeczywistej potrzeby – co w dzisiejszej sytuacji oznacza klasyczny atak militarny ze strony Rosji – pozostali członkowie NATO wywiążą się ze zobowiązań traktatowych. Słowem, że podejmą walkę. Najlepszą odpowiedzią na takie obawy jest praktyczne wzmocnienie – tu na polskiej ziemi – naszego wspólnego potencjału odstraszania. I właśnie to się teraz dzieje.
W sobotę, 14 stycznia 2017 r., w Żaganiu uroczyście powitano żołnierzy amerykańskich przyjeżdżających do Polski w ramach wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Decyzja o konkretnym kształcie tej operacji została podjęta na szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w lipcu 2016 r. w Warszawie.
I wcale nie było łatwo do tego doprowadzić. Elity – polityczne, gospodarcze i kulturowe – wielu krajów NATO i UE wykazują bardzo dużą wrażliwość na poczucie zagrożenia występujące w Rosji. Jakby elity te nie rozumiały, że jednym ze sposobów dyscyplinowania obywateli tego kraju przez autorytarną władzę jest zmasowane straszenie, od wielu już dekad, rzekomo agresywną polityką prowadzoną przez USA oraz NATO. Zachód jakoby tylko czeka, by Rosję zniszczyć. Jednak każdy poważny analityk wie, że głęboko zakorzenione obawy – nawet gdy są nieracjonalne – stanowią istotny fragment rzeczywistości międzynarodowej.
W efekcie NATO przyjęło rozwiązanie kompromisowe. Liczba wojsk, jakie są rozmieszczane na flance wschodniej sojuszu wprawdzie nie gwarantuje obrony terytorium w razie pełnowymiarowej agresji, umożliwia jednak – gdyby sam czynnik odstraszania nie zadziałał – takie spowolnienie agresora, by z Zachodu dotarła pomoc o wystarczającej skali.
Wszystko wskazuje na to, że to dobre rozwiązanie, które równoważy potrzebę bezpieczeństwa naszego regionu z wyjściem naprzeciw obawom Rosjan. Racjonalnie myślący Rosjanie nie powinni czuć się zaniepokojeni obecnością wojsk USA w Polsce. W Polsce nie będzie umieszczonych kilkaset, czy nawet tylko kilkadziesiąt, a jedynie kilka tysięcy żołnierzy amerykańskich. To powinno uspokoić Rosjan: takie wojska nie mają potencjału ofensywnego, nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa ich kraju.
Z drugiej strony – a to jest dla nas najważniejsze – obecność wojsk NATO (w tym brygady pancernej) na naszym terytorium bardzo istotnie zmniejsza prawdopodobieństwo wojny w naszym regionie.
Agresja Rosji na Ukrainę na czas wyrwała NATO z drzemki. Przez wcześniejsze lata organizacja ta zachowywała się tak (nie bez wkładu takich polityków jak przywódcy Platformy Obywatelskiej), jakby kompletnie nie rozumiała natury systemu władzy panującego w Rosji.
I jeszcze jedno: obecność wojsk NATO na naszym terytorium nie tylko stabilizuje pokój w Europie, stabilizuje pozycję Polski; zarazem dodatkowo stabilizuje system polityczny w Polsce, w tym pozycję obecnego obozu rządzącego.
.Po sukcesie warszawskiego szczytu NATO, po sukcesie Światowych Dni Młodzieży, po kolejnych niedawnych znaczących inwestycjach zachodnich korporacji w polską gospodarkę, po podtrzymaniu korzystnych dla naszego kraju ocenach kluczowych firm ratingowych, po ogłoszeniu planowanej obecnie wizyty kanclerz Merkel w Polsce, coraz lepiej widać utopijny charakter pragnienia obozu III RP i jego sojuszników w niektórych instytucjach UE, że rządy Prawa i Sprawiedliwości to władza „czysto tymczasowa”. Taka, która nie potrafi przetrwać nawet jednej kadencji. Wbrew nadziejom ugrupowań opozycyjnych instytucje międzynarodowe, ważne dla naszego bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego traktują obecny rząd jako naturalnego partnera do prowadzenia polityki międzynarodowej.
Andrzej Zybertowicz
15 stycznia 2017 r.