Prof. Wojciech KUDYBA: Przypadek Apolonii R.

Przypadek Apolonii R.

Photo of Prof. Wojciech KUDYBA

Prof. Wojciech KUDYBA

Wykładowca akademicki. Kierownik Katedry Polskiej Literatury Współczesnej i Krytyki Literackie UKSW. Zastępca redaktora naczelnego miesięcznika "Twórczość".

zobacz inne teksty Autora

Fragment najnowszej książki prof. Wojciecha KUDYBY „I co dalej?”, Wydawnictwo Pewne

Zastanawiając się na przyczynami stanów lękowych pacjentki, jeszcze raz zapoznałem się z fragmentem prozy, który mi przekazała. Moją szczególną uwagę zwróciło wtedy doświadczenie poszukiwania własnej osobowości, opisane przez pisarza. Pokazuje on główną bohaterkę w sytuacji kryzysu i przedstawia jej wysiłki mające na celu integrację wewnętrzną, polegającą na interioryzacji treści przekazanych jej we wczesnym dzieciństwie przez matkę. Uważam, że Apolonia R. potraktowała tę fantastyczno-naukową powieść bez należytego dystansu – jako lustrzane odbicie swojej własnej sytuacji. W rozterkach bohaterki dostrzegła najprawdopodobniej obraz własnych ukrytych tęsknot, które konsekwentnie od wielu lat odsuwała na obrzeża własnej świadomości. Jej lęk był więc w swej istocie lękiem przed treściami religijnymi, które z jakiegoś powodu zepchnęła w podświadomość. Miałem nadzieję, że przypowieść o czarodzieju i pastuszku, którą jej pożyczyłem, złagodzi jej wewnętrzne napięcie, proponując pewną niewymagającą oraz przyjemną formę duchowości rozumianej jako rodzaj życiowej samorealizacji.

We wrześniu Apolonia R. nie pojawiła się jednak w przychodni. Jej nieobecność na seansie terapeutycznym była całkowicie usprawiedliwiona wirusową infekcją górnych dróg oddechowych. Natomiast w październiku przyszła na seans terapeutyczny kilkanaście minut później, niż powinna. Swoje spóźnienie wytłumaczyła tym, że jadąc metrem, zaczytała się i zamiast wysiąść w centrum, dojechała aż do Kabat. Zauważyłem, że ufarbowała włosy na rudo i po raz pierwszy przyszła w spodniach. Miały one kolor ciepłej zieleni. W pierwszych słowach, tuż po powitaniu, przeprosiła, potem podziękowała za powieść, jaką jej pożyczyłem, następnie zaś wyznała, że była to „cienka zupka” i że teraz czyta coś naprawdę mocnego. Przyznała mi rację, gdy powiedziałem, że czytanie stanowi dla niej teraz nie tyle obszar kompensacji, ile raczej teren konfrontacji z wypartymi treściami psychiki, której to konfrontacji dawniej się obawiała, teraz zaś jej poszukuje, czytając specjalnie w tym celu dobrane utwory prozatorskie. Uzupełniła moje przypuszczenia o uwagę, że według niej to właśnie ta konfrontacja nadaje smak życiu i dziwi się sobie, jak mogła tego wcześniej nie zauważyć. Kiedy wyszła, zauważyłam, że pacjentka zostawiła na biurku książkę – najprawdopodobniej tę, którą czytała w metrze. Krzyknąłem i wybiegłem na korytarz, ale Pola zniknęła. Nie jestem teraz pewny, ale chyba wydawało mi się, że usłyszałem pukanie.

– Dzień dobry…
– Dzień dobry! – Piotr podszedł do drzwi, marszcząc czoło w taki sposób, jakby nie dowierzał własnym oczom. – Mrówa? – Wykrztusił po chwili i zatrzymał się gwałtownie, jakby nagle zwątpił w sens tego, co powiedział. A przecież wzrok nie mógł go mylić! Stara jeansowa kurtka i wytarte spodnie. Dredy i ogólny luz.
– Przysłał mnie do ciebie Jezus Chrystus… i powiedział Mrówa.
– Do mnie? – Piotr chciał zadać takie właśnie pytanie, albo w ogóle jakiekolwiek inne. Zamiast tego poczuł jednak, że to, co jeszcze przed chwilą było językiem, przypomina zaciśnięty węzeł. Przez jego sploty przelatywały teraz gwałtowne impulsy typu: „naćpał się, albo zwariował”, „co to, k..wa, w ogóle jest” oraz „trzeba go jakoś spławić”.
– Świetnie! Jakie to szczęście, że diabeł nie wpadł na razie na pomysł, żeby mi przysyłać swoich ludzi! Masz jakieś przesłanie, czy wpadłeś po prostu coś pożyczyć? – rzucił nareszcie, starannie dbając, by zdania zabrzmiały tak swobodnie, jakby do jego gabinetu co drugi dzień zgłaszał się jeden z apostołów. Mrówa zamiast uśmiechu podarował mu jednak coś innego:
– Nie p..dol ! Jakby nie chodziło o konkretne zadanie, to by mnie nie przysyłał! – powiedział z taką pewnością siebie, jakby podawał wynik dodawania w obrębie dziesiątki. Dzwoniąca cisza znów wypełniła gabinet i Piotr zrozumiał, że zaburzenia Mrówy są poważniejsze, niż się na początku wydawało. Chcąc zyskać na czasie, użył najprostszych środków.
– Chcesz o tym porozmawiać?  – zapytał.
– A o czym tu rozmawiać? – Mrówa podniósł brwi i wręczył Piotrowi folder mówiący o Nowej Ewangelizacji. – Potrzebujemy kogoś, kto wytłumaczyłby ludziom, na czym polegają trudności w nawiązywaniu relacji interpersonalnych i opowiedział, jak przełamywać bariery utrudniające nam kontakt z innymi, zwłaszcza z Jezusem. Dwie, trzy konferencje. Zastanów się i oddzwoń. Na dole masz adres i telefon. Pójdę już… Ty też pewnie się spieszysz…
– Poczekaj! – Piotr oderwał wzrok od folderu, ale Mrówy już nie było.

Po przeczytaniu kilku pierwszych stron stwierdzam, że książka, którą Apolonia R. zostawiła w gabinecie, jest zbiorem groteskowych opowiadań pisarza, którego imię i nazwisko nic mi nie mówi: Adam Lotak. Autor, zapewne debiutant, wybrał strategię prowokacji obyczajowej w celu zyskania rozgłosu i mocnej pozycji na rynku książki. W tym celu dokonał świadomego naruszenia tabu obowiązującego w nowoczesnym społeczeństwie. Poza tym w sposób dość dowolny i mało kompetentny nawiązał do pojęć i zjawisk, którymi zajmuje się psychologia. Usiłował przedstawić rzeczywistość jako projekcję lęków głównego bohatera. Ich osobliwy splot skłonny byłbym – zgodnie z tradycją freudowską – określić jako tzw. kompleks Jonasza. Protagonista opowiadania obawia się zadania, jakie zostało mu powierzone przez Boga. Boi się też głębszej relacji interpersonalnej, jaka mogłaby go łączyć z Synem Bożym. Stosuje w związku z tym różnego rodzaju strategie ucieczkowe, których charakteru sobie nie uświadamia. Jego zachowania wynikają z zaniżonego poczucia własnej wartości, z niskiej świadomości własnego potencjału oraz z podświadomej – wpojonej mu przez rodziców wychowanych w PRL – tęsknoty za władcą autorytarnym. Właśnie z powodu owej zakamuflowanej promocji autorytaryzmu uważam wspomnianą publikację za artystycznie nieudaną, obyczajowo naganną i szkodliwą społecznie.

Moją opinią podzieliłem się z Apolonią R. w gabinecie psychologicznym w dniu 10 listopada 2018 roku. Pacjentka pojawiła się tego dnia punktualnie. Miała na sobie wyzywające amarantowe spodnie i białą bluzkę z głębokim dekoltem, a na szyi srebrny łańcuszek zakończony niewielkim krzyżykiem. Robiła wrażenie spokojnej i świadomej swoich zalet. Powiedziała, że nie zgadza się z moją oceną opowiadań Lotaka. Że przyszła wyłącznie po nią, bo podjętą terapię uważa za zakończoną i więcej już nie pojawi się w przychodni. Jej zdaniem jest to książka, która pomogła jej zrozumieć, czym jest wiara i dlaczego ludzie stronią dzisiaj od osobistej relacji z Jezusem. Podkreśliła, że w jej życiu ostatnio wiele się zmieniło i że jedna spowiedź dała jej więcej niż pół roku terapii poznawczo-behawioralnej. Przyznała, że popełniła w życiu wiele błędów, bo człowiek jest głupi i ulega innym, zamiast bronić tego, co ma w środku. Podziękowała za wszystkie moje starania, a jako dowód wdzięczności wręczyła mi Ewangelię św. Marka w tłumaczeniu Czesława Miłosza. Na koniec zwierzyła się, że złożyła wypowiedzenie w kancelarii Król and Niemiec i ubiega się o stanowisko kierownika działu w dość dużym przedsiębiorstwie wydawniczo-medialnym, co wiąże się z koniecznością uzyskania stosownego orzeczenia psychologicznego.

Po gruntownej i wielostronnej analizie przypadku Apolonii R. stwierdzam zatem, że pacjentka nie wykazuje zaburzeń psychicznych, o których mowa w art. 3 pkt 1 ustawy z dnia19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego (Dz. U. z 2018 r. poz. 1878, z późn.zm.) które stanowią przeszkodę do wykonywania lub kierowania działalnością gospodarczą w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami piśmiennymi o charakterze apologetycznym lub ewangelizacyjnym. Niniejsze orzeczenie oraz dołączona do niego dokumentacja, stanowiąca studium przypadku, zostały wydane na prośbę Apolonii R. w dniu 19.11.2018 r. w Warszawie.

Psychoterapeuta mgr Piotr Jona.

Wojciech Kudyba
Fragment książki „I co dalej?”, Wydawnictwo Pewne [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 marca 2021