Rafał ROGALA: Polska wobec największego kryzysu humanitarnego od II wojny światowej

Polska wobec największego kryzysu humanitarnego od II wojny światowej

Photo of Rafał ROGALA

Rafał ROGALA

Urzędnik państwowy i prawnik. W latach 2007–2019 szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców.

Integracja nie odbywa się na poziomie metapaństwa, lecz w konkretnym zakładzie pracy, szkole, sąsiedztwie, ulicy, restauracji czy urzędzie administracji publicznej, rządowej czy też samorządowej. Stąd tak kluczowy jest dialog państwa z jego obywatelami – pisze Rafał ROGALA

.Inwazja rosyjska na Ukrainę zetknęła Polaków z nowym doświadczeniem, jakim jest wymuszona i masowa imigracja. Konfrontacja ta szokuje swoją skalą i dynamiką. Wciąż świeże obrazy z czasu tzw. kryzysu migracyjnego lat 2014–2016 wydają się mieć niewiele wspólnego z obecną sytuacją. Od 2014 roku do Europy przybyło łącznie około dwóch milionów uchodźców korzystających ze szlaków morskich wiodących głównie przez Morze Śródziemne. Wojna, która wybuchła na Ukrainie 24 lutego 2022 r., zmusiła dotychczas do opuszczenia tego kraju ponad 6,5 miliona osób, a brutalność działań armii rosyjskiej oraz nowa odsłona konfliktu w Donbasie zapowiadają kolejną falę wychodźstwa. Mierzymy się z największym kryzysem humanitarnym w Europie od czasów II wojny światowej.

Dlaczego Polska?

.Większość uciekających Ukraińców trafiła do Polski. Powodów jest kilka. W kontekście migracji mówi się o czynnikach wypychających i przyciągających. Przede wszystkim to sama wojna oraz jej zakres stanowią źródło tak masowej i nagłej ucieczki. Agresja Rosji w obwodach ługańskim i donbaskim oraz na Krymie w 2014 r. dotyczyła jedynie części Ukrainy, powodując głównie przemieszczenia wewnętrzne. Obecny konflikt zbrojny swoim zakresem obejmuje już całą Ukrainę, a jego nieprzewidywalność skutkuje ucieczką osób z całego terytorium naszego sąsiada.

Bezpośrednie zagrożenie życia, skala zniszczeń oraz właściwie całkowity brak dostępu do usług państwowych na terenach okupowanych bądź będących obszarem teatru działań wojennych wywołały odpływ mieszkańców. Wybór Polski jako kraju docelowego wydawał się oczywisty. Jesteśmy najbliższym sąsiadem Ukrainy, na naszym terytorium zamieszkuje jedna z większych na świecie diaspor ukraińskich. Nie bez znaczenia pozostawała również liczba miejsc, w których możliwe było przekroczenie granicy, a także łatwość wjazdu na terytorium Polski.

Od wybuchu wojny naszą granicę przekroczyło ponad 3,5 miliona obywateli Ukrainy, z czego jak wynika z ogólnodostępnych danych, ponad 95 proc. to kobiety z dziećmi oraz osoby starsze, powyżej 65. roku życia. Tak wielka liczba migrantów stanowi ogromne wyzwanie dla aparatu administracyjnego każdego państwa na świecie. Nie ma struktur wystarczająco dobrze przygotowanych, by zaabsorbować tak wielką rzeszę osób w tak krótkim czasie.

Z uznaniem trzeba wspomnieć o rozwiązaniach zastosowanych od samego początku kryzysu. Pozwoliły one na niezakłócony wjazd uciekinierów do Polski, nawet jeśli nie posiadali oni dokumentów umożliwiających ustalenie ich tożsamości. Wynikało to z praktyki organów Straży Granicznej, które pozwalają na humanitarną admisję dzięki implementacji przepisów wynikających z acquis Schengen (zniesienia kontroli paszportowej i wizowej na granicach wewnętrznych między państwami członkowskimi – przyp. red.). W pierwszych chwilach od wybuchu wojny najważniejszy był bezpieczny wjazd wszystkich uciekających.

Jak przyjąć uchodźców?

.Przede wszystkim trzeba wspomnieć o zdolności recepcyjnej państwa. Wiemy już, że państwo bez wdrożenia odpowiedniego modelu recepcyjnego nie jest w stanie odpowiedzieć na potrzeby uchodźców. Konieczne są natychmiastowe rozwiązania kryzysowe, umożliwiające rozlokowanie osób zgromadzonych w czasowych centrach recepcyjnych do docelowych lokalizacji, nawet jeżeli oznaczałoby to tworzenie quasi-ośrodków pobytowych. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że przyjęte założenia wdrażane były na poziomie centralnym bez jednoczesnego pełnego zaangażowania struktur samorządowych. W obecnej sytuacji są to kluczowi uczestnicy tego procesu, gdyż to na barkach samorządów opierać się będzie ciężar dostarczenia określonych usług i integracja tych osób.

Sytuacja, której doświadczamy, wymaga poważnej dyskusji. Jeszcze nigdy wcześniej nie było tak palącej potrzeby zgłębienia tego zagadnienia, zarówno na poziomie teoretycznym, jak i przede wszystkim praktycznym. Należy pilnie udzielić sobie odpowiedzi na pytanie, jakie stanowisko wobec obecnego zjawiska winno zająć państwo i samo społeczeństwo. To drugie dało wyraz nadzwyczajnej dojrzałości, przejmując na siebie recepcję ukraińskich uchodźców. Nie sposób przejść obojętnie wobec tak wielkiego porywu serca setek tysięcy Polaków, jednakże jest w tym jakaś smutna konstatacja na temat stanu państwa, które powinno jak najszybciej przejąć przywództwo w zakresie zabezpieczenia tej najistotniejszej obecnie potrzeby.

Utrwalanie modelu, w którym recepcja uchodźców opiera się na społeczeństwie obywatelskim, jest koncepcją niebezpieczną i ze swej natury nietrwałą. Oczywiście są tego pozytywne strony, takie jak chociażby odciążenie instytucji państwa. Kolejnym pozytywnym aspektem może być zadzierzgnięcie relacji mogących owocować szybszą integracją. Nie sposób jednak nie zauważyć, iż z każdym dniem utrwalania tymczasowego modelu, w którym system akomodacji uchodźców opiera się na strukturach społecznych, postępować będzie erozja zaufania do państwa. Konsekwencją tego może być frustracja społeczeństwa zbytnio obciążonego wspomnianymi obowiązkami, która z kolei zrodzić może skutek odwrotny od zamierzonego.

Polska polityka migracyjna

.Grzechem pierworodnym w zaistniałej sytuacji jest brak stosownej polityki migracyjnej. Argument ten jest o tyle zasadny, że przy tworzeniu owego dokumentu kwestia ta zostałaby zapewne przedyskutowana. Z drugiej jednak strony należy podać w wątpliwość, czy nawet gdyby istniała wspomniana polityka, to czy w sposób adekwatny zaadresowałaby ona potrzeby związane z napływem tak dużej liczby osób.

Brak formalnej polityki migracyjnej nie oznacza, że państwo polskie nie ma jej w wymiarze praktycznym. Wręcz przeciwnie, od 2017 r. Polska jest państwem, które przyjmuje najwięcej migrantów ekonomicznych w oparciu o krótkoterminowe zezwolenia na pracę w całej Unii Europejskiej. Już tylko fakt, że przez pięć lat z rzędu nie oddajemy palmy pierwszeństwa i od czasu przystąpienia do Unii Europejskiej przekształciliśmy się z państwa o charakterze wybitnie emigracyjnym w państwo imigracyjne, wymaga poważnego i odpowiedzialnego podejścia do zjawiska migracji.

Utrzymująca się negatywna tendencja demograficzna oraz związana z nią sytuacja na rynku pracy także wymagają odpowiedzi i zaadresowania powyższych problemów. Migracja, a następnie integracja migrantów może stanowić jedną z odpowiedzi. Próba rozwiązania tego problemu bez wdrożenia elementów zachęcających oraz zaimplementowania wspierających procesów integracyjnych ogranicza i spowalnia admisję pożądanej pod względem ekonomicznym kategorii osób.

Płaszczyzny integracji uchodźców

.Rozwiązań jest wiele, od modelu zróżnicowanego wykluczenia, w którym państwo dopuszcza migrantów jedynie do wskazanej przez siebie sfery publicznej, np. rynku pracy, po modele wielokulturowe, zakładające współistnienie w ramach jednego organizmu państwowego wspólnot o różnych wzorcach kulturowych. Niemniej w przypadku tej właśnie kategorii osób zalecana jest daleko idąca ostrożność w wyborze odpowiedniego modelu integracji.

Najpierw trzeba zaznaczyć, że w przypadku uchodźców z Ukrainy mamy do czynienia z bardzo specyficzną kategorią osób. Wedle szacunków wynikających z danych publicznych osób rejestrujących się w celu uzyskania nr PESEL do Polski przybyły w większości kobiety z dziećmi i osoby starsze. W doktrynie migracji zaliczane są one do grup szczególnie wrażliwych, względem których konieczne jest zastosowanie środków wspierających, które pozwolą na uniknięcie pogłębiania stresu związanego z wojną oraz koniecznością opuszczenia domu i niejednokrotnie rozłąki z mężem czy ojcem.

Bezpieczny azyl, który osoby te znalazły na terytorium Polski, został zagwarantowany przez zalegalizowanie ich pobytu mocą przepisów specustawy oraz umożliwienie dostępu do rynku pracy, w tym uzyskanie statusu beneficjentów ochrony czasowej. Pozytywnie trzeba ocenić szerokie uprawnienia uchodźców w zakresie dostępu do usług publicznych, w tym systemu opieki zdrowotnej czy edukacji oraz zabezpieczenia społecznego. Perspektywa prawna dająca gwarancję stabilności w dającym się przewidzieć okresie to solidny fundament, na którym należy dobudowywać kolejne piętra tego domu. A skoro mowa o domu, to następnym wyzwaniem stojącym przed polskim rządem będzie wspomniane zapewnienie dostępu do mieszkań, co w świetle obecnej sytuacji na rynku mieszkaniowym jest niezwykle wymagające.

Kolejnym zadaniem państwa jest identyfikacja indywidualnych potrzeb i w miarę możliwości ich zaspokojenie. Osoby migrujące niekoniecznie należy „wpychać” w funkcjonujące systemy, lecz raczej pozwolić im oswoić rzeczywistość, w której się znaleźli, i dać im na to czas. Uwzględniając jednak specyfikę tej grupy, państwo winno położyć szczególny nacisk na zagwarantowanie rozwiązań inkluzyjnych, które umożliwią szybkie budowanie poczucia przynależności. Niewątpliwym kapitałem jest tutaj postawa polskiego społeczeństwa.

Nie ulega wątpliwości, że jednym z lepszych rozwiązań integracyjnych jest włączenie migrantów do rynku pracy. O ile w sferze prawnej zadbano o to, ażeby dostęp ten był niezakłócony, to jednak pozostają kwestie, które należy odpowiednio zaadresować, np. uznawanie kwalifikacji osób, które przybyły, a więc nostryfikacja dyplomów i dopuszczenie do świadczenia pracy w zawodach dotychczas wykonywanych. Nieśmiałe próby, które mają miejsce w sferze edukacji, należy ocenić pozytywnie i wspierać administrację samorządową w realizacji tego typu programów.

Nie będzie to jednak możliwe, jeśli nie zagwarantujemy możliwości nauki języka polskiego jako języka obcego. Realna integracja nie będzie możliwa bez chociażby komunikatywnej znajomości języka. Tutaj akurat mamy łatwiej aniżeli inne państwa, gdyż potencjalna Ukrainka szybciej nauczy się języka polskiego niż obywatel państwa Bliskiego Wschodu języka niemieckiego. Ażeby stało się to możliwe, uchodźcy powinni uzyskać stosowne wsparcie w zakresie nauki języka oraz wykonywać prace implikujące konieczność wykorzystywania tych umiejętności.

Kolejną kwestią jest odpowiednia opieka dla dzieci oraz umożliwienie włączenia ich do polskiego systemu edukacji. Powinniśmy jednak zachować w tym dużą elastyczność i wyczucie. Nie ma potrzeby, by wszystkie dzieci uczęszczały do szkoły polskiej na poziomie adekwatnym do tego, który miały w ojczyźnie. Stąd też pozytywnie warto ocenić wyłączenie spod obowiązku szkolnego dzieci kontynuujące naukę zdalną z Ukrainy. Na drugim biegunie znajdują się jednak pomysły włączenia, dobrowolnego co prawda, uczniów ukraińskich w system egzaminów końcowych dla uczniów klas ósmych oraz egzaminów maturalnych mających odbywać się w języku polskim. Nie ma potrzeby, ażeby na tym etapie zachowywane było pełne odwzorowanie polskiego systemu edukacyjnego w stosunku do tej grupy osób. Postawmy raczej na aktywną naukę języka polskiego oraz rozwijanie oddziałów przygotowawczych, a także budowanie systemu struktur wspierających, jak chociażby ukraiński asystent nauczyciela. Ten model wymaga czasu.

Trzeba pamiętać jeszcze o tym, że sytuacja uchodźców ukraińskich przeniknięta jest duchem tymczasowości. Ukraińcy mają inną niż my perspektywę, inne potrzeby i inne aspiracje, stąd powinniśmy zakładać, że proces integracji nie będzie procesem linearnym. Powinniśmy zachować uważność i w miarę indywidualne podejście. Oznacza to, że próba budowania trwałych struktur może spalić na panewce z uwagi na trudną do przewidzenia przyszłość i swoiste zawieszenie, w którym tkwią te osoby. Integracja wymaga czasu i głównie w tym kontekście należy odczytywać zdanie, które zyskało już miano bon motu, że „to nie jest sprint, ale maraton”. Nie oczekujmy szybkich efektów naszych wysiłków, bo one przyjdą dopiero z czasem i będą zależeć od tego, jaki model integracji zastosujemy.

Najważniejsze – dialog społeczeństwa z migrantami

.Proces integracji determinowany jest interakcją między dwiema stronami: samymi migrantami oraz społeczeństwem przyjmującym, co określa wynik całego procesu. Przyjmując nierówność tych stron, powinniśmy pamiętać, że to społeczeństwo przyjmujące jest w większej mierze odpowiedzialne za proces integracji. Przez społeczeństwo przyjmujące należy rozumieć struktury państwa, jego aparat administracyjny, społeczeństwo, media itp. Ale integracja nie odbywa się na poziomie metapaństwa, lecz w konkretnym zakładzie pracy, szkole, sąsiedztwie, ulicy, restauracji czy urzędzie administracji publicznej, rządowej czy też samorządowej. Innymi słowy, integracja zachodzi na poziomie lokalnym, nawet jeżeli niektóre z jej mechanizmów rządzą się regułami instytucjonalnymi ustanowionymi na wyższych poziomach. Złotym standardem w kontekście integracji uchodźców jest transfer nie większej liczby praw, aniżeli przysługują one obywatelom danego państwa. Istnieją jednak sytuacje, w których konieczne staje się krótkotrwałe transferowanie większej liczby uprawnień celem wyrównania zbyt dużej różnicy pomiędzy uchodźcami a społeczeństwem przyjmującym.

Stąd tak kluczowy jest dialog państwa z jego obywatelami, ażeby odpowiednio komunikować zachodzące w tym zakresie przemiany oraz stosownie do potrzeb tłumaczyć potrzebę wdrażania odpowiednich rozwiązań. Pozwoli to niwelować pojawiające się w społeczeństwie napięcia i odpowiednio zarządzać tym procesem. Nie możemy zgubić bezcennego kapitału, jakim jest postawa polskiego społeczeństwa wobec uchodźców ukraińskich. Na tym fundamencie winno się budować kolejne kondygnacje ich nowego domu, jednakże rękami państwa i samorządu, przy udziale obywateli oraz doświadczonych organizacji trzeciego sektora.

Podobnie ma się rzecz z kreowaniem polityk integracyjnych. Władze państwowe powinny być odpowiedzialne za zakreślanie ram polityk integracyjnych, wskazywanie ogólnych kierunków oraz gwarantowanie realizacji tychże polityk w ramach ustalonych zasad. Z kolei treści polityk integracyjnych winny być przygotowywane przez samorządy oraz przez nie realizowane lokalnie.

.Trudny i naglący czas to konieczność wdrażania sprawdzonych rozwiązań. Na eksperymentowanie przyjdzie jeszcze pora. Warto spojrzeć w stronę innych państw, które mają już gotowe rozwiązania naszych problemów. Trzeba czerpać z tych doświadczeń, oczywiście niebezrefleksyjnie, zapraszając do współpracy wszystkich, którzy mogą wnieść w ten proces konkretne propozycje.

Rafał Rogala

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 czerwca 2022
Fot. Waldek SOSNOWSKI / Forum