Tom PEYRE-COSTA: Zapomniany kontynent

Zapomniany kontynent

Photo of Tom PEYRE-COSTA

Tom PEYRE-COSTA

Rzecznik prasowy Norweskiej Rady ds. Uchodźców w Afryce Zachodniej i Środkowej. Fotograf.

Norweska Rada ds. Uchodźców

zobacz inne teksty Autora

Jest takie wyrażenie w języku francuskim, które dobrze opisuje, dlaczego nie zwracamy uwagi na katastrofy humanitarne poza Europą. Chodzi o „mort-kilomètre” (kilometry śmierci). Kiedy ludzie umierają tak daleko od twojego kraju, zaczynasz zwracać na nich mniejszą uwagę – mówi Tom PEYRE-COSTA w rozmowie z Mateuszem M. KRAWCZYKIEM

Mateusz M. KRAWCZYK: Norweska Rada ds. Uchodźców opublikowała niedawno raport na temat najbardziej zaniedbanych katastrof wysiedleńczych na świecie. Na czym się on opiera?

TOM PEYRE-COSTA: Co roku Norweska Rada ds. Uchodźców sporządza listę dziesięciu najbardziej zaniedbanych kryzysów wysiedleńczych na świecie. Naszym celem jest zwrócenie uwagi na tych, którzy są najbardziej zapomniani, którzy rzadko trafiają na pierwsze strony gazet lub którzy nie otrzymują odpowiedniej lub wystarczającej pomocy.

Na podstawie jakich wskaźników tworzycie tę listę?

– Lista najbardziej zaniedbanych kryzysów wysiedleńczych na świecie jest tworzona w oparciu o trzy kryteria. Pierwszym z nich jest brak międzynarodowej woli politycznej. Innymi słowy, chodzi o zaangażowanie polityczne, czyli o to, ilu polityków, przywódców oraz liderów państw i organizacji na świecie aktywnie angażuje się w rozwiązanie danego kryzysu. Po drugie: brak uwagi mediów. Jak już zaznaczyłem, mówimy tu o kryzysach, które zazwyczaj nie pojawiają się na pierwszych stronach gazet.

Wystarczy wspomnieć, że w ciągu pierwszych trzech miesięcy wojny na Ukrainie w języku angielskim pisano o niej średnio około 85 tys. artykułów dziennie. Dla porównania – o kryzysie wysiedleńczym w Burkina Faso w ciągu 2021 roku napisano w języku angielskim 27 000 artykułów (źródło: Meltwater).

– A trzeci wskaźnik?

– Trzeci wskaźnik dotyczy braku pomocy międzynarodowej. Biorąc pod uwagę potrzeby zagrożonej ludności, w tym potrzeby finansowe, jesteśmy w stanie oszacować, które katastrofy są przedmiotem najmniejszej uwagi i na które przeznacza się najmniejsze środki. Demokratyczna Republika Konga, która zajmuje pierwsze miejsce na liście najbardziej zapomnianych katastrof, nie otrzymuje nawet 10 proc. środków potrzebnych do zaspokojenia najbardziej krytycznych potrzeb ludności.

Burkina Faso, Demokratyczna Republika Konga… Jakie jeszcze kraje znalazły się na tej liście?

– W tym roku na czele listy najbardziej zapomnianych katastrof związanych z wysiedleniami znalazła się Demokratyczna Republika Konga. Tuż za nią plasują się Burkina Faso i Kamerun. Na liście są także: Sudan Południowy, Czad, Mali, Sudan, Nigeria, Burundi i Etiopia. Wszystkie kraje z tegorocznej listy znajdują się na kontynencie afrykańskim. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy.

Dlaczego zainteresowanie tymi krajami jest tak małe?

– W przypadku Demokratycznej Republiki Konga odpowiedź jest prosta: odległość i niekończący się kryzys. Jest takie wyrażenie w języku francuskim, które dobrze opisuje tę sytuację: „mort-kilomètre” (kilometry śmierci). Kiedy ludzie umierają tak daleko od twojego kraju, poświęcasz im mniej uwagi. Katastrofa humanitarna w Demokratycznej Republice Konga powoduje masowe przesiedlenia, ale Europa nie jest nią bezpośrednio dotknięta. W przypadku Afryki Środkowej mamy do czynienia z wewnętrznymi przesiedleniami lub ucieczką do krajów sąsiednich.

– Jak rozumieć „niekończący się kryzys”?

– Trudno jest określić datę, kiedy w Demokratycznej Republice Konga zaczęły się katastrofy humanitarne. To jeden z powodów, dla których przywódcy polityczni nie zwracają uwagi na ten problem. Jest to katastrofa „w zawieszeniu”. Od dziesięcioleci ludność cywilna jest tu ofiarą nieustannej agresji ze strony grup zmilitaryzowanych. Zarówno media, jak i darczyńcy z czasem tracą zainteresowanie.

Jakie są główne przyczyny wysiedleń w Demokratycznej Republice Konga?

– W północno-wschodniej części kraju, w trzech prowincjach (Południowe Kiwu, Północne Kiwu i Ituri), od dziesięcioleci trwają konflikty między zamieszkującymi je społecznościami oraz walki o ziemię między grupami etnicznymi. Dlatego nową normą jest już to, że ponad 100 grup zbrojnych regularnie atakuje cywilów w ich wioskach, miastach, a nawet w obozach dla uchodźców.

Nawet w obozach?

– Co tydzień otrzymuję raporty od moich kolegów na miejscu, którzy mówią, że są zmęczeni ciągłym zbieraniem i liczeniem ciał ludzi zabitych w obozach dla przesiedleńców, w miejscach, gdzie przecież mieli otrzymać schronienie i ochronę. Tak wygląda codzienne życie w Demokratycznej Republice Konga. Miliony ludzi są przesiedlone, a co trzeci głoduje. To jest 30 milionów ludzi!

Pomimo tych szokujących danych media poświęcają niewiele uwagi, darczyńcy przeznaczają bardzo mało środków finansowych, a politycy wykazują niewielkie zainteresowanie.

Papież Franciszek ogłosił, że odwiedzi Demokratyczną Republikę Konga i Sudan Południowy. Na razie jego podróż została odłożona na bliżej nieokreślony termin w przyszłości. Czy takie inicjatywy jak ta mogą rzeczywiście pomóc potrzebującym na miejscu?

Każda okazja jest dobrym przypomnieniem tego, jak wygląda codzienne życie tutaj, na miejscu. Mam szczerą nadzieję, że papież Franciszek rzuci nowe światło na kryzysy, które mają miejsce w tych krajach. Jest to część jego misji, a papież jest bardzo aktywny w uwrażliwianiu świata na tych, którzy są najbardziej zapomniani. Jest to działalność, która wykracza poza religię. W końcu trzeba być potworem, żeby zabijać kobiety i dzieci. Ale widzieć to i nie robić nic – jest czymś nieludzkim.

– Uganda twierdzi, że jest przytłoczona napływem ponad 40 tys. uchodźców uciekających przed walkami w prowincji Północne Kiwu we wschodnim Kongu. Od marca do sąsiedniej południowo-zachodniej Ugandy przybywa do 500 osób dziennie. Czy liczba ta wzrośnie?

– Wydarzenia rozgrywające się w Północnym Kiwu to tylko kolejny epizod zawieszonej katastrofy w Demokratycznej Republice Konga. W ciągu ostatnich dni 72 000 osób zostało już przesiedlonych w wyniku walk na dużą skalę między operacją wojsk DRK przeciwko rebeliantom M23. Część z tych osób zmierza w kierunku miasta Goma, stolicy regionu. Tysiące innych zamierzają przekroczyć granicę z Ugandą. Jest to duże wyzwanie również dla nas, pracowników organizacji humanitarnych. Ze względu na problemy z bezpieczeństwem nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wielu potrzebujących.

W jakim stanie są ludzie, którzy uciekają z Północnego Kiwu?

Większość wysiedlonych nie ma ze sobą absolutnie nic. Nie mają jedzenia, wody ani żadnego dobytku. Po prostu uciekają w nocy. Nie mają też schronienia. Odnotowujemy przypadki biegunki i odwodnienia wśród dzieci, a także innych chorób, w tym malarii.

Jak zmieniły się warunki humanitarne od czasu wybuchu wojny na Ukrainie? Wiemy, że Światowy Program Żywnościowy ONZ (WFP) zawiesił część swojej pomocy żywnościowej w Sudanie Południowym z powodu braku funduszy.

– Wojna na Ukrainie ma ogromny wpływ na potrzebujących na kontynencie afrykańskim. Jednak główna różnica między nimi polega na tym, że wojna na Ukrainie przyciąga zainteresowanie darczyńców, a pomoc jest przekazywana ludziom uciekającym przed wojną. Tymczasem w przypadku Afryki nie możemy mówić o takim zainteresowaniu czy wsparciu. Ceny żywności rosną. W wielu rejonach pomoc humanitarna zaczęła kosztować więcej, niż możemy na to przeznaczyć.

W samym tylko regionie Afryki Środkowej głoduje ponad 60 milionów ludzi. Odpowiada to liczbie ludności Francji. I jestem pewien, że gdyby cała Francja zaczęła głodować, szybko znalazłoby się to na pierwszych stronach światowych gazet.

Rozmawiał Mateusz M. Krawczyk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 czerwca 2022
DJAFFAR SABITI / Reuters / Forum