Anne-Elisabeth MOUTET: Francja jeszcze nigdy nie upadła tak nisko

Francja jeszcze nigdy nie upadła tak nisko

Photo of Anne-Elisabeth MOUTET

Anne-Elisabeth MOUTET

Francuska publicystka pracująca dla „The Daily Telegraph”. Wcześniej pracowała dla „New York Post”, „The Conservative”, „The Spectator”, „Sunday Times” i „Sunday Telegraph”. Autorka m.in. „La Droite la plus intelligente du monde” oraz „Illiberalism in Europe”

Żenująca i coraz bardziej nieistotna inteligencja jeszcze nigdy nie upadła we Francji tak nisko. Został tylko Houellebecq – pisze Anne-Elisabeth MOUTET

.Przez setki lat Paryż nadawał ton. Voltaire, Rousseau, Hugo, Zola, Sartre, Camus i de Beauvoir zdefiniowali pojęcia zarówno zaangażowania społecznego, jak i intelektualnego splendoru. W XVIII wieku Diderot bywał słynnym gościem Katarzyny Wielkiej, a Voltaire, wierny korespondent rosyjskiej carycy, wizytował w Pałacu Sanssouci Fryderyka Wielkiego. Wiktor Hugo doszczętnie zniszczył reputację Napoleona III, określając go mianem „Napoleona Małego”. Juliusz Verne przewidział przyszłość; Proust i Céline – na przeciwległych krańcach spektrum – oświetlili mrok I wojny światowej. Marc Bloch otworzył badania historyczne na nauki społeczne, Fernand Braudel nakreślił sposoby myślenia i tendencje intelektualne w obszarze śródziemnomorskim. Sartre i de Beauvoir podróżowali do Rosji, Chin i Ameryki, rozsiewając intelektualne ziarno na uznanych uniwersytetach od Cornell, przez Smith, aż po Wellesley – popierając przy tym komunistycznych dyktatorów od Mao Zedonga po Jánosa Kádára.

Gdy młody André Glucksmann, jedna z najjaśniejszych gwiazd „nowej filozofii”, organizował publiczne pojednanie pomiędzy Raymondem Aronem i Jean-Paulem Sartre’em w 1979 r., odbyło się ono w biurze prezydenta Giscarda d’Estainga w Pałacu Elizejskim. Le President spoglądał łagodnie z boku, ewidentnie chełpiąc się tym, że zaskarbił sobie jeszcze większą popularność od momentu wygrania wyborów pięć lat wcześniej. Glucksmann i Bernard-Henri Lévy, pomimo ich „lewobrzeżnej” pyszałkowatości, słusznie przewidzieli koniec romansu francuskiej inteligencji z radykalną lewicą: koniec z sympatyzowaniem, koniec z odami do Stalina (w wykonaniu nikogo innego jak najznamienitszego francuskiego poety dwudziestowiecznego Paula Éluarda); koniec z gloryfikacją rewolucji kulturalnej Mao. Nawet jeśli upozorowane – było to wydarzenie przełomowe.

Kogo dzisiaj zaprosiliby na spotkanie Nazarbajew, Kim Dzong Un czy Łukaszenko? Kim jest dziedzic Sartre’a i Arona? By wkraść się w łaski swojego prezydenta, kazachscy oligarchowie postawili na soft power i władzę intelektu, wykupując rozpadający się dom rodzinny Księcia Andrzeja. Kim Dzong Unowi musiał wystarczyć koszykarz Chicago Bulls Dennis Rodman, a umowy ze współpracownikami Tony’ego Blaira zastąpiły mu korespondencję z Voltaire’em. Albert Camus zmarł w 1960 roku, Merleau-Ponty w roku następnym, Jean-Paul Sartre w 1980, Aron trzy lata później, w następnym roku zmarł Foucault, a w 1986 de Simone de Beauvoir.

Derrida dożył roku 2004, a Bourdieu zmarł dwa lata wcześniej; przedtem przydatni byli jedynie zradykalizowanym „uniwerkom” z Ivy League, gdzie szerzyli swe toksyczne poglądy pod postacią nauki o rasach, gender studies, lingwistyce i postkolonializmie za jedyne 60 000 dolarów od wykładu. Jedyny francuski pisarz godny międzynarodowej uwagi to Michel Houellebecq – mizantrop i pesymista, którego  bohaterowie uosabiają nieudaczników pozbawionych jakichkolwiek form moralnych. Porównajmy czterech ostatnich francuskich noblistów w dziedzinie literatury – Claude’a Simona (1985), Gao Xingjiana (2000), J.M.G. Le Clézio (2008), Patricka Modiano (2014) – z ich poprzednikami (Romainem Rollandem, Anatolem Francem, Albertem Camusem, Jean-Paulem Sartre’em), a problem stanu francuskiej inteligencji stanie się oczywisty.

Gdy utalentowana felietonistka „Le Figaro”, Eugénie Bastié, zapytała 89-letniego Pierre’a Norę, naczelnego intelektualistę wydawnictwa Éditions Gallimard, o jego zdanie na temat współczesnej sceny intelektualnej we Francji, nie potrafił znaleźć słów, którymi mógłby opisać swą pogardę. „Czy scena intelektualna w ogóle jeszcze istnieje? Ona upadła. Cóż, na pewno ucichła. Zmalała… Straciła impet… Francuska scena intelektualna sprowincjonalizowała się” (to najgorsza z możliwych obelg wśród obywateli 7. Dzielnicy Paryża). W roku 1980 Nora współzałożył wpływowy dwutygodnik opiniotwórczy „Le débat” wraz z socjologiem, historykiem i filozofem Marcelem Gauchetem, który po dziś dzień – w wieku 75 lat – zajmuje biuro sąsiadujące z Gallimard. Paryskie trio wydawnicze, ukształtowane w tonie francuskiej inteligencji, zgarnia większość nagród literackich niezmiennie od czasów Straconych złudzeń Balzaca. Gauchet wywołany do odpowiedzi przez Bastié podkreślił: „Scena intelektualna dzisiaj nie istnieje”. By dowieść swego, Gauchet i Nora zamknęli „Le Débat” w ubiegłym roku. 29-letnia Bastié również podziela to ponure stanowisko. „Pięćdziesiąt tysięcy ludzi kroczyło w procesji pogrzebowej Sartre’a [w 1980 roku]”, pisze w swojej świeżo opublikowanej książce La Guerre des Id.es. „Dziś kroczą za Johnnym Hallydayem”.

W wielu aspektach francuska inteligencja cierpi na ten sam grzech konformizmu co francuscy politycy czy większość społeczeństwa. Tak jak proces szczepień przeciwko COVID-19 od początku skazany był na porażkę przez powszechne tchórzostwo, pesymizm i strukturalną niezdolność wszechobecnej francuskiej biurokracji do kreatywnego myślenia czy przyznawania się do błędów, tak francuskie uniwersytety czy Grandes Écoles nie wytworzyły masy krytycznej poważnych kontestatorów obowiązującego porządku.

Konformizm jest kluczem do dobrych stopni i rozwoju społecznego – czy to w polityce, sektorze prywatnym, czy w społeczności intelektualnej, gdzie gatekeeperzy kurczowo trzymają się swojej pozycji nieraz i przez pół wieku. Outsiderzy – tacy też istnieją – przez lata nie otrzymują żadnego rodzaju uznania; uznania, które coraz częściej znajdują na stronach opiniotwórczych gazet czy w telewizyjnych talk-show. Żadna z tych platform nie stanowi odpowiedniego środowiska dla wyważonej argumentacji.

Rozważni myśliciele, tacy jak Alain Finkielkraut, niegdyś obiecujący autor wydawnictwa Gallimard, obecnie członek Akademii Francuskiej (zaszczyt, który zazwyczaj tłamsi jego posiadaczy), stał się kimś więcej niż konserwatywnym felietonistą. Jest regularnym obiektem krytyki lewicowej. Już od 2005 Le Monde, Liberation i L’Obs wrzuciły go do jednego worka centroprawicowych komentatorów zwanych – o zgrozo! – „nowymi reakcjonistami”. Finkielkraut wciąż publikuje popularne książki, a także prowadzi cotygodniowy program radiowy France Culture we francuskiej Trójce. Mimo to jego wpływ w kręgach paryskich jest praktycznie zerowy. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych bezosobowość we Francji nie łączy się z całkowitą destrukcją życia zawodowego; po prostu powoduje intelektualny niebyt.

Jeśli chodzi o współczesną „miękką władzę” Francji, funkcjonuje ona raczej pod postacią odwiecznych symboli aniżeli faktycznej zgodności z rzeczywistością. Nie istnieją francuscy Jordanowie Petersonowie, potrafiący spolaryzować opinię publiczną i przyciągający całe tłumy (nawet w dobie Zooma) zarówno przeciwników, jak i zwolenników ich najnowszych deklaracji. Foucault i Bourdieu nie zaprotestują zza grobu przeciwko nadużyciom amerykańskich uniwersytetów; ich byli uczniowie również odrzucają sposób, w jaki uczelnie wykorzystują nauki francuskich filozofów, lecz o tym się jednak nie słyszy poza granicami Francji – co ciekawe, nie z powodu bariery językowej.

.Do dziś język zapewniał nam przynajmniej częściową ochronę przed wybrykami polityki tożsamości; obecnie przypomina raczej Linię Maginota. To smutny odwrót od tego, co politycy aż do Jacques’a Chiraca uznawali za le rayonnement de la France (rayonnement może być rozumiane jako blask słońca lub promieniowanie jądrowe; w dobie performatywnego antykolonializmu drugie znaczenie częściej wychodzi na pierwszy plan). Francuscy intelektualiści muszą zapomnieć o emeryturach i nieśmiałości – to zdanie, którego nigdy nie spodziewałam się napisać.

Anne-Elisabeth Moutet
Tekst opublikowany w 31. numerze miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze” [LINK] © UnHerd

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 czerwca 2022
Fot. Image Capital Pictures / Film Stills / Forum