Dominika BYCHAWSKA - SINIARSKA: "Trybunał strasburski i chaos w określeniu odpowiedzialności właścicieli portali za treść komentarzy"

"Trybunał strasburski i chaos w określeniu odpowiedzialności właścicieli portali za treść komentarzy"

Photo of Dominika BYCHAWSKA-SINIARSKA

Dominika BYCHAWSKA-SINIARSKA

Prawniczka, absolwentka Kolegium Europejskiego w Natolinie, pracowała w kancelarii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, od 2008 r. szefowa „Obserwatorium wolności mediów w Polsce” Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, członek Panelu Doradczego Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej, odznaczona dziennikarską nagrodą „Artykułu 54 Konstytucji RP” za zasługi na rzecz wolności słowa w Polsce.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

Europejski Trybunał Praw Człowieka po raz drugi wypowiedział się na temat odpowiedzialności pośredników za komentarze osób trzecich. Tym razem trybunał potraktował pośredników łagodniej.

.Przypomnieć należy, że w wyroku Wielkiej Izby z października 2015 r. w sprawie Delfi p. Estonii trybunał strasburski uznał, że pośrednik, który prowadzi działalność gospodarczą i zarabia na publikacjach internetowych, ponosi odpowiedzialność za komentarze użytkowników. Ma to zastosowanie w szczególności do sytuacji, gdy wpisy mają nienawistny charakter, tj. mogą być penalizowane na gruncie przepisów dotyczących mowy nienawiści albo nawoływania do przemocy. Trybunał uznał, że usunięcie komentarza na podstawie zgłoszenia dokonanego według procedury „notice and takedown” nie wyłącza odpowiedzialności pośrednika. Tym samym pozwanie i uznanie naruszenia dóbr osobistych w komentarzach użytkowników informacyjnego portalu internetowego nie narusza wolności słowa.

Wyrokiem w sprawie Delfi trybunał nałożył na pośredników zarabiających w sieci obowiązek wprowadzenia systemu uprzedniego nadzoru, filtrowania komentarzy.

.Wyrok ten został szeroko skrytykowany. Organizacje pozarządowe z Europy oraz sami pośrednicy wskazywali, że tak daleko posunięta możliwość odpowiedzialności za komentarze sprawi, że pośrednicy zaczną je masowo usuwać, co z kolei wiąże się z ryzykiem cenzurowania pożytecznych treści. Ponadto zauważano, że podejście Strasburga jest sprzeczne z prawem UE, w tym dyrektywą o e-handlu, zgodnie z którą hostingodawcy odpowiadają za komentarze, tylko jeżeli nie zgodzą się ich usuwać po uzyskaniu wiarygodnej wiadomości. Sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zignorowali w sprawie Delfi wcześniejsze wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE. M.in. w sprawie Sabam v. Netlog, Unijny trybunał uznał, że na hostingodawcę zgodnie z przepisami ww. dyrektywy nie można nałożyć obowiązku prowadzenia ogólnego nadzoru nad informacjami, które przechowuje.

Po tak szerokiej krytyce trybunał strasburski zdaje się łagodzić swoje stanowisko. W wyroku z 2 lutego 2016 r. w sprawie Magyar Tartalomszolgaltatok Egyesulete (MTE) oraz Index.hu ZRT p. Węgrom uznał, że pozywanie pośrednika za komentarze użytkowników narusza swobodę wypowiedzi art. 10 Europejskiej konwencji praw człowieka. MTE jest organizacją pozarządową skupiającą usługodawców, index.hu jest informacyjnym portalem internetowym. Sprawa dotyczyła artykułów opublikowanych na obu portalach na temat pewnej spółki internetowej, która oferowała możliwość 30-dniowej darmowej reklamy. Po upływie tego terminu bez uprzedniej informacji zaczynała pobierać opłaty od swoich klientów. Pod artykułami ukazały się wypowiedzi niezadowolonych internautów, którzy poczuli się oszukani przez spółkę vg.hu.

Krytykowana spółka zwróciła się do sądów węgierskich z powództwem o ochronę dóbr osobistych, twierdząc, że wpisy komentatorów godziły w wizerunek i reputację firmy. Sądy węgierskie, w tym Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny, uznały, że portale ponoszą odpowiedzialność za komentarze.

.Trybunał w Strasburgu uznał, że wolność słowa hostingodawcy została naruszona. W uzasadnieniu do wyroku wskazał szereg okoliczności, które wpłynęły na odmienną ocenę niż w sprawie Delfi:

  1. Komentarze, które ukazały się na portalach MET i Index.hu nie miały charakteru mowy nienawiści czy nawoływania do przemocy, lecz były opiniami na temat podmiotu działającego komercyjnie.
  2. Portal MTE działał w internecie społecznie, w przeciwieństwie do Delfi nie zarabiał na generowaniu ruchu na stronie.
  3. Portale nie przyczyniły się do generowania komentarzy, na których zarabiały. Artykuły, pod którymi pojawiły się komentarze, były stonowane i odnosiły się do faktów.
  4. W przeciwieństwie do estońskiej sprawy komentarze dotyczyły spółki, a nie jednostki. Szkoda nimi wyrządzona miała więc zakres komercyjny, a nie moralny.

Strasburski trybunał podkreślił ponadto, że oba portale posiadały określoną politykę odpowiedzialności za komentarze. W regulaminach znajdował się „disclaimer”, który wyłączał odpowiedzialność pośrednika za wpisy osób trzecich. Ponadto komentatorzy mogli dokonywać wpisów po uprzedniej rejestracji. Hostingodawcy respektowali procedurę „notice and takedown”.

.Co ciekawe, trybunał z jednej strony wskazał, że procedura „notice and takedown” jest wystarczającym mechanizmem walki z wpisami, które naruszają dobra osobiste, oraz że nie jest ona wystarczająca w stosunku do mowy nienawiści. Z drugiej jednak podkreślił, że język w internecie jest odmienny od tego w prasie drukowanej lub mediach audiowizualnych. Internauci powinni więc tolerować ostrzejsze i mniej eleganckie komentarze.

Europejscy sędziowie wskazali, że portale pomimo braku notyfikacji ze strony urażonej spółki usunęły komentarze natychmiast po tym, jak został wniesiony wobec nich pozew o ochronę dóbr osobistych, czyli w momencie, w którym dowiedziały się o bezprawności komentarzy. W ocenie trybunału nie było jednak potrzeby moderacji komentarzy, a w konsekwencji ich usuwania.

W podsumowaniu podkreślono również, że powództwa o ochronę dóbr osobistych, pomimo iż nie doprowadziły do zasądzenia odszkodowania, mogą powodować efekt mrożący wobec hostingodawców.

.Wydaje się, że wyrok ten spowoduje dodatkowy chaos w praktyce pośredników oraz w orzecznictwie sądów. Najpierw bowiem długo przyzwyczajały się one, że w stosunku do usługodawców należy stosować przepisy ustawy o handlu elektronicznym, odzwyczajając się jednocześnie od sztucznego stosowania prawa prasowego do spraw internetowych. Wyrok Delfi spowodował jednak, że sądy nadmiernie obarczały hostingodawców odpowiedzialnością, nie bacząc na obowiązki wynikające z procedury „notice and takedown”. Sami pośrednicy z obawy przed odpowiedzialnością wyłączali możliwość komentowania.

Węgierski wyrok komplikuje jeszcze pozycję pośrednika (szczególnie tego zarabiającego w internecie) i utrudnia pracę sędziom krajowym. Będzie on musiał usuwać komentarze zawierające mowę nienawiści lub groźby. W tym zakresie będzie musiał stosować moderację lub mechanizm eliminacji nienawistnych komentarzy. Jednakże w stosunku do komentarzy potencjalnie naruszających dobra osobiste wystarczające będzie ich usuwanie w razie otrzymania wiarygodnej wiadomości na gruncie procedury notyfikacji.

Dominika Bychawska – Siniarska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 lutego 2016