Eryk Mistewicz: Obywatele Rosji. Najlepszy koniec dla wszystkich – z wyjątkiem Ukraińców, Litwinów i Polaków

Obywatele Rosji.
Najlepszy koniec dla wszystkich – z wyjątkiem Ukraińców, Litwinów i Polaków

Photo of Eryk MISTEWICZ

Eryk MISTEWICZ

Prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy "Wszystko co Najważniejsze".  www.erykmistewicz.pl

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Scenariusz zakończenia wojny, który wydaje się coraz bliżej, który kiełkuje, wibruje w powietrzu, czasami wybija na powierzchnię, z dnia na dzień coraz mocniej – pisze Eryk MISTEWICZ

.A to mężczyzna gdzieś w głębi Rosji zostaje zatrzymany za to, że jego niepełnosprawna córka narysowała plakat „Chcemy pokoju!”. A to globalna agencja prasowa relacjonuje historię sklepikarza z głębi Rosji, który także protestował przeciwko coraz większemu zaangażowaniu się Rosji w wojnę, w wojnę ze Słowianami przecież.

Tour de France odbywa Marina Owsiannikowa, która przed rokiem wystąpiła w kontrolowanej przez rosyjską propagandę telewizji z plakatem wzywającym do zakończenia wojny. Bohatersko przedarła się przez graniczne śniegi Finlandii, niczym James Bond, i dziś w kolejnych francuskich mediach przekonuje, że Rosja nie powinna być karana za wojnę, sankcje uderzają w zwykłych ludzi, wojna powinna być zakończona wspólnie przez Putina i Zełenskiego, im szybciej, tym lepiej. Bystro!

W tym miejscu – oklaski. Każdy chce końca tej wojny. Rynki finansowe i świat finansów, które ledwo zaczęły odzyskiwać wyporność po pandemii. Linie lotnicze, które muszą omijać wielkie zamknięte obszary (koszty paliwa, czas przelotu plus jakże modna ekologia). Trzeci Świat pozbawiony zbóż z wielkich pól Ukrainy. Aż po francuskich producentów musztardy, zmuszonych ogłosić radykalny wzrost cen za sprawą braku gorczycy z Ukrainy. I oczywistości: galopujące ceny produktów spożywczych, paliwa, energii w całej Europie. Idące w ślad za tym protesty społeczne, coraz silniej uderzające w rządy, osłabiające je do granic, zmuszające do użycia wojska i policji do rozpraszania demonstracji.

Równocześnie kolejni politycy chcą przejść do historii jako ci, którzy zatrzymają tę wojnę. Emmanuel Macron, Franciszek, Xi Jinping, Viktor Orbán – każdy widzi się jako rozjemca. Każdy z podobnym pomysłem: wstrzymujemy wojnę, zatrzymujemy wojska tam, gdzie są, wytyczamy linię na mapie i mrozimy ten konflikt. I już – pokój uzyskany. Bystro! Bez odszkodowań, bez pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców gwałtów, mordów, masowych grobów, porwań, grabieży. Po prostu zatrzymujemy tę wojnę – i już. Świat czeka, aby wrócić w te koleiny, w których był. Każdą rurę da się na nowo „skleić”. Bystro!

Z rosnącą jednocześnie presją, w tym presją tzw. autorytetów, aby Ukraina odstąpiła od obrony swojego terytorium. Z oczekiwaniem, że wycofa wojska, po prostu się podda i zatrzyma wojnę, w której przecież nie ma wielkich szans, choćby z uwagi na zaminowane tamy czy elektrownie atomowe w strefie wojny, nie mówiąc już o broni atomowej w rękach Putina – jako wciąż stosowany argument bezpośredni, który ma przekonać Ukrainę do poddania się. A ta „obrzydliwa Ameryka” (inaczej USA nie są określane przez francuskie elity starej daty) powinna przestać prowokować Rosję. Rosję, która przecież przewodniczy w tym czasie Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

I nic. Ani presja krajów Trzeciego Świata, ani presja związana z zalaniem dużych obszarów Ukrainy, ani presja nuklearna – Kijowa nie łamie. A świat chce odetchnąć. Skończyć tę wojnę. Bystro!

Oczywiste jest, co byłoby dalej. Z Rosją, która odsapnie, odpocznie i za cztery czy pięć lat zbierze się w sobie i ruszy na nowo. Taka już – w wielkim uproszczeniu – natura imperializmu rosyjskiego, co widzimy od 300 czy 250 lat. Który to imperializm – jeśli Rosji nie podzielić na mniejsze kraje, nie oddzielić od regionów zajętych przemocą – wciąż będzie odnawiać się w coraz silniej wypowiadanych żądaniach wobec innych.

Tu wracamy do mężczyzny, który nie dopilnował swojej córki, aby ta nie rysowała plakatu antywojennego; sklepikarza, który także postanowił zaprotestować przeciw wojnie; dziennikarki, która przekonuje, że Rosja to fantastyczny kraj, Rosjanie to fantastyczni ludzie, tylko Putin, cóż…

Niech mi Państwo pozwolą pójść dalej za tym trudno uchwytnym, li tylko wibrującym w powietrzu pewnym konceptem, zarysem, szansą i strategią dla całego świata albo dużej jego części.

Bo oto – załóżmy – w całej Rosji powstawać zaczynają obywatelskie grupy oporu. Dla uproszczenia nazwijmy je: Obywatele Rosji. Nielegalne, antyputinowskie, antywojenne struktury. Chcące pokoju, zakończenia wojny na Ukrainie, demokratycznych zmian w Federacji Rosyjskiej. Milicja namierza, wyłapuje, pałuje, ale ruch rośnie w siłę. Wykorzystuje internet, niezadowolenie w średniej wielkości miejscowościach.

Kluczowym dniem, w którym scenariusz tak zarysowany przyspiesza, jest atak Obywateli Rosji na kolonię karną, w której przetrzymywany jest Aleksiej Nawalny. Obywatele Rosji wykorzystują to, że obsada jest słabsza, i wyprowadzają Nawalnego na wolność. Jego wystąpienie już z Moskwy, gdzie przybywa w niezrozumiały sposób (historycy wrócą do tej kwestii po 20–30 latach, deliberując, czy udział mieli w tym omonowcy, wagnerowcy czy też oligarchowie), transmitują wszystkie światowe stacje telewizyjne. Nawalny ogłasza siedmiopunktowy plan dla Rosji.

Po pierwsze: pokój! Zakończenie wojny tam, gdzie ona w tej chwili się zatrzymała. Odtąd Rosja nie będzie posuwała się naprzód, o to samo prosi też Ukrainę.

Po drugie: rozliczenie bezpośrednich winnych zbrodni dokonanych na Ukrainie. Zapowiedź powołania specjalnego trybunału do osądzenia sprawców, działającego na podstawie specjalnych przepisów. Szybko okaże się, że przepisy wymagają nowelizacji, co znacząco spowolni prace trybunału. Ostatecznie zostanie skazanych dwóch szeregowców, szybko popełnią samobójstwa.

Po trzecie: rekompensaty dla Ukrainy. Zgoda na przejęcie zatrzymanego majątku oligarchów rosyjskich powiązanych z Kremlem i przekazanie ich na rzecz Ukrainy. Oligarchów wskaże osobiście Nawalny.

Po czwarte: zgoda na status obserwatora dla Ukrainy w UE. Zachowanie prawa weta Rosji względem członkostwa Ukrainy w NATO.

Po piąte: demokratyzacja Rosji. Zgoda na wolne media, na zgromadzenia obywatelskie, wolne związki zawodowe. Plan przyspieszonych wolnych wyborów z gwarancją 35 proc. miejsc w przyszłym parlamencie dla Obywateli Rosji. Redaktor naczelny opozycyjnego portalu rzuca hasło: „Wasz premier, nasz prezydent”, w wyniku czego Aleksiej Nawalny zostaje prezydentem.

Po szóste: rozliczenie odpowiedzialnych za fiasko operacji specjalnej na Ukrainie. Zdegradowanie planistów, rozliczenie ludzi, którzy zdefraudowali środki przy okazji operacji specjalnej. Tu Nawalny wskaże, czy ostrze krytyki zostanie wycelowane bardziej w „siłowików” czy „wagnerowców”, tak aby mógł oprzeć swoje nowe rządy na jednej z tych konkurujących dotąd grup. Rosja to zbyt duży i poważny kraj, aby nie postawił wszystkiego na odbudowę swego potencjału militarnego, roztrwonionego w wyniku operacji specjalnej Putina.

Po siódme: Władimir Putin definitywnie przegrał. Opuszcza Rosję. Nie ma dla niego miejsca w demokratycznym, wolnym kraju. Osiada w jednym z krajów Ameryki Południowej. Nie udziela wywiadów, nie prowadzi aktywności politycznej. Dożywa swoich dni.

Obywatele Rosji zostają uhonorowani Pokojową Nagrodą Nobla. Świat odetchnął z ulgą. Tylko znów ci Polacy, Litwini, Ukraińcy…

Eryk Mistewicz
Tekst ukazał się w nr 52 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 maja 2023