Eryk MISTEWICZ: "Polska. Trzy scenariusze na 2016 r."

"Polska. Trzy scenariusze na 2016 r."

Photo of Eryk MISTEWICZ

Eryk MISTEWICZ

Prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy "Wszystko co Najważniejsze".  www.erykmistewicz.pl

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Scenariusz pierwszy: KOD doprowadza do głosowania

11 stycznia 2016 r. Parlament Europejski przyjmuje uchwałę potępiającą drugi, po Węgrzech, autorytarny rząd skrajnej prawicy w UE – informują na jedynkach wszystkie serwisy publicznych i komercyjnych stacji TV. Jedynie media związane z Ojcem Tadeuszem Rydzykiem oraz braćmi Jackiem i Michałem Karnowskimi zwracają uwagę, że trudno mówić o uchwale Parlamentu Europejskiego, jeśli dokument ten został przyjęty wyłącznie jako wewnętrzne stanowisko jednej z grup parlamentarnych – grupy EPP.

Fakty nie są jednak ważne. Następuje eskalacja „wojny polsko-polskiej”. Najważniejsze jest podkręcenie do maksimum poziomu zagrożenia. Każdy ruch nowego rządu jest kwestionowany: przyjęcie do pracy młodego człowieka – źle, nic nie umie, trzeba stawiać na bardziej doświadczonych; przyjęcie starszego – źle, rząd powinien dawać szanse młodym; projekt ustawy wspierającej rodziny – błąd, 500 zł na dziecko powoduje obciążenie podatkowe, utratę świadczeń, a poza tym to promocja alkoholizmu; zmiana w systemie służby cywilnej – zamach; ustawa medialna – zamach; ustawa górnicza – skandal; ustawa bankowa – tragedia, jak wyglądamy w oczach Zachodu; zmiana w kontrwywiadzie – źle, jak wyglądamy w oczach Wschodu, w tak skomplikowanej sytuacji geopolitycznej.

„To nie jest polski rząd, to nie jest Polska. Kierują nasz kraj ku przepaści” – powtarzają kolejni komentatorzy. Mimo że rząd trwa ledwo trzy tygodnie, brak już słów do nazywania jego poczynań.

Jeśli drugiego dnia rządów PiS ogłoszono „zamach na demokrację”, „kres demokracji”, „śmierć demokracji”, trzeciego dnia nadeszła „noc totalitaryzmu” – to czwartego dnia już nie wiadomo co powiedzieć.

„Zobaczycie, gdy będzie się coś rzeczywiście ważnego działo, zabraknie słów” – ostrzega w sieci pierwsza polityczna blogerka kraju, Kataryna.

14 stycznia zostaje sprofanowany cmentarz żołnierzy radzieckich w Ostrołęce.

W nocy z 14 na 15 stycznia wybuch niszczy część elewacji Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. „Polacy mają antysemityzm w genach. Obecne władze podgrzewają te nastroje. Mamy do czynienia z odhumanizowanym, nieludzkim, antyeuropejskim, faszystowskim reżimem” – pisze Jan Tomasz Gross z KOD na łamach „Süddeutsche Zeitung”.

16 stycznia o Polsce piszą na pierwszych stronach „Il Manifesto”, „Le Monde”, „Liberation”, „L’Humanite”, „Le Soir”, „Guardian”, „El Pais”, „Financial Times”, „La Libre Belgique”, „Luxembourg Observer”, „Politico”, „Niezawisimaja Gazieta”, „Lidove Noviny”, „Il Sole”, „New Zealand Times”, „India Times” i kilkaset innych tytułów na całym świecie. Występujący w tekstach polscy rozmówcy, Polacy,  tłumaczą zagranicznym dziennikarzom, że boją się mieszkać w kraju, w którym dochodzi do aktów haniebnych, sprzecznych z prawem międzynarodowym, w której rządzą faszyzm, rasizm, ksenofobia. „Nigdy jeszcze, od stanu wojennego, tyle nie pisano o Polsce. Jako Polakowi i to Polakowi przez duże »P«, jest mi zwyczajnie wstyd” – ogłasza Tomasz Karolak.

„Rządy Kaczyńskiego w 2005 r, utrudniły korzystanie ze studiów wyższych synom i córkom byłych komunistów, dziś to samo grozi synom i córkom działaczy liberalnych, członków Platformy Obywatelskiej. To selekcjonowanie obywateli na gorszych i lepszych” – tłumaczy prof.Radosław Markowski dziennikarce „Le Temps”.

.Świat obiega informacja zrozumiała pod każdą szerokością geograficzną: o tworzeniu przez rząd PiS rejestrów osób homoseksualnych, które mają być – jak się podejrzewa – kierowane na przymusowe leczenie. „Informacja, która porusza ludzi, która zmusi ich do ruszenia się, zaprotestowania, musi być prosta, wręcz prostacka. Uderzajmy celnie, mówmy to, co na Zachodzie chcą usłyszeć. Musimy zwyciężyć, nowoczesność i prawda są ważniejsze od faktów! I emocje, im większy burdel i im większe emocje, tym bardziej wygrywamy” – piszą w instrukcji „Jak rozmawiać z zagranicznymi dziennikarzami” na Facebooku aktywiści KOD.

Do gry wkracza Gazprom informując o rozpoczęciu renegocjacji umowy gazowej z Polską.

Psychologowie katoliccy apelują o wyłączanie stacji telewizyjnych transmitujących całą dobę polską politykę. „Już dżingle muzyczne towarzyszące materiałom filmowym w stacjach telewizyjnych powodują stany lękowe u osób nieobeznanych z metodami działania współczesnej propagandy” – zauważa prof. Mieczysław Ryba, jeden z lepszych polskich medioznawców.

Na 1270 urzędników Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie zbędnych jest ponad 1000. Zostaną zwolnieni na mocy prawa, które wejdzie w życie z dniem 1 marca (wcześniej, przez kilka dekad, urzędnika nie można było zwolnić, konkursy były zaś najczęściej fikcją). Hałas, krzyk, huk nie tylko w Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie, ale też w innych urzędach i instytucjach.

.W urzędach zaczynają powstawać samoistnie Komitety Obrony Demokracji. Prawnicy-konstytucjonaliści przekonują, że KOD to de facto związki zawodowe, a więc osoby je tworzące nie mogą być zwalniane z pracy.

Rośnie lista instytucji, do których wysyłane są apele o zajęcie się sytuacją w Polsce: Bank Światowy, Humanity in Action, Komisja Europejska, PenClub, Kongres USA, Rada Bezpieczeństwa ONZ, Światowy Kongres Żydów, Amnesty International, Światowa Organizacja Handlu, ASEAN, Światowa Rada Frankofonii, Trybynał w Hadze…

Ale jest też druga strona. „Przybywa tych, którzy przyklaskują i kibicują. Nie brak głosów w stylu: „wreszcie ktoś wziął się na poważnie do rządzenia”, „trzeba zdecydowanych działań, żeby pogonić szkodników i złodziei”. Zresztą PiS sam narzuca taką narrację, powtarzając, iż żeby skutecznie przeprowadzić reformy, najpierw trzeba zrobić porządek w kraju. I co z tego, że ma złą prasę, że słychać opór opozycji? To polityków i zwolenników PiS tylko umacnia w przekonaniu, że robią dobrze. Bo skoro tak wielu krzyczy, to znaczy, że boi się zmian. Partia rządząca jest przekonana o tym, że poseł Kornel Morawiecki ma rację, mówiąc, że dobro narodu jest ważniejsze niż prawo. Będąc przekonanym o tym, co jest dla Polaków dobre, PiS nie zamierza liczyć się nawet z obowiązującym prawem. Po to ma większość w Sejmie, by to prawo tak zmienić, żeby służyło ono celom nadrzędnym, czyli dobru ogólnemu, rozumianemu poprzez pryzmat założeń PiS“ – pisze Marek Kacprzak na łamach „Rzeczpospolitej” [LINK].

17 stycznia w zamachu bombowym ginie jeden z założycieli KOD-u.

Trwa blokowanie dojazdów do Sejmu. W krajobraz Warszawy wpisuje się rotacyjna pikieta pod siedzibą PiS, na ul.Nowogrodzkiej. W następstwie wezwania do obywatelskiego nieposłuszeństwa i niepłacenia podatków „rządowi PiS” biura rachunkowe pomagające działaczom w przenoszeniu rachunków na Jersey i Cypr pracują pełną parą. Część zysku z opodatkowania wspiera rodzące się „państwo polskie bez PiS”.

„Zakładamy własną praworządność, jeśli PiS tak traktuje sprawiedliwość” – ogłasza prof.Andrzej Zoll, niegdyś spokojny autorytet prawniczy. Teraz coraz częściej gabinet urzędujący w Warszawie nazywany jest rządem marionetkowym. „Zwyciężymy! Musimy zwyciężyć!” – apelują działacze KOD z Londynu.

Pracownicy Ambasady RP w Londynie oświadczają, że jeśli zostaną zwolnieni, natychmiast przystępują do tworzenia rządu na uchodźstwie.

19 stycznia 2016 r. Sąd Najwyższy ma uznać za ostateczne wyniki wyborów parlamentarnych, które odbyły się kilka miesięcy temu. Sędziowie postanawiają jednak nie uznać ostatnich wyborów. Decyzja ta jest decyzją ostateczną, niezaskarżalną w trybie odwoławczym, niepodlegającą kasacji. Skutkuje uznaniem wyborów za nieważne, tym samym uznając za nieważne wszystkie decyzje, jakie powzięła nowa władza (uznana w związku z tym za władzę nielegalną).

O 19.00 w wystąpieniu Ryszarda Petru na antenach TVP1, TVP2, TVP3, TVP Polonia, TVP Historia, TVP ABC, TVP Regiony, TVN, TVN 24, TVN Meteo, TV Superstacja (emisji wystąpienia odmówiły Polsat, Polsat News i Polsat News 2) wzywa on rząd Beaty Szydło do natychmiastowego ustąpienia a prezydenta Andrzeja Dudę do natychmiastowego rozpisania wyborów. Petru prosi wszystkie siły polityczne o współpracę, dziękuje obywatelom o tak zaagażowaną postawę w obronie demokracji. Dziękuje Martinowi Schulzowi i wszystkim przyjaciołom Polski poza granicami za presję wywieraną na „rząd uzurpatorów”, „marionetkowy gabinet”, „psujów demokracji”.

O 20.30 prezydent, marszałek Sejmu, marszałek Senatu oraz lider Prawa i Sprawiedliwości spotykają się w Kancelarii Prezydenta. To wówczas powstaje krótkie nagranie Marcina Kędryny na Periscope, ze słowami, które padają z ust marszałka Marka Kuchcińskiego: „Panowie, policzmy głosy”.

Przed północą Antoni Macierewicz podejmuje decyzję o postawieniu w stan gotowości Żandarmerii Wojskowej, Straży Granicznej oraz tej części armii, która respektuje jego polecenia. Przy trójpodziale władzy w Wojsku Polskim od wyborów trwa pat – część wojskowych jawnie wspierając Komitet Obrony Demokracji nie respektuje zwierzchnictwa szefa MON.

20 stycznia 2016 r., o ósmej rano przed Sejmem występuje premier Beata Szydło. Padają słowa: „Jest Polska, była Polska przez czterdzieści parę lat, bo to jednak była Polska – była własnością pewnej grupy, własnością może z dzierżawy raczej przez kogoś nadaną. Potem myśmy w imię racji, ważnych racji politycznych zgodzili się na pewien stan przejściowy, na kompromis, na to, że ta Polska jeszcze przez jakiś czas będzie i nasza, i nie całkiem nasza. I zdawało się, że ten czas się skończył. Skończył się wtedy, powinien się skończyć, kiedy uzyskaliśmy władzę pochodzącą z demokratycznego, prawdziwie demokratycznego wyboru. A dzisiaj widzę, że nie wszystko się skończyło, że jednak wiele jeszcze trwa i że to, czyja będzie Polska, musi się dopiero rozstrzygnąć. To się będzie rozstrzygało także (oklaski) w jakiejś mierze, w jakiejś cząstce dziś, tutaj, na tej sali” [całość wystąpienia stanowiącego inspirację: [LINK]].

Głosowanie za odrzuceniem decyzji Sądu Najwyższego przewidziano na godz. 9.00, w trzydzieści minut po wystąpieniu premier. W olbrzymim tumulcie i kakofonii dźwięków, nakładających się na siebie opinii ekspertów, prawników, konstytucjonalistów, wiadomo jedno: „Teraz albo nigdy”.

.Świat zawirował i zaczął się trząść, telepać w posadach. Drżenie wyczuwalne było w każdym studiu telewizyjnym, w każdej redakcji, nie mówiąc już o budynkach parlamentu. Krzyki, wrzaski, emocje. My albo oni.

I czas, czas, który płynie nieubłaganie. Nikt już jednak nikomu nie wierzy, prawnicy oceniają dokumenty, których nie widzieli, w pośpiechu wykrzykują już tylko urywki zdań. Nie wiadomo, czy parlament ma prawo konwalidować decyzję Sądu Najwyższego. Uznani prawnicy nie są w stanie wypowiedzieć słowa, oddają więc pole młodszym i bardziej zapalczywym kolegom. I koleżankom. Zdyszana pani politolog, będąca w istocie specjalistką od Orientu, szczególnie Turcji („ale tak jakoś się stało, że zaczęli mnie podpisywać jako politolog, to tak zostało”), krzyczy w studiach telewizyjnych tylko jedno słowo: „Hańba! Hańba! Hańba!”.

We wszystkich klubach parlamentarnych wprowadzono dyscyplinę. Czas wystąpień w imieniu klubów marszałek Sejmu tradycyjnie już ograniczył do 5 minut, a czas wystąpień indywidualnych został ograniczony do 1 minuty. Przed Sejmem w regularnej bitwie straż obywatelska (wsparcia KOD-owi udzieliły Kluby Krytyki Politycznej z Berlina) strała się z grupami obywatelskimi (tworzonymi przez Kluby Gazety Polskiej z całej Polski). Policja, próbując rozdzielać walczących, dostawała razy z jednej i z drugiej strony.

.Jest 21 stycznia 2016 r. Już po północy, o 2.36 marszałek Sejmu Marek Kuchciński wypowiedział zdanie, ze zmęczenia lekko myląc szyk: „Przystępujemy do głosowania. Kto z pań i panów posłów jest za przyjęciem tekstu uchwały Sejmu Rzeczpospolitej o odrzuceniu decyzji Sądu Najwyższego z 19 stycznia bieżącego roku proszę podnieść rękę i przycisnąć nacisk”.

Scenariusz drugi: Rządy po bożemu

25 stycznia ukazuje się ostatnie wydanie programu „Tomasz Lis na Żywo” w TVP2. Następnego dnia rano premierę ma pierwszy odcinek autorskiego programu Tomasza Lisa w serwisie Onet. Początkowo – efekt nowości – prowadzący może liczyć nawet na jedną trzecią tej oglądalności, jaką miał na antenie Telewizji Polskiej.

W miejsce programu Tomasza Lisa prezes Polskiej Telewizji Narodowej (PTVN) Jacek Kurski zapowiedział pasmo „Dzień na Żywo”, tuż po filmie fabularnym, ok. 22.00 w TVP1. Gospodarzami półgodzinnych pasm publicystycznych zostają:

  • w poniedziałki: Jacek i Michał Karnowscy,
  • wtorki: Magdalena Ogórek,
  • środa: Samuel Pereira,
  • czwartek: Sławomir Sierakowski,
  • piątek: Piotr Semka,
  • sobota: Karolina Lewicka,
  • niedziela: prof. Michał Kleiber.

.Wojciech Jasiński, prezes PKN Orlen, zaaprobował plan wydatków reklamowych na 2016 r. Reklamy Orlenu pojawią się w „Rzeczpospolitej” (1,7 mln zł), „Gazecie Polskiej Codziennie” (1,7 mln zł), „Newsweek Polska” (1,3 mln zł), „W Sieci” (1,3 mln zł), „Naszym Dzienniku” (1 mln zł), „Zielonym Sztandarze” (1 mln zł), „Trybunie” (1 mln zł), „Głosie Narodowca” (1 mln zł), „Przeglądzie Socjalistycznym” (1 mln zł). Orlen będzie też reklamował się w programach TVN (3,5 mln zł), TV Republika (3,5 mln zł), TV Trwam (3,5 mln zł), Polsatu (3,5 mln zł) oraz Discovery (100 tys zł).

Jednocześnie nowe prawo prasowe (w miejsce tego pochodzącego z 1984 r.) doprecyzowało: o dotacje rządowe i samorządowe oraz reklamy nie mogą ubiegać się te podmioty, które otrzymały jakiekolwiek wsparcie od administracji, spółek skarbu państwa bądź jednostek samorządowych w okresie pięciu lat poprzedzających nowelizację prawa prasowego.

„To dobra decyzja. Tak to już w demokracji jest, nasza opcja po prostu przegrała, nie może być wciąż tak, jak było dawniej” – mówi portalowi Niezależna.pl Sławomir Sierakowski. „Takie są prawa demokracji” – dodaje Agnieszka Holland.

W Sejmie dokooptowano kolejnego wicemarszałka: z PSL. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński zadecydował, że głosy posłów opozycji (Nowoczesna i PO) w debatach sejmowych liczyć się będą podwójnie – dwa razy więcej czasu mogą zabierać we wszystkich wystąpieniach sejmowych, mają też nieograniczony czas na wystąpienia klubowe.

Rzecznikiem prasowym rządu zostaje znany politolog, dr Błażej Poboży. Dziekan wydziału, w którym pracuje dr Poboży, gratuluje mu powołania do realizowania tak zaszczytnej misji. Uniwersytet Warszawski jest dumny ze swojego pracownika. „Gazeta Wyborcza” pisze: „Często nie zgadzaliśmy się z dr. Pobożym, jednak jego głęboka wiedza o procesach współczesnego świata polityki, pasja i zaangażowanie oraz doświadczenie zdobyte w trakcie organizowania własnej kampanii sprawiają, że rząd tworzony przez Jarosława Kaczyńskiego, z premier Beatą Szydło, korzysta z kompetencji profesjonalisty. Opozycji będzie odtąd bardzo trudno”.

Tomasz Lis na Twitterze wpisał krótko: „Życzę Panu powodzenia!”

.Epoka ta zwać się zaczyna w mediach, i tak przechodzi do historii, jako „epoka rządów PiS po bożemu”. I jako taka, z niewielką szansą na to, by stać się ciałem, nie powinna w tym momencie dłużej zajmować naszej uwagi.

Scenariusz trzeci: Łodzie spalone

.Ale wcześniej pytanie: Dlaczego władca kazał spalić łodzie po dobiciu do brzegów państwa, które miało zostać podbite i złupione? Dlaczego wojowie musieli zobaczyć, że nie ma już odwrotu, że muszą iść i realizować plan wodza dopóty, dopóki nie pozostanie kamień na kamieniu? A powrót, zakończenie ich misji, możliwy będzie dopiero wówczas, gdy będzie można w spokoju zbudować łodzie?

Tak, chodzi o mobilizację. Ale też o postawienie granicy. Jako jedyny z komentatorów polskiej polityki zauważył to Rafał Matyja: po doświadczeniach z lat 2005-2007 Jarosław Kaczyński bardzo świadomie antagonizuje dwa obozy. Nie chce paktowania z diabłem, rozmiękczania swoich ministrów, nie chce „dealowania”, nie chce powtórki z zagłaskanego przez „warszawkę” Kazimierza Marcinkiewicza.

Chcąc zrozumieć, co będzie dalej, klucza szukam w doświadczeniach 2005 i 2006 r.

Doświadczenia te były dla ekipy Jarosława Kaczyńskiego znamienne: zaufanie, które pokładał w urzędnikach zawiodło. Pracownicy instytucji podległych przekonywali jego ministrów, że najważniejsze jest dla nich przetrwanie, że nie interesują się politycznym aktywizmem, że nie będą sabotować zmian. Uładzenie spraw publicznych po kilkunastu latach dominacji jednego tylko nurtu intelektualnego – jednej, choć bardzo szerokiej grupy towarzyskiej – i próba zrównoważenia sceny politycznej były już wtedy orką na ugorze.

Potem był Smoleńsk.

.W trzecim wariancie będzie szybko, bez emocji, bez spoglądania w oczy wrogom, bez przejmowania się tym, co ktoś napisze, wygłosi, wyrazi w rezolucji albo jak głośno będzie krzyczał pod domem czy biurem. Wielotysięczne, a nawet wielomilionowe manifestacje w najmniejszy nawet sposób nie wpłyną na zastopowanie planu zmian. Żądania ustąpienia rządu, palenie opon i kukieł, akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa, to zresztą dziś standard w większości europejskich stolic. Także prasa międzynarodowa, głos instytucji unijnych, światowych, finansowych tego świata – w skali ingerencji w sposób rzeczywiście niespotykany od 1989 roku – niczego tu nie zmieni.

W trzecim wariancie będzie więc na zimno, precyzyjna, konsekwentna realizacja opcji „spalonych łodzi” – w kolejnych instytucjach, w kolejnych miejscach, branżach, obszarach. Z jasnym czarno-białym, wyostrzonym do granic podziałem „my” – „oni”. Bez szans, aby ktokolwiek uchował się pośrodku.

Trzeci wariant to pójście tyralierą: realizacja wcześniej przyjętego planu, prezentowanego już w podstawowych zrębach w kampanii wyborczej, bez zbędnej dyskusji, bez wariantów alternatywnych, bez ceregieli. Oznacza to także błędy związane z mianowaniem ludzi, którzy nie powinni w „systemie” się pojawić, oznacza też autopoprawki do ustaw, których proces legislacyjny jest kopią tego, jak z OFE rozprawiła się koalicja PO-PSL. Po tym, gdy PO przepychała przez parlament ważną ustawę w kilkanaście godzin, PiS niczego szczególnie nowego tu zresztą nie odkrywa.

.Nie dziwi mnie dziś ani planowana i realizowana skala zmian, ich głębokość, ani to, że system uodporniany jest dziś przez Jarosława Kaczyńskiego na jakiekolwiek „flirty” czy „deale”. Łodzie zostały spalone, mosty zerwane, nie ma o czym rozmawiać. Sprawy niezałatwione nie kończą się przecież – jak chcieliby widzieć to niektórzy komentatorzy – na ośmiu ostatnich latach rządów Platformy, lecz sięgają daleko w głąb, do sposobu, w jaki z procesu transformacji 1988-1990 wyeliminowano środowisko Jarosława Kaczyńskiego. „To jest rewolucja” – mówi Aleksander Kwaśniewski. I mam wrażenie, że mówi to bardzo poważnie, w pełni świadomy nadchodzącego czasu, skądinąd trafnie definiując skalę zmiany.

Przy realizacji trzeciego wariantu wrzask i wycie będą ogromne, jak przy wyrywaniu zęba bez znieczulenia, z wieloma odrostami, zgorzelami i zarosłymi kanałami. Niestety, zapracowaliśmy sobie na tę operację. I jak już pisałem, nie mamy wyjścia, musimy przez nią przejść [LINK].

Nie dziwi mnie właściwie nic. Nie dziwią mnie kolejne punkty na mapie drogowej, powodujące u niektórych palpitację serca.

11 stycznia 2016 r. Mariusz Błaszczak, szef MSW, w porannym wywiadzie w radiowej „Trójce” informuje o polskim stanowisku w sprawie granic wewnętrznych strefy Schengen. Przypomina osobom wyjeżdżającym za granicę, aby posiadały paszport, jeśli chcą wrócić.

– A Tomasz Arabski? – pyta prowadzący rozmowę.
– Pan Arabski nie może opuszczać Polski, będzie nam jeszcze potrzebny.

Eryk Mistewicz
25 grudnia 2015r.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 grudnia 2015