Marta KOŁODZIEJSKA: Jak się dobrze, spokojnie różnić, czyli po co chrześcijanom Internet?

Jak się dobrze, spokojnie różnić, czyli po co chrześcijanom Internet?

Photo of Marta KOŁODZIEJSKA

Marta KOŁODZIEJSKA

Socjolożka religii. Badaczka relacji między mediami a przemianami religii i duchowości. Autorka książki „Online Catholic Communities. Community, Authority, and Religious Individualization”. Pracuje w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.

„Katolicki Internet” w Polsce ma dwie twarze – pisze Marta KOŁODZIEJSKA

.Obserwatorzy polskiej sfery publicznej często zwracają uwagę na jej polaryzację i odejście od merytorycznych debat na rzecz sporów personalnych. Bańki informacyjne (filter bubbles) prowadzą do intelektualnej izolacji i ograniczają perspektywę użytkowników do tego, co odpowiada ich własnym poglądom i oczekiwaniom. Media stają się więc zakładnikami polaryzacji – dotyczy to mediów katolickich, ale i innych mediów religijnych. Część wiernych chętnie włącza się w spory „my vs. oni”, ale uznanie, że do tego sprowadzają się medialne dyskusje na tematy światopoglądowe, byłoby krzywdzącą generalizacją. Internet jest dla wielu przestrzenią swobodnej wymiany poglądów i opinii, która jest możliwa właśnie dzięki temu, że uczestnicy dyskusji różnią się między sobą.

Online faithful: pogłębianie wiedzy o tym, co już znane

.Kiedy w 2004 roku amerykańscy badacze opracowali dla Pew Research Center badanie Online faithful, szukali przede wszystkim odpowiedzi na pytanie o to, czego osoby religijne poszukują w sieci i do jakich celów związanych z wiarą wykorzystują nową technologię.

Wbrew diagnozom wieszczącym rychły upadek autorytetów religijnych i widzącym w sieci zagrożenie dla wspólnot religijnych, doktryn i instytucji wyniki badania wskazywały, że osoby religijne najchętniej pogłębiały wiedzę na temat swojego wyznania, utrzymywały łączność ze wspólnotą wyznaniową i poszukiwały swoich religijnych korzeni. Szukanie informacji o innych wyznaniach i religiach również stanowiło część ich aktywności online, ale służyło raczej zaspokojeniu ciekawości aniżeli przymiarkom do konwersji.

Czego szukają polscy chrześcijanie w sieci?

.Badania polskich online faithful prowadzone przez CBOS w latach 2014–2016 wskazują, że zainteresowanie portalami religijnymi deklarują przede wszystkim osoby głęboko wierzące: tylko w tej grupie większość wskazywała, że korzysta ze stron religijnych. Wśród osób wierzących, uczestniczących w nabożeństwach raz w tygodniu, podobne deklaracje stanowiły mniejszość. Co ciekawe, wśród niewierzących respondentów kilka procent wyrażało zainteresowanie portalami religijnymi. Dla większości ankietowanych korzystanie z serwisów religijnych było uzupełnieniem codziennej aktywności religijnej, a nie alternatywą dla tej ostatniej, co wiąże się z rodzajem wybieranych treści.

Polscy wierzący szukają w sieci przede wszystkim informacji z życia Kościoła i wspólnoty lokalnej.

Lektura tekstów religijnych, w tym Biblii, była trzecim najpopularniejszym powodem odwiedzania witryn o tematyce religijnej. I choć badania te nie były tak szeroko zakrojone jak wspomniany raport Pew Research Center, dają one pewien wgląd w to, czego w sieci szukają religijni Polacy. Deklarowane wybory określonych treści wskazują, że poszukiwania te ukierunkowane są przede wszystkim na poszerzenie wiedzy o własnym wyznaniu, na poszukiwanie łączności ze wspólnotą lokalną, parafią, a także Kościołem jako instytucją. To pogłębienie wiedzy o tym, co już przynajmniej częściowo znane, jest widoczne również na grupach i forach religijnych, choć nie jest tożsame z poszukiwaniem kontaktu wyłącznie z osobami o podobnych przekonaniach i wartościach.

Antropolog Anthony P. Cohen w książce o symbolicznych granicach wspólnot wskazywał, że te ostatnie mają w pewnym sensie zawsze „dwie twarze”: ich publiczny wizerunek jest zazwyczaj symbolicznie prosty, a prywatny, dostępny tylko jej członkom, złożony. Te dwie twarze polskiego „katolickiego internetu” są widoczne, gdy porówna się niektóre artykuły prasowe poświęcone zagadnieniu z tym, co faktycznie odbywa się na forach i grupach facebookowych. Te pierwsze często (np. w artykule „Sakrowirtual” E. Turlej w „Polityce” z 2014 roku) przedstawiają miejsca spotkań katolików online jako zgrupowania jednostek o identycznych poglądach, prezentujących ten sam system wartości i unikających podważania autorytetów religijnych. Tymczasem bardziej wnikliwa lektura dyskusji na forach prowadzi do zgoła odmiennych wniosków.

Merytoryczna krytyka i umiejętność popartej argumentami obrony własnego stanowiska są cenione i poszukiwane przez dyskutujących. Wielu uczestników wykorzystuje forum do prowadzenia sporów światopoglądowych i dyskusji doktrynalnych.

Znacząca większość z tych debat oparta jest na interpretacjach źródeł: ważne jest, aby umieć uzasadnić swoją argumentację poprzez odwołania do odpowiednich tekstów, kanonów itp. Nie brakuje również dyskusji o bieżącej polityce, historii, a także na osobiste, prywatne tematy. Uczestnicy chętnie nawzajem się wspierają i odpowiadają na prośby o porady. Na forach nie unika się sporów, choć z góry wiadomo, że część z nich pozostanie nierozwiązana. Ale ostatecznym celem nie jest koniecznie zgoda czy też „zwycięstwo” jednej strony sporu, lecz raczej sama możliwość rozmowy i to, co w jej trakcie ma miejsce: wymiana wiedzy, popularyzacja jej źródeł, umiejętność klarownego przedstawienia argumentów czy też umocnienie się we własnych przekonaniach.

Co ważne, pełnoprawnymi uczestnikami tych rozmów są zarówno osoby wierzące (katolicy i nie tylko), jak i niewierzące: identyfikacja światopoglądowa jest istotna, ale nie przesądza o tym, kto w jaki sposób traktowany będzie na forum. Na status autorytetu trzeba sobie zapracować – i jest on nieustannie weryfikowany przez innych uczestników.

Wspólnota różnic

.Socjologów religii, ale także instytucje religijne i wiernych zajmuje kwestia przemian wspólnot, zwłaszcza w kontekście sekularyzacji. Te tradycyjne zmieniają swój charakter i swoje funkcje: uczestnictwo w nich ma służyć przede wszystkim potrzebom jednostek, które w coraz większym stopniu decydują o warunkach i formach swojego zaangażowania. Być może rzadziej mają kontakt twarzą w twarz ze współwyznawcami, ale jednocześnie mogą swobodniej podejmować takie działania, które wspierają ich poszukiwania duchowe i intelektualne. Jednocześnie korzystanie z sieci daje możliwość uczestnictwa w różnorodnych grupach, w których autorytet religijny nie tyle przypisany jest do pełnionej funkcji w instytucji religijnej, ile tworzony jest w trakcie rozmowy w oparciu o inne kryteria, takie jak wiedza, empatia, umiejętność argumentowania itp.

Czy nowe formy wspólnotowe w sieci, oparte na dobrowolnym uczestnictwie bardzo zróżnicowanych pod względem wyznaniowym, światopoglądowym, intelektualnym jednostek, są mniej trwałe? Potencjalnie tak, jeżeli rezygnacja z uczestnictwa wiąże się z mniejszymi kosztami niż na przykład opuszczenie sąsiedztwa czy kręgu przyjaciół. Nie oznacza to jednak, że relacje w nich tworzone są słabe, nietrwałe i nawiązywane stricte utylitarnie. Pokazują natomiast zarówno wierzącym i niewierzącym, że można wspólnie coś tworzyć, nie unikając jednocześnie dyskusji o różnicach.

.Może to być cenna lekcja dla wszystkich, którzy zaniepokojeni stanem polskiej debaty publicznej poszukują nowych modeli komunikowania i dialogu światopoglądowego.

Marta Kołodziejska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 lipca 2019