
Sztuczna inteligencja – Mario Draghi o niej mówił, a Donald Trump ją robi
Niczym biały rycerz Europa chełpi się, że jako pierwsza wprowadziła w życie „AI Act”. Lecz co stało się z nadzieją, którą budził raport Draghiego, że uda się uruchomić dodatkowe pieniądze na badania i innowacje? – pyta Olivier BACCUZAT
.Przedstawiając dwa dni po zaprzysiężeniu czteroletni plan inwestycji w sztuczną inteligencję w wysokości 500 miliardów dolarów, amerykański prezydent wdraża w życie to, co raport przedstawiony we wrześniu przez byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego postulował jako rozwiązanie dla… Europy. Trump uderza szybko i mocno.
Aby zatrzymać proces spadku konkurencyjności Starego Kontynentu, Mario Draghi wzywał do uwolnienia jego „potencjału innowacyjności”, przestrzegając przed powtórką zaniedbań z przeszłości, które sprawiły, że Unia Europejska przespała rewolucję internetu w latach 90. Ta słuszna i trzeźwa diagnoza Draghiego – i powszechnie chwalona – zakładała masowe i szybkie inwestycje w zaawansowane technologie (w tym AI), uznawane obok energetyki i bezpieczeństwa za jeden z trzech filarów suwerenności, oraz usunięcie przeszkód regulacyjnych, które zamiast wspierać wszelkie rozwiązania innowacyjne, duszą je w zarodku.
Niczym biały rycerz Europa chełpi się, że jako pierwsza wprowadziła w życie „AI Act”. Lecz co stało się z nadzieją, którą budził raport Draghiego, że uda się uruchomić dodatkowe pieniądze na badania i innowacje? Jak pamiętamy, pewne obietnice zostały poczynione: Ursula von der Leyen wspominała coś o odblokowaniu 100 miliardów dla „europejskiego CERN-u sztucznej inteligencji”. Ale czy mamy rzeczywiście do czynienia z przyspieszeniem i przeskalowaniem tych działań?
W kwestii AI Trump (przy udziale prywatnego kapitału) jest już dwa kroki przed nami. Przyswoił sobie zalecenia Draghiego, mając świadomość, że w tym globalnym wyścigu pełną pulę zgarnie ten, kto będzie pierwszy. Jak w swoim czasie zrobił Reagan, ogłaszając program „gwiezdnych wojen”. Amerykański pragmatyzm i szybkość decyzji wygrywają z europejską prokrastynacją i doktryną „się zobaczy”.
.Jeśli Europa nie przymusi się do zdecydowanych działań, pozostanie wobec Stanów Zjednoczonych i Chin graczem drugiego planu.

Olivier Baccuzat
Tekst ukazał się na łamach francuskiego dziennika „L’Opinion” [LINK].