Rzeź wołyńska a współczesne relacje polsko-ukraińskie. Rozmowa z prof. Grzegorzem Motyką

Nie należy się bać organizowania żadnych uroczystości z okazji 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, zwłaszcza w takiej formule, jaką proponują obecnie biskupi – mówi prof. Grzegorz Motyka, historyk specjalizujący się w tematyce polskiego ruchu oporu w okresie II wojny światowej i stosunkach polsko-ukraińskich, w wywiadzie dla „Wszystko co Najważniejsze”.

Nie należy się bać organizowania żadnych uroczystości z okazji 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, zwłaszcza w takiej formule, jaką proponują obecnie biskupi – mówi prof. Grzegorz Motyka, historyk specjalizujący się w tematyce polskiego ruchu oporu w okresie II wojny światowej i stosunkach polsko-ukraińskich, w wywiadzie dla „Wszystko co Najważniejsze”.

Prof. Grzegorz Motyka o 80. rocznicy rzezi wołyńskiej i relacjach polsko-ukraińskich

.„Ważne jest, byśmy 80. rocznicę rzezi wołyńskiej obchodzili z ogromnym szacunkiem do ofiar tej masowej zbrodni. Nie należy się bać organizowania żadnych uroczystości, zwłaszcza w takiej formule, jaką proponują polscy biskupi” – mówi prof. Grzegorz Motyka w rozmowie z „Wszystko co Najważniejsze”.

Historyk nawiązał do wspólnych obchodów 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, które organizują Kościoły polski i ukraiński. Za cenną uznał inicjatywę pielgrzymki pojednania, a także odprawienie mszy świętej we wsi Parośla, gdzie w lutym 1943 r. rozpoczęła się seria zbrodni na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.

Prof. Grzegorz Motyka pytany o to, jakie są obecnie największe przeszkody na drodze do polsko-ukraińskiego pojednania, odpowiedział, że „po inwazji Rosji na Ukrainę polsko-ukraińskie pojednanie właściwie się dokonało i dopełniło, istnieją jednak pewne wydarzenia historyczne, a wśród nich przede wszystkim zbrodnia wołyńska, które wciąż generują emocje, ból i spory”.

„Tym co przede wszystkim należałoby zrobić, jest postawienie cmentarzy w miejscach zbrodni. Na pewno nie odnajdziemy szczątków wszystkich ofiar, ale tym z nich, które uda się odnaleźć, należy się godny pochówek. Ich rodzinom oraz osobom, które chcą kultywować pamięć o zbrodni wołyńskiej, trzeba stworzyć miejsca, do których można przyjechać, złożyć wieniec, mieć możliwość zapalenia świeczki ku czci zmarłych. To rzecz najważniejsza, o którą powinny zatroszczyć się ukraińskie i polskie instytucje publiczne odpowiedzialne za tego typu kwestie” – twierdzi prof. Grzegorz Motyka.

Prof. Grzegorz Motyka o tym, jak należy dziś rozmawiać o zbrodni wołyńskiej

.Zastanawiając się nad tym, jak należy dziś rozmawiać o Wołyniu, historyk stwierdził, że „rozmowa ta jest obecnie o tyle trudniejsza, że trwa wojna. Trzeba mieć świadomość, że do pełnoprawnej dyskusji wrócimy dopiero wtedy, gdy ta wojna się skończy, gdy ukraińscy historycy, których część chwyciła za broń i walczy na froncie, będą mogli wrócić do prac badawczych”.

„Jestem gorącym zwolennikiem tego, by taki dialog historyków prowadzić na wszelkich możliwych poziomach, ze świadomością, że w wielu kwestiach, co do których się dotąd nie zgadzamy, jeszcze długo będziemy się spierać. Trzydzieści lat dialogu, który odbywał się do tej pory, powinno nas nauczyć jednej rzeczy – że polsko-ukraiński spór jest polsko-ukraińskim sporem i nie ma nic gorszego od sytuacji, gdy przychodzi trzecia strona mówiąca nam, jak nasz spór powinniśmy rozwiązać. W jej interesie z pewnością nie jest ani dobro Polaków, ani Ukraińców” – mówi prof. Grzegorz Motyka.

Prawda o Wołyniu leży w interesie Polski i Ukrainy

.„Jak rozmawiać dziś o rzezi wołyńskiej, by nie wspierać rosyjskiej propagandy, a jednocześnie nie porzucić prawdy i pamięci o ofiarach zbrodni?” – pyta prof. Marek KORNAT, historyk, publicysta, kierownik Zakładu Dziejów Dyplomacji i Systemów Totalitarnych w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk.

Udzielając odpowiedzi prof. KORNAT stwierdza m.in., że „w kwestii Wołynia potrzeba nam przede wszystkim prawdy uznanej po obu stronach. Ta zaś, wedle klasycznej definicji, jest zgodnością z rzeczywistością. Tylko w oparciu o prawdę powinniśmy budować stosunki między Polską a Ukrainą. Pamiętając, że dzieje narodów składają się z kart chwalebnych, ale i obciążających, dbajmy o to, by mimo wszystko z rzeki historii nie uronić ani kropli”.

Jak podkreśla, „konieczność wspierania Ukrainy nie oznacza, że o zbrodni wołyńskiej nie należy dziś rozmawiać i że Polska powinna zaniechać intensywnych działań, aby temat ten został wyeliminowany z agendy spraw w stosunkach polsko-ukraińskich. Uprawiana w ten sposób polityka pamięci byłaby w przyszłości niezwykle łatwa do podważenia – nie tylko w kontekście zbrodni wołyńskiej. Nie jestem zwolennikiem tezy, wedle której historię należy zostawić historykom. Pamiętajmy, że władze publiczne poprzez politykę pamięci kształtują tożsamość społeczną. Osoby na najwyższych stanowiskach państwowych muszą zatem dbać o kulturę pamięci własnego narodu i nie mogą dać sobie zamknąć ust. Należy przy tym dokładać wszelkich możliwych starań, żeby w czasie wojny, która ma egzystencjalne znaczenie dla Ukrainy i dla Polski, Ukraińcy i Polacy nie odnowili konfliktu o historię. Zasadniczy krok należy jednak do Ukrainy. Władze tego kraju nie mogą mieć Polsce za złe, że domaga się uznania prawdy i pragnie uczcić pamięć o ofiarach zbrodni wołyńskiej w osiemdziesiątą rocznicę tych wydarzeń. Prezydent Zełenski z narażeniem życia dowiódł, że jest patriotą dbającym o dobro swego kraju. Także w tym wypadku powinien rozumieć, co leży w interesie jego ojczyzny”.

Pamięć o Wołyniu

.„List Trzynastu wybitnych Ukraińców zaczynał się od szlachetnej prośby o wybaczenie za popełnione zbrodnie i krzywdy. Zwracali się do nas z prośbą, byśmy nazbyt pryncypialnie nie podejmowali jakichkolwiek niewyważonych deklaracji politycznych w kolejną rocznicę Rzezi Wołyńskiej” – pisze Jan ROKITA, filozof polityki.

Jak podkreśla, „Ukraina potrzebuje historycznego czasu dla zmierzenia się ze swoją przeszłością. W końcu kiedyż miała to uczynić, skoro do podmiotowego życia zaczęła się budzić dopiero po pomarańczowej rewolucji, by wkrótce ugrzęznąć w głębokim kryzysie politycznym i narodzić się dopiero na dobre w krwawych zmaganiach kijowskiego Majdanu i heroicznej obronie przed rosyjską inwazją. W przyszłości łatwiejsze będzie pewnie zbliżenie polskich i ukraińskich ocen historii, bo też jest już dziś cała rzesza współczesnych bohaterów Ukrainy, których z jednaką czcią i my będziemy wspominać, jako obrońców naszej i waszej wolności. Odejdzie zatem w przeszłość owo ciążące nad wspólną pamięcią fatum, wedle którego ci, którzy byli wielkimi zbrodniarzami (…), jednocześnie ginęli z rąk sowieckich jako ostatni heroiczni obrońcy wolnej Ukrainy”.

„Ale podkreślmy: celem jest zbliżenie wspólnych ocen przeszłości, a nie jakiś konstruktywistyczny koncept ujednolicenia pamięci obu narodów. Nie ma powodu, byśmy mieli kiedykolwiek nakłaniać Ukraińców do przyjęcia polskiego punktu widzenia na przeszłość albo na siłę pisać jakieś wspólne podręczniki historii. Ta wiara, że w ogóle można niczym plastelinę lepić na nowo wspólną pamięć różnych narodów – to jeden z naiwnych, pseudoliberalnych przesądów współczesności. Idzie tylko o to, aby móc godziwie oddać hołd niewinnym ofiarom czystki etnicznej na Wołyniu – po to, by móc ostatecznie zamknąć tamten rozdział historii. Dla Polaków Rzeź Wołyńska pozostanie na zawsze zbrodnią potworną i niepojętą, dla której nie sposób znaleźć usprawiedliwienia w żadnej zadawnionej niesprawiedliwości czy krzywdzie, jaką wyrządziliśmy Ukraińcom. I zapewne nie jest aż tak odległy czas, w którym Ukraińcy staną się na tyle silnym i okrzepłym w historii narodem, że poczują, iż dla tamtej zbrodni nie potrzebują już szukać żadnych tłumaczeń ani okoliczności łagodzących” – pisze Jan ROKITA.

Kościoły odegrały dużą rolę w procesie pojednania polsko-ukraińskiego

.„To, co dotychczas wydarzyło się w relacjach polsko-ukraińskich z inspiracji Kościołów w Polsce i na Ukrainie, było przygotowaniem do stanu obecnego relacji Polaków i Ukraińców. O tym, że nie były to działania daremne, niech świadczy to, co dziś dzieje się w naszych relacjach, szczególnie otwartość i hojność tysięcy Polaków przyjmujących w swoich domach Ukraińców uciekających przed wojną wywołaną przez Rosję” – pisze ks. Stefan BATRUCH, duchowny Kościoła Greckokatolickiego, prezes Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza i proboszcz parafii greckokatolickiej w Lublinie.

Jego zdaniem „tym, co jest obecnie największym wyzwaniem w naszych relacjach, jest unikanie skrajnych emocji zarówno po stronie ukraińskiej, jak i polskiej. W badaniu wspólnej tragicznej przeszłości powinniśmy zwracać uwagę na rzetelność dociekań i uczciwość dyskusji. Dotychczas pojawiające się emocje, nieraz skrajne, powodowały liczne nieporozumienia. Teraz zaś bardziej potrzebujemy spokojnego dialogu, rzeczowej rozmowy i wyjaśniania wszystkich kwestii spornych w dążeniu do wspólnego stanowiska. Miejmy nadzieję, że z Bożą pomocą nam się to uda”.

Oprac. Patryk Palka

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 lipca 2023