Zawieszenie broni w Strefie Gazy. I co dalej?

Izraelska armia poinformowała, że od południa 10 października (godz. 11 w Polsce) obowiązuje zawieszenie broni w Strefie Gazy, a żołnierze wycofali się na ustaloną linię wewnątrz tego terytorium. Hamas powinien teraz w ciągu 72 godzin uwolnić wszystkich izraelskich zakładników.
Media informują o dziesiątkach tysięcy Palestyńczyków, którzy wracają do ruin swoich domów
.To realizacja pierwszej fazy planu pokojowego prezydenta USA Donalda Trumpa, która została zatwierdzona przez Hamas i Izrael.
„O godz. 12 wojska Sił Obronnych Izraela zajęły pozycje na zaktualizowanych liniach rozmieszczenia, zgodnie z planem zawieszenia broni i porozumieniem w sprawie zwrotu zakładników” – przekazało wojsko. Dodało, że żołnierze będą jednak „kontynuować działania w celu wyeliminowania wszelkich bezpośrednich zagrożeń”.
Izraelskie wojsko kontroluje teraz około połowy Strefy Gazy, wcześniej zajmowało ok. 75 proc. Żołnierze nadal kontrolują cały pas przygraniczny, w tym przy granicy z Egiptem, zajmują też północ Strefy Gazy, w tym miasta Bajt Lahija i Bajt Hanoun. Wycofali się jednak z obleganego miasta Gazy i jego okolic oraz z części miast Rafah i Chan Junus na południu.
Mieszkańcy Strefy Gazy mogą swobodnie poruszać się z południa na północ, ale nie powinni zbliżać się do wojsk izraelskich – ostrzegł rzecznik armii płk Awichaj Adrai.
Media informują o dziesiątkach tysięcy Palestyńczyków, którzy wracają do ruin swoich domów w obleganej przez blisko miesiąc Gazie. Mieszkańcy zachodnich i północnych dzielnic miasta są oszołomieni skalą zniszczeń, które zastali po wycofaniu się Izraelczyków – przekazała BBC.
Przed rozpoczęciem inwazji w Gazie mieszkało ok. miliona osób. Izraelska armia poleciła im opuszczenie miasta, co zrobiło 700-800 tys. osób. Wielu z nich chce teraz wrócić.
Palestyńska obrona cywilna przekazała, że w Gazie wyciągnięto osiem ciał spod gruzów budynku, zawalonego w wyniku ostatniego izraelskiego ataku.
Izraelska armia podała, że tego samego dnia w Gazie snajper Hamasu zastrzelił jednego z jej żołnierzy.
Zawieszenie broni w Strefie Gazy ma oznaczać zwiększenie napływu pomocy humanitarnej
.Według zaakceptowanego przez strony harmonogramu po pierwszej fazie wycofania się wojska Hamas ma teraz 72 godziny na uwolnienie 20 żyjących zakładników i wydanie ciał 28 zabitych. Porwani powinni więc zostać uwolnieni do południa (czasu miejscowego, godz. 11 w Polsce) 13 października.
Hamas informował wcześniej, że nie może zlokalizować wszystkich zwłok, co może doprowadzić do opóźnień.
Zgodnie z porozumieniem natychmiast powinien zostać zwiększony napływ pomocy humanitarnej do Strefy Gazy.
Po uwolnieniu porwanych Izrael zwolni 250 Palestyńczyków skazanych na dożywotnie pozbawienie wolności i 1700 mieszkańców Strefy Gazy zatrzymanych po wybuchu wojny dwa lata temu.
Kolejne zapisy 20-punktowego planu Trumpa obejmują m.in. złożenie broni przez Hamas, przekazanie władzy w półenklawie tymczasowej administracji palestyńskiej pod nadzorem międzynarodowym, a także odbudowę Strefy Gazy.
Te kwestie nie zostały jeszcze omówione. Według mediów katarskich rozmowy na ten temat mają się zacząć dzień po uwolnieniu zakładników.
Jak ocenić plan Donalda Trumpa przesiedlenia Arabów z Gazy?
.Zaledwie kilka dni po hucznym powrocie do Białego Domu prezydent Donald Trump spotkał się z falą krytyki po tym, jak ogłosił na konferencji prasowej plan dotyczący Strefy Gazy. Krytyka ta ogranicza się do kwestii przesiedlenia Arabów tam mieszkających do Egiptu lub Jordanii i podkreśla, że stanowiłoby to zbrodnię. To prawda. Ale czy jest inne, lepsze rozwiązanie? – pyta Nathaniel GARSTECKA.
Wolę na początku uprzedzić, że pomysł przesiedlenia Arabów z Gazy mi się nie podoba. To byłaby tragedia dla dużej części tych ludzi i nasza historia jest pełna takich dramatycznych wydarzeń. Elementarne człowieczeństwo nakazuje współczuć niewinnym ofiarom konfliktu między Hamasem i Izraelem i życzyć tym ludziom, by mogli w końcu doznać pokoju na swojej ziemi. To stwierdzenie nie jest w niczym nadzwyczajne, ale wiem, że spowoduje ostre reakcje sprzeciwu zarówno radykałów izraelskich, jak i arabskich. Dodajmy, że nieprzypadkowo ustalono w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, że siłowe przesiedlenia stanowią zbrodnię. Jako Polacy i jako Żydzi pamiętamy dramat przesiedleń i deportacji z lat 30. i 40.
Jednym z największych bogactw człowieka jest zakorzenienie. Zakorzenienie na własnej ziemi, tam gdzie są pochowani przodkowie, którzy dbali o tę ziemię. Zakorzenienie w wielusetletniej kulturze własnej cywilizacji. Z tego punktu widzenia (i nie tylko z tego) masowa imigracja arabsko-islamska i afrykańska do krajów europejskich jest tragedią zarówno dla imigrantów, jak i rdzennych Europejczyków. W Strefie Gazy znajdują się Arabowie, którzy mieszkali tam od wieków. Ci powinni mieć możliwość pozostania u siebie.
Umówmy się w drugiej sprawie. Nie dałbym sobie ręki uciąć, że prezydent Trump naprawdę planuje to, co ogłosił. Znamy Donalda Trumpa. Wiemy, jaki jest i jak działa. Wiemy, że lubi wygłaszać szokujące tezy, aby później się z nich wycofywać po osiągnięciu celu. Wiemy też, że w przeciwieństwie do tego, co o nim mówią jego radykalni przeciwnicy, jest dość pragmatyczny i nie są mu obce sprawy Bliskiego Wschodu. Niektórzy zadufani w sobie eksperci do spraw tego regionu, a pojawia się ich wielu w polskich mediach, powtarzają, że republikanin wejdzie ze swoimi grubymi amerykańskimi buciorami na wrażliwy obszar, który nie znosi prostackich rozwiązań. Łatwo zapominają, że to właśnie pod jego auspicjami podpisano Porozumienia Abrahamowe, stanowiące największy krok ku pokojowi od wielu dziesięcioleci.
Jest jasne, że ani Egipt, ani Jordania nie podchodzą entuzjastycznie do pomysłu przejęcia po milionie osób z Gazy. Obydwa kraje doskonale znają tych ludzi, miały z nimi do czynienia i wiedzą, że przyjęcie takiej ich liczby jest samobójcze. Europejczycy też wiedzą, co mogłoby ich czekać, gdyby mieli się zgodzić na przyjęcie Arabów z tego regionu. 20 lat temu Duńczycy się odważyli. Dziś żałują. Nikt już takiego błędu nie chce popełnić. To zresztą daje nam wskazówkę, kim ci ludzie naprawdę są i z czym Izrael musi się borykać od 70 lat… Jest więc prawdopodobne, że ten pomysł nie zostanie zrealizowany. Donald Trump próbuje widocznie coś ugrać z Arabią Saudyjską – może dołączenie jej do Porozumień Abrahamowych. To, że są radykałowie w izraelskim rządzie, którzy chcieliby, aby do wysiedleń doszło, nie oznacza, że do nich dojdzie. Radykalna postawa Izraela jest nierozsądna, bo Donald Trump nie jest wieczny. Po nim lub po jego następcy wrócą demokraci, których polityka jest o wiele mniej sprzyjająca Izraelowi niż polityka republikanów. Donald Trump chce zapisać się na kartach historii jako prezydent, który zaprowadził pokój na Bliskim Wschodzie. Na pewno nie zaryzykuje przy tym pokłócenia się z marszałkiem as-Sisi i z królem Abdullahem II.
Gdy już ustaliliśmy te dwa zasadnicze punkty, można mówić o sednie tematu, czyli o pomyśle przesiedlenia Arabów z Gazy. Abstrahując od aspektu prawnego, który już przywołaliśmy, warto byłoby się zastanowić, czy takie rozwiązanie miałoby jakikolwiek sens. Można podejść do tego z kilku stron.
Po pierwsze, jest chyba przesądzone, że po zamachu z 7 października 2023 r. i krwawej wojnie, która wybuchła w celu unicestwienia Hamasu, pokojowe współżycie obu stron jest praktycznie nie do osiągnięcia. Sceny radości mieszkańców Gazy w chwili, kiedy terroryści mordowali pacyfistów i zwolenników dwupaństwowego rozwiązania (bo tak trzeba określić uczestników festiwalu muzyki trance, na których napadli hamasowcy), przypominały podobne zachowania po zamachach 11 września 2001 r. i na paryską salę koncertową Bataclan (2015). Mieszkańcy Gazy radowali się, gdy terroryści paradowali z porwanymi zakładnikami. Można było zauważyć głęboką różnicę między cywilizacją życia, naszą, i cywilizacją śmierci, ich.
Ci, którzy uważają, że należy równo traktować jednych i drugich, po prostu nie wiedzą, co to znaczy żyć obok takich ludzi. Nie rozumieją, że bojownicy islamscy szukają męczeńskiej śmierci, że wierzą, że pójdą do Nieba, jeżeli zabiją innowierców, tym bardziej Żydów. Nie rozumieją, że celem Hamasu i jego sojuszników jest „odepchnięcie Żydów do morza”, co oznacza po prostu wymordowanie ich wszystkich. Mieszkańcy Europy Zachodniej pomału zaczynają to rozumieć, bo muszą żyć obok coraz większej liczby Arabów. Doświadczają wzrostu przemocy, nienawiści ze strony radykałów islamskich, zamachów terrorystycznych. Wiedzą już, że islamista potrafi wysadzić się w powietrze, aby zabić jak najwięcej cywilów. Nic dziwnego więc, że zachodnia antyimigrancka opinia publiczna jest bardziej wyrozumiała wobec Izraela. Polska opinia publiczna nie jest – z racji absurdalnego konfliktu pamięciowego, który podsycają radykałowie obydwu stron.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-plan-dotyczacy-strefy-gazy/
PAP/MB



