Wirus pokazał, że niematerialne zagrożenie, niczym z filmów science fiction, może być całkiem realne i że zjawisko globalne może uderzyć w nas, maluczkich, w mazowieckiej wiosce – pisze Piotr ARAK
Wirus COVID-19 unaocznił problemy współczesnego świata
.Tak jest od lat – umierają miliony ludzi, powstają nowe wynalazki, rozpoczynają się kolejne wojny. A trzy lata temu rozpoczęła się pandemia koronawirusa, będąca doświadczeniem, którego nie chcemy pamiętać, bo było depresyjne, katastroficzne i dla wielu z nas bezsensowne.
Wirus COVID-19 unaocznił wiele problemów współczesnego świata: nierówności, kruchość multilateralizmu, brak solidarności, potęgę dezinformacji i słabość przywództwa. Od trzech lat trwa koniec świata, jaki znaliśmy, a kolejne historyczne wydarzenia, jak rosyjska agresja w Ukrainie, przyspieszają bieg wydarzeń.
W cywilizacji człowieka katastrofa jest nieunikniona. Jej przyczyna wcale nie jest oczywista. Koniec świata może nastąpić w wyniku globalnej wojny, kolizji z tajemniczą planetoidą, wybuchów na Słońcu i przebiegunowania Ziemi, rozwoju grzybów, ataku zombie czy zmiany klimatu. Zagładę przepowiadali m.in. Egipcjanie, Sumerowie, Majowie, autorzy Biblii, Nostradamus i Baba Wanga. Wielu widziało w pandemii początek końca i w pewnym sensie ona nim była – katalizatorem zakończenia okresu prosperity po 1989 r., kiedy można było się bogacić i niczym nie przejmować. Nie przez przypadek początek XXI wieku był „złotym wiekiem”, do którego wprowadzano umysły ludzi w „Matriksie”. Złoty wiek jednak się kończy.
Trzy lata po ogłoszeniu przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) pandemii COVID-19 era godzinnych nagłówków aktualizujących liczbę zgonów i przypadków miłosiernie się zakończyła. Jednak wirus nadal codziennie zabija na całym świecie około 1000 osób. Do połowy marca WHO potwierdziła ponad 750 milionów przypadków COVID-19 i 6,8 miliona zgonów. Dane te są najprawdopodobniej niedoszacowane.
Wybór świata, aby przejść do porządku dziennego nad pandemią, znajduje odzwierciedlenie w coraz rzadszych danych dotyczących liczby przypadków, badań i zgonów, które niegdyś stanowiły podstawę zapierającego dech w piersiach cyklu wiadomości w szczytowym momencie pandemii.
Uniwersytet Johnsa Hopkinsa ogłosił ostatnio, że zamyka swoje narzędzie śledzenia COVID-19 z powodu braku danych. Interaktywna mapa była zaufanym źródłem dla dziennikarzy, naukowców, badaczy i decydentów. Dzisiaj jest bezużyteczna. Jednak WHO stwierdziła, że nie jest gotowa do ogłoszenia końca pandemii, a niektórzy eksperci obawiają się, że wirus może powrócić w bardziej zjadliwej formie. W końcu FBI uważa, że nie jest dziełem natury, lecz pochodzi z chińskiego laboratorium.
Wirus i pandemia jako test międzynarodowej solidarności
.Były sekretarz generalny ONZ Ban-Ki Moon, laureat Nagrody Nobla, Joseph Stiglitz oraz obecny prezydent Timoru Wschodniego i laureat Pokojowej Nagrody Nobla José Manuel Ramos-Horta dołączyli do prawie 200 światowych liderów, podpisując list otwarty wzywający światowych przywódców, aby nie pozwolili firmom farmaceutycznym na przedkładanie zysków nad ratowanie życia.
Autorzy obarczyli firmy farmaceutyczne winą za miliony możliwych do uniknięcia zgonów, które zostały spowodowane prywatnymi monopolami stworzonymi przez patenty na szczepionki i pragnieniem osiągnięcia nadzwyczajnych zysków przez przemysł farmaceutyczny. Zamiast wprowadzać szczepionki, testy i terapie w oparciu o potrzeby, firmy farmaceutyczne maksymalizowały swoje zyski, sprzedając dawki najpierw najbogatszym krajom. Miliardy ludzi w krajach o niskim i średnim dochodzie musiały czekać na dostęp do leków. Sprawiedliwy podział szczepionek na świecie mógł uratować szacunkowo 1,3 miliona istnień ludzkich w pierwszym roku dostępności tych preparatów – wynika z analizy opublikowanej w „Nature”.
Zdaniem wielu to porażka multilateralizmu i solidarności, bo ogromne publiczne finansowanie wspierające naukę, która przyczyniła się do powstania szczepionek, oznaczało, że powinny one być traktowane jako globalne dobra wspólne.
Przemysł farmaceutyczny tymczasem wskazuje na nacjonalizm szczepionkowy wykazywany przez rządy. Firmy podkreślają również osiągnięcia naukowe wyścigu szczepionek COVID-19, który wprowadził bezpieczne szczepionki na rynek w rekordowym czasie i stał się katalizatorem setek obiecujących prób medycznych opartych na technologii mRNA.
Należy przypomnieć, że po początkowym szybkim wprowadzeniu szczepionek COVAX Ghana otrzymała pierwszą ich partię dopiero prawie trzy miesiące po pierwszej dystrybucji w Europie, Indie – które były głównym źródłem licencjonowanych dostaw szczepionek – zamknęły swoje granice na prawie siedem miesięcy. Stany Zjednoczone i Unia Europejska również wolno dzieliły się swoimi zapasami szczepionek, ponieważ walczyły o opanowanie swoich krajowych ognisk choroby, co spowodowało, że miliony dawek leżały w magazynach, podczas gdy biedniejsze kraje błagały o ich udostępnienie. Państwa członkowskie WHO negocjują obecnie porozumienie, które ma kierować globalną odpowiedzią na przyszłe pandemie, w tym zapewnić sprawiedliwy dostęp do leków, takich jak szczepionki, ale postępy są powolne.
Globalne kolokwium przed kolejnym kryzysem
.Gdyby uznać pandemię za test przed prawdziwym sprawdzianem, którym wydaje się zmiana klimatu i zagrożenie geopolityczne ze strony Rosji i Chin, to nie da się powiedzieć, że go zdaliśmy. Kraje zachodniego Pacyfiku, w tym małe państwa wyspiarskie, już teraz muszą zmierzyć się z najwcześniejszymi konsekwencjami zmian klimatycznych.
Trudno zliczyć kryzysy demograficzne, które dotknęły świat od czasu ogłoszenia przez WHO pandemii COVID-19. Szacuje się, że w inwazji Rosji na Ukrainę zginęło ponad 200 tys. osób, kolejne setki tysięcy zostały ranne, a miliony wysiedlone. Turcję i Syrię dotknęło największe trzęsienie ziemi od czasów Fukushimy, pochłaniając 50 tys. ofiar. W wielu krajach, w tym w Polsce, doszło do załamania wskaźników dzietności przez niepewność, którą jest naznaczone życie miliardów ludzi na świecie.
Ten zbieg kryzysów w ciągu ostatnich trzech lat stworzył idealną burzę, w której oko cyklonu zawisło nad najbiedniejszymi. W analizie przeprowadzonej w 2022 roku przez „Nature” naukowcy stwierdzili, że na całym świecie aż 667 milionów ludzi żyło w skrajnym ubóstwie – prawie 100 milionów więcej niż przed pandemią i inwazją Rosji na Ukrainę.
Niematerialne zagrożenia są całkiem realne
.Wirus pokazał, że niematerialne zagrożenie, niczym z filmów science fiction, może być całkiem realne i że zjawisko globalne może uderzyć w nas, maluczkich, w mazowieckiej wiosce. To jest cecha nakładających się na siebie kryzysów – zmian klimatycznych, konfliktów, nierówności ekonomicznych, migracji i globalnego zdrowia. I jeśli pandemia była próbą, to pokazała, że świat nie jest w stanie sprostać żadnemu z tych wyzwań.
Zmiany klimatyczne stały się elementem codziennego życia miliardów ludzi na całym świecie – w sierpniu ubiegłego roku powodzie zalały ponad jedną trzecią powierzchni Pakistanu, a Róg Afryki ogarnął głód spowodowany suszą.
Inwazja Rosji na Ukrainę wywołała wstrząs na światowych rynkach nawozów i energii, co jeszcze bardziej zaostrzyło globalny kryzys żywnościowy, który osiągnął już historyczne rozmiary.
W 2023 roku ponad 345 milionów ludzi stanie w obliczu braku bezpieczeństwa żywnościowego – ponaddwukrotnie więcej niż w okresie przed pandemią, przy czym 200 milionów więcej niż w 2020 roku będzie miało problemy z wyżywieniem siebie i swoich rodzin. Kolejnemu milionowi na całym świecie grozi głód, to 10 razy więcej niż pięć lat temu.
Konsekwencje pandemii nie są jeszcze w pełni znane. Ale już można stwierdzić, że jest to historia nierówności i biedy, która może się tylko powiększyć i oznacza koniec tego świata, który znaliśmy.
Piotr Arak