Prof. Jeff JARVIS: To my tworzymy internet jutra

To my tworzymy internet jutra

Photo of Prof. Jeff JARVIS

Prof. Jeff JARVIS

Wykładowca, pisarz, intelektualista badający nowe media. Gorący obrońca idei Open Web i transparentności w Internecie.

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Dopiero wymyślimy, czym sieć może być. Powinniśmy jednak zacząć działać już teraz – pisze prof. Jeff JARVIS

.Dezinformacja to problem odciągający nas od innych kwestii, choć oczywiście stanowi jeden z problemów dziś najważniejszych. Jednak traktując dezinformację jako główny problem, możemy spowodować większe kłopoty – zapewniamy osobom stojącym za procederem dezinformowania uwagę, która stanowi dla nich pożywkę. Odkładamy na później stawienie czoła istotnym problemom społecznym. Zbyt długo ignorujemy głos określonych osób, a czasem nawet całych grup. Prezentujemy zniekształcony i dystopijny obraz rzeczywistości. W końcu – opóźniamy budowanie lepszego internetu oraz lepszego społeczeństwa.

Sam zbyt dużo uwagi poświęciłem dezinformacji. Pisałem o niej i analizowałem środki służące jej zwalczaniu. Walka z dezinformacją jest w dobrych rękach – mogę podać przykład instytutu Data & Society Danah Boyd, pracy Joan Donovan na Uniwersytecie Harvarda, Komisji ds. Zaburzeń Informacji (Commission on Information Disorder) Instytutu Aspen, prac Alexa Stamosa i Renee DiResta w Stanford Internet Observatory, działań Claire Wardle w First Draft.

Stwierdziłem, że nadszedł czas, by nasze zafiksowanie się na mediach uzupełnić o inne strategie, które mogą okazać się nie tylko bardziej pozytywne, ale być może i bardziej produktywne.

Ignorowanie trolli

.Niedawno program Morning Joe rozpoczął się od wyśmiewania Ronny’ego Jacksona, współpracownika Trumpa, za jego tweet, iż wariant Omikron wirusa SARS-CoV-2 to światowy spisek polityczny. Joe Scarborough sumiennie wyśmiał niestosowność tego stwierdzenia, a później tego samego dnia to samo zrobił Anderson Cooper. Tak więc zapewnili Jacksonowi to, czego chciał – uwagę mediów oraz chwałę wśród swoich wyznawców, antyinstytucjonalnych buntowników.

Czy ostatnie pięć lat niczego nas nie nauczyło? Uważam, że sami w większość tego nie wierzą. Po prostu chcą, abyśmy my uwierzyli, że oni w to wierzą. Ich skandaliczne wypowiedzi to nie wiadomość dnia – to po prostu strategia ukierunkowana na wykorzystanie słabości dziennikarstwa polegającej na informowaniu o konfliktach i zdarzeniach nadzwyczajnych. Trzeba z tym skończyć. Zadać sobie pytanie, czy jest sens, jakakolwiek wartość w powtarzaniu ich kłamstw i chorych fantazji. Jeżeli nie, to nic nie mówmy. Zagłodźmy ich.

W czasach powszechności publikowania – którą celebruję, gdyż tak wiele społeczności długo niesłyszanych w mediach nareszcie ma swoją prasę – główną umiejętnością, jaką musimy wypracować, będzie nie wytykanie czy nawet demaskowanie złych praktyk, ale właśnie ignorowanie głupoty przy jednoczesnym wspieraniu autorytetów i mądrości.

W 1850 r., gdy napędzane parą prasy umożliwiły większe rozpowszechnianie nowych publikacji, „Harper’s New Monthly Magazine” ogłosił zamiar „udostępnienia szerokim masom Amerykanów skarbów współczesnych czasopism”. Tego właśnie nam teraz trzeba – nie serwisów przedstawiających najgorsze cechy sieci i korzystającej z niej ludzkości, ale serwisów, które znajdują i popularyzują skarby, które można tam znaleźć: talenty, wiedzę, rozmaite przeżycia, o których warto usłyszeć. Budujmy tego rodzaju serwisy.

Skupienie się na faktycznych problemach społecznych

.Za paniką moralną dotyczącą internetu i jego bolączek stoi założenie, że gdybyśmy mogli po prostu wyłączyć Facebook lub Twitter, to wszystko byłoby OK. Oznacza to założenie, że ze społeczeństwem wszystko było w porządku, zanim pojawiły się nowe technologie. Jest to oczywista ślepota – na rasizm, nierówności, mizoginię, brak empatii i zrozumienia, chciwość i nienawiść, które od wieków stanowią plagę.

Wymyślamy wiele wymówek, by złożyć winę na innych. Tworzymy terminy, jak bańki informacyjne i echo chamber, jako klasyczne przykłady wpływu na inne osoby – przy założeniu, że każdy jest podatny na kłamstwa i nienawiść, ale nie my. Z nami wszystko jest w porządku. Proszę przyjrzeć się badaniom Michaela Banga Petersena, który odkrył, że utrzymujemy swoje bańki informacyjne. Proszę też zapoznać się z wyczerpującą kompilacją badań w książce Axela Brunsa Are Filter Bubbles Real? [Czy bańki informacyjne istnieją naprawdę?]. Oprzyjmy naszą dyskusję na temat tego, co jest nie tak ze społeczeństwem, na badaniach empirycznych, a nie na założeniach.

Zanim spiszecie mnie na straty lub oskarżycie mnie o wycofanie się – co jest w gruncie rzeczy tym samym – nie mówię oczywiście, że wszyscy np. stale jesteśmy rasistami. Proszę nawet nie próbować.

Mówię tylko, że jeżeli ostatnie pół dekady buntu i pandemii czegoś nas nauczyło, to tego, że nasze społeczeństwo jest skażone strukturalnym rasizmem i nierównością, a także wrogim nastawieniem do edukacji, więc jeżeli nie zajmiemy się przyczynami tego stanu rzeczy w naszej pracy dziennikarskiej, w oświacie, a także w dyskusji publicznej, to tak naprawdę odsuwamy w czasie faktyczną pracę u podstaw. Tak więc wszyscy ponosimy winę za ten stan rzeczy. Dezinformacja jest faktem. Stanowi ona narzędzie dla osób źle nam życzących. Jednak jednocześnie jest to dobra wymówka, by odłożyć w czasie bolesną autoanalizę.

Słuchanie ludzi doświadczonych

.A jak zabrać się do tej pracy? Należy zacząć od słuchania osób, których głos był zbyt długo ignorowany, a które mogą nam powiedzieć o swoim doświadczeniu. Co ważniejsze jednak, to włączenie i docenienie ich wkładu w nasz proces uczenia się oraz w debatę publiczną.

W zeszłym roku „The New York Times” uhonorował bohaterów walki z COVID-19 – byli to sami biali mężczyźni. Dzisiaj w magazynie „Times” Ruperta Murdocha określono analityków danych jako „prawdziwych bohaterów” pandemii – tu znowu sami biali mężczyźni. Litości! Wystarczy 10 minut przewijania listy 675 ekspertów od COVID-19 na Twitterze, by znaleźć wiele kobiet, białych i kolorowych, specjalizujących się w nauce i medycynie, które są liderkami w zwalczaniu tej choroby.

Mamy pod nosem najwspanialsze w historii narzędzia – internet i media społecznościowe – a przez skupianie się wyłącznie na ich wadach zaprzepaszczamy możliwość usłyszenia osób, które wzbogacają debatę publiczną. Już o tym pisałem – dziennikarstwo to debata, a kiedy dziennikarze odwracają się od ignorowanych głosów, tylko powiększają szkody, które dziennikarstwo wyrządziło już wielu społecznościom, i opóźniają przyznanie zasłużonego zadośćuczynienia.

Dziennikarstwo postrzega się jako odzwierciedlenie społeczeństwa, jednakże zwierciadło mediów społecznościowych jest pęknięte – pomija znaczne części społeczeństwa, przedstawia ciemny i dystopijny obraz świata, zamienia ten obraz na pieniądze dzięki zdobytej uwadze oraz koloryzowaniu rzeczywistości. Potrafimy zbudować coś lepszego.

Budowanie lepszego internetu i lepszego społeczeństwa

.Skupiając się wyłącznie na problemach internetu, możemy liczyć najwyżej na nieco mniej zły internet. A jeżeli zaczniemy interweniować na podstawie nieuzasadnionych założeń i obaw, możemy skończyć z jeszcze gorszym internetem i jeszcze gorszym społeczeństwem, w którym nowe swobody są ograniczane w celu ochrony starych.

Chciałbym, abyśmy wzięli odpowiedzialność za budowanie takiego internetu i takiego społeczeństwa, jakie chcemy mieć. Również już o tym pisałem – mamy czas. Sieć jest jeszcze młoda. Postrzegamy jej przyszłość przez pryzmat naszej przeszłości. Jeszcze nie wiemy, czym tak naprawdę jest. To my – a najprawdopodobniej nasze wnuki lub ich wnuki – dopiero wymyślimy, czym sieć może być. Powinniśmy jednak zacząć działać już teraz.

Dlatego właśnie w semestrze wiosennym prowadzę kurs na temat projektowania internetu, by przekonać studentów (a raczej, by przekonali się sami), że mają moc wzięcia internetu w swoje ręce i kształtowania go. Nie jest to kurs technologiczny, ale zdecydowanie humanistyczny. Mam nadzieję, że studenci wyjdą z odważnymi propozycjami, czym sieć może być, a także ram etycznych, moralnych i prawnych dla tego, czym powinna być. Aby wdrożyć ich propozycje, będziemy musieli przestać skupiać się na osobach, które wyrządzają zło w sieci. Dlatego właśnie piszę te słowa. Dlatego właśnie interesują mnie osoby, które chcą mówić nie tylko o tym, co jest nie tak z siecią, ale co można dzięki niej zbudować – co my, ludzie możemy dzięki niej dla siebie zrobić.

.Będę nadal wspierać działania ukierunkowane na zwalczanie dezinformacji. Jednak nie wolno nam się tu zatrzymać, gdyż przed nami jeszcze wiele pracy.

Jeff Jarvis
Tekst ukazał się w nr 37 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 lutego 2022
Fot. Nacho DOCE / Reuters / Forum