Prof. Jerzy MIZIOŁEK: Karla Lanckorońska, dwaj poeci i artysta-malarz

Karla Lanckorońska, dwaj poeci i artysta-malarz

Photo of Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.

W przemówieniu na Zamku Królewskim w Warszawie Prezydent Karol Nawrocki przywołał postać prof. Lanckorońskiej. We wcześniejszym wystąpieniu w Sejmie prezydent mówił o twórcach odrodzenia Polski. Wielka Dama nauki polskiej zasłużenie zajmuje miejsce w panteonie wielkich Polaków – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK

Kazano w kraju niewinnej dziecinie

Modlić się za mnie co dzień… a ja przecie

Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,

Płynąc po świecie…

Juliusz Słowacki, Hymn (Smutno mi Boże…)

.Słowami swego ulubionego poety prof. Karolina Lanckorońska (1898–2002) zamyka dramatyczne i do głębi przejmujące Wspomnienia wojenne. Autor Kordiana powraca w tym dziele wielokrotnie. W relacji o krakowskim pogrzebie porucznika Lecha Stelmachowskiego, jednego z obrońców Helu, profesor Karla (tak ją nazywali przyjaciele i współpracownicy) przywołuje wersy Pogrzebu kapitana Meyznera, z przejmującym fragmentem: „A Ty Boże […] Zapal przynajmniej na śmierć naszą – słońce”. We wspomnieniu z lat uwięzienia w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück, w którym uwięziono ją na przeszło dwa lata, wypowiada – na widok szybującego bociana – cztery słowa z cytowanego już Hymnu: „Żem je znał kiedyś [na polskim ugorze / Smutno mi Boże”].

Ukochany poeta i malarz uduchowiony

.Istnieje wiele świadectw, że Karolina Lanckorońska uwielbiała poezję Słowackiego przez całe przeszło stuletnie życie. To właśnie ten wielki poeta ułatwił jej wejście w sferę bezgranicznego polskiego patriotyzmu. Nie było to łatwe, albowiem urodziła się i wyrastała w Austrii. „W domu rodzinnym – pisał jej lwowski uczeń, profesor Lech Kalinowski – z ojcem rozmawiała po francusku, z matką [Małgorzatą, z domu Lichnovsky], o której rzadko i niechętnie opowiadała, po niemiecku. Języka polskiego uczyła się sama nocą. Przy świecy czytała Słowackiego, którego wyżej ceniła niż Mickiewicza. Przeczytany tekst przyswajała sobie na pamięć”.

Słowa poety przywoływała też w częstych rozmowach ze mną, gdy od stycznia do lipca 1982 roku mieszkałem w kierowanym przez nią Polskim Instytucie Historycznym w Rzymie. Być może to właśnie Słowacki – autor, w którego domowym kulcie wyrastał Jacek Malczewski – zbliżył hrabiankę Lanckorońską do tego znakomitego malarza, piewcy polskości. Nie ma o tym mowy w jej pięknym eseju Pan Jacek, opowiadającym – wraz z 70 listami artysty do hrabiego Karola Lanckorońskiego (1848–1933) – o tym, jak ważnym miejscem była dla Malczewskiego rezydencja w Rozdole (kilkadziesiąt kilometrów od Lwowa), w której Lanckorońscy spędzali wakacje. Dowodzą tego również jego rysunki ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, których jest bez mała trzydzieści.

O wiele więcej „rysunkowych opowieści” Malczewskiego z Rozdołu znajduje się – dzięki pamiętnej donacji profesor Lanckorońskiej z 1994 roku – w zbiorach Zamku Królewskiego na Wawelu. Jeden z nich przedstawia naszego malarza jako „nowego” Laokoona, którego zmagania z wężami obserwuje jego mecenas – hrabia Lanckoroński – ubrany w akademicką togę i biret. Wprawdzie ten znakomity mecenas nie był akademikiem, ale powszechnie znana była jego erudycja, a ponadto był doktorem honoris causa Uniwersytetu Humboldta w Berlinie i Uniwersytetu Jagiellońskiego.

.Najciekawsze są rysunki Malczewskiego ukazujące małą i dorastającą Karolinę. Dzięki nim wiemy, jak wyglądało życie młodej hrabianki, jak ją ubierano, jaką nosiła fryzurę i jak wyrastała na smukłą pannę o wzroście 180 cm.

Na jednym z tych rysunków, z 1905 roku, artysta przedstawił również siebie, jak stoi naprzeciwko pozującej mu, siedzącej na wysokim stołku pięknej siedmiolatki. Zarówno ten, jak i inne jego szkice portretowe ukazują nić sympatii pomiędzy artystą i jego modelem. Czy wtedy lub w kolejnych latach rozmawiali o Polsce, nieobecnej ciągle na mapie Europy?

Gdy w 1907 roku został Malczewski profesorem krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych, pytany przez studentów, jak malować Polskę, odpowiadał: „Malujcie tak, żeby zmartwychwstała”. Jest prawdopodobne, że kontakt z wybitnym malarzem spowodował również to, że Karolina zdecydowała się na studia z zakresu historii sztuki i napisała cenione do dziś prace naukowe o malarstwie Michała Anioła, Tintoretta i innych włoskich artystów. Z Malczewskim łączyła ją fascynacja poezjami Słowackiego, zaś w zrozumieniu sztuki Michała Anioła konieczna była dogłębna znajomość poezji Dantego, zwłaszcza jego Boskiej Komedii.

Dante i Sąd Ostateczny Michała Anioła

.W kilku rozmowach, w odległym 1982 roku, prof. Lanckorońska opowiadała piszącemu te słowa, jak w czasie swoich pierwszych wizyt we Włoszech (rozpoczęła je, wraz z rodzicami, w wieku 12 lat) jej rozmówcy uśmiechali się na dźwięk licznych archaizmów w jej mówionym włoskim. Któregoś dnia miała usłyszeć, że mówi słowami i frazami czerpanymi wprost z poezji Dantego. Tak jak w przypadku nauki polskiego wspierała się wierszami Słowackiego, tak ucząc się włoskiego czytała kolejne księgi Boskiej Komedii.  Z czasem dobra znajomość tego arcydzieła literatury włoskiej pomogła jej zrozumieć treści ideowe zawarte we freskach Kaplicy Sykstyńskiej, zwłaszcza w Sądzie Ostatecznym.

W rozprawie doktorskiej (obronionej w 1926 roku), poświęconej temu ogromnemu malowidłu Lanckorońska tak pisze: „Często podkreśla się nawiązania Sądu Ostatecznego Michała Anioła do Boskiej Komedii. Przy czci, jaką Michał Anioł otaczał Dantego, a która była tak wielka, że znał jego poematy na pamięć prawie w całości i chciał wykonać jego nagrobek, oczywistym jest poszukiwanie powiązań pomiędzy eschatologicznym dziełem Michała Anioła i poematem Dantego o tamtym świecie”.

Badaczka zauważa, że jednak te dwa dzieła są porównywalne tylko do pewnego stopnia. Michał Anioł bowiem przedstawił moment, w którym rozstrzyga się los ludzkości, Dante natomiast wieczne trwanie kary i nagrody. Genialny artysta w jednym ogromnym obrazie prezentuje wizję poprzez symbolicznych przedstawicieli ludzkości, którzy z niewieloma wyjątkami nie są indywidualnymi osobowościami. „Dante w swoim eposie– kontynuuje Lanckorońska – wprowadza nas w nieskończony łańcuch prawie lirycznych epizodów, z których każdy zdominowany jest przez jedną (często potężną) osobowość”.

Poświęcenie dla Kraju

.Pomimo sukcesów w badaniu wielkich tematów włoskiego renesansu Karolina Lanckorońska wszystkie swoje siły skierowała po wojnie ku jeszcze wyższym celom niż studiowanie duchowości sztuki renesansu.

W dniu otrzymania doktoratu honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1983) takie wypowiedziała słowa:„Losy Kraju tak mną pokierowały, nakłoniły do wyrzeczenia się ukochanych badań nad historią sztuki. Wspominam z radością lata pracy nad nią i dane mi wówczas możliwości wprowadzania młodzieży na Uniwersytecie Jana Kazimierza [we Lwowie] w świat odrodzenia włoskiego. […] Wydawało mi się wtedy – i myślę, że miałam rację, była to jedyna w moim życiu bolesna ofiara – że służba kulturze polskiej obecnie ode mnie wymaga nie badań nad Michałem Aniołem, lecz pracy zupełnie innej. Jasnym dla mnie było, że teraz trzeba poświęcić wszystkie siły badaniu i wydawaniu źródeł do historii Polski z archiwów Zachodu”.

.To „badanie i wydawanie” było możliwe dzięki utworzeniu Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie. Oprócz znaczącej działalności naukowej do zadań Instytutu należała także popularyzacja wiedzy (np. kursy historii Polski dla Polaków na poziomie licealnym), organizacja obchodów rocznic państwowych i religijnych, przygotowywanie kongresów, wystaw.

W 1954 r. Instytut rozpoczął działalność wydawniczą, drukując własny rocznik „Antemurale”. Nazwa była symboliczna i oznaczała Polskę jako antemurale christianitatis. Było to czasopismo poświęcone studiom z zakresu historii, literatury i języka polskiego, drukowane w językach obcych, z pierwszeństwem dla łaciny. Drugą znaczącą pozycją wydawniczą była seria „Elementa ad Fontium Editiones”, w której publikowano materiały źródłowe dotyczące Polski, nieznane i niedostępne w kraju. Pierwsze dwa tomy ukazały się w 1960 r., a do 1992 wydano ich łącznie 76. Zawierają dokumenty z archiwów w Rzymie, Watykanie, Królewcu, Simancas (Hiszpania), Aquili, Londynie, Trydencie, Kopenhadze, Parmie, Florencji. Dokumenty te ukazują działalność międzynarodową Polski i jej politykę zagraniczną od XV po XVIII wiek.

.W 1990 r. Instytut podjął się wydawania serii „Acta Nuntiaturae Polonae”; obecnie kontynuuje ją PAU w Krakowie, wspierany finansowo przez Fundację Lanckorońskich. Na zdjęciu z początku lat 90. widzimy jak prof. Karolina Lanckorońska wręcza papieżowi Janowi Pawłowi II jeden z tomów tej serii. W wyrazie jej twarzy i niemal egzaltowanym geście dostrzegamy ogromną radość i dumę, która udziela się również Ojcu Świętemu. Ta radość jest w pełni uzasadniona, bo wspomniana seria jest dziełem wiekopomnym, dokumentującym wielowiekowe relacje Rzeczypospolitej z Watykanem.

Funkcjonowanie Instytutu i prowadzoną równocześnie działalność stypendialną finansował utworzony w 1960 roku Fundusz im. Karola Lanckorońskiego, w 1967 roku przekształcony w Fundację Lanckorońskich z Brzezia. Fundacja ta udzieliła – i czyni to także obecnie – stypendia zagraniczne setkom polskich badaczy otwierając im drogę do pogłębienia wiedzy i nawiązanie kontaktów międzynarodowych. Jestem jednym z nich. Prof. Lanckorońska dumna z swych dokonań, z okazji otrzymania Wielkiego Krzyża Orderu Polonia Restituta, powiedziała: „Moją ziemską boginią jest Nauka Polska”.

„Tym co służą Ojczyźnie”

.W dniu 6 sierpnia prezydent Karol Nawrocki w murach Zamku Królewskiego w Warszawie powiedział: „Wśród wielu wspaniałych Dam i Kawalerów orderu Polonia Restituta jest też Karolina Lanckorońska, która w wieku 104 lat w jednym z ostatnich swoich wywiadów stworzyła bardzo prostą, ale jedną chyba z najpiękniejszych definicji patriotyzmu. Bo gdy my dziś zastanawiamy się, czym jest patriotyzm, to możemy odpowiedzieć wprost – tak jak 100 lat temu, tak jak 200 lat temu, tak jak tysiąc lat temu: patriotyzm to po prostu umiłowanie ojczyzny, umiłowanie wspólnoty, w której jesteśmy. Zmieniają się tylko jego sposoby wyrażania. Natomiast Karolina Lanckorońska poszła jeszcze dalej, pisząc, mówiąc, że patriotyzm to poczucie absolutnej przynależności i pierwszeństwo wykonywania swoich obowiązków wobec wspólnoty narodowej. Tej wspólnoty narodowej, która jest budowana w Polsce od ponad tysiąca lat na wartościach chrześcijańskich, na naszym wspólnym przeżywaniu historii, na naszej narodowej pamięci, na naszych wspólnych planach na przyszłość. I zapisana jest także w naszym pięknym języku polskim. Tak, poczucie absolutnej przynależności do wspólnoty narodowej i pierwszeństwo poczucia obowiązku wobec tej wspólnoty są tym, co łączy Damy i Kawalerów Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski”.

.Prof. Karolina Lanckorońska miała otrzymać również Order Orła Białego, ale odmówiła tłumacząc z głębokim przekonaniem, że na niego nie zasługuje. Ogromnie ceniła przyznaną jej przez Jana Pawła II, na stulecie urodzin (w 1998 roku), Komandorię Orderu Grzegorza Wielkiego Świętego z Gwiazdą. Ten uroczysty i jakże podniosły moment jej życia uwieczniony został na kilku fotografiach. Całe swoje długie życie poświęciła nauce, jej wspieraniu i służeniu innym. Należy do najbardziej zasłużonych Polaków i jest jednym z największych autorytetów moralnych.

Jerzy Miziołek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 sierpnia 2025