
Wielkie triumfy polskiego malarstwa w Paryżu
Od XVIII po próg XX w. ogromna była siła oddziaływania sztuki francuskiej na polską kulturę artystyczną. Inspiracje czerpane z Francji i malarskie studia w Paryżu przyniosły znakomite efekty; największe były udziałem Jana Matejki i Henryka Rodakowskiego – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK
.Ponad 350 obrazów malarzy francuskich zgromadzonych w Muzeum Narodowym w Warszawie daje pewne wyobrażenie o uznaniu i podziwie dla ich artyzmu i twórczej wyobraźni. Wśród tych obrazów i płócien polskich malarzy liczne są portrety francuskich monarchów, filozofów, myślicieli i wielkiego cesarza – Napoleona I. Zawiódł wprawdzie wielu Polaków, tworząc zaledwie Księstwo Warszawskie, ale to dzięki istnieniu tego niewielkiego państewka było możliwe powstanie Królestwa Polskiego (1815–1831) i umocnienie idei polskiego oświecenia, w których jakże silna była francuska nuta. Te idee, pamięć o Konstytucji 3 maja, Kodeksie Napoleona i całej epopei napoleońskiej oraz rodzima kultura inspirowana kulturą grecko-rzymską pozwoliły przetrwać Polakom długi czas niebytu na mapie świata. Pamięć o Napoleonie trwa w Polsce – z rozmaitym natężeniem – nieustannie; cesarz przywoływany jest w hymnie narodowym, Panu Tadeuszu i setkach innych, niekiedy nieco dziś zapomnianych pismach.
Ludwik Jabłonowski, urodzony w Warszawie w 1810 r., tak opisał swoje zauroczenie Napoleonem: „Gdy Wielki ciągnął na Moskwę, nie mogłem mieć jak kilkanaście miesięcy, jednak pamiętam wyraźnie i widzę się jasno na rękach jakiejś prostej kobiety, stojącej w bramie domu, a patrzę na ciągnącego na czele sztabu Cesarza. Może przypadkiem spojrzał na mnie, a tym spojrzeniem ujął ducha mego w magnetyczną niewolę, która trwa i trwać będzie do śmierci”. W tej „magnetycznej niewoli” legendy i geniuszu wielkiego cesarza pozostawało długo wielu Polaków. Imię jego nosili dwaj wielcy poeci romantyczni – Adam Napoleon Mickiewicz i Napoleon Zygmunt Krasiński. Sam Jabłonowski na chrzcie otrzymał imiona: Napoleon Ludwik Józef – to ostatnie zapewne z uwielbienia dla księcia Józefa Poniatowskiego. Czy drugie imię nadane było z myślą o bracie cesarza, którego synem był Napoleon III? Lata jego rządów we Francji (1852–1870) pokrywają się dokładnie z triumfami w Paryżu Rodakowskiego i Matejki.
Polska sztuka prawdziwie narodowa
.Jest swoistym paradoksem, że polska literatura i sztuka, zwłaszcza malarstwo, rozkwitły jak nigdy przedtem, dopiero gdy niepowodzeniem zakończyły się dwa zrywy wyzwoleńcze – powstania listopadowe i styczniowe, po których wielka fala powstańców dotarła do Francji i tu znalazła swój dom. Julian Klaczko, m.in. autor słynnych, opublikowanych we Francji studiów o włoskim renesansie, pt. Rzym i odrodzenie. Juliusz II (1898), rozpoczynał swą karierę pisarską od eseju Sztuka polska (1858). Postawił w nim tezę, że Polacy jako nacja, pomimo rozmaitych uzdolnień, nie mają temperamentu do twórczości plastycznej, w tym do malarstwa. W roku opublikowania tego tekstu swoje studia malarskie u Władysława Łuszczkiewicza w Krakowie ukończył Jan Matejko, którego uczniami byli, pośród wielu innych, Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer i Jacek Malczewski. Twórczość wszystkich wymienionych i kilku innych artystów i artystek – wśród nich Anny Bilińskiej, Józefa Chełmońskiego, Olgi Boznańskiej, Władysława Ślewińskiego i przywoływanego już Rodakowskiego – złożyła się na złoty okres polskiego malarstwa, charakteryzujący się niezwykle wysokim poziomem artyzmu i kreatywności w sferze portretu, scen rodzajowych i ikonografii narodowej. Polska nie widniała od 1831 do 1918 roku na mapie Europy, ale pamięć o niej i nadzieja na odzyskanie przez nią niepodległości do głębi przenikała twórczość wielu z nich.
Jeden rzut oka na obrazy Jana Matejki, zwłaszcza na jego pełne dramaturgii płótno Rejtan, tak bardzo docenione we Francji w 1867 r. i ponownie na wspomnianej wystawie w Louvre-Lens (2020), uświadamia to z całą mocą. Jest prawdopodobne, że także obrazy Henryka Siemiradzkiego, na pozór stricte all’antica, jak Pochodnie Nerona czy Męczeństwo Tymoteusza i Maury, w znacznym stopniu, tak jak Quo vadis Henryka Sienkiewicza, powstały z myślą o martyrologii narodu polskiego. Wątki te, wyrażone bardziej explicite, podjął – inspirowany poezją Juliusza Słowackiego – Jacek Malczewski w takich arcydziełach, jak Na jednej strunie czy Eloe z Ellenai. Pierwszy z tych obrazów zawiera oczywiste odniesienie do wiersza Słowackiego Ułamki, zawierającego myśl o odrodzeniu.
Triumf pędzla Henryka Rodakowskiego w 1852 i 1853 r.
.„Widziałem prawdziwe arcydzieło: Rodakowskiego Portret matki. Obraz ten godzien jest poprzedniego, który tak olśnił mnie na Wystawie [Salonie]”, zapisał Eugène Delacroix w swoim Dzienniku pod datą 8 kwietnia 1853 r., po odwiedzeniu paryskiej pracowni polskiego artysty, ucznia Léona Cognieta. Ten „poprzedni”, „olśniewający” obraz to portret generała Henryka Dembińskiego, który rozpoczynał swą karierę wojskową przy boku Napoleona I z nadzieją na odrodzenie Polski, a kończył, pomimo licznych aktów heroizmu i odwagi, jako tułacz i bezpaństwowiec. Obraz ukazuje go jako naznaczonego głębokim smutkiem weterana wielu wojen, medytującego gdzieś na obrzeżach pola trudnej do zidentyfikowania bitwy. Artysta wybrał formułę historycznego portretu psychologicznego; przedstawił swego bohatera na tle głębokiej czerwieni sztabowego namiotu jako siedzącego majestatycznie wojownika, ciężko wspierającego siwą głowę na zaciśniętej dłoni prawej ręki, podczas gdy druga ręka spoczywa na rękojeści szabli. Przejmujący wyraz pomarszczonej twarzy generała, z oczami uporczywie wpatrującymi się w widza, wraz ze srebrną siwizną włosów i realistycznie malowanym mundurem, wywołuje niezwykłe wrażenie. Obraz urzeka głębią wyrazu, stonowanym kolorytem i znakomitą znajomością anatomii ciała, czytelnej pod generalskim mundurem.
Dębiński miał niespełna 21 lat, gdy jesienią 1812 r. za odwagę w bitwie o Smoleńsk sam Napoleon podniósł go do rangi kapitana. Za męstwo w bitwie pod Lipskiem uzyskał stopień majora i Order Legii Honorowej. Został generałem w czasie powstania listopadowego i jego naczelnym wodzem; we wrześniu 1831 r. zasłynął jako nieugięty obrońca Warszawy. Na wygnaniu nie ustawał w staraniach o zorganizowanie armii polskiej gotowej walczyć z Rosją u boku każdego jej przeciwnika. W okresie Wiosny Ludów walczył na Węgrzech, sprawując nawet na krótko funkcję naczelnego wodza. Po upadku powstania schronił się w Turcji, gdzie próbowali go dosięgnąć Austriacy i Rosjanie, ale dzięki zabiegom dyplomatów francuskich wydostał się z internowania i przybył w 1851 r. do Paryża, gdzie był owacyjnie przyjmowany przez całą polską emigrację. Stał się idealną postacią mogącą przypomnieć światu o sprawie polskiej. Rodakowski doskonale wyczuł ten moment dziejowy i dokonał aktu unieśmiertelnienia znużonego wojennym życiem generała, jednego z bohaterów epopei napoleońskiej i heroicznych walk o niepodległość własnego kraju.
Za Portret generała Henryka Dembińskiego jury paryskiego Salonu, którego Delacroix był członkiem, przyznało Rodakowskiemu wielki złoty medal I klasy w dziedzinie portretu. Był to zatem niezwykle udany debiut malarza na międzynarodowej arenie sztuki. Stał się słynny, był podziwiany przez Francuzów i polskich emigrantów we Francji. Rytowana wersja obrazu obiegła francuskie gazety. Swoją pozycję wybitnego malarza portrecisty artysta potwierdził rok później, w 1853, wystawiając na Salonie tak podziwiany przez Delacroix Portret matki, za który również otrzymał najwyższą nagrodę. W 1861 r. nasz malarz został uhonorowany Krzyżem Legii Honorowej.
Jan Matejko – mistrz nieprześcigniony
.Najwyższe nagrody uzyskane przez Rodakowskiego w Paryżu były rodzajem preludium do sukcesów pędzla Jana Matejki. Tak o nim i stosunku do jego dzieł francuskiej krytyki artystycznej pisał przed laty profesor Marian Sokołowski: „Żadne ze społeczeństw europejskich tak dobrze i tak wysoko nie ceniło Matejki, jak Francja. Paryżowi przede wszystkim zawdzięczał on wielkoświatowy rozgłos swej sławy, Francja dała mu wszystkie zaszczyty, jakie największym i wyjątkowym tylko artystom dawać zwykła”.
Matejko nie studiował czy nie douczał się sztuki malowania w Paryżu, jak Rodakowski. Niemniej jednak zetknął się w Wiedniu i Monachium z obrazami francuskich malarzy, podziwiał szczególnie twórczość Paula Delaroche’a, który miał go zainspirować do podejmowania tematów historycznych. Stał się piewcą dziejów I Rzeczypospolitej, ale jego obrazy ukazują nie tylko sceny triumfów, lecz także sceny tragiczne (Rejtan) lub mające charakter przestróg, jak Stańczyk z 1862 r. i Kazanie Skargi. Za ten właśnie obraz otrzymał Matejko w 1865 r. pierwszy z trzech uzyskanych w Paryżu – obok Legii Honorowej – złoty medal. Nasz malarz miał zaledwie 27 lat, gdy jego pełne dramaturgii płótno, za sprawą gestów i pozy tytułowej postaci obrazu, zawisło w salonie honorowym w bardzo prestiżowym miejscu, obok portretu samego Napoleona III, autorstwa Alexandre’a Cabanela. Piotr Skarga – słynny kaznodzieja stoi na podwyższeniu z podniesionymi do góry obydwoma rękoma i wypowiada do króla Zygmunta III i innych słuchaczy słowa przestrogi o zagrożeniu granic Rzeczypospolitej ze strony Moskwy.
Théophile Gautier (ojciec) tak odniósł się w swej recenzji do dzieła Matejki, zwracając uwagę na rozmaitość fizjonomii ukazanych postaci: „Fizjonomia i mimika są ze sobą, jak rzadko, w zgodzie, wszyscy ci ludzie są na swoim miejscu, a twarze wyrażają, stosownie do wieku, nastroju, płci, pozycji i uprzedzeń, efekt wywołany przez kaznodzieję”.
Kolejny triumf Matejki na Salonie w Paryżu miał miejsce w 1867 r., kiedy to prezentował przywoływany już obraz Rejtan, czyli upadek Polski. Obraz podziwiały tłumy paryżan od 1 kwietnia do końca października. Korespondent jednego z polskich dzienników donosił, że przed malowidłem gromadzi się tłum, jakiego nie ma w innych galeriach. O tłumach podziwiających to prawdziwe arcydzieło pisali także francuscy recenzenci. Jeden z nich, Marius Chaumelin, wyraził opinię, że podziw jest efektem „współczucia dla nieszczęśliwej Polski”. Był to czas po upadku powstania styczniowego, kiedy to wielki francuski rzeźbiarz Frédéric Auguste Bartholdi, wówczas na progu kariery, na długo przed Statuą Wolności w Nowym Jorku, wykonał w ramach tegoż współczucia rzeźbę Le Martyr Moderne.
Krytyk Olivier Merson ujęty pełnym dramaturgii przedstawieniem zrozpaczonego Rejtana wyraził opinię, że pod względem błyskotliwości wykonania niewiele francuskich obrazów może się równać z płótnem Matejki. Wspomnianą wielką wystawę malarstwa polskiego w Louvre-Lens w 2020 roku otwierało to właśnie pełne ekspresji płótno, tworząc aurę całej ekspozycji, która w znanym stopniu poświęcona była tematom narodowym podejmowanym w czasie, gdy ten naród czekał na odrodzenie, rozpamiętując kolejne kompozycje mistrza Jana, takie jak Unia lubelska. Ten ukończony w 1869 r. obraz został pokazany w Paryżu rok później i przyniósł naszemu artyście zasłużony Krzyż Legii Honorowej, który możemy dziś oglądać razem z innymi paryskimi wyróżnieniami i dyplomami w Muzeum Domu Matejki na ul. Floriańskiej w Krakowie.
Jeden z krytyków na łamach „Le Siècle” po analizie obrazu czczącego unię polsko-litewską, a więc ukazującego narodziny Rzeczypospolitej Obojga Narodów (de facto było ich więcej) napisał: „Artyści polscy w tym roku [1870] zajmują na Salonie bardzo godne miejsce. Polska, jak widać, stara się zachować swoje miejsce między narodami, a jej wygnane dzieci nie zaniedbują niczego, by w chwili zmartwychwstania dorównywała krajom najbardziej oświeconym”.
„Pologne 1840–1918. Peindre l’âme d’une nation” w Louvre-Lens
.Wystawa ta, starannie przygotowana przez wybitnych znawców sztuki XIX i początków XX wieku, w sposób niezwykle przemyślany ukazała wątki patriotyczne z innymi tematami o bardziej uniwersalnym przesłaniu. Należały do nich płótna wybitnych symbolistów, jak Witold Pruszkowski i Józef Mehoffer; ich dzieła – Zaduszki i Dziwny ogród – w niemal takim stopniu przyciągały uwagę zwiedzających, jak Rejtan i płótna czy pastele Wyspiańskiego. Wiele eksponowanych obrazów wróciło niejako „do siebie”, bo powstały w Paryżu bądź w Bretanii, jak płótna Rodakowskiego, Bilińskiej, Boznańskiej, Ślewińskiego i Wyczółkowskiego. Dość długiemu pobytowi w Paryżu niemało zawdzięcza również Józef Chełmoński, nieprześcigniony mistrz ukazywania polskich pejzaży i scen rodzajowych z życia wsi. Wraz z Aleksandrem Gierymskim, Stanisławem Masłowskim, Ferdynandem Ruszczycem i Władysławem Jarockim ten niezwykle oryginalny malarz przywołał nie tylko urodę polskiej wsi, ale również jej unikatowy folklor.
Jerzy Miziołek
Tekst ukazał się w nr 55 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]